Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-06-2016, 21:17   #51
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Rebma




Świat wokół lekko pobladł. I to było jedyne co młody Amberyta zauważył. Innych efektów, póki co, nie odczuł idąc brukowanymi ulicami nieznanego sobie miasta.
Dopiero gdy przeskakując przez płot mijanej rezydenci para prawie na niego wpadła, Jerome przekonał się, że pierścień działa. Gdy chwilę później zbrojny patrol minął go obojętnie, upewnił się w tym.
Przynajmniej problem ewentualnego pościgu został rozwiązany. Nie mniej jednak pozostały jeszcze dwa.
Rozcięte ramię i przebita noga, które dokuczały coraz bardziej. Ból można było jednak zignorować.
Większym problemem było miasto. A w zasadzie jego nieznajomość. Szukanie jakiej oberży nie wiedząc gdzie one mogą się znajdować wymagało trochę czasu.
Jerome opuścił dzielnicę posiadłości co znamienitszych rebmiańskich rodów, klucząc przy tym trochę i dwukrotnie schodząc patrolującym ją gwardzistom z drogi. Wszak łatwo jest wpaść na niewidzialną przeszkodę.
Trudno było mówić o jakiejś symbolicznej granicy oddzielającej tę najlepszą część miasta od reszty. Ot, zwyczajnie posiadłości stawały się coraz mniejsze by płynnie ustąpić bardziej zwartej zabudowie pięknie zdobionych kamienic. Tutaj raczej próżno było szukać karczmy, która zapewniłaby mu to czego szukał. Wynikało to z faktu, że nie wyglądał obecnie jak bogaty cudzoziemski kupiec.
Zmiana architektury poinformowała maga, że znalazł się w części miasta, która mogła spełniać jego potrzeby.
Jerome stanął przed budynkiem z szyldem przedstawiającym uśmiechniętego, jednookiego rekina.
“Pijany Rekin” był piętrowym budynkiem wciśniętym między dwa inne, niższe budynki. Szeroka na cztery okna fasada znacznie wyróżniała się na tle sąsiednich. Zarówno swymi rozmiarami jak i kolorem. Dość obszerne drzwi otworzyły się gwałtownie i wyleciał z nich jakiś człowiek.
- I żebym cie więcej tu nie widział. - Dobiegło ze środka za leżącym na bruku mężczyzną.
Ten podniósł się, otrzepał, wykonał niekulturalny gest w kierunku drzwi i zataczający się ruszył przed siebie. Daleko nie uszedł gdy ramieniem trącił maga w, na szczęście, zdrowe ramię. Mężczyzna zaklął upadając. W jego szeroko otwartych oczach Jerome dostrzegł strach. Chwilę później zauważył, że świat znowu nabrał swych naturalnych braw. Znakiem tego młody Amberyta musiał się przed chwilą zmaterializować przed opuszczającym progi “Pijanego Rekina” mężczyzną.





Lady Liadain chciała coś jeszcze rzec, ale drzwi do jadalni otworzyły się skrzypiąc i przyciągając uwagę zebranych. Stojący w nich służący skłonił się nisko. Podszedł do gospodarzy i coś im szepnął do ucha.
Lady Talulla poderwał się gwałtownie. Klasnęła w dłonie. Zaraz pojawiła się służba.
- Dostawcie jeszcze jedno nakrycie. - Poleciła. - Lord Conall zaszczycił nas swą obecnością. - Poinformowała pozostałych.
Nim skończyła w drzwiach stanął niewysoki, otyły jegomość o dość sympatycznej twarzy.
Generał z małżonka powitali gościa i wskazali mu miejsce przy stole.
Otyły mężczyzna podziękował im i ruszył w stronę siostry gospodyni.
- Droga kuzynko. - Przywitał ją obejmując nad wyraz czule.
- To muszą być twe piękne córki. - Obie panny dygnęła gdy lord składał na ich dłoniach pocałunki. Na twarzy matrony pojawił się uśmiech zadowolenia.
Gospodarze dokonali prezentacji wszystkich zgromadzonych. Lord Conall przywitał się z nimi uprzejmie zapytując o zdrowie. Sprawiał wrażenie całkiem miłego. Został posadzony koło Niamh.
Lord Ruadhagan wzniósł toast za nowego gościa. Służba podała kolejne danie, co zamknęło usta siostrze gospodyni.
Chwilę później wprowadzono muzyków, którzy swa grą mięli umilać gościom posiłek.
Nim Niamh wzięła do ust kolejny kęs, Conall pochylił się w jej stronę i szepnął.
- Chciałbym z panią, lady Niamh, pomówić o bardzo ważnej dla mnie sprawie. - Głos miał miękki i głęboki. Bardzo pasujący do ujmującego usposobienia.

Korzystając z faktu, że matka zajęła się rozmową z siostrą, a muzyka dawała trochę prywatności grubsza z sióstr pochyliła się ku Albinowi.
- Słyszałam jak matka mówiła o obcych kupcach. - Powiedziała speszona. - To nie do końca prawda. - Rzuciła strachliwe spojrzenie w kierunku rodzicielki, ale ta zupełnie na nią nie zwracała uwagi.


 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline