Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-06-2016, 22:19   #405
Inferian
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację

Wszyscy



Feliks spojrzał na Oswalda i nie zastanawiając się za wiele odparł:

- Jak to czemu? Przeto tam ludzie fałszywi mieszkają, ciągle jakieś gierki i igraszki. Przecie sami odkryliście co tam się wyprawiało. Gdyby nie wy to karczmarz jeszcze by urzędował. Dzięki wam teraz to szopkę spalą, ponoć wy odkryliście, że karczmarz był okultystą. Moje strony, Gromy to mała spokojna wieś, tam jak do tej pory takich cudów nie widziano, jeśli teraz ja opowiem komukolwiek com widział, nikt mi nie uwierzy. W naszej wsi guślarzów nie znamy, co niektórzy ludzie co prawda w Sigmara wierzą, ale większość wierzy w swoje siły. Pracują i żyją, nie będąc na łasce nikogo.


Dziadek dostawszy od Oswalda płaszcz i bukłak ucieszył się niczym małe dziecko. Od razu dorwał się do bukłaka i zaczął pić. Jego pragnienie było wielkie. Ubieranie zaczął po porządnym napiciu się.

Słysząc słowa Oswalda o miejsce powrotu Feliks z uśmiechem dodał:

- Nie musicie mnie odprowadzać, dam sobie radę, jak dojedziecie do Puffendorf to pojadę w swoją stronę. Ludzie u mnie nie chętnie widzą nowych, to zawsze zagrożenie.


- Zwą mnie Hunold, po dziadku, umarł przed moim urodzeniem, to rodzice na jego część imię mi dali. Podobno dobry był to człowiek. - starał się odpoczywać, gdy jednak po chwili pojawiły się kolejne pytania z właśnie jego strony - Tak Paniczu, widziałem kogoś kto mi cię przypominał, był to ino sen, bom jakoś jaskinię pamiętam. W jaskini działy się nie lada rzeczy, widziałem miejsca oddalone, ludzi i myślę, że czasy. Mężczyzna było podobny do ciebie, miał takie samo spojrzenie. Z pewnością starszy może lekko grubszy. - Widząc jak Oswald marszy brwi dodał jeszcze - tak i miał gęstsze brwi.

- Dziękuję - odparł staruszek na słowa Otwina. Złapał jego rękę swoją zdrową, a w jego oczach zakręciła się łza. - Nie wiem ile masz lat młodzieńcze, ale mam córę, pewno jest w twoim wieku. Nie wiem ile czasu minęło od czasu gdy mnie ostatnim razem widziała.

Bohaterowie zaczęli zasiadać swoje zwierzęta. Nie mieli zgodnie z założeniem przedłużać postoju, jak mawiają niektórzy czas to pieniądz. A o pieniądz każdy się troszczy.

Oswald

Obraz jaki Oswald pamiętał swojego ojca był ciężki do zapamiętania, bo było to wiele lat temu gdy to ostatni raz go widział, ale rodziecielów jak rodzicielów się pamięta.


Gustav van den Bosch

Starzec kontynuował:

- A czy twój ojciec jeszcze żyje? - zapytał z zaciekawieniem

- Zaraz… coś jeszcze sobie przypominam, tak pamiętam jak gdyby dom, nie wielki, nie pałac ale pałacyk. Musiało to być bardzo ważne, ten człowiek dostał go w spadku w prezencie. Nie wybudował go samemu. Dostał go dosyć łatwo. W domu miało być coś ukryte, coś bardzo ważnego, myślę, że nawet widziałem gdzie, ale to tylko uczucie. Może z czasem będę więcej pamiętał. Dom długo stał pusty owiany tajemnicą. Mężczyzna którego pamiętam był pierwszym lokatorem po długim czasie gdy jedynie kurz w nim się składał. Tylko dla czego to pamiętam? - zapytał retorycznie, chociaż z pewnością odpowiedz kogokolwiek na to pytanie była by mile widziana


Otwin

Otwin jechał trochę wolniej na swoim “wierzchowcu”. Miał w prawdzie wiele do przemyślenia. Przecież to on wyciągnął starca z jaskini, to dzięki niemu ten człowiek żył. To dzięki niemu prawdopodobnie spotka się ze swoją rodziną. Wyglądało na to że pozostał teraz prosty powrót na wieś, z której wyruszali. Pozostawało wiele niewyjaśnionych rzeczy. Jadąc widział wiele ładnych drzew i krzaków.


W jego kieszeni poczuł lekkie pieczenie, jak gdyby lekko się zgrzał, może coś otarł, albo coś się zaczęło robić cieplejsze. Nie musiał się długo wysilać w myśleniu, w kieszeni miał tylko pierścień. Był jednak cieplejszy niż zwykle.

Siedzący przed nim na kozie gryf podniósł swój łepek i spojrzał na bohatera, czy mogło to coś znaczyć? Ciężko było komukolwiek to stwierdzić.

Randulf

Randulf jechał powoli na swoim rumaku. Był to czas odpoczynku, teraz już nic się dziwnego nie działo. Panowała spokojna atmosfera, która przyciągała wiele myśli. Myśli takie jak chociaż by co zrobić z tajemniczą kartką, która leżał teraz w jego kieszeni. Czy też może powinien wrócić po księgę, może jest to ważne w zrozumieniu owej kartki. Na około nie działo się nic specjalnego co mogło przyciągnąć jego wzrok. Nic po za naturą, która była piękna. Kojąca dla oka zieleń, przebijające się promienie słońca przez korony drzew i ptaki.


Karl

Karl nie miał zamiaru zwlekać z powrotem, to właśnie on chciał jak najszybciej ruszać dalej. Dało się zauważyć, że miał gdzieś dziadka, a przynajmniej tak po sobie pokazywał. Jechał pierwszy i bacznie wyglądał zagrożenia. Po tylu przygodach jakie ich spotkały był przewrażliwiony. Jego oczy kreśliły okręgi po przestrzeni w którą się ciągle zbliżali. Na około było zielono i spokojnie. Nawet jemu taki nastrój pomagał aby lekko ochłonąć z tego czego doświadczał.






 
Inferian jest offline