Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-06-2016, 11:02   #213
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Adar błąkał się po korytarzach twierdzy, a brzdęk jego rynsztunku i wygwizdywana cicho melodia ciągnęła się za nim jak ogon. Nie wiedział, gdzie idzie. To go jednak nie zatrzymywało. Czuł, że musi iść. Że musi coś znaleźć.
Niepokój. Coś wisiało w powietrzu. Coś, co oddziaływało na tymczasowych mieszkańców Goboczujki. Nerwowa atmosfera, która rodziła strach i gniew. Szarak wyczuwał to podskórnie. Empatia nabyta jeszcze za młodu wyłapywała wzburzone drgania.
Szaleństwo. Czy to tylko duchy przeszłości? A może teraźniejszość była równie niebezpieczna? Sługa się wzdrygnął.


Adar ściągnął tarczę i z dłonią na rękojeści Pobrzasku, podszedł do zamkniętych drzwi na końcu jednego z korytarzy. Drzwi, podobnie jak wszystko inne, były nadgryzione zębem czasu. Jednak ta para wciąż wyglądała na w miarę solidne. Cóż się za nimi kryje?, zastanawiał się Szarak. By się o tym przekonać, pociągnął je ostrożnie do siebie.




Jego oczom ukazała się przytulna komnata, choć „przytulna” to dużo powiedziane. W środku unosiło się zatęchłe powietrze, a na meblach, niczym zaspy śniegu, wylegiwał się kurz.
Kuchnia. Znalazł ją! Kamienny piec, rzędy lad z elementami kuchennej zastawy, a na ścianach półki z brudnymi słoikami i pudełkami. Dalej w głębi otwierała się kolejna sala, nieco większa, wyposażona w masywny, długi stół oraz ławy.
Adar odkaszlnął, zachłysnąwszy się mętnym powietrzem. Szybko do jego nozdrzy doleciał słodkawy zapach zgnilizny. Na świeże jedzenie nie było co liczyć.

Szarak przechadzał się wzdłuż i wszerz po obu pomieszczeniach, zaglądając do szafek, pojemników i kotłów. Wyposażenie było dość imponujące, nawet jak na obecny stan ten kuchni. Kiedyś to tu przygotowywano posiłek dla całego garnizonu. Ilu mogło ich tu stacjonować? Kilkudziesięciu? Kilkuset? Kuchnia w „Przyklasztornej” na pewno nie dała by rady ich wszystkich wyżywić.

Adar odłożył tarczę i odpasał miecz, a następnie oparł się o stół. Zanim zacznie gotować, będzie tu musiał posprzątać. Jednego, czego nauczył się przy babci Elnie, jego mentorce, to tego, że jakość kucharza można ocenić po jego kuchni. Ale czy będzie w stanie tchnąć w to miejsce swojego ducha? Ostatnio tak wiele się wydarzyło. Ludzie umierali, odwracali się od siebie i popadali w szaleństwo. Ich wyprawa wisiała na włosku i Adar zaczynał wątpić, czy komukolwiek uda się opanować sytuację. I choć zeszłe dni pokazały mu czym jest waleczność i odwaga, to wciąż czuł, że czegoś mu brakuje. Czegoś, nad czym nie ma kontroli i co wymykało mu się z rąk.
Sługa opuścił głowę zrezygnowany.

- Cóż mogę uczynić? Co zrobić, by ich zespoić? Jesteśmy jak mur bez zaprawy. Wyglądamy groźnie, ale nawet mocniejszy wiatr może nas obalić. Jak powstrzymać nakręcającą się spiralę oskarżeń i szaleństwa?

W kuchni zapadła głucha cisza. Żadna odpowiedź nie dobiegła do uszu stroskanego mężczyzny.
Podać się... Schować za piec. Tak jak kiedyś. Przyczaić się w kącie, tam cię nie zobaczą. Dadzą spokój. A reszta? Reszta sama się potoczy. Jak zawsze.


Nagły zryw i uderzenie pięścią w stół, po którym wzniósł się kłęb kurzu, a huk przetoczył się po pomieszczeniu.
Nie jest już tym samym człowiekiem. Nowy Adar się nie poddaje. Nie chowa się. Nie zamyka przed innymi. Będzie próbował, choćby miało to nie przynieść żadnego rezultatu. Ale zrobi to.

Zdjął swój cały rynsztunek, razem z pancerzem, i rzucił go w kąt. Następnie zakasał rękawy i poszukał miotły oraz kubeł. Będzie musiał znaleźć studnię i nabrać wody. Wyszoruje tę kuchnię oraz jadalnię na błysk, a potem przygotuje najlepszą kolację, na jaką go będzie stać. Choć na miejscową spiżarnię nie miał co liczyć, wciąż mógł wykorzystać wysuszone zioła i przyprawy – one przynajmniej dodadzą smaku. Miał naczynia i wyposażenie. Czasu było jednak mało. Musiał zdążyć przed zmierzchem. Czuł, jak rozpiera go motywacja.

- Mogę coś zrobić - powiedział do siebie.
A potem rzucił się w wir pracy.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline