Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-06-2016, 15:39   #29
KaDwakus
 
KaDwakus's Avatar
 
Reputacja: 1 KaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie coś
Phoebe Duncan

Gdy tylko się obudziła, wzięła długi, odświeżający prysznic, który zmył brud i pot, jej nocnej eskapady. Spędziła też trochę czasu przed lustrem, starając się wywołać swojego Standa. Był to już swojego rodzaju rytuał. W końcu, skoro posiadała najróżniejsze magiczne moce, to, kto powiedział, że nie może wykształcić następnej?
Lubiła wyobrażać sobie, samą siebie w objęciach ogromnego, spektralnego wojownika, takiego jak Za Warudo, lub Star Platinum! Byłaby jeszcze groźniejsza i jeszcze potężniejsza! I mogłaby na nim latać! Byłoby tak cudownie!
Niestety i tym razem, "zły duch" postanowił nie odpowiedzieć na jej wezwania. Aczkolwiek była przekonana, że już jest bardzo bliska przełomu! Lada dzień się pojawi!

Śniadanie zjadła w kuchni, razem z Duncanami. Nie rozumiała w sumie, czemu, ale najwyraźniej bardzo im zależało, na wspólnych posiłkach.
Oboje wydawali się zmęczeni i niewyspani, nawet bardziej, niż zazwyczaj. Mimo to, zasypali ją masą pytań, o rzeczy, które lubi oglądać, lub czytać. Było to, co najmniej podejrzane.
-czemu pytacie? - zmierzyła opiekunów badawczym spojrzeniem.
-po prostu chcemy wiedzieć, czym się interesujesz - wyjaśniła Charlie, skryta za ogromnym kubkiem kawy. Była potężnie zbudowaną kobietą, ale wyczerpana i zaspana, wyglądała doprawdy żałośnie.
"Ktoś najwyraźniej powinien był iść spać, zamiast przesiadywać do późna i tracić mój czas" pomyślała Phoebe, z wyrzutem, ale i odrobiną mściwej satysfakcji.
-To co? Masz jakiś ulubiony serial, albo książkę?
-Tak. Nazywa się JoJo's Bizarre Adventure.
-Ciekawy tytuł. Czy to coś przygodowego? Powiedz coś więcej.
-Opowiada o walce między dwoma przyrodnimi braćmi. Ten pierwszy, Dio, jest super potężnym wampirem i potrafi robić zombie! Za to ten drugi, Jonathan, jest pedziowatym karateką na baterie słoneczne(...)

Musiała przyznać, że sprawiło jej to niemałą przyjemność. Nigdy wcześniej, dorośli nie interesowali się tym, co lubiła. A Duncanowie wyglądali na faktycznie zaciekawionych i z uwagą wysłuchali jej opowieści. To było miłe. Chociaż podejrzewała, że jedynie udawali i mieli w tym wszystkim jakiś ukryty cel.

Była już gotowa do wymarszu, gdy Phil zatrzymał ją jeszcze w drzwiach -Hej, prawie zapomniałem. Proszę, to dla ciebie. - Wręczył jej niewielką paczuszkę obwiązaną fioletową wstążką. -Obiecaj, że otworzysz to dopiero na przerwie śniadaniowej, dobrze?
Phoebe przyjrzała się zawiniątku z każdej strony i potrząsnęła nim z zainteresowaniem. Zagrzechotało satysfakcjonująco, zdradzając obecność przynajmniej kilku oddzielnych elementów.
-Hej, wyluzuj! Nie trzęś tym tak bardzo! Zawartość jest dość delikatna. Trochę się nad nią napracowałem, mam wrażenie, że ci się spodoba.
Dziewczynka przyłożyła paczuszkę do ucha. -Czy to bomba? - zapytała z absolutną powagą, po paru chwilach wytężonego nasłuchiwania. Nie ufała Duncanom i była przygotowana na to, że jeśli kiedykolwiek odkryją jej prawdziwą naturę, mogą podjąć próbę zgładzenia jej. Zaś poranek niecodziennych pytań, pobudził jej wyobraźnię i podejrzliwość.
-Nie do końca, ale zdradzę, że oczekuję... BOMBAstycznej reakcji z twojej strony! - mężczyzna uśmiechnął się szeroko.
-Nie najgorzej. Dopisuję punkt na pana konto, panie Duncan. PUNS'uje pan w moich oczach! - Phoebe odwzajemniła uśmiech. "Poza tym, wątpię, by taki mały ładunek mógł mnie zabić. Ale fajnie będzie to sprawdzić" dodała w myślach.

W drodze do szkoły, wstąpiła jeszcze do swojej ulubionej cukierni. Było to dość szykowne miejsce z wielką wystawą i ogródkiem, w którym klienci mogli przesiadywać pod rozłożystymi parasolami. Szczególnie lubiła zamawiać tutaj lody w wielkim pucharku, z owocami, waflem i najróżniejszymi polewami. W normalnych warunkach jej kieszeń na pewno nie wytrzymałaby regularnych odwiedzin w takim miejscu, ale dodatkowe zasoby, pozyskiwane dzięki polowaniom, pozwalały jej sobie dogadzać. Kupiła dwa wymyślne ciastka z kremem, polewą i orzechami. Postanowiła zjeść je natychmiast, musiała, więc uważać, by nie ubrudzić mundurka bitą śmietaną.

Dzień szkolny potwornie jej się dłużył. Osiem długich godzin lekcyjnych. Siedem samotnych, nudnych przerw. Cholerny środek tygodnia! Nie mogła się już doczekać weekendu!
W poprzednich szkołach potrafiła bez problemu zagospodarować sobie czas. Wdawała się w bójki i prowokowała waśnie, dbała, by inni uczniowie bali się jej i nienawidzili. Doskonale się bawiła. Nigdy nie doskwierała jej ani samotność, ani nuda.
Jednak odkąd pozyskała swoje moce, rówieśnicy przestali jej wystarczać. W zasadzie, to po prostu zaczęli ją nudzić. Nawet najbrutalniejsze szkolne burdy, nie mogły się równać ze smakiem prawdziwej ulicznej walki!
Duncanowie też nie pomagali. Ich dom był cudowną bazą wypadową i głupio byłoby go stracić. Wolała, więc nie dawać im zbyt wielu powodów, do oddania jej do sierocińca.
Odcięta od źródeł rozrywki, zmuszona zachować niski profil, Phoebe nudziła się. Przerwy z każdym dniem, robiły się coraz dłuższe, a ona nie była pewna, jak sobie z tym poradzić. Z drugiej strony, jej oceny znacząco się poprawiły - zamiast myśleć o zadymach, dla zabicia czasu, słuchała nauczycieli.
Zadziwiające, ale zaczynała czuć się lepiej na lekcjach, niż w czasie przerwy! Było to przerażające i przygnębiające odkrycie.

"Może powinnam jakoś wkupić się w łaski innych uczniów?" przeszło jej przez myśl, gdy wychodziła z klasy, po lekcji matematyki. Prawdę powiedziawszy, chodziło jej to po głowie już od kilku dni. Nawet takie odludki jak Vegeta czy Jotaro Kujo, mieli JAKIEŚ towarzystwo.
To nie powinien być dla niej żaden problem. Nowa szkoła, nowy start - tutaj nie dorobiła się jeszcze opinii groźnego zabijaki. Ani nie planowała tego robić. "Niski profil, Zmoro! Pracujesz teraz pod przykrywką!" przypominała sobie, zawsze, gdy nachodziła ją ochota, by komuś przylać.

W ciągu kolejnych paru przerw, obeszła szkołę, uważnie rozglądając się po korytarzach. Wszędzie dookoła panował radosny zgiełk. Mniejsze lub większe grupy uczniów przemieszczały się z miejsca na miejsce, śmiejąc się i rozmawiając. Kilka razy zatrzymywała się w pobliżu i przysłuchiwała najróżniejszym rozmowom. Rozważała przyłączenie się, ale za każdym razem nie mogła się przemóc. Nie, żeby bała się zagadać. Po prostu nie była pewna, o czym. Ci wszyscy ludzie, wydawali się tacy nudni i nieistotni. Jak żwir, pod podeszwą buta. Powoli zaczynało ją to irytować.

W końcu nadeszła przerwa obiadowa. Phoebe przechadzała się kilka chwil między stolikami, starając się znaleźć sobie jakieś miejsce. Niestety żadne nie przypadło jej do gustu. W końcu natrafiła na cichy, pusty stolik, gdzieś na uboczu. Była niepocieszona, ale wyglądało na to, że i tę przerwę spędzi sama. Usiadła, więc i wyjęła pudełko śniadaniowe, oraz tajemniczą paczuszkę. To odrobinę poprawiło jej humor, w końcu dziś pichcił Phil. Jedzenie Charlie nie było złe, ale można je było opisać, jako najwyżej... uchodzące.

Jeszcze raz dokładnie obadała pudełeczko. Było trochę większe od jej dłoni, owinięte w zielony papier w kropki. W ciągu ostatnich kilku lekcji, nabrała przekonania, że to chyba jednak nie była bomba. Ale na wszelki wypadek, uznała, że lepiej otworzyć je w jakimś bardziej ustronnym miejscu. Może w jakimś zaułku, za szkolą? Albo w domu? W końcu, jeśli paczuszka faktycznie wybuchnie i tak będzie musiała pozbyć się Duncanów.

Wyciągnęła z plecaka MP3 i założyła słuchawki. Już miała włączyć sobie jakąś muzykę i zabrać się za jedzenie, gdy nagle wyczuła czyjąś obecność.

Zmierzyła nieznajomą badawczym spojrzeniem. Była mała, anemiczna i wyglądała na zastraszoną. Miała też kłopoty z wysławianiem się - bełkotała coś pod nosem tak cicho, że Phoebe ledwie ją słyszała. Może była opóźniona w rozwoju? Żenujący przykład słabości, na jaką stać gatunek ludzki. Obrzydliwość!

"JEST SAMOTNA!" Ta myśl spadła na nią, niczym bomba atomowa! "Jest taka żałosna, że najwyraźniej nie ma żadnych przyjaciół! Jest idealna! Jeśli okręcę ją sobie wokół palca, będzie biegała za mną, niczym mały piesek! Wydaje się zamknięta w sobie, więc będzie słuchała i potakiwała, zamiast zawracać mi dupę swoimi problemami! No i sprawia wrażenie przygłupiej! Może przy odrobinie szczęścia, nauczę ją wykonywać jakieś polecenia?" Phoebe nie mogła uwierzyć we własne szczęście! To było tak głupie, że mogło się udać! "Zrobię z niej mojego pierwszego, mrocznego służalca!"

-Jasne, że wolne. Siadaj. - uśmiechnęła się ciepło i wykonała zapraszający gest w kierunku wolnych krzeseł. Jednak nim zdążyła powiedzieć cokolwiek więcej, do jej uszu dotarły wyzwiska i drwiny pod adresem jej przyszłego pionka. Dziewczynka wyglądała, jakby miała się zaraz rozpłakać. Phoebe mogłaby przysiąc, że widziała, jak kolejne szyderstwa wbijają się w nią, niczym noże. Jakby sprawiały jej fizyczny ból.

"Co za kretyni! Wszystko mi zepsują!" zasyczała w myślach, widząc jak dziewczynka odwraca się zawstydzona i odchodzi. -Czekaj! - zawołała, dopadając do niej. Starała się, brzmieć sympatycznie i wyluzowanie, mimo to, w jej głosie wyczuwalna była ostra nuta rozkazu.
-Hej, nie pozwolisz chyba, żeby takie śmiecie, zepsuły ci dzień, co? Nie przejmuj się nimi. Chciałaś tutaj usiąść, a ja nie mam nic przeciwko. Jestem Phoebe, miło mi - delikatnie, lecz stanowczo poprowadziła nową koleżankę do stolika.

Phoebe zrobi wszystko, by przekonać nieznajomą do tego, by z nią usiadła. A gdy jej się to uda, spróbuje nawiązać przyjacielską konwersację, by zdobyć jej zaufanie. Spróbuje też wybadać, z którego jest domu i na którym roku, oraz czym podpadła swoim kolegom. No i przyjrzy się im dobrze, tak na wszelki wypadek.
 

Ostatnio edytowane przez KaDwakus : 16-06-2016 o 17:07.
KaDwakus jest offline