Słysząc słowa Pietera Tim skrzywił się w grymasie nie zwiastującym nic dobrego. -Powściągnij swój jęzor i wyrażaj się z większym szacunkiem o współbraciach jeśli nie chcesz być narażony na chłostę.
Na chwilę zamilkł jakby nad czymś myślał po czym skinął głową. -Może tak będzie lepiej. Nie ma potrzeby niepokoić maluczkich. Do świątyni w takim razie moje dzieci.
Sandra, która również przyszła z innymi, podbiegła do Pietera z płaczem i objęła męża. -Pieter, Pieter co ci się stało?
Ojczulek Tim nieco złagodził surowe zazwyczaj oblicze widząc tę eksplozję małżeńskiej czułości i troski. -Więcej wiary kobieto. O ile ma Sigmara w sercu ten go uzdrowi, nie ma więc czym się przejmować. A temu tu- tu wskazał na uwolnionego Robina- dać jakiś łach żeby z gołym tyłkiem nie latał i zgorszenia nie siał. Za mną!
Gdy znaleźliście się w świątyni Tim najpierw uczynił znak komety przed ołtarzem a potem zwrócił się do was. -Opowiadajcie dzieci.
__________________ Zawsze zgadzać się z Clutterbane!
Ostatnio edytowane przez Ulli : 15-06-2016 o 10:55.
|