Marcus jedyne co mógł zrobić to rzucić się w pogoń za sukinkotem, który prawdopodobnie albo pracował dla odpowiedzialnego za ten cały burdel i prawdopodobnie seryjne zaginięcia porwanych osób. Dobrze, że bydlak nie był w najlepszej formie, bo z łatwością go dogonił. Gdy Baggins już się zastanawiał jak go zneutralizować, to musiał przyznać, że chłop miał przysłowiowe "kopyto" w pięści i Marcus poczuł silny ból w szczęce. Na tyle silny, że upadł na ziemię i stracił przytomność. Bezdomny zdołał później się otrząsnąć z niespodziewanej drzemki oraz szybko ustalił plan działania.
- Kurwa... łeb mi nawala. Dobra, trzeba szybko coś wykombinować, bo koleś ucieknie. Kundle powinny go wytropić...
Gdy udało się jakiegoś zwabić i pomóc mu namierzyć trop, Marcus nie tylko musiał znaleźć gnoja, ale jeszcze próbować walczyć z mdłościami i cholernym bólem głowy. Musiał przyznać, że cios był celny. Aż za bardzo.
Gdy udało się namierzyć napastnika, Baggins zaklął pod nosem gdy zobaczył, że nieznajomy zdążył ruszyć się z miejsca zdarzenia, gdy zabrała go jakaś limuzyna. Bezdomny nie był zadowolony i to z pewnością nie był jego dzień... Ale coś z tego miał - numer tablicy rejestracyjnej.
- Oby ten numer rejestracyjny był kurwa autentyczny i tablica nie została na "lewo" zmieniona. Ale mam numer rejestracyjny i widziałem gębę tego grubego gnoja...
Nie mając innego wyjścia i wiedząc, że na tą chwilę pościg był bezcelowy, Marcus ruszył przed siebie by załatwić to co mógł.
1. Marcus postanawia iść do Bena (policjanta) i złożyć zawiadomienie. Poda w tym przypadku numer tablicy rejestracyjnej oraz wygląd napastnika.
2. Gdy już to załatwi, spróbuje ponownie szczęścia z jakimś kundlem. Jak to nic nie da...
3. Spróbuje zastawić pułapkę w jednej z dzielnej (najpierw z kundlami, a później z bezdomnymi) chowając się w śmieciach lub innej kryjówce, chowając swój zapach (jednak musi mieć swobodę ruchu) i tym razem złapać kolesia na gorącym uczynku i ewentualnie odprowadzić go do Bena.