Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-06-2016, 14:06   #132
Brilchan
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Oddział fałszywych żołnierzy lub stado plotkujących przekup za żołnierzy przebranych

Tymczasem Sergiej od Fu razem z oddziałem szturmowym składającym się z Mirka, Samuela, Stacha, Nadjeżdy i Jakuba czekał na sygnał. Sergiej także w stroju żołnierza armii czerwonej pokazywał im zdjęcia swych sióstr, żony i synka.
- Tak panie Siergiej, oni wszyscy są uroczy. A jakie pućki ma wasz synek -Stanisław komplementował wysłannika Fu. Następnie spojrzał na zgromadzonych wokół niego fałszywych żołnierzy. Zwłaszcza na widok Stryja i Samuela podniosło mu się ciśnienie: -Jeszcze raz…, Jakim cudem pozwoliłem, by mój młodszy braciszek znajdujący się pod moją opieką poszedł do tego leża zepsucia? Sam i beze mnie -powieka mu zadrgała, gdy przygryzał paznokieć.
Gdzieś w oddali Stach usłyszał przekleństwa po ishvalsku i zobaczył kilku Ishvalczyków pchających coś, co wyglądało na armatę.
- Stryjek…. Tylko mi nie mów, że zdążyłeś się skontaktować ze swoimi Ishvarskimi przyjaciółmi… -Piastiański alchemik wytrzeszczył oczy.
- A ze swoimi to gorzelnię otwieram, to może ktoś do nich podejdzie - zapytał Jakub.
- Znaczy się, że państwo to znajomi Stefana? Ci z redakcji? -spytał Stach.
Samuel stał z boku milczący i ze skrzywioną miną po części, dlatego że żuł ostatni z suszonych listków tytoniu minie parę miesięcy albo jeszcze dłużej nim wyhoduje sobie następne a nie lubił kupnych nie wypluwał też silny jak czyniło to wielu innych żujących gdyż cierpki obrzydliwy smak w ustach zdawał mu się adekwatną karą za uleganie uzależnieniu. Drugim powodem niezadowolenia była konieczność ponownego noszenia munduru Syn Ziemi wiele by dał żeby móc znów włożyć swój połatany kitel lekarski - Niee to jakaś banda Isivalczyków, chyba za późno żeby się ukrywać? Może warto im zabrać tą armatę i wysadzić ten cholerny hotel? - Zastanawiał się mieszaniec mocniej naciągając czapkę na twarz ze strachu przed rozpoznaniem.
Jeden z Isivalczyków się odłączył i Samuel w jego oczach rozpoznał działanie soku z kaktusa.
- O to pa… towarzysze już wojnę Amestris wypowiedzieli? Bo myśmy chcemy jenerała takiego zabić, jechał tu. - zapytał zataczając się. Pozostali celowali w motel.
- To, aby nie znajomi Stryja?! Wyglądają jak pod wpływem czegoś dziwnego -spytał Piastiański alchemik.
- Nie, nie mam aż takich znajomych - odparł Stryj.
- Stryj zdaje sobie sprawę jak to brzmi w ustach faceta, który zawczasu lubił wpływy grzybków-halucynków…
-Są naćpani sokiem z kaktusa da się to wykorzystać na naszą korzyść - Szepnął Samuel. Słysząc powitanie Ishivalczyka alchemik wyprężył się jak struna - Pozdrowienia Towarzyszu! Sprawiedliwa wojna i czas waszej zemsty niedługo nadejdą! My jesteśmy uderzeniem wyprzedzającym mającym na celu wyeliminowanie wrogich sił. Z rozkazu Tajnej Policji i Pracującego ludu miast i wsi DrAHMY, który wyraził swą wolę za pośrednictwem Rady mamy wyeliminować sadystę mordercę i rozpustnika znanego, jako Stanisław Twardy! - Oznajmił zdecydowanym głosem. - Towarzysze, choć z całego serca popieram pomysł wysadzenia przybytku rozpusty pod rządami przestępcy Świdrqaiło upraszam o poczekanie wewnątrz są nasi agenci Twardy to przebrzydły państwowy alchemik, więc mógłby przeżyć zawalenie musimy go wyciągnąć na zewnątrz następnie rozwlec ciało, aby wszyscy wiedzieli o jego zbrodniach. Dopiero potem wysadzimy ten burdel! - Ogłosił.
- Ale ja od lat nic nie brałem, dostałem prawdziwą nauczkę - rzekł Jakub a Mirek westchnął
- Więc te historie o dziku, co chciał was przerobić na kiełbasę, nagiej Świteziance kąpiącej się jeziorze i drzewie, które cię związało to efekt prawdziwych doświadczeń - mruknął.
- To my poczekamy, ciekawe czy to działo strzela - Ishvalczyk zaczął się śmiać
Nagle zobaczyli błysnęły błękitne wyładowania alchemiczne
- To było w planie? - zapytał Jakub.
- Nic mi o tym nie wiadomo… - wycedził Stanisław - Ale jeśli młodemu przez to spadnie, choć włos z głowy
- Nie było, ale trzeba improwizować a przecież po to ich poprosiłem żeby poczekali żeby Stefek i dziewczyny były bezpieczne - Odpowiedział Samuel wypluwając gruntownie przeżuty liść - A wziął któryś z was coś łatwopalnego ze sobą? Bo przez nowe towarzystwo to poprzedni plan pozbycia się zwłok poszedł w pizdu - Spytał szeptem
- Mam butelkę benzyny i dynamit - Mirek pokazał pęk sześciu lasek
- Benzyna powinna starczyć najwyżej resztki zabierzemy ze sobą Panie mieliśmy z chłopakami takie nieprzyjemne bombowe niespodzianki z Midgardu, że dla zasady wolę ciał nie zostawiać potem panu opowiem - Obiecał.
- Nie ma wyjścia zważywszy na to, kim się zajmujemy…, Ale czy jest sens wysadzać burdel? -zauważył Stanisław. - Zwrócimy za dużo uwagi….
- Wiesz gdyby nie tamta banda to nic bym nie wysadzał, ale skoro już są to równie dobrze możemy zrobić dywersje i trochę hałasu - Odpowiedział alchemik.

Akcja ratunkowa

- Niech będzie…. Jeśli tylko nic się nie stanie młodemu i dziewczynom gdy spojrzał na morel dostrzegł, że unoszą się wokół niego wyładowania Alchemiczne - Co kurna… Ten bydlak używa alchemii!!
Potem rozległ się wybuch granatu -Nasz sygnał towarzysze! Zaczekajcie aż osłabimy podstawę dynamitem i wyciągniemy naszych ludzi tyłem potem odpalajcie - Zawołał, do Isivalczyków, po czym ruszył biegiem w kierunku zrzucenia granatu ściągając po drodze z szyj rzemień ze swoim kręgiem alchemicznym. Gdy odnalazł okno, pod którym młody rzucił granat zaczął wołać - Towarzysze jesteście tam ?! - Ciszej dodał - Panie Jakubie rozkładaj dynamit Stasiek ubezpieczasz nas ja ściągnę ich z góry - Rozdysponował. Gdy usłyszy potwierdzenie z góry zamierzał transmutować kolumnę z kamienia, którą uciekną potem się na niej opuszczą a ślady zatrze się wybuchami.
Mirek, Jakub i Nadjeżda popatrzyli na Stacha wymownie i znacząco. Dobiegli do budynku, Jakub z Mirkiem coś tam robili ludzie powoli wybiegali. Jakub wrzasnął nagle i wypuścił serię z pepeszy w powietrze
- Stać burżuazyjna swołoczy! Tu przybywa rewolucja. Na ziemię. - i zaczął ich obszukiwać w poszukiwaniu gotówki.
- Nic nie wysadzać! Tutaj są nadal dziwki i inni niewinni ludzie! -polecił Mirkowi Stanisław. - I nie warto tutaj się dodatkowo mieszać. Zaraz będzie i tak cha...
-Co ty robisz idioto?!
-wrzasnął do Stryja
- Nie idioto a kochany stryju, a po drugie muszą wiedzieć, że jestem czerwonoarmistą, ale jakimś takim podejrzanym - schował plik banknotów do kieszeni.
- Towarzyszko, podsadź mnie - Rozkazał Mirek i wspiął się po barkach żołnierki na kolumnę.
Stefan zobaczył w oknie kolumnę...
- Smutas? To ty? zawołał w stronę kolumny.
Mirek wszedł na górę i rzekł
- Jesteście… eeee wolni… Towarzysze. A tego burżuazyjnego śmiecia w imieniu mas pracujących skazuję na śmierć - Mirek zepchnął zwłoki Twardego, a Sergiej, Nadjeżdża i Jakub wsadzili po pół magazynka we zwłoki, Mirek zszedł i strzelił z rewolweru jeszcze dwa razy w tył głowy.
Ilena wzięła Stefana pod ramię i zeskoczyła a za nią była Sao. Zobaczyli, że działo w oddali eksplodowało...
- Wdzięcznym wam jestem towarzysze! Ten zwyrodnialec prawie mnie nie zgwałcił. A z tymi chciał robić takie rzeczy, co się w głowie nie mieści! Dzięki wam wielkie towarzysze! - zawołał młodociany mechanik.
~Znów zamieniam się w potwora zabiłbym niewinnych dobrze, że mnie powstrzymali~ - Przemknęło przez myśl Synowi Ziemi nie miał jednak czasu żeby się nad sobą użalać trzeba było grać przedstawienie:
- Tak! towarzyszu to ja! Wskakujcie tylko zabierzcie ciało tego zbereźnika nie zasługuje na pogrzeb z honorami! Ani na to żeby w Amesteris został bohaterem narodowym! Nakarmimy jego ciałem psy i świnie ludu pracującego weźcie też te słoje weki rozdamy biednym! - Krzyczał a ciszej dodał - Nie chcę powtórki z tego, co robił Hakkon nie potrzebujemy powrotu tej kanalii, jako żywego trupa a jeżeli Kościej umie przywoływać i pętać duchy to bez ciała będzie mu dużo trudniej - Po tym, co widział w ostatnich tygodniach Samuel nabawił się jeszcze gorszej paranoi i był gotów uwierzyć w każdą głupią legendę.
- Smutny towarzyszu, dzięki za ratunek! - zawołał Stefan. W jego ocenie Samuel wyglądał na nienaturalnie pobudzonego. Jak przy jednym z jego ataków. Oby nie trzeba było na nim znów użyć Nightwinga. Trzeba będzie spytać go, co się stało potem. - Nic nie jadłem, dacie coś ze słoika? - wyrwał się z objęć Ileny, by złapać kilka słoików.
Stanisław w tym czasie pozbierał kilka innych.
“Nie można było tego zostawić w burdelu - kto wie w czyje ręce trafi? A jak przez tych kretyńskich Ishvarczyków to świństwo rozłazi się po całej okolicy? “
Walczył przy tym z obrzydzeniem, by nie zwymiotować, gdy wyobrażał sobie, że coś takiego niedawno tkwiło w jego wątrobie.

Kiedy już pozbierają to, co trzeba alchemik planował opuścić ich na dół i uciekać.
Sergiej wziął na ramiona zwłoki lub raczej to, co z nich zostało i ruszyli przed siebie. Mniej więcej po stu metrach Sao zaczęła gadać
- Na przodków i Matkę… Ona mnie dotykała i ca… potrzebę kąpieli - jęknęła ze zgrozą, ale zaraz podeszła do Ileny i powiedziała: - Dzięki Ileno… Nie jesteś taka zła
- No i tak ma być! Jakby nie Ilena. Moja dupa by ucierpiała. Wielkie dzięki pani Ileno. I w ogóle dziewczyny -Oświadczył Stefan.
- Cieszę się, że się dogadujecie dziewczyny Pani Illena myśli, że jest potworem, ale ma Pani czyste serce to ja jestem prawdziwym potworem! Przecież zabiłem tych biednych naćpanych Isivalczyków znów mam ich krew na rękach a tak sobie przysięgałem, że nigdy więcej… A gdyby im wypaliło albo gdybyście mnie posłuchali to zginęłoby tyle niewinnych prostytutek i prostytutków. Przez tyle lat spokojnie leczyłem ludzi a teraz, gdy zacząłem walczyć budzą się we mnie mordercze instynkty, które we mnie wydrylowano - Biadolił weteran, gdy uświadomił sobie, do czego prowadzi jego zachowanie.

Pijane smęcenie po akcji

W głębi pustyni Samuel rozpuścił zwłoki.
Przed rozpuszczaniem mieszaniec zdjął Twardemu garnitur zakładając, że da się go doprać i wykorzystać wziął też pierścień rodowy, który zamierzał dać Świętochowskiemu na dowód, że jego wróg jest trupem wiedział, że ryzykuje wykrycie, ale biedakowi należał się dowód zresztą zaproponuje mu przetopienie od ręki. Wziął też pierścień z zadziorem, którym ten sadysta wprowadził robaki do ciała Nowickiego uważał przy tym żeby samemu się nie zaciąć oprócz tego zamordowany miał przy sobie 50 marek, chustkę i Scyzoryk Helvecki.


Po zakończeniu szabru alchemik rozpuścił ciało, po czym, poprosił Matkę Ziemię, aby przyjęła resztki tego niegodziwca w swoje łono w przeciągu godziny wiatr przesuwający piaski pustyni powinien przysłonić się wszelkie ślady po transmutacji ukrywając bezimienną mogiłę po wszeczasy.
Potem Sergiej uścisnął wszystkich i rzekł łamiącym się głosem
- Dobrze było was poznać… Muszę wracać do szefa, już czas na mnie. Żegnajcie - rzekł i poszedł w swoją stron
Samuel dogonił odchodzącego gangstera - Dziękuję za pomoc proszę przekazać Panu Magistrowi Fu, że jutro z samego rana zaprowadzę Nieśmiertelną Wojowniczkę do lekarza żeby upewnić się, że w jej krwi nie ma żadnych groźnych zarazków i będzie można umówić się na pobranie nawet tego samego dnia - Poprosił.
Przebrali się i wrócili do motelu. Przed budynek wybiegła Shieska
- W radiu mówią, że Drachma napadła na Xerxes… Dzień dobry, kim państwo są - przyglądała się gościom.
- To jest mój ojciec chrzestny Jakub - Stefan klepnął w ramię Stryja. jego głos przepełniała duma - A to mój brat stryjeczny i jego syn - Mirek. Panowie, to jest pani Shieska. Jest Piastiańką. I jedną z bardziej łebskich osób, jakie znam.
-Istna sarenka!
- zachwycił się Stryj. - O bursztynowa ozdobo Piastii, w twych oczach mógłbym z chęcią zatonąć! - ucałował bibliotekarkę w dłoń.
- Stryjek…. - Stanisław westchnął przewracając oczami nad tak naciąganym komplementem. Potem zerknął na Samuela.
Shieska się spłoniła się na twarzy
- Panie Jakubie, to jest dziewczyna Samuela. - tłumaczyła Sao - To nic, że się trochę pokłócili.


Samuel wyglądał na przygaszonego jakby był skorupom człowieka, gdy zauważył spojrzenie Stanisława podszedł do niego i szeptem poprosił - Słuchaj dzisiaj należy nam się spanie, ale jutro z samego rana musicie iść na stacje kolejową. Raz, że obiecałem waszym rodzicom a dwa że ktoś musi pójść do Heleny albo kogoś innego z szefostwa i spytać się czy wolą żeby zwalić winę na gangsterów przebranych za DRAHMian czy może żebyśmy stworzyli jakieś radykalny odłam krasnormistów, którzy chcą wywołać wojnę na podobnej zasadzie jak stworzyliśmy dla ciebie personę Radziwiłła? Niezależnie od tego, co wybiorą kradzież pociągu zrzuci się właśnie na tą grupę a cała sprawę nagłośni z pomocą komunistycznych pismaków Stefka - Wyjaśnił kolejny ze swych szalonych planów, ale tym razem nie było w jego słowach ognia ani dumy, jaki zwykle towarzyszył tego typu szachrajstwom zielarz sprawiał wrażenie zmęczonego życiem jakby ciągnął to dalej tylko z obowiązku - Nie mam siły użerać się z Helenką nerwowa pizdeczka, która niczego nie może powiedzieć wprost a ja nie mam cierpliwości żeby odczytywać pierwsze, drugie, trzecie, czwarte dno w każdym zdaniu, dlatego proszę was o pomoc, bo nie chcę znów palnąć jakieś głupoty - Wyjaśnił ze zbolałą miną.
- To… Ja też z wami pójdę - rzekła Sao wpatrując się w stopy.
- Wiem, że to teraz nie ważne, bo najpewniej i tak zginę podczas okupacji, ale chciałabym wam wszystkim oświadczyć, iż składam publicznie śluby panieńskie, bowiem męski rodzaj jest niegodny zaufania i jakiegokolwiek szacunku
Sao, Jakub i Mirek powoli obrócili się w stronę Samuela
- No to jak nic teraz spotka miłość swojego życia… - skomentował Stefan - A przynajmniej zawsze jest tak w powieściach.
- Przypomina mi się Maniek Policmajster, co go w wojsku poznałem. Aresztował mnie raz czy drugi…, Ale potem się wypłakiwał, bo kręcił z dwoma dziewczynami a te w końcu się spiknęły i wyjechały do Winlandii - prawił Jakub
-[i] Pani Shiesko…. Poczekajcie! Tylko powiedzcie, czy nie czeka na nas tutaj jeden mężczyzna mojego wzrostu. No nieco niższy ode mnie, ale mojej budowy… Posiwiały, wąsaty i z oczami jak Stefan. No wie pani w stylu “Nie fikaj”?! - zawołał Stanisław biegnąc za Shieską
- Shieska, ty się nie martw, to byli tylko gangsterzy przebrani za żołnierzy - tłumaczyła Sao
- Nic nie rozumiem, ale przyniosłam dwie butelki wódki, pijemy? - zawołała Nadjeżdża.
- A nalewajta! Dzisiaj to se można tylko golnąć! - zapewnił najmłodszy Nowicki.
-Przestańcie z tymi idiotyzmami! Nie jesteśmy parą, która, by niby chciała chorego mordercę? A wy też się nie wygłupiacie Panno Ścieżko! to, że ja się okazałem dziadem nie znaczy, że wszyscy są ten, Midgardczyk co was porwał zdawał się miły. Generałowi i Elrikom też odpuście, bo jakby wam powiedzieli wtedy prawdę to by was homunkulusy ubiły tak jak Hugsa! A po dniu sądu, na co wam mieli mówić?! Co teraz niby jesteście szczęśliwe ? -Wykrzyczał, po czym podszedł do kuzynki i oddał jej wszystkie ostre przedmioty, jakie przy sobie miał. Następnie ruszył w stronę hotelu aplikując samemu sobie Danchemie uspokajającą.
- Dwie flaszki na Ośmiu to nie ma nawet, co zaczynać. Stasiek, masz tu dziesięć marek, pójdziesz po kilka flaszek, jak zrobisz te swoje oczy to może rabat od sprzedawczyni dostaniesz - mówił Jakub, a Nadjeźda nalała Samuelowi do Słoika wódki. W tym momencie Shieska poczerwieniała.
- Dobra pójdę… burknął Stanisław - Ale jak będziesz schlany w belę jak tatko… ekhm… Mój ojciec tu przyjdzie, to sam se radź. Chyba najlepiej Stryj wie, co ojciec sądzi o takim zalewaniu się z byle powodu?! A jak mi spijesz Stefka to JA ci skopię tyłek. JASNE?! - warknął biorąc pieniądze.
- Lepiej skocz po zagrychę zamiast pitolić - Stefan dorzucił i od siebie pieniądze - Gdzie twoja gościnność?! I kup jakieś prażynki. Stryjek je lubi i chociaż tak możemy się odwdzięczyć za dzisiaj
- Teraz ty robisz z siebie ofiarę, a sam mmie rzuciłaś i to na wakacjach po tym jak poznałeś tą… I nie tobie decydować czy na mnie zasługujesz. Typowy facet jak to w książkach piszą, co chce zawsze być najważniejszy! I dla tego na mmie nie zasługujesz. Od dziś poświęcę się walce o prawa kobiet, walce z samczym uciskiem i pogłębianiu mej wiedzy. ŻEGNAM - wróciła do swego pokoju, a Sao poszła za nią rzucając Samuelowi pełne wyrzutu spojrzenie
- Ale ja naprawdę nawet nie dotknęłam - tłumaczyła Ilena
Z oddali zbliżał się jakiś drobny ciemnoskóry osobnik dźwigający ciężki bagaż i kamerę.
- Co was wszystkich pojebało?! Nie jestem zainteresowany Ileną romantycznie! Skąd pomysł, że ona jest zainteresowana mną? Po prostu zorientowałem się, że przeze mnie masz same kłopoty! Odkąd wkroczyłem w twoje życie straciłaś pracę, porwano cię i grożono śmiercią. Wszystko z mojej winy! Chciałem ci to wynagrodzić, ale to ŻADNA podstawa do związku! - Krzyknął za odchodzącą - Ażebyś wiedziała, że jestem cholerną ofiarą! Jedną z wielu ofiar spisków Ojca, który odebrał mi wszelką szansę na normalność! -Wykrzyczał, po czym wychylił pół słoja piastańskiej wódki i rozkaszlał się a z oczu pociekły mu łzy - Kurwa muszę sobie znaleźć jakąś nowy sposób radzenia sobie z problemami, bo wpadnę w alkoholizm lub narkomanie.


- Bywają gorsze sposoby. Jak mój brat ma depresję to zwykle ginie jakiś niedźwiedź. - poradził Stryj Nowicki wyciągając manierkę, której zawartość zaraz łyknął. - Pierwszy misiek zginął śmiercią tragiczną wkrótce po tym jak Siergiej został wdowcem. I to od topora! Rozłupał mu brzucho tyle razy, ze mieliśmy od razu mięso na tatar! Nie żeby Siergiej tych niedźwiedzi specjalnie szukał, a i nie zawsze ginęły jak miał depresję. Ale dostatecznie często jak brat był w ciężkim dole to pojawiał się sie w okolicy niedźwiedź. I misiek ginął śmiercią tragiczną….
- Panie Jakubie lubię Pana i szanuję, więc nie obraz się Pan na mnie, ale za przeproszeniem kurwa jak mordowanie miśków przez Pana Siergieja ma się do tego, że z mojej winny zginęła 3 ludzi, a mogło zginąć dużo więcej? - Powiedział lekko pijanym głosem.
- A myślisz pan, że miśki chciały umrzeć? Nie. Czy ich śmierć miała sens? Nie. Czy miśki mogły zrobić komuś krzywdę? Tak! Za każdym cholernym razem mogło dojść do ofiar w ludziach, ale mój brat był szybszy. Czy mój brat szukał specjalnie tych niedźwiedzi? Wbrew temu, co ludzie mówią - Nie! Choć pewnie Matka Natura by powiedziała, że miśki miały gorzej, bo jeszcze je potem zjedliśmy. Wszystkich panie Samuelu nie da się uratować. Czasem masz do wyboru - Twoi krewni i znajomi albo niedźwiedź. I nawet dobrym ludziom zdarzają się gówniane sytuacje.
- Tato, ale Stryjek tych miśków nie namawiał do tego, aby napadały na ludzi, Ani nie chciał zaminować lub spalić lasu, aby pozbyć się problemu - - mruknął Mirek
- Miruś nie do tego ta metafora dążyła…
- Taa mogłem tym biednym ćpunom kazać usiąść na dupie i się nie wtrącać na pewno by posłuchali. Problem w tym, że jak ruszam do walki to nie widzę tylko jeden cel a tym celem jest totalna anihilacja przeciwnika, zniszczyć, zabić spalić tak żeby już nie mógł oddać a wszyscy inni bali się mnie ruszyć. Jestem potworem, ale to była jedyna metoda żeby przetrwać piekło wojny, do której mnie zmusili… Przez tyle lat ukrywałem się, jako miejski byłem martwym trupem, ale mnie Koniowaty wyciągnął, bo miałem u niego dług uratuj mi ciężarną żonę. Uczciwe prawda? Samo dobro, co nie? Szczególnie, że gość mi życie uratował, ale teraz budzą się we mnie stare instynkty a nie mogę tego tak zostawić, choć nie mogę patrzeć w lustro bez chęci splunięcia i sam się siebie boję - Jęczał Samuel, po czym przymknął się i znów umoczył ryja w słoju wódki.
- Stefan, ten pan jest bliski ululania. To skocz zobaczyć, co to za koleś się kręcił pod motelem. Tylko nie zapomnij łopaty, czy innej broni - polecił Stryj.
- Mam coś lepszego niż łopata - zapewnił Stefan wychodząc.
- - A jak będziesz wracał, to przynieś zagrychę
Ech my z bratem też jak byliśmy w wojsku, to sporo nie fajnych rzeczy widzieliśmy.
Jakub wręczył Samuelowi kiełbasę - Nie, że byliśmy w zawodowym wojsku. Po prostu nas powołali do pospolitego ruszenia. Mięso armatnie, kumacie? Widziałem tym ludzi, którzy po prostu potrafili zatłuc jeden drugiego kolbą. Choć tak naprawdę po obu stronach leli się o to samo - by przeżyć i być tym, kto wróci do domu. Ironia... Co wyrabiali dobrzy ludzie, by tylko wrócić do domów…, Ale nie do tego chciałem zmierzać. Martwy nie odkupisz win. Ani nie naprostujesz swojego życia. Bozia też w tym nie wystarczy wbrew temu, co mówią kapłani... Słyszał pan o pierwszej żonie Siergieja? O matce Staśka?
Znachor przyjął kiełbasę i zaczął rzuć w milczeniu - Chłopaki opowiadali tyle o ile a ze mną było podobnie jakbym nie był ich posłusznym pieskiem to zabiliby moją Matkę i resztę mieszkańców wsi. A Jak w końcu zbiegłem i wróciłem to, jaka wdzięczność mnie spotkała? Wywieźli mnie na taczkach do gnojowicy! “Psie armii wracaj do swoich panów!” Jeszcze zgłosili moją dezercje! - żalił się.
- Romantycznie? Nawet nie wiem, co to miałoby znaczyć, ale lubię cię. Nie jesteś potworem, przecież nie ucięłam ci głowy - Ilena szturchnęła mocno Samuela podśmiewając się.
- Te dwie idiotki sądzą, że zerwałem ze Ścieżką, dlatego że zakochałem się w tobie. Nic się nie martw to nieprawda, ty masz dobre serce lepsze od wielu ludzi, jakich znam. Poświęciłaś siebie żeby ratować innych a ja jestem potworem metaforycznym znaczy się nie takim jak Yomy, ale lubię zabijać ludzi. Kiedy walczę to nie przejmuje się tym, kogo skrzywdzę - Próbował wyjaśnić?
- Baby to uwielbiają. Napuszczać na człowieka poczucie winy… -skwitował Jakub obracając kieliszek.
- Ale to nie był mój wybór. Został łowcą potworów, a odeszłam, dlatego że zawiodłam, a wcześniej chciałam zabić moją byłą towarzyszkę tylko, dlatego, że obroniła małą dziewczynkę mordując bandytów. Jeśli ty jesteś potworem, to kima ja niby jestem? Ty możesz zawsze ratować życie i nie obudzisz się z apetytem na ludzinę - mówiła ponuro wojowniczka
- Nadjeżdża, nie polewaj im - mruknął Jakub.
- Zgadza się Panienko Nadjeżdzo mnie już starcza na dziś - Potwierdził słowa Jakuba, po czym, po prostu usiadł gdzie stał odgryzł kawałek kiełbasy spokojnie przeżuł popił łykiem wódki z musztardówki i westchnął - Wygląda na to, że jedziemy na podobnym wózku Ileno. Ja zabiłem wielu ludzi napadłem na ich ojczyznę żeby ocalić własną wioskę, ale kto mi dał prawo przedkładać życie jednych nad innych? Potem próbowałem odkupić własne winy i ratować ludzkie życia zarówno podczas wojny jak i po niej, ale czy takie rzeczy da się zmierzyć z matematyczną dokładnością? - Zastanawiał się. - Jutro zabieram was Pani Illeno i Panią Katarinę do znajomego lekarza, jeżeli ktoś da radę was zmienić w ludzi to on, a jak staruszek nie będzie miał pomysłu to ja wam wynajdę jakieś tatuaże ograniczające bestie - Powiedział.
- Nie Marudź! Przynajmniej możesz cokolwiek zrobić nie odbierając nikomu życia. Masz wybór - wyjęła z szuflady buteleczkę rozcieńczonego soku kaktusowego i podała Samuelowi samemu wziąwszy kilka łyków.
- To ja już pójdę ciocię powiadomić, że nic nam nie jest - Mruknął Mirek i wyszedł
- A może znalazłby sobie pan jakieś zajęcie niezwiązane z zabijaniem… Grzyby nie… Ryby nie… Szachy nie… Może szydełkowanie - zastanawiał się Jakub
Wtedy do pokoju weszła Mimi i zaczęła się ocierać o nogi
- Perunie, kto spasł tak tego kota - Jakub drapał Mimi za uchem
-Hahah, tak to już mam, że najpierw robię głupoty a potem cierpię niczym jakiś romantyczny bohater literacki. Za sok dziękuję za bardzo kojarzy mi się z tamtymi ćpunami to raz, a dwa że niezbyt zdrowo mieszać go z alkoholem wiem z doświadczenia. Kiełbasy chcesz? - Upił kolejny łyk i wyciągnął w stronę wojowniczki rękę z nadgryzioną kiełbasą - Hobby mam jestem miejskim Znachorem i zielarzem sporej liczbie osób uratowałem życie nawet podczas samej wojny, kiedy ściągałem rannych z obu stron frontu starając się ich łatać… A to jest Mimi koteczek mojej kuzynki chowany od małego one naturalnie takie wielkie - Powiedział z uśmiechem - Marzy mi się żeby zostać medykiem z prawdziwego zdarzenia takim tradycyjnym. Sporo się nawet uczyłem w tym kierunku, jeżeli to wszystko przeżyje to chciałbym pójść do akademii medycznej i połączyć obie metody leczenia tak jak łącze szkoły alchemii -Rozmarzył się.
- A w jakiś książkach u Siergieja widziałem te tygrysy, i pamiętam jak dziadek zawsze przekonywał wszystkich, że nie warto ich czytać, bo takich stworzeń jak słonie i żyrafy być nie może. - rozmyślał Jakub głaszcząc go po głowie.
- Dawaj - Ilena wzięła kiełbasę i zaczęła ją jeść.
-Właściwie to, czemu mam brać całą winę na siebie? Trzech idiotów się naćpało wepchnęło w środek walki i popełniło samobójstwo! Wy też mogliście ich powstrzymać tak samo jak ja, ale nie ”najważniejsze żeby Stefkowi się nic nie stało” jakoś przy hotelu dobrze wiedzieliście żeby mieć swój rozum! - Rzucił oskarżycielsko w stronę Jakuba, bo tylko on z Nowickich był w zasięgu wzroku - Szkoda, idiotów, bo niepotrzebnie stracili życie, ale mam dość brania odpowiedzialności za wszystkie nieszczęścia! Pani Illeno jutro rano bierzemy Katarinę i we trójkę idziemy do Doktora Marcoh - on wam pomoże. Nie chcę już pić idę spać - Wylał resztę wódki ze słoja po części, na cześć poległych, a bardziej na złość Nowickim zasypał ziemią, żeby Mimi się nie spiła następnie zaczął nieporadnie gramolić się w stronę hotelu.
Stryj zmarszczył brwi i podeszwszy do Samuela trzepnął go w ucho
- Ty już nie bądź taki hardy. Zaczynam rozumieć panią Buhaj, że ci skórę dziś przetrzepała - powiedział grożąc palcem
- Oj mojego małego Samusia pobili! Jutro pancia kupi ci coś pysznego - Ilena głaskała Samuela po głowie jak psa
- I śpicie osobnych pokojach! Ten sok to za mocna rzecz, by ryzykować
Zielarz odtrącił dłoń Piastania: - Panie Jakub macie szczęście, że Stefan was tak kocha i pomogliście dzisiaj, dlatego w drodze wyjątku wam daruje, ale jeżeli jeszcze raz podniesiecie na mnie rękę ta ręka zostanie wam złamana zrozumiano?! Illeno jesteś naćpana niech cię odprowadzą do pokoju nie jestem psem żeby mnie głaskać albo karcić - Wysyczał wściekle i mówił coś pod nosem o zboczonym klanie Nowickich, którym tylko romanse w głowie.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 17-06-2016 o 14:09.
Brilchan jest offline