Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-06-2016, 22:22   #131
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Stryj podrapał się po głowie:
- A wiesz co? Może pójdziesz z nam? Bo mundurów to ci u nas dostatek, a takich skośnawych to w DRACHMIE nie brakuje
- Z chęcią w sumie z tą kartką to głupi pomysł nie jestem teraz w odpowiednim nastroju na ciężką pracę umysłową. Będzie trzeba poprosić jeszcze mojego znajomego z półświatka o pozwolenie żeby nie mieć wojny na kilku frontach. - Zmiętolił kartkę papieru i schował ją do kieszeni.

Kilka godzin trwały przygotowania i ustalanie planów.
Stefan przygotował w -międzyczasie specjalną igłę sprężynową do której przymocował z pojemnik z cyjankiem. Ustrojstwo przymocował do ręki, by móc ją z łatwością uruchomić. Pod rękawem pidżamki flanelowej nie powinna być widoczna. Nightwinga przymocował do uda.
Samuel udał się do Magistra Fu po prośbie, czy nie nawiązałby współpracy i pomógł zwalić wszystko na Swidrgaiłowa.
Xingijski mistrz zbrodni popatrzył uważnie na Samuela i zgodził się, ale zarządzał, aby towarzyszył im wybrany przezeń człowiek. Był to młody, sympatycznie wyglądający Anastazyjczyk zwący się Sergiej, który wstawił sobie plomby z udawanego diamentu.

Motel Serce Snu
Nastał wieczór… Wszyscy oczekiwali na to co przyniosą najbliższe godziny. Sao ubrała świeżo nabytą prześwitującą suknię, Ilena odziała się w skórzany kombinezon, co o dziwo nieco poprawiło jej nastrój, a Stefan… No cóż wydawał się być naprawdę śliczny, pierwszy raz nosił jedwabną Piżamę, a loczki miał jak aniołek...
Noc była zimna, nawet jak na pustynię. Serce Snu było zaskakująco cichym i ciemnym miejscem, które było oddalone od miasta i otoczone przez pustynię, po której tylko żmije i szakale wędrowały. Stefan, Sao i Ilena otworzyli drzwi i weszli do środka i zobaczył ciemną zadumioną salę. Jakaś Shemitka w wieku trzydziestu paru lat rzekła:
- Pan T czeka na was na górze
- Tak, plosię pani -Stefan zdecydował się dla lepszego efektu seplenić. Najwyżej do reputacji Twardego dorzucą, że lubi bardzo młodych chłopców.
Kobieta przez krótką chwilę popatrzyła na całą trójkę zbolałym wzrokiem i zaprowadziła na zaplecze. Na w pokoju o kremowych ścianach pokrytych gąbką tłumiącą dźwięk. Na ciężkim drewnianym krześle siedział Stanisław Twardy. Ubrany był w biały garnitur ze złotym kołnierzem. W pomieszczeniu znajdowało się puchowe łoże, wieszak z pejczami, dyby i koło do którego można by przypiąć człowieka. Na stole stało kilka szklanych słojów, w których coś się ruszało
- A jednak się tu zjawiłeś - rzekł Twardy minimalnie zaciekawionym tonem - Którą z pań zechciałbyś przypiąć do tego koła - zapytał łagodnie.
- Nie miałem wyjścia skoro memu bratu w każdej chwili grozi atak. Przed wyjściem dostał jednego… skłamał Stefan nie spuszczając wzroku z wojskowego. - Mam rozumieć, że w jego brzuchu rośnie coś takiego jak w tych słoikach?
Twardy uśmiechnął się promieniejąc dumą
- OH. Tutaj mam inne stworzonka. Na przykład tu jest pasożyt… - pokazał im słoik z czymś na kształt ślimaka - Wywołuje u ludzi stan euforyczny w dzień, ale sprawia też, że mają skłonności… do spadania z wysokich budynków. Zabawne, że osobowość zmienia się tylko w dzień. - pokazał słoik z czymś na kształt zamkniętego pąka kwiatów.- To Szary lotos, jak poczuje ciepło ciała, to rozpryskuje zarodniki, które sprawiają, że człowiek wpada w szał i morduje wszystko wokół. Ciekawe, co nie? To mycha krwiócha, wspominałem chyba o niej? A tam jest tasiemiec, który skrywa się w męskich organach i wysysa z nich krew póki nie odpadną. W tamtym flakoniku mieszka wicień, która gdy dostanie się do mózgu, sprawia, że człowiek staje się wiecznie głodny i musi nieustannie jeść. Ten niewielki jednooki robak przywiera do karku człowieka i przejmuje nad nim kontrolę zmuszając go do atakowania innych ludzi, gdy ten cały czas pozostaje świadomy. A tam jest mój ulubieniec, grzyb który przez oczy wnika to mózgu i pożera go zmieniając go w warzywo. Rozumiesz, musisz sobie samemu wykłuć oczy. Matka natura jest niesamowita - Twardy się zaśmiał, Sao zzieleniała, a Ilena przypatrywała się pojemnikom.
Stefan bardzo głośno przełknął ślinę. Mniej z faktycznego strachu i obrzydzenia. Bardziej dlatego, że dobrze pamiętał, że nic tak nie zadowalało Twardego jak wzbudzany strach.

- C-czyli ś- śmierć szybka bez szans na ratunek, albo powolna w m-męczarniach? I w-waszmość zna odtrutkę na w-wszystkie? - spytał jąkając się. Specjalnie się jąkał, ale i widok tych robactw skutecznie nim trząsł.
- Tak, absolutnie na wszystko - rzekł Twardy zaskoczony, a Stefan od razu wyczuł że kłamie, na żadną nie miał lekarstwa...
- Ale czemu od razu wiązać? Tak od razu? Waszmość ma tutaj dwie piękne kobiety… Nie chcielibyście zobaczyć jak się razem zabawiają… Ciężko o taki widok na żywo…
- Tak to uroczy pomysł pomysł, ja i Ilenka nie byłyśmy razem od prawie dwóch godzin - rzekła Sao i objęła Ilenę w Pasie całując ją w usta. Łowczyni Yom odpowiedziała pocałunkiem, i podniosła Xingijkę, obie dziewczyny zaczęły się przesuwać w stronę słojów.
- Obstawiam, że macie tutaj jakieś wędzidło? Czy jak to się zwie to coś do łączenia między kobietami - spytał Stefan biorąc parę głębszych oddechów.
- Pewnie się znajdzie… Mam też i inne pomysły, jak można by go wykorzystać - wskazał na stosik rzeczy służących do uprzyjemniania sobie czasu.
- Chyba nie będzie potrzeby skoro…. panie rozgrzane. A ja… cóż cienko nam z bratem szło po przyjeździe do Amestris. Trzeba było jakoś przetrwać. Potrzebowałem wesprzeć bratu budżet... Nauczyłem się o bardziej wyszukanych upodobaniach wyższych sfer. W tym to, że niektórzy lubią zaznać i męskiego towarzystwa. Jak to się w Amestris mówi “żeby życie miało smaczek raz dziewczyna raz chłopaczek” - podjął się opowiadać zmyśloną historię. W sumie do końca to nie było kłamstwo. Książki Nory miały bogate opisy scen łóżkowych - zarówno te tradycyjniejsze romansidła jak i te o miłości męsko-męskiej.
Bez wątpienia znacznie mu to poszerzyło wiedzę o ludzkich pragnieniach i życzeniach co do sytuacji miłosnych. Obstawiał, że większość z tego to była zbyt bujna wyobraźnia autorki i patetyczne pragnienia czytelniczek, ale parę ziaren prawdy musiało w tym być. Pewien schemat się powtarzał.
Twardy nawet na niego nie patrzył Stefana
- ? Tylko takich, którzy nie podzielają takich zainteresowań. Lubię pokazywać ludziom, gdzie ich miejsce. No to uklękniesz i się wypniesz - zapytał pułkownik beznamiętnie. Ilena posadziła Sao na stole.
- Ale wtedy dacie lekarstwo dla Stacha? Nie tak jak wtedy gdy obiecaliście, że nie będziecie go bić jak będę siedział cicho? -Nowicki przyglądał się Twardemu bacznie. Oczywiście że wiedział, że Twardy uwielbia “pokazywać ludziom gdzie ich miejsce”. Czy raczej bić każdego kto był słabszy.
- Może dam, a może nie, czy to nie ekcytujące? - wstał z krzesła.
- Z wami zawsze… - wymamrotał odwracając się do Twardego. Gdy młodociany mechanik sięgnął do swoich spodni powoli. Przy okazji złapał za swoją broń Nightwinga.

Twardy zdjął spodnie i zbiiżył do Stefana, gdy był blisko, chłopak odwrócił się i i chciał go dźgnąć, lecz ten odepchnął mu rękę
- Ty mały suczysynie - Warknął twardy i łożył ręce wyładowania alchemiczne wstrząęłły budynkiem i Stefan poczuł, że ma pod nogami pustą przestrzeń. Stefan poleciał w dół i wylądował na ugiętych nogach.

Tymczasem na górze Ilena chwyciła słój z robakiem i cisnęła nim w wojskowego. Szkło rozorało twarz Półkownika. Robal się wydostał.
-Zdychaj! - Sao skoczyła na Twardego i go kopnęła Twardego chcąc go wepchnąć do dziury, ale tamten się utrzymał….
Stefan na dole zaklął plując tynkiem. Następnie poprawiając spodnie wyciągnął jeden ze swoich ukrytych sprzętów, których wyuczyli go wyrabiać Greedowcy- ten do wspinaczki po ścian. Podjął się wspinaczki z powrotem do pokoju.

Wielu ze zdziwieniem oglądało jak chłopiec, który wpadł do nich przez dziurę w suficie ubiera przywry i jak pająk wspiął się z powrotem na górę. Twardy ze zdumieniem obserwował powrót chłopaka i nie zauważył jak Stefan przystawił mu Nightwinga do krocza i puścił mu prąd. Twardy stał ogłuszony, a tymczasem oczy Ileny rozbłysły i uderzyła twardego krzesłem, ale nie trafiła, Sao uderzyła go pejczem i niemal odcięła mu ucho.
- Spokojnie tygrysico, spokojnie - polecił Stefan. Potem przemówił w języku Piastii nadal rażąć szlachcica- Wiesz Waszmość mógłbyś oberwać za wszystkie swoje osoby które skrzywdziłeś. Górnolotnie mówiąc. Albo za burżujstwo. I oczywiście za to, że naszło cie tknąć palcem moją rodzinę. Ale wiesz za co dostajesz ode mnie? Nie za to, że mnie sprałeś i w ogóle. Ale za to że jeden idiota przez ciebie teraz ciągle ma żal, że mnie nie obronił. I że stale się z tym gryzie… Że jeden idiota przez ciebie nie może przestać się o mnie martwić
Twardy przyklęknął na jedno kolano
- To wiem kogo zabić, aby cierpiał - wysyczał.
Cierpiał na razie Stanisław Twardy. Stefan stwierdziwszy, że elektrowstrząsy pozbawiły przeciwnika przytomności, puścił guzik z Nigtwinga. Wolał nie patrzeć na nagie przyrodzenie starego. Choć patrząc na odznaczające się pod koszulą sutki - facet był tak zwyrodniałym zboczeńcem czy elektrowstrząsy dawały dodatkowe skutki uboczne? Nie było czasu tego roztrząsać.
- A spieprzaj dziadu! -wycedził. Igłę z cyjankiem wbił w bok żołnierza. Przy granicy gdzie plecy traciły szlachetną nazwę.
Stanisław Twardy zaczął drżeć w konwulsjach, jego jego język wyszedł z ust, a oczy z orbit. Zwieracze puściły i w całym pokoju rozlał się smród.
- Cholera, to chciało się mi wgryźć w kark - Ilena pokazała w ręku jednoką maszkarę.
Ktoś zaczął się dobijać do drzwi i krzyczeć groźnie “Wyłaź tu!”.
- Ilena rzuć tym kolesiom za drzwiami jednego z robali. Ja też od siebie coś dorzucę. Tylko najpierw muszę jedną rzecz załatwić i Sao ty otwierasz. - polecił młodociany mechanik.
Stefan wyrzucił przez otwarte okno granat, by dać oddziałowi fałszywych żołnierzy znak, że po akcji. Sięgnął po następny czekając na otwarcie drzwi. Tym razem wybrał granat ogłuszajacy.
Sao otworzyła drzwi i Stefan rzucił Granat, a Ilena Robala. Rozległ się wstrząs, a potem upiorne wrzaski.
 
Guren jest offline  
Stary 17-06-2016, 14:06   #132
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Oddział fałszywych żołnierzy lub stado plotkujących przekup za żołnierzy przebranych

Tymczasem Sergiej od Fu razem z oddziałem szturmowym składającym się z Mirka, Samuela, Stacha, Nadjeżdy i Jakuba czekał na sygnał. Sergiej także w stroju żołnierza armii czerwonej pokazywał im zdjęcia swych sióstr, żony i synka.
- Tak panie Siergiej, oni wszyscy są uroczy. A jakie pućki ma wasz synek -Stanisław komplementował wysłannika Fu. Następnie spojrzał na zgromadzonych wokół niego fałszywych żołnierzy. Zwłaszcza na widok Stryja i Samuela podniosło mu się ciśnienie: -Jeszcze raz…, Jakim cudem pozwoliłem, by mój młodszy braciszek znajdujący się pod moją opieką poszedł do tego leża zepsucia? Sam i beze mnie -powieka mu zadrgała, gdy przygryzał paznokieć.
Gdzieś w oddali Stach usłyszał przekleństwa po ishvalsku i zobaczył kilku Ishvalczyków pchających coś, co wyglądało na armatę.
- Stryjek…. Tylko mi nie mów, że zdążyłeś się skontaktować ze swoimi Ishvarskimi przyjaciółmi… -Piastiański alchemik wytrzeszczył oczy.
- A ze swoimi to gorzelnię otwieram, to może ktoś do nich podejdzie - zapytał Jakub.
- Znaczy się, że państwo to znajomi Stefana? Ci z redakcji? -spytał Stach.
Samuel stał z boku milczący i ze skrzywioną miną po części, dlatego że żuł ostatni z suszonych listków tytoniu minie parę miesięcy albo jeszcze dłużej nim wyhoduje sobie następne a nie lubił kupnych nie wypluwał też silny jak czyniło to wielu innych żujących gdyż cierpki obrzydliwy smak w ustach zdawał mu się adekwatną karą za uleganie uzależnieniu. Drugim powodem niezadowolenia była konieczność ponownego noszenia munduru Syn Ziemi wiele by dał żeby móc znów włożyć swój połatany kitel lekarski - Niee to jakaś banda Isivalczyków, chyba za późno żeby się ukrywać? Może warto im zabrać tą armatę i wysadzić ten cholerny hotel? - Zastanawiał się mieszaniec mocniej naciągając czapkę na twarz ze strachu przed rozpoznaniem.
Jeden z Isivalczyków się odłączył i Samuel w jego oczach rozpoznał działanie soku z kaktusa.
- O to pa… towarzysze już wojnę Amestris wypowiedzieli? Bo myśmy chcemy jenerała takiego zabić, jechał tu. - zapytał zataczając się. Pozostali celowali w motel.
- To, aby nie znajomi Stryja?! Wyglądają jak pod wpływem czegoś dziwnego -spytał Piastiański alchemik.
- Nie, nie mam aż takich znajomych - odparł Stryj.
- Stryj zdaje sobie sprawę jak to brzmi w ustach faceta, który zawczasu lubił wpływy grzybków-halucynków…
-Są naćpani sokiem z kaktusa da się to wykorzystać na naszą korzyść - Szepnął Samuel. Słysząc powitanie Ishivalczyka alchemik wyprężył się jak struna - Pozdrowienia Towarzyszu! Sprawiedliwa wojna i czas waszej zemsty niedługo nadejdą! My jesteśmy uderzeniem wyprzedzającym mającym na celu wyeliminowanie wrogich sił. Z rozkazu Tajnej Policji i Pracującego ludu miast i wsi DrAHMY, który wyraził swą wolę za pośrednictwem Rady mamy wyeliminować sadystę mordercę i rozpustnika znanego, jako Stanisław Twardy! - Oznajmił zdecydowanym głosem. - Towarzysze, choć z całego serca popieram pomysł wysadzenia przybytku rozpusty pod rządami przestępcy Świdrqaiło upraszam o poczekanie wewnątrz są nasi agenci Twardy to przebrzydły państwowy alchemik, więc mógłby przeżyć zawalenie musimy go wyciągnąć na zewnątrz następnie rozwlec ciało, aby wszyscy wiedzieli o jego zbrodniach. Dopiero potem wysadzimy ten burdel! - Ogłosił.
- Ale ja od lat nic nie brałem, dostałem prawdziwą nauczkę - rzekł Jakub a Mirek westchnął
- Więc te historie o dziku, co chciał was przerobić na kiełbasę, nagiej Świteziance kąpiącej się jeziorze i drzewie, które cię związało to efekt prawdziwych doświadczeń - mruknął.
- To my poczekamy, ciekawe czy to działo strzela - Ishvalczyk zaczął się śmiać
Nagle zobaczyli błysnęły błękitne wyładowania alchemiczne
- To było w planie? - zapytał Jakub.
- Nic mi o tym nie wiadomo… - wycedził Stanisław - Ale jeśli młodemu przez to spadnie, choć włos z głowy
- Nie było, ale trzeba improwizować a przecież po to ich poprosiłem żeby poczekali żeby Stefek i dziewczyny były bezpieczne - Odpowiedział Samuel wypluwając gruntownie przeżuty liść - A wziął któryś z was coś łatwopalnego ze sobą? Bo przez nowe towarzystwo to poprzedni plan pozbycia się zwłok poszedł w pizdu - Spytał szeptem
- Mam butelkę benzyny i dynamit - Mirek pokazał pęk sześciu lasek
- Benzyna powinna starczyć najwyżej resztki zabierzemy ze sobą Panie mieliśmy z chłopakami takie nieprzyjemne bombowe niespodzianki z Midgardu, że dla zasady wolę ciał nie zostawiać potem panu opowiem - Obiecał.
- Nie ma wyjścia zważywszy na to, kim się zajmujemy…, Ale czy jest sens wysadzać burdel? -zauważył Stanisław. - Zwrócimy za dużo uwagi….
- Wiesz gdyby nie tamta banda to nic bym nie wysadzał, ale skoro już są to równie dobrze możemy zrobić dywersje i trochę hałasu - Odpowiedział alchemik.

Akcja ratunkowa

- Niech będzie…. Jeśli tylko nic się nie stanie młodemu i dziewczynom gdy spojrzał na morel dostrzegł, że unoszą się wokół niego wyładowania Alchemiczne - Co kurna… Ten bydlak używa alchemii!!
Potem rozległ się wybuch granatu -Nasz sygnał towarzysze! Zaczekajcie aż osłabimy podstawę dynamitem i wyciągniemy naszych ludzi tyłem potem odpalajcie - Zawołał, do Isivalczyków, po czym ruszył biegiem w kierunku zrzucenia granatu ściągając po drodze z szyj rzemień ze swoim kręgiem alchemicznym. Gdy odnalazł okno, pod którym młody rzucił granat zaczął wołać - Towarzysze jesteście tam ?! - Ciszej dodał - Panie Jakubie rozkładaj dynamit Stasiek ubezpieczasz nas ja ściągnę ich z góry - Rozdysponował. Gdy usłyszy potwierdzenie z góry zamierzał transmutować kolumnę z kamienia, którą uciekną potem się na niej opuszczą a ślady zatrze się wybuchami.
Mirek, Jakub i Nadjeżda popatrzyli na Stacha wymownie i znacząco. Dobiegli do budynku, Jakub z Mirkiem coś tam robili ludzie powoli wybiegali. Jakub wrzasnął nagle i wypuścił serię z pepeszy w powietrze
- Stać burżuazyjna swołoczy! Tu przybywa rewolucja. Na ziemię. - i zaczął ich obszukiwać w poszukiwaniu gotówki.
- Nic nie wysadzać! Tutaj są nadal dziwki i inni niewinni ludzie! -polecił Mirkowi Stanisław. - I nie warto tutaj się dodatkowo mieszać. Zaraz będzie i tak cha...
-Co ty robisz idioto?!
-wrzasnął do Stryja
- Nie idioto a kochany stryju, a po drugie muszą wiedzieć, że jestem czerwonoarmistą, ale jakimś takim podejrzanym - schował plik banknotów do kieszeni.
- Towarzyszko, podsadź mnie - Rozkazał Mirek i wspiął się po barkach żołnierki na kolumnę.
Stefan zobaczył w oknie kolumnę...
- Smutas? To ty? zawołał w stronę kolumny.
Mirek wszedł na górę i rzekł
- Jesteście… eeee wolni… Towarzysze. A tego burżuazyjnego śmiecia w imieniu mas pracujących skazuję na śmierć - Mirek zepchnął zwłoki Twardego, a Sergiej, Nadjeżdża i Jakub wsadzili po pół magazynka we zwłoki, Mirek zszedł i strzelił z rewolweru jeszcze dwa razy w tył głowy.
Ilena wzięła Stefana pod ramię i zeskoczyła a za nią była Sao. Zobaczyli, że działo w oddali eksplodowało...
- Wdzięcznym wam jestem towarzysze! Ten zwyrodnialec prawie mnie nie zgwałcił. A z tymi chciał robić takie rzeczy, co się w głowie nie mieści! Dzięki wam wielkie towarzysze! - zawołał młodociany mechanik.
~Znów zamieniam się w potwora zabiłbym niewinnych dobrze, że mnie powstrzymali~ - Przemknęło przez myśl Synowi Ziemi nie miał jednak czasu żeby się nad sobą użalać trzeba było grać przedstawienie:
- Tak! towarzyszu to ja! Wskakujcie tylko zabierzcie ciało tego zbereźnika nie zasługuje na pogrzeb z honorami! Ani na to żeby w Amesteris został bohaterem narodowym! Nakarmimy jego ciałem psy i świnie ludu pracującego weźcie też te słoje weki rozdamy biednym! - Krzyczał a ciszej dodał - Nie chcę powtórki z tego, co robił Hakkon nie potrzebujemy powrotu tej kanalii, jako żywego trupa a jeżeli Kościej umie przywoływać i pętać duchy to bez ciała będzie mu dużo trudniej - Po tym, co widział w ostatnich tygodniach Samuel nabawił się jeszcze gorszej paranoi i był gotów uwierzyć w każdą głupią legendę.
- Smutny towarzyszu, dzięki za ratunek! - zawołał Stefan. W jego ocenie Samuel wyglądał na nienaturalnie pobudzonego. Jak przy jednym z jego ataków. Oby nie trzeba było na nim znów użyć Nightwinga. Trzeba będzie spytać go, co się stało potem. - Nic nie jadłem, dacie coś ze słoika? - wyrwał się z objęć Ileny, by złapać kilka słoików.
Stanisław w tym czasie pozbierał kilka innych.
“Nie można było tego zostawić w burdelu - kto wie w czyje ręce trafi? A jak przez tych kretyńskich Ishvarczyków to świństwo rozłazi się po całej okolicy? “
Walczył przy tym z obrzydzeniem, by nie zwymiotować, gdy wyobrażał sobie, że coś takiego niedawno tkwiło w jego wątrobie.

Kiedy już pozbierają to, co trzeba alchemik planował opuścić ich na dół i uciekać.
Sergiej wziął na ramiona zwłoki lub raczej to, co z nich zostało i ruszyli przed siebie. Mniej więcej po stu metrach Sao zaczęła gadać
- Na przodków i Matkę… Ona mnie dotykała i ca… potrzebę kąpieli - jęknęła ze zgrozą, ale zaraz podeszła do Ileny i powiedziała: - Dzięki Ileno… Nie jesteś taka zła
- No i tak ma być! Jakby nie Ilena. Moja dupa by ucierpiała. Wielkie dzięki pani Ileno. I w ogóle dziewczyny -Oświadczył Stefan.
- Cieszę się, że się dogadujecie dziewczyny Pani Illena myśli, że jest potworem, ale ma Pani czyste serce to ja jestem prawdziwym potworem! Przecież zabiłem tych biednych naćpanych Isivalczyków znów mam ich krew na rękach a tak sobie przysięgałem, że nigdy więcej… A gdyby im wypaliło albo gdybyście mnie posłuchali to zginęłoby tyle niewinnych prostytutek i prostytutków. Przez tyle lat spokojnie leczyłem ludzi a teraz, gdy zacząłem walczyć budzą się we mnie mordercze instynkty, które we mnie wydrylowano - Biadolił weteran, gdy uświadomił sobie, do czego prowadzi jego zachowanie.

Pijane smęcenie po akcji

W głębi pustyni Samuel rozpuścił zwłoki.
Przed rozpuszczaniem mieszaniec zdjął Twardemu garnitur zakładając, że da się go doprać i wykorzystać wziął też pierścień rodowy, który zamierzał dać Świętochowskiemu na dowód, że jego wróg jest trupem wiedział, że ryzykuje wykrycie, ale biedakowi należał się dowód zresztą zaproponuje mu przetopienie od ręki. Wziął też pierścień z zadziorem, którym ten sadysta wprowadził robaki do ciała Nowickiego uważał przy tym żeby samemu się nie zaciąć oprócz tego zamordowany miał przy sobie 50 marek, chustkę i Scyzoryk Helvecki.


Po zakończeniu szabru alchemik rozpuścił ciało, po czym, poprosił Matkę Ziemię, aby przyjęła resztki tego niegodziwca w swoje łono w przeciągu godziny wiatr przesuwający piaski pustyni powinien przysłonić się wszelkie ślady po transmutacji ukrywając bezimienną mogiłę po wszeczasy.
Potem Sergiej uścisnął wszystkich i rzekł łamiącym się głosem
- Dobrze było was poznać… Muszę wracać do szefa, już czas na mnie. Żegnajcie - rzekł i poszedł w swoją stron
Samuel dogonił odchodzącego gangstera - Dziękuję za pomoc proszę przekazać Panu Magistrowi Fu, że jutro z samego rana zaprowadzę Nieśmiertelną Wojowniczkę do lekarza żeby upewnić się, że w jej krwi nie ma żadnych groźnych zarazków i będzie można umówić się na pobranie nawet tego samego dnia - Poprosił.
Przebrali się i wrócili do motelu. Przed budynek wybiegła Shieska
- W radiu mówią, że Drachma napadła na Xerxes… Dzień dobry, kim państwo są - przyglądała się gościom.
- To jest mój ojciec chrzestny Jakub - Stefan klepnął w ramię Stryja. jego głos przepełniała duma - A to mój brat stryjeczny i jego syn - Mirek. Panowie, to jest pani Shieska. Jest Piastiańką. I jedną z bardziej łebskich osób, jakie znam.
-Istna sarenka!
- zachwycił się Stryj. - O bursztynowa ozdobo Piastii, w twych oczach mógłbym z chęcią zatonąć! - ucałował bibliotekarkę w dłoń.
- Stryjek…. - Stanisław westchnął przewracając oczami nad tak naciąganym komplementem. Potem zerknął na Samuela.
Shieska się spłoniła się na twarzy
- Panie Jakubie, to jest dziewczyna Samuela. - tłumaczyła Sao - To nic, że się trochę pokłócili.


Samuel wyglądał na przygaszonego jakby był skorupom człowieka, gdy zauważył spojrzenie Stanisława podszedł do niego i szeptem poprosił - Słuchaj dzisiaj należy nam się spanie, ale jutro z samego rana musicie iść na stacje kolejową. Raz, że obiecałem waszym rodzicom a dwa że ktoś musi pójść do Heleny albo kogoś innego z szefostwa i spytać się czy wolą żeby zwalić winę na gangsterów przebranych za DRAHMian czy może żebyśmy stworzyli jakieś radykalny odłam krasnormistów, którzy chcą wywołać wojnę na podobnej zasadzie jak stworzyliśmy dla ciebie personę Radziwiłła? Niezależnie od tego, co wybiorą kradzież pociągu zrzuci się właśnie na tą grupę a cała sprawę nagłośni z pomocą komunistycznych pismaków Stefka - Wyjaśnił kolejny ze swych szalonych planów, ale tym razem nie było w jego słowach ognia ani dumy, jaki zwykle towarzyszył tego typu szachrajstwom zielarz sprawiał wrażenie zmęczonego życiem jakby ciągnął to dalej tylko z obowiązku - Nie mam siły użerać się z Helenką nerwowa pizdeczka, która niczego nie może powiedzieć wprost a ja nie mam cierpliwości żeby odczytywać pierwsze, drugie, trzecie, czwarte dno w każdym zdaniu, dlatego proszę was o pomoc, bo nie chcę znów palnąć jakieś głupoty - Wyjaśnił ze zbolałą miną.
- To… Ja też z wami pójdę - rzekła Sao wpatrując się w stopy.
- Wiem, że to teraz nie ważne, bo najpewniej i tak zginę podczas okupacji, ale chciałabym wam wszystkim oświadczyć, iż składam publicznie śluby panieńskie, bowiem męski rodzaj jest niegodny zaufania i jakiegokolwiek szacunku
Sao, Jakub i Mirek powoli obrócili się w stronę Samuela
- No to jak nic teraz spotka miłość swojego życia… - skomentował Stefan - A przynajmniej zawsze jest tak w powieściach.
- Przypomina mi się Maniek Policmajster, co go w wojsku poznałem. Aresztował mnie raz czy drugi…, Ale potem się wypłakiwał, bo kręcił z dwoma dziewczynami a te w końcu się spiknęły i wyjechały do Winlandii - prawił Jakub
-[i] Pani Shiesko…. Poczekajcie! Tylko powiedzcie, czy nie czeka na nas tutaj jeden mężczyzna mojego wzrostu. No nieco niższy ode mnie, ale mojej budowy… Posiwiały, wąsaty i z oczami jak Stefan. No wie pani w stylu “Nie fikaj”?! - zawołał Stanisław biegnąc za Shieską
- Shieska, ty się nie martw, to byli tylko gangsterzy przebrani za żołnierzy - tłumaczyła Sao
- Nic nie rozumiem, ale przyniosłam dwie butelki wódki, pijemy? - zawołała Nadjeżdża.
- A nalewajta! Dzisiaj to se można tylko golnąć! - zapewnił najmłodszy Nowicki.
-Przestańcie z tymi idiotyzmami! Nie jesteśmy parą, która, by niby chciała chorego mordercę? A wy też się nie wygłupiacie Panno Ścieżko! to, że ja się okazałem dziadem nie znaczy, że wszyscy są ten, Midgardczyk co was porwał zdawał się miły. Generałowi i Elrikom też odpuście, bo jakby wam powiedzieli wtedy prawdę to by was homunkulusy ubiły tak jak Hugsa! A po dniu sądu, na co wam mieli mówić?! Co teraz niby jesteście szczęśliwe ? -Wykrzyczał, po czym podszedł do kuzynki i oddał jej wszystkie ostre przedmioty, jakie przy sobie miał. Następnie ruszył w stronę hotelu aplikując samemu sobie Danchemie uspokajającą.
- Dwie flaszki na Ośmiu to nie ma nawet, co zaczynać. Stasiek, masz tu dziesięć marek, pójdziesz po kilka flaszek, jak zrobisz te swoje oczy to może rabat od sprzedawczyni dostaniesz - mówił Jakub, a Nadjeźda nalała Samuelowi do Słoika wódki. W tym momencie Shieska poczerwieniała.
- Dobra pójdę… burknął Stanisław - Ale jak będziesz schlany w belę jak tatko… ekhm… Mój ojciec tu przyjdzie, to sam se radź. Chyba najlepiej Stryj wie, co ojciec sądzi o takim zalewaniu się z byle powodu?! A jak mi spijesz Stefka to JA ci skopię tyłek. JASNE?! - warknął biorąc pieniądze.
- Lepiej skocz po zagrychę zamiast pitolić - Stefan dorzucił i od siebie pieniądze - Gdzie twoja gościnność?! I kup jakieś prażynki. Stryjek je lubi i chociaż tak możemy się odwdzięczyć za dzisiaj
- Teraz ty robisz z siebie ofiarę, a sam mmie rzuciłaś i to na wakacjach po tym jak poznałeś tą… I nie tobie decydować czy na mnie zasługujesz. Typowy facet jak to w książkach piszą, co chce zawsze być najważniejszy! I dla tego na mmie nie zasługujesz. Od dziś poświęcę się walce o prawa kobiet, walce z samczym uciskiem i pogłębianiu mej wiedzy. ŻEGNAM - wróciła do swego pokoju, a Sao poszła za nią rzucając Samuelowi pełne wyrzutu spojrzenie
- Ale ja naprawdę nawet nie dotknęłam - tłumaczyła Ilena
Z oddali zbliżał się jakiś drobny ciemnoskóry osobnik dźwigający ciężki bagaż i kamerę.
- Co was wszystkich pojebało?! Nie jestem zainteresowany Ileną romantycznie! Skąd pomysł, że ona jest zainteresowana mną? Po prostu zorientowałem się, że przeze mnie masz same kłopoty! Odkąd wkroczyłem w twoje życie straciłaś pracę, porwano cię i grożono śmiercią. Wszystko z mojej winy! Chciałem ci to wynagrodzić, ale to ŻADNA podstawa do związku! - Krzyknął za odchodzącą - Ażebyś wiedziała, że jestem cholerną ofiarą! Jedną z wielu ofiar spisków Ojca, który odebrał mi wszelką szansę na normalność! -Wykrzyczał, po czym wychylił pół słoja piastańskiej wódki i rozkaszlał się a z oczu pociekły mu łzy - Kurwa muszę sobie znaleźć jakąś nowy sposób radzenia sobie z problemami, bo wpadnę w alkoholizm lub narkomanie.


- Bywają gorsze sposoby. Jak mój brat ma depresję to zwykle ginie jakiś niedźwiedź. - poradził Stryj Nowicki wyciągając manierkę, której zawartość zaraz łyknął. - Pierwszy misiek zginął śmiercią tragiczną wkrótce po tym jak Siergiej został wdowcem. I to od topora! Rozłupał mu brzucho tyle razy, ze mieliśmy od razu mięso na tatar! Nie żeby Siergiej tych niedźwiedzi specjalnie szukał, a i nie zawsze ginęły jak miał depresję. Ale dostatecznie często jak brat był w ciężkim dole to pojawiał się sie w okolicy niedźwiedź. I misiek ginął śmiercią tragiczną….
- Panie Jakubie lubię Pana i szanuję, więc nie obraz się Pan na mnie, ale za przeproszeniem kurwa jak mordowanie miśków przez Pana Siergieja ma się do tego, że z mojej winny zginęła 3 ludzi, a mogło zginąć dużo więcej? - Powiedział lekko pijanym głosem.
- A myślisz pan, że miśki chciały umrzeć? Nie. Czy ich śmierć miała sens? Nie. Czy miśki mogły zrobić komuś krzywdę? Tak! Za każdym cholernym razem mogło dojść do ofiar w ludziach, ale mój brat był szybszy. Czy mój brat szukał specjalnie tych niedźwiedzi? Wbrew temu, co ludzie mówią - Nie! Choć pewnie Matka Natura by powiedziała, że miśki miały gorzej, bo jeszcze je potem zjedliśmy. Wszystkich panie Samuelu nie da się uratować. Czasem masz do wyboru - Twoi krewni i znajomi albo niedźwiedź. I nawet dobrym ludziom zdarzają się gówniane sytuacje.
- Tato, ale Stryjek tych miśków nie namawiał do tego, aby napadały na ludzi, Ani nie chciał zaminować lub spalić lasu, aby pozbyć się problemu - - mruknął Mirek
- Miruś nie do tego ta metafora dążyła…
- Taa mogłem tym biednym ćpunom kazać usiąść na dupie i się nie wtrącać na pewno by posłuchali. Problem w tym, że jak ruszam do walki to nie widzę tylko jeden cel a tym celem jest totalna anihilacja przeciwnika, zniszczyć, zabić spalić tak żeby już nie mógł oddać a wszyscy inni bali się mnie ruszyć. Jestem potworem, ale to była jedyna metoda żeby przetrwać piekło wojny, do której mnie zmusili… Przez tyle lat ukrywałem się, jako miejski byłem martwym trupem, ale mnie Koniowaty wyciągnął, bo miałem u niego dług uratuj mi ciężarną żonę. Uczciwe prawda? Samo dobro, co nie? Szczególnie, że gość mi życie uratował, ale teraz budzą się we mnie stare instynkty a nie mogę tego tak zostawić, choć nie mogę patrzeć w lustro bez chęci splunięcia i sam się siebie boję - Jęczał Samuel, po czym przymknął się i znów umoczył ryja w słoju wódki.
- Stefan, ten pan jest bliski ululania. To skocz zobaczyć, co to za koleś się kręcił pod motelem. Tylko nie zapomnij łopaty, czy innej broni - polecił Stryj.
- Mam coś lepszego niż łopata - zapewnił Stefan wychodząc.
- - A jak będziesz wracał, to przynieś zagrychę
Ech my z bratem też jak byliśmy w wojsku, to sporo nie fajnych rzeczy widzieliśmy.
Jakub wręczył Samuelowi kiełbasę - Nie, że byliśmy w zawodowym wojsku. Po prostu nas powołali do pospolitego ruszenia. Mięso armatnie, kumacie? Widziałem tym ludzi, którzy po prostu potrafili zatłuc jeden drugiego kolbą. Choć tak naprawdę po obu stronach leli się o to samo - by przeżyć i być tym, kto wróci do domu. Ironia... Co wyrabiali dobrzy ludzie, by tylko wrócić do domów…, Ale nie do tego chciałem zmierzać. Martwy nie odkupisz win. Ani nie naprostujesz swojego życia. Bozia też w tym nie wystarczy wbrew temu, co mówią kapłani... Słyszał pan o pierwszej żonie Siergieja? O matce Staśka?
Znachor przyjął kiełbasę i zaczął rzuć w milczeniu - Chłopaki opowiadali tyle o ile a ze mną było podobnie jakbym nie był ich posłusznym pieskiem to zabiliby moją Matkę i resztę mieszkańców wsi. A Jak w końcu zbiegłem i wróciłem to, jaka wdzięczność mnie spotkała? Wywieźli mnie na taczkach do gnojowicy! “Psie armii wracaj do swoich panów!” Jeszcze zgłosili moją dezercje! - żalił się.
- Romantycznie? Nawet nie wiem, co to miałoby znaczyć, ale lubię cię. Nie jesteś potworem, przecież nie ucięłam ci głowy - Ilena szturchnęła mocno Samuela podśmiewając się.
- Te dwie idiotki sądzą, że zerwałem ze Ścieżką, dlatego że zakochałem się w tobie. Nic się nie martw to nieprawda, ty masz dobre serce lepsze od wielu ludzi, jakich znam. Poświęciłaś siebie żeby ratować innych a ja jestem potworem metaforycznym znaczy się nie takim jak Yomy, ale lubię zabijać ludzi. Kiedy walczę to nie przejmuje się tym, kogo skrzywdzę - Próbował wyjaśnić?
- Baby to uwielbiają. Napuszczać na człowieka poczucie winy… -skwitował Jakub obracając kieliszek.
- Ale to nie był mój wybór. Został łowcą potworów, a odeszłam, dlatego że zawiodłam, a wcześniej chciałam zabić moją byłą towarzyszkę tylko, dlatego, że obroniła małą dziewczynkę mordując bandytów. Jeśli ty jesteś potworem, to kima ja niby jestem? Ty możesz zawsze ratować życie i nie obudzisz się z apetytem na ludzinę - mówiła ponuro wojowniczka
- Nadjeżdża, nie polewaj im - mruknął Jakub.
- Zgadza się Panienko Nadjeżdzo mnie już starcza na dziś - Potwierdził słowa Jakuba, po czym, po prostu usiadł gdzie stał odgryzł kawałek kiełbasy spokojnie przeżuł popił łykiem wódki z musztardówki i westchnął - Wygląda na to, że jedziemy na podobnym wózku Ileno. Ja zabiłem wielu ludzi napadłem na ich ojczyznę żeby ocalić własną wioskę, ale kto mi dał prawo przedkładać życie jednych nad innych? Potem próbowałem odkupić własne winy i ratować ludzkie życia zarówno podczas wojny jak i po niej, ale czy takie rzeczy da się zmierzyć z matematyczną dokładnością? - Zastanawiał się. - Jutro zabieram was Pani Illeno i Panią Katarinę do znajomego lekarza, jeżeli ktoś da radę was zmienić w ludzi to on, a jak staruszek nie będzie miał pomysłu to ja wam wynajdę jakieś tatuaże ograniczające bestie - Powiedział.
- Nie Marudź! Przynajmniej możesz cokolwiek zrobić nie odbierając nikomu życia. Masz wybór - wyjęła z szuflady buteleczkę rozcieńczonego soku kaktusowego i podała Samuelowi samemu wziąwszy kilka łyków.
- To ja już pójdę ciocię powiadomić, że nic nam nie jest - Mruknął Mirek i wyszedł
- A może znalazłby sobie pan jakieś zajęcie niezwiązane z zabijaniem… Grzyby nie… Ryby nie… Szachy nie… Może szydełkowanie - zastanawiał się Jakub
Wtedy do pokoju weszła Mimi i zaczęła się ocierać o nogi
- Perunie, kto spasł tak tego kota - Jakub drapał Mimi za uchem
-Hahah, tak to już mam, że najpierw robię głupoty a potem cierpię niczym jakiś romantyczny bohater literacki. Za sok dziękuję za bardzo kojarzy mi się z tamtymi ćpunami to raz, a dwa że niezbyt zdrowo mieszać go z alkoholem wiem z doświadczenia. Kiełbasy chcesz? - Upił kolejny łyk i wyciągnął w stronę wojowniczki rękę z nadgryzioną kiełbasą - Hobby mam jestem miejskim Znachorem i zielarzem sporej liczbie osób uratowałem życie nawet podczas samej wojny, kiedy ściągałem rannych z obu stron frontu starając się ich łatać… A to jest Mimi koteczek mojej kuzynki chowany od małego one naturalnie takie wielkie - Powiedział z uśmiechem - Marzy mi się żeby zostać medykiem z prawdziwego zdarzenia takim tradycyjnym. Sporo się nawet uczyłem w tym kierunku, jeżeli to wszystko przeżyje to chciałbym pójść do akademii medycznej i połączyć obie metody leczenia tak jak łącze szkoły alchemii -Rozmarzył się.
- A w jakiś książkach u Siergieja widziałem te tygrysy, i pamiętam jak dziadek zawsze przekonywał wszystkich, że nie warto ich czytać, bo takich stworzeń jak słonie i żyrafy być nie może. - rozmyślał Jakub głaszcząc go po głowie.
- Dawaj - Ilena wzięła kiełbasę i zaczęła ją jeść.
-Właściwie to, czemu mam brać całą winę na siebie? Trzech idiotów się naćpało wepchnęło w środek walki i popełniło samobójstwo! Wy też mogliście ich powstrzymać tak samo jak ja, ale nie ”najważniejsze żeby Stefkowi się nic nie stało” jakoś przy hotelu dobrze wiedzieliście żeby mieć swój rozum! - Rzucił oskarżycielsko w stronę Jakuba, bo tylko on z Nowickich był w zasięgu wzroku - Szkoda, idiotów, bo niepotrzebnie stracili życie, ale mam dość brania odpowiedzialności za wszystkie nieszczęścia! Pani Illeno jutro rano bierzemy Katarinę i we trójkę idziemy do Doktora Marcoh - on wam pomoże. Nie chcę już pić idę spać - Wylał resztę wódki ze słoja po części, na cześć poległych, a bardziej na złość Nowickim zasypał ziemią, żeby Mimi się nie spiła następnie zaczął nieporadnie gramolić się w stronę hotelu.
Stryj zmarszczył brwi i podeszwszy do Samuela trzepnął go w ucho
- Ty już nie bądź taki hardy. Zaczynam rozumieć panią Buhaj, że ci skórę dziś przetrzepała - powiedział grożąc palcem
- Oj mojego małego Samusia pobili! Jutro pancia kupi ci coś pysznego - Ilena głaskała Samuela po głowie jak psa
- I śpicie osobnych pokojach! Ten sok to za mocna rzecz, by ryzykować
Zielarz odtrącił dłoń Piastania: - Panie Jakub macie szczęście, że Stefan was tak kocha i pomogliście dzisiaj, dlatego w drodze wyjątku wam daruje, ale jeżeli jeszcze raz podniesiecie na mnie rękę ta ręka zostanie wam złamana zrozumiano?! Illeno jesteś naćpana niech cię odprowadzą do pokoju nie jestem psem żeby mnie głaskać albo karcić - Wysyczał wściekle i mówił coś pod nosem o zboczonym klanie Nowickich, którym tylko romanse w głowie.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 17-06-2016 o 14:09.
Brilchan jest offline  
Stary 03-08-2016, 16:02   #133
 
Rodryg's Avatar
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Wykopaliska Profesora Wąglikowskiego

Vilmunda wysłano na wykopaliska. Było tam pusto, jedynie Ishvalscy robotnicy czatowali niezadowoleni, bowiem pozbawiono ich wypłat. Nagle Midgardczyk zobaczył wysokiego, wąsatego mężczyznę z toporem na plecach.
- Jakub kazał mi tu przyjść, ale nie powiedział po co. - warknął.
Powiał zimny wiatr jak znad morza lodu w Midgardzie.
Vilmund raczej nie nadawał się do podchodów ani dogadywania z gangsterami, więc jedyne zadanie jakie mu pozostało było sprawdzenie co wyprawią się na wykopaliskach Wąglikowskiego. Kilku pracowników zginęło, co raczej nie było dziełem przypadku. Jeśli uśpiona bestia w zapieczętowanej komnacie wciąż żyje jak twierdziła Ilena, to było dość prawdopodobne że właśnie o nią chodziło. Lepiej więc by pozostała uśpiona i zapomniana, tylko nie był przekonany co do “wsparcia” zapewnionego przez Nowickich. Co prawda wychwalali ojca, ale czy był to dobry pomysł ? Gdy w końcu przybył Midgardczyk zmierzył mężczyznę wzrokiem po czym się uśmiechnął. Nie kłamali o tym midgardzkim toporze. Ciekawe czy reszta była też prawdą?
- Siergiej Nowicki jak mniemam ? Vilmund Askerson, czy brat lub synowie wyjaśniali panu tutejszą “sytuację” ? - powiedział z nadzieją że nie będzie musiał mu tłumaczyć całości sytuacji, jeszcze go weźmie za wariata jak zacznie gadać o pogrzebanym monstrum. Jednak po Nowickich mógł się spodziewać że właśnie w taką sytuację go wkopią...
- Jakub mówił, że polujecie na grubego zwierza czy coś, mam topór, dwa granaty, a tam gdzieś zostawiłem wózek z kaeemem. Co to za bydlę? - rzekł Sergiej.
- Tak jakby… kilku pracowników tutejszych wykopalisk zginęło i ślady skazują na zwierzę całkiem sporych rozmiarów. - zaczął tłumaczyć jak umiał bo co miał powiedzieć ? Że podejrzewają chimery ?
Sergiej zamyślił się poważnie, a potem rzekł.
To sidła by się przydały, szkoda, że żadnych nie zabrałem z domu, ale nie było czasu. Na co właściwie w tych cudzoziemskich krajach żeście polujecie, bo dziadek był opowiadał, że w lasach to niedźwiedzie za jego czasów na ludzi zakładały sidła, tylko mu się we łbie na starość klepki we łbie poprzekręcały, ale tu to mogą żyć jakieś dziwne stwory. - Sergiej po tym monologu aż się zasapał. Vilmund usłyszał odgłos silników motocykli i zobaczył pięć maszyn jadących ku nim.
- Chyba mamy towarzystwo… mam nadzieję że nie problemy. - skomentował midgardczyk widząc kilka motocyklów zmierzających w ich stronę, na razie nie łapał za broń ale miał złe przeczucie że właśnie znalazł winowajców całego zamieszania.
Motocykliści przybyli. Nad kawalkadą powiewał sztandar Brigantes, wyobrażający wilczy łeb. Gdy tylko zsiedli ze swych maszyn, Misza doskoczył do Vilmunda i zaczął go ściskać unosząc wysoko w powietrze i rzekł
- Zdrastwucie szwagrze - obrócił się kilka razy z Vilmundem w rękach [/i]
- Witaj wnuku… Także przybyłeś tu strzec ludzkość przed grzechami Dawnych Dni - rozbrzmiał głos z ciemności. Rozbłysły wilcze oczy a po chwili w kręgu światła znalazł się groźnie i dziko wyglądający mężczyzna, w którego rysach Vilmund mógł zobaczyć pokrewieństwo
- Jakiś dziwny to zjazd rodzinny. -Sergiej mocniej chwycił topór.
Vilmund spodziewał się czegoś innego ze strony gangu tak samo jak nie spodziewał się spotkać tu “dziadka”, jednak nie było czasu na bycie zaskoczonym gdy tylko uwolnił się z uścisku Miszy odpowiedział.
- Głównie to chciałem dowiedzieć się dokładnie stało z tutejszymi robotnikami i przy okazji upewnić się że nic złego się nie stanie. - wolał się nie wygadać licząc że dziadek lub ktoś z gangu puści parę, czy wiedzieli że w podziemiach był zakopany stwór czy też może tylko na to liczyli ? czy to oni byli odpowiedzialni za zaginięcia robotników czy też ktoś jeszcze wiedział co tu było zakopane i chciał to uwolnić ? Chyba zaczynała się mu udzielać paranoja reszty, no i musiał zadbać też o bezpieczeństwo Nowickiego.
- Wilki ich zeżarły… - Natasha zaśmiała i aż zaczęła się tarzać po ziemi. Pozostali Bryganci patrzyli ponuro
- Po trzykroć ich ostrzegano by tu nie kopali. Po trzykroć nie posłuchali, i to ściągnęło na nich zgu bę. Pewnych tajemnic nie nie powinno się odkrywać - rzekł poważnie Wergilisz Wolf a jego oczy zabłysły żółto - Na Razie przybyliśmy tylko się upewnić, że zło się nie wydostało z lochów
- Nie mówili mi tu o żadnym kółku teatralnym czy czymś takim. Ojciec mówił zawsze, że kultura na rozum szkodzi. - mruknął Sergiej nie spuszczając oka z Miszy.
- Chyba te ostrzeżenia nie były dość przekonywujące skoro “wilki” ich zeżarły co ? - wycedził chłodno Vilmund dając do zrozumienia swoje nie zadowolenie śmiercią postronnych osób równocześnie posyłając mordercze spojrzenie kobiecie która to wszystko tak bardzo śmieszyło.
- Bo ludzie zapomnieli pomo grozie dawnych dni. Kiedyś to starczyłoby aby mnie posłuchali, dziś… no cóż, jakby tamto uwolnili to umierali by dłużej…. I wielu postronnych by zginęło. Dwa potwory już zabiliście. - mruknął Wergiliusz. Natasza się zataczała, Sergiej poprawił topór.
- Są inne metody perswazji niż groza…- skomentował patrząc po gangu i stwierdzając że dalsza dyskusja nie miała by sensu a mogła mogła narazić go oraz Siergieja w końcu mieli przewagę liczebną a jego kompan nie był nawet zorientowany w całej sytuacji. Zastanawiał się też skąd wiedzieli o trzeciej kreaturze, a skoro jego przodek nawet się nie krył z tym co zrobił i wiedział to postanowił spytać.
- Dwoje może i ubiliśmy tylko skąd wiecie o trzecim ?
Wergiliusz uśmiechnął się baaardzo szczerze i “zębato”.
- Dziadek był u starego Xerxesa i on mu opowiedział o uwięzieniu potwora… No więc jak, pomożesz wnuku? - rzekł.
- Może… tylko mam wrażenie że coś wam za bardzo zależy na jego ubiciu, jeśli szczerze chcecie go zniszczyć to rozumiem że zamierzacie też pozbyć się ciała. - odpowiedział zamierzając sprawdzić jak zareagują i czy rzeczywiście zależy im tylko na pozbyciu się stwora czy pozyskaniu truchła w mniej szlachetnych celach.
- To chyba najmniej ważne. Niewielu alchemików potrafiłoby oddtworzyć Yomy… Po za Dziadkiem, ale on je wymyślił. - Wherwolf zaśmiał się ponuro - Na razie tylko sprawdzamy jak to wygląda, potem to wszystko wysadzimy, trzeba wszystko dobrze przygotować. - Wergilisz i jego ekipa weszli pod ziemię.
- [i] Nie podobają mi się ci ludzie, a zwłaszcza ten Misza. Normalnie mnie ręce na niego świeżbią.
- Misza chodzi z moją siostrą… niestety. - odparł pod nosem Vilmund po czym dodał - Nie ma pan czasem jakichś granatów pod ręką ? Przydały by się.
- Pacz no, chciałem zabrać, ale pomyślałem sobie, że to trochę głupio tak i nieuczciwie. A w jakim wieku ta siostra? Bo Mirek sam jakiś taki jest… - Sergiej wszedł za resztą, znalaźli się po kwadransie w miejscu gdzie znaleźli Ilenę.
- Siostra w tym samym wieku co ja… nie był by taki zły gdyby zadawał się z innym towarzystwem. - skomentował po czym skierował się za resztą gangu do środka ruin lepiej było mieć ich na oku.
Misha przyglądał się ścianie za którą był przebudzony, a Pappadopulos coś obliczał.
Nagle rozległ się dziewczęcy głos zza ściany.
- Halo, jest tu kto? Wpadłam w jakąś dziurę, i złamałam nogę! Proszę! Tu jest ciemno… Tak bardzo się boję - zaczęła płakać
- Już idę! - zawołał Sergiej i podbiegł do ściany.
-Czekaj !- złapał mężczyznę za rękę zanim ten zbliżył się do ściany odciągając go trochę, w tym głosie było coś nie tak oraz wydawało mu się że że osoba a raczej istota po drugiej stronie właśnie się oblizała -Ta komnata była szczelnie zapieczętowana przez stulecia niemożliwe by ktoś się tam znalazł. Poza tym powinna być zmęczona i w bólu przy złamanej nodze a słyszysz coś takiego w jej głosie ? Bo ja nie.
- Człowieku, co z tobą? To dziecko potrzebuje pomocy - Sergiej się szarpnął.
- To nie dziecko, nie było nim nawet w chwili przemiany. To łowczyni potworów, która stała się tym co zabijała… Jakże często tak się dzieje… - Wergiliusz zaśmiał się i przybrał prawdziwą postać. Był ogromnym dwunogim wilkiem, o stalowych kłach i ostrych niczym miecze z Nippu kolcach na plecach. Pozostali także się przemienili. Papa chwyicił topór.
- Najświętrza panięko!
- Nie lękaj się śmiertelniku, dziś głos ci z głowy nie spadnie… Choć na tym toporze widzę znaki Alaryka Czarnego, wielkiego wroga naszego rodu. Ile ładunków wybuchowych nam potrzeba.
Hybryda człowieka i nosorożca rzekła:
- Na trzy razy. Najpierw burzymy ścianę, potem wypalamy tu wszystko a na koniec zawalamy grobowiec.
- Dobra, idziemy. - mruknął przodek Vilmunda.
- Słyszę was… Jak się tylko uwolnię, to pogruchoczę wam kości, dopadne waszych bliskich i zacznę ich jeść żywcęm na waszy oczach. Gha, Gha, Gha - istota za ścianą zaczęła się szarpać, a Brigantes wyszli.
Vilmund westchnął całą dyskrecję szlag trafił gdy Vergiliusz i reszta zmienili postać sam zaś zastanawiał się co począć, pozostając tu narażał Siergieja na kolejne traumy jak i niebezpieczeństwo ze strony stwora lub też gangu jeśli ci zmienią zdanie z drugiej strony miał być wsparciem ale chyba nikt się nie spodziewał że będą tej nocy próbować ubić antycznego potwora. Zwłaszcza że Vergiliusz prowadził tutaj tylko rozeznanie i nie miał ze sobą ładunków a stwór mógł grozić ale nie wyglądało by miał się prędko wydostać.
- Mam złe przeczucia co do tego. Nic tu po nas teraz lepiej wróćmy do motelu pan spotka się z synami a ja przekażę co tu zaszło.
Siergiej Nowicki spojrzał na Vilmuda marszcząc brwi. Następnie jego oczy rozszerzyły się tak, że niemalże podwoiły swoją normalną wielkość:
- A pan Tylko się nie zmieni w jakiego wil… zwierzołaka? Wszyscy już to zrobili. W tym ten…. co nazywa was wnukiem. Więc nie macie sie czego wstydzić.
- Emm… nie ? Nie jestem chimerą ani berserkerem jeśli o to chodzi…
Gdy Siergiej usłyszał, że Vilmund nie potrafi się przemienić westchnął, topór zawiesił u pasa i nałożył ręce na biodra. Na propozycję o pójściu zaraz do motelu odparł:
- Nie, nie po tym co tutaj widziałem. Wilkołaki, zwierzołaki… Dziadek mi opowiadał o niedźwiedziach nakładających wnyki, ale to... Do was, panie Vilmund nic nie mam, ale jeśli w okolicy tego jest więcej, to nie znaczy, że każdy będzie dla mnie... “miły”.
Z moimi chłopakami są chociaż Jakub i Mirek. A ktoś musi pilnować rodziny w pociągu, a na mojego starego już dawno nie liczę. Mniej więcej od kiedy sięgnąłem pełnoletności wiem, że pół biedy jeśli ten stary idiota nie narobi szkód… A nie tylko my zajmujemy pociąg...
Muszę się skonsultować z panią Buhaj - jest najbardziej światowa. A moim chłopakom… -
brwi Siergieja na zmianę się marszczyły to podnosiły, jak również reszta twarzy ciągle zmieniała wyraz z rozzłoszczonego do łagodniejszych:- No ten… Pan, panie Vilmund powiedzcie im , że postaram się przyjść jak najszybciej. Zwłaszcza jeśli im się coś stało… Ale jeśli będą cali i zdrowi… Uprzedzcie ich, że ja już im wytargam uszy, że dopiero popamiętają!
- Nie omieszkam przekazać synowie i tak już się przygotowują psychicznie na to spotkanie od momentu gdy się dowiedzieli o waszym przyjeździe. Dobra to komu w drogę temu czas. - skomentował kierując się w stronę motelu gdzie powinien spotkać się z resztą no chyba że coś nie poszło po ich myśli.
 
Rodryg jest offline  
Stary 04-08-2016, 16:35   #134
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Stanisław w monopolowym
Stanisław w drodze do monopolowego z tańszym alkoholem klął na czym świat stoi, że poproszenie Stryja o pomoc przyniosło mu głównie wrzody na żołądku. Tak samo zresztą jak znajomość z Samuelem. I że bynajmniej nie ma zamiaru sie wykosztowywać na najdroższe wina, skoro chlać ma zamiar stryj-bimbrownik, Samuel i banda degeneratów z Drachmy. Bo ktokolwiek (po za Mirkiem i Tatkiem) co lezie ze Stryjem musi być degeneratem.
Znalazł się w barze, który pracował całą noc. Z najtańszych alkoholi było tu iście oksymoronowe piwo ishvalskie, 70% rum z “siódmego morza” i prawdziwy piadtański Leśny Dzban z “owoców lasu” 20% sprzedawany w kartonach. Przed sklepem jakiś bliznowaty Ishvalczyk w stroju ochroniarza palił papierosa.
- Ej nie pali się na służbie! Zwłaszcza jak się pilnuje czegoś łatwopalnego - zawołał do Ishvalczyka.
Ishvalczyk popatrzył na niego z góry, choć był niższy nieco od Stacha.
- Mam przerwę, pracuję w “Uśmiechu Barona”, czego chcesz? - miał ponury głos.
- Wszyscy Ishvarczycy tacy pogodni… - burknął Stanisław w języku Piastii.
- Cholerni piastianiie, gdy zaczną pić to się ze wszystkimi przyjaźnią lub leją po m ognia? Moja zapalniczka jest w kiepskim stanie. Choć wy chyba tutaj też marnie zarabiacie? -nagle przyszedł mu do głowy szalony pomysł. A jakby tak ukrócić tak jołczenie Samuela podstawiając jakiegoś Ishvarczyka? Takiego co to cudownie się znalazł jako ocalony przez Syna Ziemii? Moglo skutecznie ukrócić użalanie się Samuela. Przynajmniej na dzisiejszy wieczór.
Myśl szalona, ale zapanowanie nad dzisiejszym chaosem była kusząca. Zwłaszcza, że Stanisław miał w perspektywie własne problemy z własnym ojcem. Nie potrzebował dodatkowo użalającego się nad sobą mieszańca. Na co ojcu dodawać do pieca, że z kim to się zadaje? I lepiej nie psuć dobrego wrażenia jakie dotychczas Samuelowi jakimś cudem udało się utrzymać przed głową klanu Nowickich.
- Jak macie na imię? -próbował dalej zagadać Ishvarczyka.
- Ognia dam tylko mi tu Mustanga nie zgrywaj - podał ogień i przedstawił się jako Anev Leg.
- Anev Leg? Pewnie marnie wam tutaj płacą? Nie chcielibyście dorobić? - spytał po zaciągnięciu się papierosem.
Anev popatrzył spode łba na Stanisława
- Co masz na myśli.... Nie szukam kłopotów
- Och to nic wielkiego! Po prostu mam… przyjaciela rodziny - z trudem przyszło mu nazwanie tego płaczliwego mieszańca “przyjacielem” - co to robił za medyka, któremu trafiło sie przebywać w Ishvarze za wojny domowej. I jak to określił jego…. psychiatra Stefenson - skłamał Stanisław: - Jego pacjent “choruje od wyrzutów sumienia”. Ten znajomy zwątpił w swój zawód, sens życia i ogólnie jest źle z nim. I to pewnie szalone co powiem, ale… -[/i] kłamał dalej tym razem przykładając rękę do serca -[i] mam nadzieję, ze gdyby, znalazł się przed nim Ishvarczyk. Jakikolwiek któremu pomógł, to choć trochę pomogło by jego stanowi. Zrozumiem, ze proszę o wiele, ale jestem w desperacji i… jestem w stanie zapłacić odpowiednią sumę, byście odegrali rolę takiego ocalonego
Ishvalczyk patrzył na Stacha trochę jak krowa na pociąg ale po chwili nadeszło olśnienie:
- Taki jakiś skośny… Znam go. Uratował życie memu bratu, a potem mnie… Mam z nim porozmawiać? To ponoć niezły konował… Mogę z nim pogadać. Przy okazji mógłby mi zbadać plecy, bo napierniczają ostatnio - rzekł.
- To idziecie ze mną tak? Możecie od razu?
- Mogę, ale na maks kwadras - odparł Ishvalczyk.
- To idziemy od razu? Zaprowadzę pana.
Ishvalczyk skinął głową i razem poszli do motelu. Tam Stach spotkał jakiegoś ciemnoskórego mężczyznę otoczonego przez bagaże i pocieszanego przez stryja. W tej chwili przed motelem stanął wysoki i chudy starszy mężczyzna w kapturze
- Panie, czy zgodzi się pan na pieśń w zamian za jedzenie - zawołał, ale właścicielka Hedwiga już wychodziła z pałką w ręku.


Stefan pod motelem
Tymczasem Stefan wyszedł przed motel i stanął przed śniadym młodym mężczyzną zataczającym się pod wpływem bagażu. W końcu się przewrócił
- Przepraszam, gdzie tu mieszka pan Stanisław Radziwił - wyjęczał spod bagaży Mężczyzna.
- Zależy kto pyta -skwitował Stefan zdejmując z człowieka część bagażu - Waszmość, to kto i od kogo?
Mężczyzna wstał ciężko dysząc
- Jestem Cain Fuerry. Pan pułkownik… Roy Mustang mnie tu przysłał na Ślub pana Radziwiłła, bym był fotografem, kamerzystą i chyba pewnie kimś jeszcze - powiedział przecierając czoło.
- Fuerry? Havok o was wspominał. W sumie to tylko was... mistrzu Fuerry jeszcze nie spotkałem z ekipy Mus… Ale! Na serio szefu przysłał was do nas? Braci Elric ostatnio nie widziałem, ale w sumie niedaleko mają kwaterę…
- Mnie zawsze mało widać. Ojciec mówił, że to dobrze, bo jak nie potrafisz bić mocno, to lepiej, żeby trudno było cię trafić. Choć w areszcie to nie do końca działało. A wiesz może, gdzie przebywają pan Stanisław i jego brat Stefan? Pułkownik mówił, że są uczciwi i mogę na nich polegać, a ten Stefan to łebski jest, że, mi pomoże przy kamerze. I muszę pozdrowienia od pani Rizzy przekazać, zwłaszcza jakiemuś Samuelowi - Fuery zbierał sprzęt.
- To wy też siedzie… Nieważne… Stanisław wyszedł do sklepu. Chwila generał w życiu mi mnie sprawił komplementu… Wy aby nie tuszujecie prawdziwej wypowiedzi, bo z was za miły człowiek?!
Fuerry popatrzył na Stefana zdumiony.
- Jakoś wyobrażałem sobie, że jesteś starszy… Cześć - jeszcze raz podał rękę i powiedział - Ja tylko mówiłem, co usłyszałem od pułkownika… Nie lubicie się? - zapytał zdumiony.
- Starszy? Uznaję to za komplement, mistrzu. I powiedziałbym, że nasze charaktery są... niekompatybilne. Odczuwam, że on mnie nie lubi, ja też mam powody, ale współpraca jakoś nam do tej pory szła. I tego się mam zamiaru trzymać. A tak przy okazji… - Stefan uznał, że lepiej trzeba przetestować prawdomówność Furry’ego. Co z tego, ze wyglądał na mało szkodliwego. Czemu nazywa Szkapę “pułkownikiem” kiedy facet dochrapał się wyższego tytułu: - Mamy tutaj trochę ekscentrycznych gości. Pewnie lepiej będzie jak będziecie u kogoś waletować. Havoc też tutaj pomieszkuje. Złapał sobie ostatnio niezłą pannę. I to naprawdę niezłą jak na takiego niskiego brunecika. Ciekawe jak to zrobił ?
- Aha, to cały George - mruknął Cain i nagle dobył pistoletu rzucając na ziemię cały dobytek
- Kim jesteś i co z Nowickimi?
-Dobra, zdaliśta… - Stefan złapał za własną broń - Ze swej strony wylądowałem u pana generała za to że zneutralizowałem tygrysa należącego do księżniczki z Xing, a który winien być na podwórku pana generała. Do tej pory za to mnie nie przeprosił... I obstawiam, ze generał zdążył się skarżyć, że handluje u niego w kuchni z księżniczkami Xingijskimi? A panu Bredzie wiszę szynkę, która dojrzewa w piwnicy. Co mam jeszcze powiedzieć, by dać znać, że ja to ja? Bo mam nadzieję mistrzu, że wiecie co ten kijek potrafi...
- Nie zagadasz mnie, cofnij się pod ścianę, rzuć kij i pokaż język - cofnął się o dwa krok
- Aaa -Stefan wystawił język - I wystarczy mi na dzisiaj jeden co mnie macał… -wciągnął powietrze w płuca - Na mocy pieczęci wiążącej krew. Na mocy naszych więzi. Na moc wyjedzonej beczki soli… NA mocy twego starszeństwa…. MIREK!!! PRZYZYWAM CIĘ!!! MIREK CHO NO TU - TAJ!!
Mirek wyłonił się zza rogu z Nagantem w ręku
- Zostaw mojego kuzyna. Nic ci nie jest Stefan? - zapytał
- A mnie w areszcie macano wzrokiem Przysięgnij, że mnie nie zjesz. - ręce Fuerego drżały
- Przysięgam na Nightwinga. zapewnił Stefan - Szefu w drodze, czy też mam do niego zatelefonować, żeby ustalić kto jest kim? Albo mam ściągać Havoka z tą jego blond grzywką, fajkami i nową blonyndką? Cycki ma jak donice, to rozumiem na co poleciał…
- Jak byłem u niego to się pakowali, ale jakoś nie byłem w nastroju się się wypytywać. Jean ma nową dziewczynę? Mam nadzieję, że tym razem wytrzyma i nie będzie mi się wypłakiwał na kolejnym weselu. A broń. - dopiero teraz schował pistolet.
- Blondynka ze sporymi cyckami, słodka do bólu potrafi być. Nie mój typ. I podobno jest podobna do jego byłej. Czy skoro pani Riza pozdrawia, to czy to znaczy, że przestała się gniewać na małżonka?
- Podobna do byłej? To mi wiele nie mówi. Wszystkie tak wyglądały. Major pokłóciła się z pułkownikiem? Znaczy się Rizza z Royem? Chyba na czas pakowania zawiesili broń… A o co poszło - zapytał, a niewidoczny do tej pory Paszczak wstał i ściskając głowę zaczął wracać do domu.
- Panie Paszczak, to pan tutaj cały czas był? - zdziwił się Stefan - Tak słyszałem, że jest podobna do byłej Havoka. Ja jej nie poznałem - tej poprzedniej… No cóż przed wyjazdem miałem wrażenie, że pani Riza obchodziła się z małżonkiem dość chłodno… Z drugiej strony pani Riza jest w ciąży, ma prawo do huśtawki nastojów. Więc mąż jest zwykle pierwszą ofiarą tych ciążowych humorów.
- Spałem i do tygrysa sę tuliłem, a teraz idę do wujka by mi głowę urwał bo boli - Paszczak ruszył przed siebie.
- Biedny dzieciak, alkoholizm to problem wśród młodych ludzi. Robiłem kiedyś audycję o zgubnych skutkach picia alkoholu… Chyba mam nawet taśmy, mogę ich użyczyć… A tak w ogóle to wolno mi u wa nocować, i może macie coś do jedzenia, bo od wizyty u Roya nic nie jadłem?
- Spróbuję coś mistrzowi skombinować. Może i racja, że lepiej będzie jak przewaletuje mistrz u mnie i Stacha. Po okolicy łażą Xingijki, tygrysy i jeden walnięty książę z Aeguro. Tylko, że… mam do przewaletowania Stryja, Mirka i jeszcze dwóch ich fumfli. Ale jeśli Sao zgodzi się przenocować Stacha, a ja u Smutasa… Stryjek i Mirek to są bardzo mili, więc się nie martwcie. I nie chrapią. -spojrzał na górę słysząc wołanie - I Stryjek mnie właśnie woła
- No dobrze, spałem w areszcie i pociągu. Nikt nie będzie mi tu przeszkadzał, zapewniam nie będę nikomu przeszkadzał - zarzekał się Cain. Doszli do motelu, gdzie Stryj już przed rozkładał karty, ładne, zdobyczne. Shieska wyszła właśnie przed dom i zobaczyła młodego eks-radiowca
- Dzień dobry, miło mi poznać pana… - zapytała Shieska
-Jestem Cain Fuery - Młody mężczyzna podał Piastiance rękę. Ta jednak poczerwieniała i poszła do swojego pokoju. Wróciła z książką “Historia Królestwa Aldfonse” i uderzyła opasłym tomiszczem Caina.
-[i] Nie dość idioto, że dałeś pożywkę takim kretynom jak Julian, to jeszcze przez ciebie wyszłam na idiotkę.
Cain wstał, otarł krew z nosa i odparł:
- Nie moja wina, że niektórzy są nieoczytani - -hardo popatrzył na piastianjkę. Ta zacisnęła wargi i uderzyła go tak mocno, że przekoziołkował dwa razy.
- Jaka to niby miałaby być książka? - wycedziła.
- Wojna Światów Huberta Weisa - Odparł niezbyt wyraźnie Cain.
- To na podstawie tego była ta audycja?
-spytał Stefan- Gratuluję mistrzowi inwencji! Nie słuchałem od początku, ale pomysł na odgrywanie tego jakby się działo na żywo to naprawdę świeży i nowatorski powiew. I bardzo działający na emocjach. Może za bardzo dla większości… Ale chyba była informacja na początku, że to słuchowisko, nie? A i tak nie skumali, ze to opowieść? Nie wasza wina.
- Męska szowinistyczna solidarność - powiedziała lodowato Shieska. Wyszła trzaskając drzwiami

- Dzięki za ciepłe słowo, ale przeze mnie dwie osoby trafiły do szpitala… - mruknął Cain
- Cholera, jemu też trzeba polać… Gdzie ten Stasiek?
- A gdzie jest Smu… Pan Samuel Zborowski? - spytał Stefan - Stryjek, to jest pół-Xingijczyk i nie może pić bez zagrychy.
Stryj popatrzył na Nadjedźdę. Nadjeżda wyjęła po kawale boczku i dwie puszki kawioru
- Stasiek chyba co dokupi, nie - odparł stryj.
- -Po kolei. Mistrzu Furry to jest mój Stryj, Nadjeżda. Wszyscy, a to jest mistrz Cain Furry, radiowiec i technik. A co do Staśka, to zależy od tego ile mu daliście pieniędzy. Czy to znaczy, że Samuel jest u siebie?
- Tak cały czas siedzi tam i mędrkuje z tą srebrnooką. Dziwna niewiasta. - odparł stryj.
- Zostawię im coś do żarcia lub picia. Czasem Smu… pan Samuel źle znosi nadużycie zdolności znachorskich. Przepraszam panie Furry, ale nie bardzo mam coś poza kiełbasą suszoną i słodyczami. Przynajmniej dopóki Stasiek nie wróci. Ale mam trochę kawy herbaty i miodu, tylko muszę coś zanieść i Samuelowi. Chyba że Stryj i Nadjeżda coś przynieśli. Zaraz wrócę. -powiedział zbierając kiełbasę. Po przygotowaniu w kuchni 2 dzbanków herbaty poszedł pod drzwi pokoju znachora.
Zapukał: - Smutas? To ja Stefan. Czy mogę wejść?


Stanisław w motelu z powrotem
W tym czasie Ishvalczyk bezceremonialnie podszedł do wskazanych drzwi i otworzył je.
- Cyrku drogi, wróciłem zapowiedział się i przy okazji potrząsnął torbą z zakupami z monopolowego.
- No już myśleliśmy, żeś się gdzieś zagubił albo do burdelu zaszecł - stryj zachichotał - [i] Podaj mi to co kupiłeś… A ten Ishvalczyk to twój kumpel?
- Nie mój, tylko zna Samuela. Mam do niego z nim sprawę. A gdzie on jest? U siebie? - dał Ishvarczykowi instrukcję do którego pokoju ma się udać. Obiecał, że przyjdzie jak ogarnie sytuację w pokoju: I gdzie jest STEFEK?! Jest z Samuelem!?! -rozejrzał się nerwowo po pokoju. Jego wzrok spoczął na ciemnym mężczyźnie w okularach, którego wcześniej tutaj nie było -Niech zgadnę ten pan to jeden z fumfli Stefka. I to z tej komunistycznej gazety? Cokolwiek masz dzisiaj do dzieciaka, to szanowny towarzyszu może czekać do jutra. Więc jak się mówi w DRACHMie “spierdalać mi do domu, towarzyszu”. Czemu po tym wszystkim co mieliśmy nikt nie kazał mu spierdalać!?
Cain Fuery wybałuszył oczy
- Ale nie jestem żadnym towarzyszem tylko Cain Fuery, nawet nie lubię DRACHMY, tam nie ma wolności słowa. Byłem podwładnym Mustanga i przysłał mnie, abym był fotografem i kamerzystą na ślubie Pana Radziwiła - Mówił spokojnie.
- Radziwiłła? W sensie, że na moim ślubie? I Wy… wy jesteście człowiekiem generała Mustanga?! Ja pana... bardzo, bardzo, bardzo przepraszam! Proszę o pańskie wybaczenie!! Stryj przestań rżeć! Nie ma z czego!
- Tak, kiedyś miałem swoje program, a teraz robię zdjęcia, chyba pójdę spać - rzekł ponuro Fuery
- Ja bardzo, bardzo pana przepraszam!! Byłem dzisiaj… za dużo dzisiaj przeżyłem. I gdzie jest Stefek?! Powie ktoś z tego cyrku gdzie on jest? A jeśli gadailiście z Sao...
- Nie znam Sao, ale jakaś dziewczyna mnie zaatakowała, książką telefoniczną - posmutniał.
- Pewno Ścieżka… Idę po Stefana. Stryjek, tylko nie waż się mi spić pana! - powiedział na odchodnym.
 
Guren jest offline  
Stary 20-09-2016, 15:16   #135
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
pokój Samuela

Stefan usłyszał chrapanie. Drzwi były otwarte Samuel leżał na łóżku w koszuli i slipach z pod łóżka wystawała nogawka spodni od munduru.
Mając w pamięci ostrzeżenia Brokena, że po wydarzeniach w Ishvarze przy chandrze może mu odbić wolał dać znać o swojej obecności. Powiedział łagodnie.
- Smutas, to ja Stefan. Nie wiem, czy mnie słyszysz…. Zostawiam ci herbatę do picia i jakieś kiełbasy. Przyjechał jeden taki, Furry… Ale w sumie to wszystko może poczekać do rana, bo go sprawdzałem. I przykro mi, że doszło do takiej sytuacji ze Stryjem, ale… dziękuje za uratowanie mnie. Przez chwilę naprawdę się bałem…. Słyszysz mnie Smutas?
- ARrree- Krzyknął przebudzony machając rękami oczy miał rozszerzone, ale szybko zorientował się szybko gdzie jest: - Ach, to ty Stefan dobrze, że nie podchodziłeś bliżej… Ciebie nie winię. Mam pretensje do siebie oraz twoich bliskich, że powstrzymali mnie dopiero jak chciałem wysadzić hotel, a jakby tamtą armata wystrzeliła było by jeszcze gorzej, czemu nikt mnie wtedy nie wręczył przy tych ćpunach? Czemu zawsze podczas walki muszę być z przyzwyczajenia takim bezwzględnym potworem?
- Nie jesteś potworem. A oni chcieli dobrze i nie wiedzieć, czemu wyszło jak wyszło -odstawił tacę z herbatą
Ishvalczyk stanął za Stefanem
- Cześ, chciałeś ze mną gadać
- A pan, kim jest i do kogo? -powiedział Stefan odruchowo kładąc rękę przy Nightwingu.
Znajomy tego tu skośnego. Długi taki mnie tu przysłał - mruknął.
Samuel Zborowski na widok gościa zrobił szerokie z przerażenia oczy, po chwili przemyślał sytuacje ogarnęło go odrętwienie i zaczął mówić monotonnym głosem -Spokojnie Stefanie uratowałem Pana przed złoto zębembnym potworem z kanałów a jego brata podobno pomogłem ocalić w Ishvarze…, Jeżeli chcę mnie Pań zadenuncjować żandarmerii wojskowej to już za późno zdążyłem wyrobić sobie plecy jak ostatnia gnida. Nie żeby mi się nie należała kulka w łeb za to, co zrobiłem albo coś gorszego dzisiaj nie powstrzymałem grupki naćpanych Isivalczyków przed wysadzeniem się w powietrze a mogłem… Oczywiście nie przeszło mi to w tamtym momencie, bo jak kretyński armijny pies widziałem tylko wyznaczony przez dowódcę cel… Kurwa! Obiecywałem sobie, że nigdy więcej! Dzisiaj pozwoliłem zginąć trzem wczoraj uratowałem całe tłumy i rodziny przed zmiennokształtnymi potworami żywiącymi się ludzkim mięsem czy te śmierci da się zbilansować? Straciłem dawno rachubę ilu ludziom uratowałem życie i zdrowie? Ilu niewinnych patriotów zabiłem? Ile rodzin i wiosek zniszczyłem martwiąc się o ocalenie własnych bliskich? Czy walka z potworami szaleńcami i mordercami, którą teraz prowadzę ma jakikolwiek sens?- Zapytał przerywając w końcu słowotok, który czasami łapał go czasem w tych sytuacjach i spojrzał na brązowo skórego ex kanalarz
Ishvalczyk wzruszył ramionami.
- Nie wiem, nie jestem klechą, ale ćpunów to mi nie żal. To cholerstwo tylko mi kłopotów w robocie przysparza. Liczy się chyba to, co się może zrobić. Byle mocno nie szkodzić, co nie? - mówił spokojnie.
- Dobrze prawicie… bracia. Że Smutas i... - powiedział Stefan. - Przepraszam pana, ale kim pan jest? I mówiąc “długi” macie na myśli takiego wysokiego dandysa z brązowymi, falistymi włosami, które zaczesuje tak, że wygląda jak lwi łeb. I z długim nosem, bródką i… zajeżdża pewnie papierosami i wodą kolońską?
- Tia, wlazł tu za mną, głupek trochę - rzekł Ishvalczyk.
- Pan zaś spostrzegawczy. Większości rodzinie i jego dziewczyną zajęło nawet lata by się na nim poznać -Stefan parsknął.
- Czyli nie zamierzasz rozpowszechniać informacji, że żyje? Jeżeli chodzi o podziękowania za uratowanie życia tobie i twojemu bratu to też nie trzeba. To po prostu spłata gigantycznego długo wobec twojego ludu. Walczę z potworami krzywdzącymi ludzi, aby choć częściowo zadość uczynić mojemu uczestnictwu w tamtej wojnie - Powiedział nieco uspokojony Samuel.
- Ale rozumiem, że Długi jest w pobliżu! - powiedział głośno Nowicki nadal nie spuszczając wzroku z Ishvaczyka. Kto wie, czy facet nie miał gdzieś ukrytego noża? I jeszcze w ataku furii, w akcie zemsty dźgnie Smutasa?
Okazało się, że facet chciał żeby pomóc mu z bolącym kręgosłupem. Znachor uspokoił się - Zdejmujcie bluzkę i sądzicie na zydlu Stefan zostań mądry jesteś to się pewnie czegoś nauczysz - Weteran myślał podobnie jak chłopak i wolałbym być ostrożny.

Obmacał bolące miejsce szybko rozpoznając naciągnięty mięsień - Zaraz wam postawie bańki ogniowe i nasmaruje maścią ziołową przydałaby się wam seria dziesięciu zabiegów będziecie musieli uważać żeby was nie zawiało ich - Tłumaczył wyciągając z torby lekarskiej zestaw szklanych baniek różnej wielkości, które kiedyś transmutował z butelek oraz świeczkę talerzyk i zapałkę. Wielokrotnie zbierał rozpuszczony wosk wymieniał tylko knot i za pomocą alchemii wykonywał nową świeczkę.

Gdy już rozgrzane szkło spoczęło na ciele Ishvalczyka ten aż sykną z bólu - Ciągnie, co nie? Musisz wytrzymać kwadrans Stefan masz zegarek? - Po zdjęciu baniek okazało się, że ślady są czarne Samuel ucieszył się, że wyciągnął część choroby nasmarował plecy gęstą maścią własnej produkcji, którą dokładnie wtarł w chory odcinek kręgosłupa.

Ulga w bólu była wyraźnie odczuwalna.
- Mogę odliczać sekundy - zaoferował Stefan. - 1… 2… 3… Gdzie ten idiota Stasiek!? 7… 8…
- To taki stary z ciebie chłop a nie masz jeszcze zegarka? Trzeba to zmienić jak najszybciej. Nie lubię świecić moją cebulą, ale nie mamy wyboru - Wyciągnął symbol państwowych alchemików odmierzył czas a po skończeniu zabiegu zaproponował pacjentowi coś do jedzenia z talerza przyniesionego przez Stefka.
- Mam inne wydatki niż kupno zegarka… A na farmie ojciec mnie nauczył i zegarka i tego, że czas odmierza się po wykonanej robocie. Zresztą Stasiek ma zegarek, a ja jestem lepiej zorganizowany od niego.
- Co znowu zrobiłem nie tak?! - burknął Stanisław po wejściu - Gdzieś się szwendał, Stefek? Widzę, że pan Samuel już się zapoznał z panem… Trafiłem na niego pod monopolowym. Niezły fart, nie? - wyszczerzył zęby.
 
Brilchan jest offline  
Stary 10-10-2016, 12:22   #136
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Next day

Noc upłynęła bez zbędnych zawirowań. Sao i Shieska zamknęły się w pokoju, albo raczej młoda piastanka nie zgodziła się się na spanie w jednym pokoju z mężczyznami czy raczej płcią opresyjną. Nad ranem przybył Havok z Kate, którzy położyli się spokojnie, niedługo potem przybyła Winry. Vilmund wrócił w tym czasie do motelu, ale że towarzystwo było mocno zalane, dał sobie spokój i poszedł spać. Rano Stanisława obudził wrzask i potrząsanie.
- Gdzie Stefano! Gdzie Vilmundo! Kathrina się martwi. Wojna jest! - Leslie była przerażona.

Stefan Nowicki
jako dziecko wychowane na farmie był od dłuższego czasu w stanie półsnu. Jeszcze przed tym jak dotarły do niego krzyki Leslie zdawał sobie sprawę z tego, że jest jeszcze cieplej niż kiedy kładł się spać. Ponieważ oddali ze Staśkiem łóżka towarzystwu z pociągu i krewnym spali na naprędce złożonym posłaniu na podłodze. Nic wielkiego, w drodze do Amestris spali obok siebie cały czas, by zachować ciepło. Starszy Nowicki spał obejmując młodszego ramieniem. Plecami do drzwi.
Przypomniało mu to Briggs - Stach zawsze spał bliżej do wyjścia. I prosił, by na przesłuchania u Twardego brali jego, a nie Młodszego. W przeciwieństwie do Briggs teraz Staśkowi śniło mu się coś bardzo przyjemnego - Stefan dawno nie widział by brat miał tak zrelaksowany wyraz twarzy. Ale gdy Stach zaczął mu się ocierać o pierś i przyciskać mocniej do niego to już nie miał wyrzutów sumienia by zdzielić starszego, by ten w końcu się obudził.
Śniły mu się cycki Sao, czy puchate poduszki?
Sięgając po buty, młodociany mechanik zanotował w myślach, by uprzedzić Sao jak bardzo Stasiek jest “przytulaśny” w trakcie snu. I jak wyrzęto- pokręcone wyglądały przytulane w trakcie snu poduszki.
- To właź do nas, a nie rób za łatwy cel do odstrzelenia!! Mia Belle!!! - wrzasnął przez otwarte okno.
Przez pokój przeskoczył wśród porozrzucanych rzeczy starając się włożyć spodnie, zabrać Nigtwwinga i wsadzić do kieszeni parę granatów. Swoje buciory ze sznurowadłami założył za progiem naprędce wołając “dzieńdobry” budzącym się krewnym i znajomym.
Zdawało mu się, że usłyszał jak Stryjek pyta Stacha kim jest osoba do której Stefan mówi tak poufale “Mia Belle”?! I czy ten wie co to oznacza. To nie miało znaczenia w przeciwieństwie do dobiegnięcia do recepcji.
- W całym hotelu gadają, że DRACHMA chce zdobyć miasto i już zajęli jakiś burdelo! Wszyscy Aerugianie są wściekli i szykują kontratak. A II mio signiore to - zapytała przyglądając się stryjowi Jakubowi.
 
Guren jest offline  
Stary 14-12-2016, 14:56   #137
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Samuel mimo pewnych trudności wstał wcześnie rano i ćwiczył tai chi lecząc lekkiego kaca z pomocą Chi pobieranej prosto z żył Matki Ziemi miał dzisiaj przed sobą pracowity dzień: Wpierw razem z Nowickimi zamierzał pójść na stację kolejową zdać raport Catsowej i odwiedzić rodzinę. Zaproponuje jej kilka metod na rozwiązanie problemów powstałych w wyniku ich wczorajszej zakończonej sukcesem akcji. Znachor planował zrzucać wszystko na Świdrgaiłe i elementy buntownicze wewnątrz DRAHMy przy okazji zrzucając na nich winę za kradzież cennego pociągu. Następnie chciał zaprowadzić Kate i Ilenę na badania do Marcoh w nadziej, że ten podrzuci mu jakieś trop w kwestii przemiany obu kobiet a przy okazji zbada wojowniczkę na obecność wirusów przed umówionym z magistrem Fu pobraniem krwi.


Chciał jeszcze pogadać z Mistrzynią Mei i zaproponować jej sprzedaż cyrku Greedowcom dając w ten sposób znajomym gangsterom punkt zaczepienia w Nowym Xarxes, o który prosili. W połączeniu z kontaktem do Fu, który im zorganizował byłby to całkiem niezły start w nowym miejscu.



Vilmund mógł tylko żałośnie westchnąć widząc stan, w jakim zastał całe towarzystwo no przynajmniej wszyscy wyglądali na w miarę całych i zdrowych, stwierdził, że przenocuje tutaj by od rana przekazać im, co zaszło w ruinach.
Poranek był jednak zaskakujący, gdy obudziły go wrzaski młodej Armstrongówny, gdy tylko się ogarnął spytał.
- Jaka wojna co się dzieje ? - rzucił, gdy tylko znalazł się przed dziewczyną miał nadzieję, że wyolbrzymia, ale ta wyglądała na szczerze przestraszoną.
- Signor Vilmund. Jeśli moja siostra dowie się, że piłeś całą noc to będzie teriblimente Sbagliato! DRACHMA nas atakuje! Musimy się bronić - machała ręka, a stryj wstał.
- Niech panienka się już tak nie piekli, obiecuję, że zatrzymamy pochód Armii Czerwonej, tylko niech będzie panienka ciszej troszkę - stryj łapał się za głowę.
- A Tatce dacie radę? - spytał z przekąsem Stanisław. - I nie licz, że po tym, co nawyrabialiście się wczoraj skoczę wam jeszcze po kefir…
- A mógłbyś. My byśmy przynieśli ci kefir czy zsiadłe mleko. I tak w ogóle to byliśmy grzeczni, jako te jagnięta. Nawet jednej burdy nie było. Motel cały tu stoi przecież - Stryj Jakub wskazał. Na pokój
- Jak widzisz Mia belle to pan Vilmund po prostu przenocował u nas. Stryjek to jest Leslie Avido-Armstrong, której Consiliore miałem zaszczyt zostać. Mia belle, to jest Stryj Jakub. A że to najcwaniszy i najsprytniejszy umysł w naszej rodzinie, to jestem dumny, że mój ojciec właśnie jemu powierzył zostanie moim Ojciec Chrzestnym - przedstawił Stefan.
- Sono onorato spotkaniem z wielmożnym panem - Leslie ukłoniła się dwornie jak w filmach
-[i] Consiliore powiadasz… He he - stryj się zaśmiał cicho i mrugnął.
- Stefano, pomóż nam się tylko przebić do dworca, jak dostarczą nam posiłki to przeprowadzimy kontratak - rzekła dziewczyna dumnie wypinając pierś.
- Chwila, chwila, bo ja nie do końca rozumiem… - Stefan zamachał dłońmi przed oczami dziewczyny. Ku przerażeniu Stanisława jego młodszy zwykle nadpobudliwy brat bardzo przy tym przypominał ich ojca.
Tak jak Siergiej Nowicki reprezentował całym sobą człowieka, który murem stanie by nie dać sobie wcisnąć kitu. A przemawiał spokojnie, choć słownictwo pozostawiało do życzenia:- Jakie Aeguro z Drachmą? To w ogóle miały jakiś sojusz, by była wojna między nimi? Zawsze myślałem, że mają się nawzajem gdzieś, bo po drodze jest i tak Amestris z Piastią. Taka neutralność w stylu “mam głęboko gdzieś, co się z tobą wyrabia”. I czemu od razu wojna? A to, aby nie zamieszki między gangiem, Anastazjan, a Aeguro? - liczył przy tym, że jednak nie jest tak myśli. Bo to oznacza, że się rozeszło o pociągu i wczorajszym incydencie z Twardym.
Usłyszawszy hałas Samuel podszedł sprawdzić, co się dzieje. Kiedy zorientował się w sytuacji podszedł do Leslie i ściszonym głosem wyjaśnił: - Spokojnie, milady żadnej wojny nie ma to my wykonaliśmy wyrok w przebraniu. Chłopaki zbieramy się na stację kolejową skoro tak rozsądne dziewczę spanikowało to musimy dotrzeć do tej panikary Helenki nim palnie sobie w łeb! Tylko wezmę klapki i przerobię marynarkę. Szykujcie się, bo idziecie, że mną, nie mam do tej kobiety cierpliwości, obiecałem waszym rodzicom, że się stawicie. Panie Vilmud w też chodźcie raz opowiecie - Alchemik pobiegł do pokoju narysował podstawowy krąg i transmutował zdobyczną marynarkę po Twardym zmieniając jej krój żeby była nierozpoznawalna oraz pasowała na niego.
Midgardczyk pokręcił głową widząc panikę Leslie oraz próby jej uspokojenia przy okazji potwierdziło się dziwne przeczucie, że tu obecni mogli być temu winni, gdy Samuel zaczął objaśniać, co zaszło.
- Co wyście wczoraj w końcu nawywijali, że aż taka reakcja ? - rzucił pod nosem, po czym dodał tłumacząc swoją obecność tutaj oraz zdając raport, gdy alchemik wrócił do reszty- Pić nie piłem, ale tutejsze towarzystwo było w takim stanie, że nie było sensu z nimi gadać, więc przenocowałem. Wpadłem na Wergiliusza i jego zgraję, jeśli to, co mówił to prawda to niepotrzebnie się męczyliśmy. Twierdzi, że to Kościej stworzył te stwory, wczoraj badali ruiny, bo chcą je wysadzić wraz z tym zamurowanym, choć nie jestem pewien czy to go zabiję. A i wasz ojciec kazał przekazać, że nie może się doczekać spotkania z wami oraz na tradycyjną rodzicielską reprymendę, ale tego się chyba spodziewacie. - skierował ostatnie słowa do braci Nowickich, po czym zwrócił się do alchemika - Tobie zaś to Anastazjanie coś zrobili, że tak na nich zwalasz wszytko? Jak byś chciał jakieś napięcia wywołać, już po ostatnim było nieciekawie.
- Tym razem to akurat nie moja wina tylko pomysł Pana Jakuba, magister Fu też sobie życzył żeby zwalić winę na Świdrgaiłe a że jest to wstrętny pedofil to chcę mu życie zatruć. Całość da się odkręcić na naszą korzyść i jeszcze wytłumaczyć zniknięcie pociągu, jako element rozłamowy wewnątrz DRAHMY! A Zakonowi ją nie wierzę skoro stworzyli Yomy to, po co się tak pieklili jak zniszczyłem zwłoki? Czemu chcieli je zagarnąć? Może dziadzio zapomniał jak ich stworzył albo brakuje mu środków na powtórkę? Niby zawalą a potem ten ich bez cielesny duch pozbierać resztki- Wyjaśnił swoje pomysły.
- Aaaa więc to wasza sprawka - rzekła z podziwem Dziewczyna - I czemu psujesz marynarkę! Ona za dwadzieścia lat będzie tyyyle warta. To Stefano będzie miał czas dla mnie i sobie gdzieś pójdziemy? - zapytała z wielkimi oczyma.
Do pokoju wpadała też Sao z ubraniami Stacha.
-[i] Musisz to założyć! Szybko! Bo czeka nas dużo pracy. Jak się spało panie Jakubie?
- A nawet nieźle, tylko ciasno
- Bardzo bym chciała pana stryja prosić o pomoc przy tym ślubie, bo na wszystkich przodków i samą matkę ziemię chyba się nie wyrobimy - ukłoniła się nisko.
- To wy ze Stachem już?! Ja bym z radością i was rozumiem, że chcecie, ale ostatnie, co na moim bracie robi pozytywne wrażenie, to pospieszanie. Zwłaszcza w kwestiach przedmałżeńskich. Jego ksywa z młodości to “Żelazna Dziewica”. Choć po prawdzie jego pięści starczyły same w sobie do tego przydomku…
- Ja się żenię z Angeliką Raven, ty ośle. Ile razy ci trzeba tłumaczyć? - warknął Stanisław zasłaniając twarz.
- Rzekł osioł, który zapomniał wykonać portretu tego kochasia Angeliki. Choć ta ze łzami pożyczyła ci swoją jedyną pamiątkę po nim - wypomniał mu Stefan - I ja sam się gubię w tym, a co dopiero Stryj…
- A co tego, co było wczoraj… Stryj spojrzał parokrotnie w bok, westchnął, a potem rozłożył ręce: - Ja naprawdę przepraszam, że doszło do takiej sytuacji. I przepraszam, że nie doceniłem pani Ireny i zacnej Sao. I pozwoliłem, by wiek Stefana mi przesłonił osąd, że ten to nie w ciemię bity jest. Choć trzeba przyznać, że Twardy dał do pieca.
Ale tu chodziło o moją rodzinę. Wszystko, co robiłem, od kiedy wróciłem do Piastii to było dla tych, których nie obchodziło, co nawyrabiałem się, a to, że w ogóle wróciłem. Dla rodziny. Przesadziłem - przyznaję. Ale nie mógłbym sobie wybaczyć, gdyby po tym wszystkim wyszło, że mogłem zrobić więcej by się nic nie stało tym, na których mi zależy. Czy naprawdę jestem przez to złym człowiekiem -
spojrzał na Samuela i Vilmuda psim spojrzeniem?
-Bardzo przepraszam, że dałem mu się wtrącić…. Ojciec daje mu za duży kredyt zaufania… - syknął Stach do Samuela. Pewnie by powiedział więcej jakby Stefan nie kopnął go w kostkę.
- Pokój, Panie Jakubie. Musiałbym być skończonym hipokrytą, żeby was winić za błędy, które sam nie raz popełniłem z podobnych pobudek. Ale wybaczenie moje ma taki warunek, że koniecznie potrzebuje pomocy wszystkich Nowickich przy szalonej Helence, a potem, możecie sobie spacerować czy szykować śluby… Zresztą dziewczyny chodźcie z nami obiecałem rodzicom chłopaków, że ich doprowadzę i słowa dotrzymać muszę, a przy okazji i moją mamę poznacie - Zaproponował postanawiając spędzić nieco czasu z rodziną reszta spraw może poczekać.
-[ Twoją mamę? Z radością -zapewnił Stefan z uśmiechem.
- Znając moją rodzinę, to Helenka jest już dawno pijana, albo dostała wałkiem od mojej szwagierki. Tak czy tak leży żywa i spacyfikowana. Ech… “Helena” to chyba ma związek z histerią. Moja świętej pamięci małżonka była taka sama...
Cała ekipa zmierzała w stronę dworca przy okazji znowu zmieniając tematy na bardziej osobiste. Dam Midgardczyk spojrzał się na Samuela z zamiarem kontynuowania:
- Też nie jestem do końca przekonany, że nie zależy im na zwłokach, ale na razie nie byli skorzy do bitki. Tylko sprawdzali ile ładunków trzeba Wąglikowski raczej się z tego nie ucieszy. Nie mieli też oporów przez przyznaniem się do tego, co stało się z częścią kopaczy. No i napędzili stracha Panu Nowickiemu swoją przemianą….
- Oby dziadek nie zaczął strzyc osikowych kołków… Gdzieś na strychu mieliśmy kuszę. Popsutą, ale… - wtrącił starszy z braci Nowickich.
- Naprawiłem ją dla Stryja. - przyznał się Stefan
-Przerąbane… Oby się spaliła...

Sao skinęła głową nieco nieprzytomnie
- I ja też z wami idę - rzekła niewyraźnie
- Ej niech panienka się nie boi, Sergiej nie gryzie, chyba, że przed obiadem, a i to nie mocno
- A ja też mogę, bardzo chcę zobaczyć twoją rodzinę
- Panie pułkowniku, posłusznie melduję, że umieram na kaca - wystękała, Nadjeżda przez sen.
- A co to za przemiana? Bo wiem, że w mieście to niektóre panny potrafią się tak przemienić, że można się nadziać… - stryj się wzdrygnął.
- się Nie takie przemiany Stryjku. Po prostu po pierwsze wilkołaki istnieją. Po drugie alchemicznie zrobiono całe mnóstwo “łaków” -wyjaśnienie Stefana było krótkie i mało delikatne.
Stryj Jakub się zaśmiał przez chwilę, ale widząc, że nikt się nie roześmiał podrapał się po głowie
- Stefan, nie mów, że to wszystko jest prawda
- Najprawdziwsza, a tak w ogóle to Stefano należy do gangu, w którym wszyscy są chimerami
Stryj otworzył usta zdumiony
- Żeby łaki gangi zakładały… To, co, wampiry są w rządzie… U nas pewno tak zamyślił się - No nie ma, na co czekać, śniadanie trza zjeść, a szkoda płacić, jak panie ugotują nam coś. Wczoraj gotowały bigos, pewno jeszcze go nie nie rozdały potrzebującym, ale lepiej się pospieszyć
- Wampirów jeszcze nie spotkaliśmy, ale był ożywiony przez Midgrdczyków trup, Amesteris rządziła grupa antycznych potworów a my obecnie Walczmy z drugą grupą antycznych potworów, które rządzą Drahmą- Wyjaśnił w uproszczeniu.
- To ja tylko zadzwonię do Catariny, i powiem, że pan Vilmund jest cały i skacowany i idę poznać rodziców Stefano - zawołała Leslie i poszła szukać telefonu.
- Donie, może lepiej powiedz, że “jest niedysponowany” - brzmi bardziej enigmatycznie - zaproponował najmłodszy Nowicki.
Jakiś kwadrans później ruszyli w kierunku dworca. Nadjeżda jęczała, a stryj pogwizdywał wesoło czasem ostentacyjnie oglądając się za ładnymi dziewczynami, nie było w tym, jak zauważył Stach i Stefan zauważyli, realnego entuzjazmu.
Wzrok Jakuba spoczął w końcu na Sao. Po czym podjął się udzielania Xingijce rad odnośnie potencjalnego teścia:
- Pamięta panienka jak mówiłem, że Siergiej raczej nie gryzie? Może i ta metafora może wydawać się dziwna. Ale z własnych wieloletnich obserwacji mogę śmiało stwierdzić, że osobowość Siergieja jest podobna do… Psa Łańcuchowego. Przy pierwszym spotkaniu wzbudza strach, może i odrazę. Przysięgam on nawet nieraz szczerzy zęby jak jakiś Burek z broniący bram piekieł….
Ale! To jest dla tych z zewnątrz. Właściciel takiego Psa Łańcuchowego może z kolei stwierdzić, że to psisko jest kochane, lojalne, grzeje ci stopy i lubi drapanie po brzuszku. I w ogóle świat wydaje się dużo bezpieczniejszy, kiedy taki Pies jest po twojej stronie. Nie łatwo będzie oswoić, czy żeby uznał cię za członka stada, ale to warte świeczki.
Ale w sumie, czemu ja to panience mówię. Obstawiam, że, z Mimi jest podobnie. Wielu uważa, że to tylko krwawy zabójca, ale dla was to najlojalniejszy towarzysz. Z pewnością to szlachetne zwierze dało wam świetne pojęcie...
-Sao, jeśli zrozumiałaś cokolwiek z tego potłuczonego bełkotu, to błagam - drapanie mojego ojca po brzuszku to kiepski pomysł!
-Stanisław wolał uciąć wywód Stryja.


W końcu znaleźli się przy dworcu. Katarzyna Nowicka mieszała coś w garnku w przenośnej garkuchni, Bo Hai siekała kapustę, a Mirek z Tomkiem przybijali szyld “Kuchnia Babuni” po amestriańsku, a Sergiej gadał z Ishvalczykiem będącym chyba zawiadowcą stacji. Gdy tylko Katarzyna zobaczyła synów, pobiegła do nich i uścisnęła ich, a potem się odsunęła
- Teraz to będziecie ladaca mieć z ojcem do czynienia! Tak wzburzonego jak wczoraj w nocy to jak żyję go nie widziałam - zawołała ostro
- Oj popiło się, popiło. A teraz się cierpi - rzekła, Bo Hai na widok Samuela.
- Nie miej pretensji do chłopaka Buhaj. Taki niecnota jak mój szwagier to nawet świętego by zdeprawował - Broniła go pani Nowicka.
- To nie był alkohol, tylko jakieś lekarstwo eksperymentalne. Smu…. - Stefan uznał, że ta Xingijska matrona może ostro się obrazić, jeśli nie okaże jej i synowi odpowiedniego szacunku - Pan Samuel nadużył wczoraj użycia swoich uzdrowicielskich sztuk i musiał sobie zdrowie nareperować - Skłamał.
- Dziękuję Stefanie, ale nie ma, co kłamać masz rację Matko wypiłem kwartę wódki, ale byłem świadkiem śmierci Ishvalczyków i miałem w związku z tym nieprzyjemny nawrót choroby wojennej. Udało mi się po krótkiej drzemce wstać i postawić banki znajomemu Ishvalczykowi, któremu uratowałem życie w Central City, więc znam umiar i nie jest, że mną najgorzej - Odpowiedział nonszalancko - Zgodnie z obietnicą zarezerwowałem czas żeby opowiedzieć wam całą tą skomplikowaną sytuację i przyprowadziłem chłopców tylko najpierw muszę złożyć raport Helenie, bo inaczej służby specjalne nie cofną mi wyroku śmierci- Po sytuacji ze ścieżką postanowił stawiać na szczerość w relacjach z bliskimi.
- Butelka się zaplątała, Mamo. I Pani Mamo Samuela! A pan Samuel nigdy wcześniej nie pił wódki!| -młodociany Nowicki silił się jeszcze wybronić kumpla. Ręce złożył jak do modlitwy. Skoro już i tak ma na niego spaść gniew rodziców, to, chociaż bez ofiar pobocznych.
- Przynajmniej, od kiedy go znamy? Czy od tygodnia? - Stanisław z kolei nie miał oporów pogrążyć mieszańca.
- Stefek mleko się rozlało kot zbił sosjerkę a niańka pieluch nie wyprała - Zażartował - Znalazł się abstynent może opowiedzieć twojej matuli jak się schlałeś w Devils Nest Stasiulku? Pracuje nad sobą, ale do alkoholizmu mi daleko wiem, bo paru leczyłem- Odgryzł się Staśkowi.
Matka palnęła Stefana w ucho:
- A co ci mówiłam o kłamaniu! Pani Buhaj jest swoja, więc to jakbyś kogoś ze wsi własnej oszukiwał - powiedziała poważnie.
- Katarzyno! To mój syn tak wpływa na ludzi. Niby stary chłop, a dzieciak w sercu do totalny. Nie pomyśli, a zrobi. - Rzekła mama Samuela i podeszła do braci i zaczęła im się przyglądać okiem lekarza i znachorki zarazem.
- Rzeczpospolitą babską utworzyły, cholera jasna… -wymamrotał Jakub.
Wtedy jednak zobaczyła Sao.
- WITAM SZANOWNĄ CIOTKĘ - Xingijka ukłoniła się nisko.
- WITAM MOJĄ DROGĄ SIOSTRZENICĘ - Odparła, Bo Hai, Mimi się skuliła - NAPIJESZ SIĘ HERBATY - Wiatr stał się zimny mimo 30 stopni w cieniu.
- Z PRZYJEMNOŚCIĄ -Stach poczuł szron na policzkach. Pani Katarzyna wzięła braci i Sama i odsunęła
- One mają chyba coś ważnego do omówienia, a potem zobaczyła Vilmunda i Leslie
- Dzień dobry, tak żem się moimi latoroślami zajęła, że zapomniałam o panu i panience.
- Nic nie szkodzi. Siema, jestem Leslie kumpela Stefano, a to Vilmund, mój ochroniarz. Gdzie jest ten pociąg? - Leslie potrząsnęła ręką pani Nowickiej i zaczęła się rozglądać po dworcu. Mimi weszła pod nogi Katarzyny.
- Matko przenajświętsza, to tutaj już zwykłych kotów se nie hoduje? Tylko, gdzie ja wezmę wiadro mleka - zapytała, a Jakub poszedł do Brata.
- Należy do Sao i wabi się Mimi - Stanisław pospieszył z wyjaśnieniami. Kątem oka dostrzegł, że Stefan idzie w kierunku Braci Nowickich Seniorów: - Stefek, a ty gdzie?!
-Pogadać…. -
nawet się nie obejrzał, a co dopiero pożegnać.
- A tu dużo takich kotów łazi? Bo Jakub mówił, że tu mleko od piwa jest droższe i jakoś by to tłumaczyło, czemu

Midgardzyk w sumie mógł się zastanawiać, jaki był powód jego obecności tutaj no poza faktem, że musiał oficjalnie pilnować Leslie oraz mógł oglądać ciąg dalszy całego “kabaretu” w wykonaniu Nowickich. Bracia udali się na spotkanie z ojcem oraz zapewne reprymendę, która im się uzbierała z różnych wyczynów zaś dwie Xingijki skutecznie prowadziły zimną wojnę w dwie osoby, co było pewnym wyczynem. Gdy zwrócono uwagę na jego obecność grzecznie się przywitał dodając.
- Raczej tylko taki jeden, choć chyba reszta jej rodziny też przyjechała ze swymi pupilami. A o to by trzeba było już jej spytać.

Punkt widzenia Stefana
Młodociany mechanik, gdy w końcu odeszła “Xingijska królowa śniegu” wciągnął powietrze przez nos i podjął decyzję. Nie ma, co pękać. Wyruszenie w tę podróż do Amestris było przemyślaną decyzją, początkiem planu na przyszłość, a nie dziecięcym fochem. Pierwszym krokiem do pokazania, że nie jest durnym dzieckiem jest wyjście naprzeciw Tacie, a nie krycie się za maminą kiecką.
Ruszył naprzód z zaciętym wyrazem twarzy. Czy mu się wydaje, czy ojciec wygląda jakoś o dychę mniej niż go zapamiętał? Z jednej strony przyszło mu na myśl, że ojciec prezentuje się dużo bardziej władczo niż wyfiołkowany Mustang kiedykolwiek. Z drugiej to wskazywało, że ojciec jest naprawdę wkurzony... Pozostało tylko wziąć głęboki wdech i powiedzieć:
- Witaj, ojcze

Stanisław
Starszy Nowicki spoglądając w kierunku gdzie stał Tata i Stryja pomyślał o tym wyświechtanym wierszyku, że matki są tymi, które pokazują dziecku wszystko, jako pierwsze. W jego wypadku to Tata pokazał mu księżyc, zboże, książki.
Że potrzebował matki, Stanisław przekonał się dopiero po tym jak Katarzyna Kargul została panią Nowicką.
A Ojciec nazywał banialukami szepty, że Stasiek jest “odmieńcem”, po tej “miastowej chorowińce” pewnie umrze młodo. Nie zabronił mu uczyć się alchemii po tym, jak jako dziecko znalazł ksiąski Laury. Ba, próbował mu tłumaczyć, a jak się przekonał, że nie daje rady, to posłał do Znachorki. Nigdy nie ukrywał przed pierworodnym istnienie jego matki, ale też nie kwapił się, by o niej niepytany opowiadać. Tata zawsze miał przy tym taki smutny wyraz twarzy, ze Stanisławowi odechciało się dopytywać.
To jednak było nic w porównaniu z momentem, w którym zapadła decyzja, że Stasiek wyjeżdża. Alchemikowi nawet ulżyło, że w przeciwieństwie do tego dnia Siergiej wygląda jakby odjęto mu 10 lat.
I co ma teraz po tym wszystkim powiedzieć człowiekowi, który zawsze dawał mu wsparcie? Niby jak ma się usprawiedliwić za wszystkie kłopoty, jakie sprawił Siergiejowi?! Jedyne, co zdołał wymamrotać było pełne zdziwienia: - Tatko?
- Witaj synu - Sergiej uśmiechnął się ponuro do Stacha - I Stefana też, dobrze cię widzieć. Zostaw nas na chwilę - powiedział nie przestając się uśmiechać. Powoli zbliżył się do Stacha i niespodziewanie dla postronnych z całej siły uderzył syna w brzuch - To za wszystkie noce, jakie matka przepłakała za tobą i Stefanem. - drugie uderzenie - A to za ten te wszystkie trudy, jakie dzieciaki przeżyły z twojej winy - zamachnął się, aby zadać kolejny cis, ale znienacka przed Stachem znalazła się Sao zasłaniając go.
- Wielce szanowny ojcze Stanisława Nowickiego! Proszę powściągnijcie swój gniew, albowiem to we mnie winien być on skierowany, ponieważ to ja jestem odpowiedzialna za wszelkie zło, jakie was spotkało - opowiedziała w paru słowach historię ich spotkania i tego jak dostali się w sferę wpływów Mustanga
- Biorę na siebie całą winę i jestem gotowa ponieść konsekwencje - pochyliła się i odsłoniła kark - Proszę ciąć równo i to, co zostanie odesłano do Xing - powiedziała z powagą
- Sao już dobrze, tak ma być… Zasłużyłem! -Piastiański alchemik próbował interweniować
- Co żeście jej o nas naopowiadali? - powiedział pobladły Siergiej.
- Że powinna i ciebie tato przeprosić za swojego tygrysa… - Stefan skorzystał z okazji, żeby wejść za Xingijką - W końcu od niego wszystko się zaczęło. A że, w Xing krzewią głębokie poczucie zobowiązań i honoru. -przy okazji za plecami Sao pokazał ojcu gestem, że owszem Xingijczycy mają na tym tle świra. Starszy brat dał mu za to kuksańca:
- Ty też miałeś w tym swój udział…
-A, co, miałem ludzi dać zjeść?! No dobra, może to nie ludojad, ale wtedy tego nie wiedziałem…, Co nie zmienia, że Sao w przeciwieństwie do jednego kolesia przeprosiła!

- Aha, dziękuję za przeprosiny - odparł papa Nowicki cofając się od Sao.
- Jest pan pewien? Wystarczy jedno - Bo Hai zaczęła odciągając Sao.
- Ja naprawdę bywam tak straszny? - Sergiej z namysłem pogładził wąsy. Leslie podeszła do Stefana i wyciągnęła rękę do Siergieja.
- Siema, jestem Lesie. Leslie Avido. Nie jestem tak, tak stuknięta jak siwa, choć gdyby znał pan moją rodzinę… Mogę się przejechać pociągiem? - zamrugała prosząco.
- Eee, może potem. Na razie chciałbym porozmawiać ze Stachem na osobności - dał znak pierworodnemu by szedł za nim.

Tomek zeskoczył na dół, zostawiając szyld nie do końca przybity, który musiał przytrzymać Mirek. Nadbiegał też Dziadek z Tośką.
- Stefan wojna! To pewno przez ten pociąg, krasnoarmiejcy wkroczyli - Dziadek był przerażony
- Ty dziadek radio tak nie wierz, to tylko Kilku gangsterów zamach na takiego pułkownika przeprowadziło

Samuela zaatakowało nie bardzo wiedział jak ma zareagować na ten cały cyrk, nie takiej reakcji się spodziewał. Żeby nie stać jak głupi podszedł do niedokładnie przybitego napisu - Pomogę wam Panie Mirosławie, Ja przytrzymam napis a wy weźcie młotek razem sprawimy się z tym raz dwa.

Praca fizyczna pomogła mu poukładać sobie wszystko w głowie, gdy uporał się ze znakiem podszedł do krewnych - Przestałybyście się wygłupiać nie jesteśmy w Xing, rodzina skrzywdziła was obie, nie chcecie się pozabijać, więc może przestaniecie się zachowywać jakbyście połknęły po kiju i porozmawiajmy jak ludzie - Poprosił, po czym, zwrócił się do każdej z osobna:

-Kuzynko Sao nie ważcie mi się więcej wyrabiać więcej takich głupot! Samobójstwo, jako odkupienie win jest chyba drugą najgłupszą tradycją obok przymusu małżeństwa. Chyba poproszę Cesarza Lina żeby w ramach tej przysługi, którą jest mi winien ogłosił, że od teraz każdy, kto popełnił seppuku zostanie uznany za zdrajcę Cesarstwa i publicznie uznany za tchórza bez honoru, który woli uciekać w śmierć zamiast wziąć odpowiedzialność za swoje czyny i naprawić błędy - Był wyraźnie wściekły swojego czasu sam miewa myśli samobójcze przezwycięża je właśnie dzięki postanowieniu zadośćuczynić dawnym zbrodniom wojennym przez czynienie dobra stąd absolutny brak litości dla tych, którzy w jego oczach szli na łatwiznę.

Mimo głośno wyrażonego sprzeciwu wobec tradycji głęboko skłonił się, BoHai nim do niej przemówił: - Matko doświadczyłaś z mojej winy wielu zgryzot. Jestem gotów odpowiedzieć z pełną szczerością na twoje pytania niedawno straciłem bardzo miłą dziewczynę przez sekrety i to nauczyło mnie o potrzebie szczerości wobec bliskich. Matko chciałbym zapewnić ci spokojną starość u mego boku obecnie pracuje dla wywiadu wojskowego w zamian, za co oferują mi zdjęcie wyroku śmierci. Gdy to nastąpi pójdę na studia medyczne te umiejętności pozwala mi utrzymać nas gdziekolwiek tylko zapragniesz! Jeżeli taka będzie twoja wola możemy nawet wrócić do ojczyzny! Mam dobre stosunki z Cesarzem a wraz z przyjaciółmi właśnie opracowujemy plan, który pomoże wygrać wojnę z najeźdźcą po tym wszystkim z pewnością mógłbym otrzymać legitymizacje oraz jakiś stanowisko, choćby ministra zdrowia gdzie będę mógł dopomóc w unowocześnieniu Xing oraz ukarać rodzinę za wszystkie krzywdy, jakie wam wyrządzili!- Opowiedział swe szalone plany na przyszłość, po czym, ponownie schylił się w ukłonie czekając na odpowiedź.
Stefan Nowicki ze względu na to, że go ignorują wsadził gumę do ust. Przysłuchując się mowy Samuela, uprzedził Leslie:
- Przyzwyczajajcie się Donie,. Smutas… Ekhm Samuel już tak ma...

-Synek, aby cię te słońce coś nie przypiekło Ciosk? Bo gadasz jak byś w łeb za dużo razy oberwał, a nie pamiętam, abym tak cię biła zbyt często - wzięła się pod boki patrząc z ukosa na syna, Sao patrzała na kuzyna z dezaprobatą: - Nigdzie się wybierać się nie zamierzam, ani ani na nikim się mścić nie chcę. Amestris to moja nowa ojczyzna, a po za tym, mam teraz garkuchnię do prowadzenia a i może gabinet leczniczy otworzę, skoro tu tylu kuracjuszy jest. Co do zemsty to tylko moja sprawa czy i kogo ukarzę, jeszcze palmy na tungusce nie wyrosły, aby dzieci wyręczały w takich sprawach rodziców, a do tego zważ, że gdyby nie te zniewagi, to nie byłoby cię na świecie. I jakiej znowu dziewczynie serce złamałeś przez tajemnice? Bo jak chłopów wolisz to nawet dobrze, bo żadna franca cię na brzuch nie złapie
- Nie, oni się z Shieską bardzo kochają. Ona jest bibliotekarką i Piastianką i jest bardzo mądra tylko taka jedna stoi między nimi - tłumaczyła Sao gestykulując zawzięcie
- Bibliotekarka? Lepiej jakby była lekarką, ale na razie może być. Bo synu, z tego, co widzę, bez kobiecego nadzoru zmarniejesz, a nie może cię całe życie matka nadzorować - patrzyła groźnie na syna.

Stefan puścił balon z gumy, po czym krzyżując ramiona oświadczył:
- JA się może nie znam i w ogóle jestem za młody na to, żeby się znać, ale jak dla mnie to sytuacja Ścieżka- Samuel to “pomylenie gwiazd z ich odbiciem w tafli wody”.
-W ten sposób zaczęło się moje małżeństwo…
-Jakub Nowicki uśmiechnął się gorzko.
- Nie wyszło, tylko jedna strona się zaangażowała, druga nie… Żal jest, ale nie ma, co rozdmuchiwać, bo będzie więcej szkód. Dajcie Ścieżce odetchnąć i nie pchać ją w ramiona Smuta… Samuela. - wskazał palcem kolejno na Sao i panią, Bo Hai: - Nie kumam, o co mają “drogie panie” pretensje. Bo dla mnie to idzie w kierunku “mam pretensje, bo ta paniusia ma pretensje.” A ja nie jestem za laniem kogoś w imię honoru, a co dopiero zabiciem. Honoru się nie zje, ani nie nakarmi nim. DO Sao już się przyzwyczaiłem, ale nie myślałem, że matula Samuela się czegoś takiego trzyma...
Obie kobiety popatrzyły na Stefka z góry, niczym bezlitosne słońce na samotny krzaczek na pustyni, który zaraz spłonie w ich ognistych promieniach.
- To rozmowa między matką-ciotką, kuzynką - siostrzenicą i synem - kuzynem chłopcze i wielkim nietaktem jest się wtrącać - rzekła pani Biao.
- Do tego ktoś w końcu musi zacząć planować za Samuela życie, bo on tylko się pakuje w kłopoty. A my nie możemy go całe życie pilnować. Potrzebuje kobiecej ręki, nawet jak nie Shieska, to ktoś inny… za pewnymi wyjątkami - - dodała Sao
- Jakimi wyjątkami - zapytała, Bo Hai
- Przerażającymi…, Choć przydatnymi - wytłumaczyła Sao
Nagle ktoś chwycił Stefana za plecy i odwrócił do Stryja
- Stefano, wytłumacz twojemu stryjkowi, że umiesz kierować pociągiem! To bardzo łatwe! - krzyczała Leslie
Na twarzy Jakuba Jakubowość walczyła z poczuciem odpowiedzialności.
- Ja tam w życiu najwyżej traktor prowadziłem. Jak dla mnie nieźle, ale podejrzewam, że to zadecydowało o tym, że ojciec mnie wysłał do kowala… -skwitował Stefan - A w ogóle, co to za pomysł, że drogą do szczęścia tylko ślub? Pani to mówi?! Ze wszystkich osób pani? Stryja bynajmniej to nie uszczęśliwiło. A przez ostatnie miesiące Samuel był mi bratem i opiekunem. I to lepszym od Stacha, więc to moja sprawa… I… Sao też… I choć jestem wdzięczny za pomoc mojej rodzinie To, Więc to Cholernie Moja Sprawa, Ty... Paniusiu!
- Stefanie trochę racji masz, ale Matki należy szanować za takie odzywanie się do MOJEJ rodzicielki dorosłego człowieka strzeliłbym w pysk, a smarkacza wytargał za ucho. Biorąc pod uwagę to jak mi pomogłeś w ciągu minionych miesiącach BARDZO cię proszę przeproś moją Matkę i daj nam porozmawiać na spokojnie doceniam to, że chcesz mi pomóc, ale poradzę sobie sam- Stefek poznał, że Znachor hamuje złość i stara się być dla niego miłym.

Samuel Zborowski przeszedł na dialekt rodu Bao - Chłopiec ma rację

Pani Biao parsknęła
- Znaczy nie chcesz, abym ci wybierała partnera jak wysoko urodzonej? To udowodnij, że jesteś samodzielny i nie przysparzasz matce zmartwień, bo w końcu dostaniesz przez łeb i obudzisz się ochajtany z takim maszkaronem, że od samego patrzenia oczy będą ci łzawić? Ile ty masz lat? Przysparzasz matce tyle zmartwień, co nastolatek - beształa go a Sao patrzyła z otwartymi ustami
[i] - A skąd ci to przyszło do głowy Matko? Sam sobie poradzę! A ty kuzyneczko wbij sobie proszę do głowy, że nie jestem zainteresowany starożytną potworzycą! Chcę jej po prostu pomóc, bo jest biedna i skrzywdzona przez okoliczności, ale to zwykła chęć pomocy tak, samo bym się zachował gdyby, Illena była facetem. Co do sytuacji z Panią Ścieżką po prostu zniszczałem bibliotekę akademicką, w której pracowała a potem stała się z mojej winy zakładniczką a potem groźni jej śmiercią z mojej winy? Czułem się za to odpowiedzialny, ale nie kochałem jej, ale fałszywy jej obraz, który sobie stworzyłem. Może i mam te trzydzieści lat, ale co z tego? Dopiero teraz mam okazję odzyskać swoje życie a i tak jestem potworem i nie umiem normalnie funkcjonować bez adrenaliny i pola walki czy naprawdę sądzicie, że powinienem zakładać rodzinę? Tylko unieszczęśliwie jakąś biedaczkę.
- W jednym zdaniu gada, że sobie poradzi, a w drugim podkreśla, jaki jest nieobliczalny i niebezpieczny. A potem jeszcze dziwi się, że nie chcą, aby był sam. Ogarnij się synu! - dźgnęła go palcem.
- Jakaś czarnowłosa kobieta w mundurze i okularach tu idzie - rzekła Sao, gdzieś wskazując, jak Sam i Bo Hai spojrzeli tam gdzie pokazywała kuzynka zobaczyli Helcat, która była jak zwykle ubrana w mundur straży granicznej, choć był nieco wygnieciony. Kobieta stanęła przed Samuelem i wskazała nań palcem
- TYYYYYY - ręka je drżała, a twarz była czerwona jak buraki.
- Tak, to on…, co w związku z tym? - zapytała zmieszana mama Sama.
- Wiesz, co narobiłeś? Wiesz? Przez ciebie wyszłam w oczach dziadka na niedojdę, złamałeś mi karierę i jeszcze na dodatek wojny nie wywołałeś - Popatrzyła, potem jęknęła i poszła twardym krokiem na tory gdzie kucnęła i zaczęła pisać list. Znudzony brakiem uwagi stanął zamilkł. Wytrzymał dziesięć sekund.
- Bo widzi panienka, to było tak, że ta cała Jadwiga wcale… - Helena zaczęła płakać słysząc jego głos.
Katarzyna przyniosła słoik śledzi i podała Vilmundowi, pani Buhaj, zzieleniałej Sao i Samowi, oraz Helence.

Samuel zjadł śledzika przeklinając w duchu, że odstraszył Stefka nim ten nie pomógł mu z tą przewrażliwioną wariatką! Po przełknięciu rybki odłożył talerz i podszedł do Heleny położył jej rękę na ramieniu i posłał do jej organizmu fale uspakajającego Chi, którą tak często aplikował samemu sobie

- Trochę Danchemii teraz będzie mnie Pani mogła wysłuchać bez myśli samobójczych czy rzucania się pod pociąg - Wyjaśnił siadając obok niej - Spokojnie wszystko jest pod kontrolą. Słyszałem dwie plotki pierwsza brzmi tak, że Świdrgaiło Anastazjański gangster współpracujący z ekstremalnie agresywnym odłamem Szarych próbuje sprowokować konflikt, druga wersja mówi o zbuntowanej frakcji wewnątrz, DRAHMY która chce wojny. Jak Pani myśli, która z tych wersji będzie bardziej pomyślna dla Amesteris? Sądzę, że ta grupa porwała nasz złoty pociąg z pewnością moi znajomi z prasy i półświatka z radością uspokoją nastroje w Nowym Xsarxes a jeżeli ta plotka o wojowniczym odłamie Krasnej Armii może spowodować podobną sensacje, co Stanisław Radziwiłł - Miał nadzieję, że kobieta ucieszy się z tych szyfrów oraz pomysłów.
Oczy Heleny pojaśniały
- Tak to może mieć sens, jeśli odpowiednio zreparujemy te dane, może uda się zastraszyć Świdrygajłę i namówić go na współpracę, zmusić go dokładnie rzecz biorąc...A wojna z DRACHMA’ą jest nieunikniona…, Kto znowu kradnie ten pociąg? A Zresztą może ten stuknięty staruszek dostanie zawału podczas pogoni? stwierdziła podejrzanie spokojnie Helena, gdy mijał ją pociąg.
- Walnąć ją? - zapytała Sao stojąc za Samem.
- Lepiej akupunktury użyć - stwierdziła, Bo Hai.
- A nie lepiej po bożemu pałką? - zasugerowała Katarzyna Nowicka
- Nie trzeba po prostu nieco za mocno ją uspokoiłem żeby nie zrobiła nic głupiego i dała mi trochę czasu na poukładanie sytuacji. Po prostu przywykłem do reakcji własnego organizmu i użyłem za dużo Ki-Wyjaśnił.
 
Brilchan jest offline  
Stary 14-12-2016, 21:52   #138
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Z Leslie i Stryjem w pociągu
- To na pewno jest prostsze - Leslie podskakiwała radośnie, a Jakub się przemógł
- A co tam, toż to za wielka machina by ją tak ot zepsuć - zaprowadził Leslie i Stefana do lokomotywy. Stefan i Jakub stanęli przy pulpicie, a Leslie zaczęła nakładać węgla.
- Stryjek, a o czym mogą gadać ojciec ze Staśkiem? -spytał młodociany mechanik - Przecież wszyscy wiedzą, że Tatko ożenił się z tą całą Laurą i stąd wziął się Stasiek. I tylko dzięki temu, że Tatko ma jaja to nie dał nazwać Staśka po burżujskim dziadku górnolotynym imieniem “Krisperan”.
- A może to nie byłoby takie głupie… On ma w sobie coś z takiego Krisa, choć ze “Stawaniem się sławnym” to przesadził - rzekł przyglądając się wajchą -Nie wiem co chce mu pokazać, pewno stare zdjęcia
- Widocznie istnieje nie tylko “matczyna intuicja”. Znaczy się, że to tylko “gadanie jak poznałem twoją matkę”. Choć znając Staśka to nie dość, że się poryczy to nic mi nie powie. Nawet jak i mnie sprawa dotyczy. Nie mówiąc o tym, że to najczęściej ja potem ogarniam Staśka do kupy.
-[i] No nie wiem, czy się tak poryczy, zresztą, w sprawie matki to facet ma prawo [/i - rzekł Stryj zamyślony
- Si Stefano, mi jak mama umarła, to przez cały dzień płakałam, i czasem nadal po nocach mi coś z oczu cieknie - Powiedziała Leslie wpatrując się w swoje buty
- A to panienka jest sierotką - rzekł z troską Jakub.
- Si. tatę to zabito kilka lat temu. Mam też niby matkę i ojca, ale matka mnie oddała, a ojciec nie uznaje - tłumaczyła ze spuszczoną głową
- A to swołocz, żeby własnego dziecka nie uznać. Takiemu, to tylko w mordę można dać, ot co - pieklił się stryj. Jedna z wajch zaskoczyła i pociąg ruszył.
- Stryju, ty zawsze się chwalisz, ze nieźle nawiwijałeś w Amestris… To chyba mogę się spodziewać, że mam od ciebie więcej stryjecznego rodzeństwa - powiedział Stefan cicho i przy uchu ojca chrzestnego . Po Piastiańsku.
- E tam, uważałem, z jednym Mirkiem to to jakoś nie wyszło, a nawet jak jakieś były, to nic nie wiem, a jakbym wiedział, to bym uznał - rzachnął się Jakub
Spojrzał na wszystkie zachwycające wajchy i dźwignie. Następnie przeszedł na wspólny i znacznie głośniej: - A tam! Skoro i tak oberwę od ojca, to równie dobrze jedna pozycja więcej na liście skarg nie robi różnicy! - pociągnął za jedną z dźwigni- A w po za tym ktoś musi się nauczyć jak tym jechać, gdyby było uciekać!! - starał się przekrzyczeć łoskot maszyny.
- Znaczy sie Mia Belle, że ci w końcu powiedzieli ci kto jest waszym ojcem tym no… biolonskim? - przy okazji przesunął się by Leslie miała dostęp do innych guzików.
- No wiadomo, że pan Mustang, każdy to wie, tylko nie chce się przyznać - Leslie przyspieszyła pociągiem
- Cholera, tacy to zawsze coś zmajstrują, a potem głupa udają i dlatego nieciepię ty wszystkich argantów przy władzy.... A pani mama to? - zapytał Jakub dokładając węgla
- Olivier Armsrong, ta generał. - powiedziała bez zachwytu dziewczyna
- To ta sama co… - Jakub ugryzł się w język
- Co uwięziła Stefano, ale z bratem jej uciekli i teraz ma pewno ich na czarnej liście, ale obronię mojego Stefano… Długiego niech siwa broni - zawołała Leslie i zagwizdała parą.

Rozmowa ojca z synem Nowickimi
Tymczasem Sergiej prowadził Stacha do pociągu zamyślony, melancholijny. Niewiele mówił, jedynie raz odezwał się.
- Miła nawet ta, Sao… Biedna dziewczyna. - pokręcił ze smutno głową.
Zaprowadził syna do wagonu magazynowego, gdzie sięgnął do Skrzyni, skąd wyciągnął kuferek. Był stary i dosyć kosztowny, noszący na sobie ślady próby otwarcia przez niezliczonych aż nazbyt ciekawskich Nowickich.
Sergiej powoli i z namaszczeniem otworzył kuferek. W środku było wiele zdjęć, i dwie książki. I coś jeszcze…
- Czas synu, abyś się dowiedział, kim dokładnie była twoja Matka, Laura Nowicka z domu Ossolińska - pokazał synowi zdjęcie dziewczynki w kosztownym sobolowym futrze stojącej na tle nieznanych pokrytych śniegiem gór.
- Jej ojciec badał Tunguskę, ale nie tylko w celach Naukowych. Jego córka była bardzo chora, i tylko na tym bezkresnym bezmiarze mieszkał ktoś, kto byłby w stanie ją uleczyć. Ceną za ratunek była wierność. Laura została jego uczennicą, a jej ojciec wrócił na dwór carów… - pokazał zdjęcie Laury na oko piętnastoletniej i o rok starszej dziewczyny. Suknia Laury była piękna i kosztowna, lecz ta druga nosiła odzienie godne pierwszego pośród monarchów. Na drugiej była liczna rodzina, brodaty ojciec w mundurze białym niczym śnieg, kobieta o zbolałej minie, sześć córek w tym ta, którą widział na zdjęciu ze swoją matką. Chudy chłopiec w wojskowym mundurze siedzący na krześle, Laura zasiadająca obok i wysoki bardzo chudy starzec o niezgłębionym spojrzeniu opierający się o krzesło. Wyglądał znajomo…

- Carewicz był bardzo chory, i twój dziadek powiedział carowi, a raczej przypomniał o starej baśni. Car sprowadził tamtego, a on leczył carewicza, a twoja matka była jego asystentką… Nie wiem więcej wiem o całej historii. Jak słyszałeś z audycji radiowych i tamten człowiek, Bułhakow chyba się nazywał, i zabito go podczas wojny z Midgardem… Wtedy też zginął twój dziadek i pradziadek. Pradziadek był genialnym jubilerem i wynalazcą, ale jego pracownię wysadzili Anarchiści. Twoja matka trafiła do Pastii, sama bez majątku, tylko z tym - wyjął coś z kufra. Było to srebrne jako pokryte niczym łuskami szmaragdami, bursztynami, rubinami i szafirami. Było droższe niż cały pociąg…
- No zawsze wiedziałem, że jestem z mezaliansu, ale to… -Stanisław przebierał w palcach drogocenne kamienie. - Może jeszcze jestem z carskiej rodziny?!
- E tam, choć twoja matka była przyjaciółką carówny i czytała Aleksemu bajki na dobranoc. Jak jednak się poznaliśmy, to żyła z alchemi bo nic nie miała… Nawet dziadek nie wie, jak biedna była, no może po za tym jajkiem. Zawsze mówiła, że jest stukrotnie cenniejsza niż klejnoty z których jest wykonana - zamyślił się.
- A któryś to mój dziadek n tym zdjęciu? - spojrzał na fotografię. - Ten? -wskazał palcem na brodatego eremitę. Patrząc na niego to geny dziadka Nowickiego grożące z Kurzajem, bulwiastym nosem i krzaczastymi brwiami wydawały się atrakcyjne.
- To Bułhakow, nauczyciel Laury i wielki Alchemik - powiedział Sergiej i podał inne zjęcie. Stał tam bardzo przystojny wysoki czterdziestoletni mężczyzna obejmujący jakąś kobietę. znajdowali się gdzieś w tundrze i byli ubrani w futra… Stach byłby wzruszony gdyby to, że była to Scorpia de Leone…
- Laura nie lubiła tego zdjęcia. bo widzisz, to nie twoja babcia, tylko jakaś kobieta poznana na Tungusce
- Czy czymś jeszcze się zajmowali, że się wyniosła aż do naszej Wilczej Wólki?
- Wiesz, tego Bułhakowa otruli, zasztyletowali, cztery razy postrzelili i w końcu utopili, z zazdrości o względy cara, więc chyba wolała być jak najdalej. Nie wiem ja zginął twój dziadek, ale pradziadek zginął w wybuchu pracowni. Na moje to dobrze zrobiła, wiesz co się działo w Anastazji z bogatymi kobietami w czasie rewolucji - tłumaczył Sergiej.
- No może nie w stopniu, że znała Cara, ale mniej więcej się tego spodziewałem…. Bodajże mi opowiadano, że jeździła badać wiejską alchemię, aż poznała ciebie. I co napisała w testamencie, że mam przeją badania przodków Ossolińskich? - westchnął dając upust irytacji. Burżujka robiąca dla cara? Wielkie mi co! Egzystencja Laury Ossolińskiej była dla niego zawsze jak wrzód, który utrudniał mu życie. Dziadek Ossoliński miał robić dla Cara?! Mógł i polecieć na Księżyc, a jego istnienie miało dla Stanisława mniejsze znaczenie od Pradziadka Nowickiego - dziwaka, który ochrzcił pół- Xingijskiego bękarta i umarł ze starczą demencją.
Zaraz jednak Stanisław się zreflektował zdając sobie sprawę, że dziedzictwo biologicznej matki może przynieść jedno zagrożenie: Mam rozumieć, że w związku z matką ktoś może mnie jeszcze szukać? I zagrażać całej rodzinie!?!
- Tak, szukali jej gdy wyjechałeś, pewno domyślali się, że gdzieś te jajko ukryła… Ty też masz tajemnice. Powiedz mi synu, w jaką ty kabałę się wmieszałeś, że tyczy się ona wilkołaków i potworów w ścianach - patrzy sany z góry, pociąg ruszył.

Piastiański alchemik przez nagłe szarpnięcie potknął się lądując pod ścianą. Szybko jego umysł pomknął ku jednej osobie, która mogła od tak spróbować włączyć ten pociąg. Stefek Nowicki. Pewnie potem mu pokątnie wytłumaczy, że rozruszał pociąg, by ojciec dał im spokój.

Może walnął się głową o tę ścianę, ale nagle świat wydawał mu się prostszym miejscem. A przynajmniej, że nie napierają na niego tylko niebezpieczne siły.
Wilkołaki, alchemiczne monstra i spiski polityczne. I wciąż razem z jego pyskatym Aniołkiem Stróżem utytłany smarem, który naprostowywał mu świat. I ogarnęła go błoga wesołość jakiej nie odczuwał od dawna. Taka ze śmiechem prosto z brzucha:
- Jeśli to jajko nie ma wbudowanych reakcji na moją krew, to i tak go nie otworzę. Ale skoro Stefek potrafi w tak krótkim czasie rozgryźć jak uruchomić pociąg, to z tym do niego. - spojrzał sufit. Jeśli tylko Stefek uzna, że dziedzictwo Ossolińskich to nic wielkiego, to będzie dobrze.
 
__________________
You are braver than you believe, stronger than you seem, and smarter than you think. Kubuś Puchatek aka Winnie the Pooh

Ostatnio edytowane przez Guren : 16-12-2016 o 22:43.
Guren jest offline  
Stary 17-12-2016, 19:54   #139
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Nowiccy w pociągu

Biegli przez wagony coraz szybciej jadącego pociągu, kilka razy mało nie wypadając, aż w końcu dotarli do lokomotywy
- Jakubie, zwariowałeś? Na przejażdżkę ci się zebrało! - wydarł się Sergiej.
- No bo dziewczę tak ładnie prosiło, to jak mogłem odmówić. Jej ociec, prezydent jej nie uznaje, przybrani rodzice nie żyją, a matka jest wojskowa. Niech ma trochę tej radości w życiu - rzekł grzecznie Jakub.
- Spodziewałem się tego po Stryju, ale nie po pannie Leslie… -wymamrotał Stasiek ignorując uśmieszki Stryja. Rozejrzał się po kabinie:- Stefek? Ste… Ekhm! Stefanie Nowicki, coś ty sobie myślał? - przybrał pozę odpowiedzialnego opiekuna.

Rozmowa o dziedzictwie Stacha Stage 2
- No co? Przy naszym obecnym trybie życia dobrze by było by KTOŚ wiedział jak tym sterować. No wiesz na wypadek jak trzeba by wiać z miasta -skwitował młodszy Nowicki po wypuszczeniu balona z gumy. - No i?
-Hej, Stefek wiesz, że przed chwilą się dowiedziałem, że moja matka… Wiesz ta co mnie urodziła…. Laura…. była z rodziny pracującej bezpośrednio pod carem i Bułhakowem. Czytała carowskim dzieciom bajeczki na dobranoc.

Młodszy Nowicki przez chwile milczał przyglądając się starszemu. Po chwili spytał powoli:
- Znaczy się, że jesteś po kądzieli większym burżujem niż myślałem?
-No.
-Takim herbowanym?
-Może? Stefek?
- wzdrygnął się widząc, że jego brat patrzy na niego “psimi oczkami”. Ostatnim razem tak robił, gdy miał 5 lat i prosił go o cukierki.
- A mogę to powiedzieć osobiście Szkapie? Mogę? Mogę? -- przybrał proszącą pozę.: - Chcę zobaczyć jak zacznie paplać coś w stylu “Wiedziałem od początku., Tu się da wyczuć szlachecką krew. Oczywiście mogę liczyć na przysługę?” - Stefan próbował naśladować głos i sposób poruszania Mustanga. W jego wykonaniu wypadał wyjątkowo nadęcie. - O! Można by tej jego ciotce, Świdrygajłowi. Ciekawe jak bardzo zaczną się podlizywać. Chociaż nie! Im mniej wie tym lepiej… Ale Pani Bo Hai! Trzeba powiedzieć. Nie uwierzysz! Po tym jak Sao przyszła, to ta strzeliła wokół tego focha i jeszcze się obraziła, że ją pytam o co chodzi. Że o co się focha i jak śmiem pytać. Jeśli to wokół tego, że zadała się z postpulstwem to trzeba jej strzelić prosto w twarz.
-Bez bicia…
-I bez bicia. Po prostu pójdź w “Bum! Paniusiu mój dziadek był prawą ręką cara więc stoję wysoko,” Mniejsza o to, że pewnie nic nam nie przyjdzie z tego tytułu. Jeszcze komuchy narzucą ci za nie takie długi, że się nie wypłacę. Ale Bo Hai nie musi wiedzieć. Grunt, że masz szlachectwo we krwi.

- Raczej by wysłali nas na Katorgę, złoto lub węgiel na Tungusce kopać. Nawet już nas szukali w Wólce mruknął Sergiej
-I tobie się to podoba? - spytał Piastiański alchemik brata.

-No co możemy ponawrzucać paru osobom, by nas poprzepraszali i tyle. Wiele więcej pożytku pewnie nie będzie Jesteś żywym dowodem, że nawet jak zacząłeś robić za fałszywego szlachcica to pozostałeś tym samym nieogarniętym bałaganiarzem ze zbyt miękkim serduchem. Który mi o wszystko marudzi. Ej Stasiek! Odstaw mnie!!! Niech ktoś go weźmie ode mnie!!!! -próbował sie wyrwać z uścisku brata.
Co było trudne skoro go jeszcze podniósł od ziemie
-A ty jesteś dalej tym zgryźliwym twardogłowcem, choćbym nie wiem jak starał ci się nabić do łba jakiś manier -piastiański alchemik powiedział to jednak bardzo ciepło jakby wymieniał największe cnoty.
- To weż mnie puść Stasiek? - wydał mu się jednak tak smutny, że go pogłaskał po głowie “Będzie dobrze”


- Stefano, a możemy pojechać do Aerugio? Sorrento ci pokażę - zawołała Leslie i zobaczyła Jajko.
- Meravigilioso - powiedziała patrząc nieprzytomnym wzrokiem na skarbo.
- Stefan, a umniesz to zawrócić, prawda? - zapytał Sergiej
- No, no. Tego tylko ktoś nazwiskiem “Nowicki” może tykać - Stasiek pogroził dziewczynie palcem. - I to memento po mojej matce. Biologicznej,
- Kiedyś bym chciał pojechać do Aerugio, ale mam tutaj na razie za dużo zobowiązań, mia belle. - powiedział bez mrugnięcia okiem - Rodzice mnie za dobrze wychowali i ja zobowiązań dotrzymuje. A w ogóle, to ten twój domniemany tatuś przyjeżdża wkrótce. To przydałoby się go brać na spowiedź… Stryj jest w tym dobry. A ja… No skoro jakoś ten pociąg wjechał na stacje, to jakoś zawrócimy - zaczął szukać czegoś co mogłoby pozwolić pojechać całą wstecz z powrotem.
- Si, musimy iść na wesele. To będzie wspaniałe… Słonia wynajmijcie? Sztuczne Ognie? Żadnych klownów. Chyba, że tego co był w cyrku. Bo Stefano był w cyrku i czary robił… a to jako taaaakie śliczne. Z mamą nigdy nie ukradliśmy nic tak fajowego - oczy Leslie rozbłyśly nieprzytomnie
- Kradliście? - Sergiej popatrzył groźnie
- Hehe Czego te dzieci nie wymyślą - stryj Jakub uśmiechał się jowialnie.
- Albo czego to ludzie nie robią, by przetrwać - stwierdził najmłodszy Nowickich po pociągnięciu kolejnej dźwigni - Rozumiem, że Stasiek nie oberwał za to, że się przyznał, że wpakowaliśmy się we współpracę z naszym nieznośnym pracodawcą po tym jak nas wyciągnął z pierdla?
-Stefek….-
westchnął Stanisław.
-Z aresztu. A w ogóle to przy granicy też siedzieliśmy. I wtedy nadzialiśmy się na Twardego. A jeśli chodzi o wpakowanie się na Szkapę to wszystko przez to, że Ja ogłuszyłem łażącego po ulicy tygrysa od Sao. Osobiście pofatygowała się by nam zrobić krzywdę za to. Ale w końcu nas za to przeprosiła. A tygrys miał być na podwórku Szkapy, któremu widocznie zabrakło wyobraźni czy rozumu, żeby coś zrobić by ta egzotyczna menażeria nie wyszła na ulicę. A ten brak wyobraźni może bardzo dowodzić, ze zdarzył mu się dzieciak na lewo. Choć osobiście o Donie Leslie, ja bym się takiego starego wypierał. Facet do tej pory Nie Przeprosił nas za tygrysa. I jak dla mnie to one prędzej połknie własny ozór niż będzie kogo przepraszał.
-A ty miałem mu odpuścić… My tu też nie bez winy
- A tak ciebie przeprosił za to, ze jego teść powołał cię do Amestriańskiego wojska. O tym też nie mówiłeś ? Ani o tym, ze Szkapa załatwił ci wyleczenie tych robali wyżerających wątrobę co ci je Twardy sprawił? Ja z kolei będę bardzo dbał, by Szkapa dożyła momentu by przeprosić. A jak nie robię dla Szkapy to pracuję w barze z różnymi łakami,, pędzę bimbem, handluje z Xingijskimi księżniczkami, jedną autorką, a z Leslie się poznaliśmy gdy po raz 3 trafiłem do aresztu. To wtedy poznałem Catsów. W tym tę płaczliwą Helenę. Więcej grzechów nie pamiętam, za wszystkie żałuje, a jak masz Tato bić to po tym jak dojadę tym pociągiem.

Stefan składa samokrytykę
-Stefciu, też ma wyobraźnie
-Stsiek spróbował schować za sobą młodszego brata: - Co ty wyrabiasz?
-Wolę się od razu przyznać niż obrywać oddzielnie za wszytko

Leslie stanęła przed Jakubem i Sergiej
- Bo to było tak, że Stefan poszedł na stronę a ja chciałam by dał mi ognia i on uciekał, a ja go goniłam aż wyciągnął granat i go zaaresztowali - Leslie machała rękoma
- A mi już było żal tej Heleny - mruknął Sergiej
- I przyjechała po nas Rizza Hawkeye i wcale nie nosi takiego obcisłego stroju jak w filmie - dokończyła
- Ty lepiej nie mów, że jakieś znasz dziadkowi, bo nie da żyć Tomkowi i Mirkowi - Rzekł Jakub
- No nic, czas wracać i z tym ślubem sprawy załatwiać, bo przed tym nie uciekniemy - Stefanowi udało się uruchomić tylny bieg.
- Szkapa nam przysłał fotografa. A ten twierdzi, że grozi nam przyjazd szefa… A w sumie, skoro jesteśmy w miarę daleko od… Zgodnie z planem stryja i Leslie! Od Catówny, to czy ona mówiła dla kogo pracujemy?
- No dla dziadka, ale kto zacz, to nie wiem, pewnie jakiś wojskowy, jak powiesz, że ten twój przyszyły teść jest jej wujkiem, to pójdę się napić - mruknął Sergiej.
- Ja nie pracuję dla ich dziadka…. Przynajmniej nie dlatego, że chciałem. Ale jak powiedzieli, że mam się żenić, bo jego ludzie mają was na muszce… - powiedział Stanisław - Stefek, daj no te piersiówkę co ci dałem na przechowanie….My pracujemy dla Roya Mustanga.
-Wiesz tato, ten z durnym wąsikiem. Czy raczej wyciągnął nas z pudła za tego tygrysa, co miał być na jego podwórku.
- skwitował Stefan - Bo inaczej pewnie wylądujemy w pudle w Briggs. A że tam Twardy i narobiliśmy sporo szkód na ucieczce… Ja się nie dziwę Armstrong że ma do nas wąty. Ja za to co nawywijaliśmy w Briggs ścigałbym z dubeltówką...Twardy zaś był po prostu chujem… Ale jakbyśmy wsypali Szkapę… Przysługa za przysługę…
-Ekhm… Płomienny to zacny człowiek mający bardzo w poważaniu dobro kraju, dostrzegający że bez międzynarodowej współpracy, działań po cichu może stać się coś bardzo złego. Nie tylko dla Amestris. To on zorganizował moją przykrywkę…
- W po za tym buc bez poczucia humoru, z za dużym mniemaniem o sobie i który nigdy nam nie podziękował, a co dopiero przeprosić za te aferę. I albo zadziera za bardzo nosa, albo jest sprytniejszy niż się wydaje, skoro nic nie gadał, że handlowałem z księżniczkami pod jego domem.
-Uwzględniaj te akty życzliwość i ile miał z nami kłopotów...
-Uwzględniam, że opłaca akcję Radziwiłł. Uwzględniam, że nic nie gada na to, że korzystam z jego kuchni i handlowałem z Xingijskimi księżniczkami. Uwzględniam, że jak się tak mieszasz w politykę - to bez bucenia nie dadzą ci żyć. Uwzględniam, że Nie grozi mi ogniem. Uwzględniam też jego kpiny wobec moich manier po tym jak nic nam nie wyjaśnił o zasadach na Xingijskim dworze. Uwzględniam, że Nie Kazał mi iść na te durne lekcje manier na które musiałeś latać. Uwzględniam, że jest tak wpatrzony w swoją żonę, że nie wierzę, żeby miał bękarty. Uwzględniam też jego Durne Komentarze. A przede wszystkim uwzględniam, że jeśli Tylko jedna strona musi za wszystko przepraszać, to jest Nie w Porządzku. I uwzględniam że jedyne przeprosiny jakie od niego dostaliśmy to za to, że jego teść cię pobrał do wojska. Zwłaszcza, że jego teść wydaje się psuć szyki głównie, by mu pokazać kto tu rządzi. Jeśli nie coś gorszego, skoro jego teść, a dziadek jego żony i Catsów to sam Naczelnik Armi. I tak wpadliśmy w aferę polityki gdzie rodzina stoi po różnych stronach barykady

- A co on ma do tego Ravena jej dziadek… Nie, nie tłumaczcie mi, pewno to jakieś polityczne sprawunki, tfu... - Mruknął Siergiej i udał, że spluwa.
- Stefano! Jak chcesz coś złego powiedzieć o papie to uprzedź, wtedy zatkam uszy - tłumaczyła Leslie.
- Ależ Mia Belle, jak dla to on ma za dużo bucowatych genów, by byś była jego córką. Jego ciotka świadczy o tym, że bucowatość to u nich dominująca cecha -skwitował Stefan.
- Pamiętam jak kiedyś pewna Cretenka, Ehhh, to była piękna kobieta i naprawdę miała maniery - rozmarzył się Jakub.
- Ekhm… Ojcze, jeśli skoro masz mi przylać za moje przewiny to dawaj od razu! Zasłużyłem, nawet jeśli miałem powody. Ja nie pękam - młodociany mechanik demonstracyjnie rozłożył ramiona dając do zrozumienia, ze nie zamierza uciekać, ani się bronić.
- Ale tato, to dzieciak, młody i płochy… - Stanisław próbował go jeszcze wyratować.
- Może i by wypadało, ale swoje przeżyłeś więc nie ma co cię karać dwa razy. - Siergiej rzekł krzywiąc się.
Wytrzeszczył na niego oczy. Czuł się jakby z wrażenia zeszła z niego większość powietrza. Wbił wzrok w buty: - Tak, ojcze… -
- Słusznie, tatko… - Stasiek praktycznie wynosząc młodszego brata. Syknął mu do ucha: -Ciesz się, że ci się upiekło
-Aha…
-burknął oswobodzając się z jego ramion. Sam wyszedł czując jak się w nim kotłują myśli. Że zdumienie ustępuje gniewowi.

Miał chęć wrzasnąć:
“Tyle gadałeś ze Staśkiem, a mi nie poświęcisz więcej niż 2 minuty?! Tak mało się liczę?! Masz mnie za głupie dziecko, które zrobi wszystko za cuksa?!”

Gniew trzymał na uwięzi głównie przekonanie, że “ze sceny trzeba zejść niepokonanym” i Consilniore nie może pozwolić sobie na wybuch. Nawet słusznego gniewu. A przynajmniej nie od razu. I nie ma co wciągać Leslie w jego sprawy. Choć szkoda, że nikt nie uważa JEGO za ważnego do poświęcenia czasu.
 
__________________
You are braver than you believe, stronger than you seem, and smarter than you think. Kubuś Puchatek aka Winnie the Pooh

Ostatnio edytowane przez Guren : 17-12-2016 o 19:58.
Guren jest offline  
Stary 22-02-2017, 14:49   #140
 
Rodryg's Avatar
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Vilmund wśród Nowickich

Tymczasem pani Katarzyna podeszła do Vilmunda.
- A coś panu podać? Mamy śledzie z beczki i ten cały kawior.
Midgardczyk bacznie obserwował poczynania Leslie w końcu za nią odpowiadał trzeba było liczyć że skończy się tylko na “zabawie” i lokomotywa nie ruszy z miejsca, bo to zapewne przysporzyło by jeszcze więcej atrakcji dla rodziny Nowickich, jak i tutejszych mieszkańców.
- Śledzia jeśli to nie kłopot dla pani. Rozumiem że droga była pełna “atrakcji” ? - odpowiedział próbując nawiązać rozmowę choćby przez grzeczność.
- A śledzi ci u nas dostatek. - rzekła pani Nowicka i pobiegła szukać w zapasach. W tej chwili podbiegła doń krótko obcięta dziewczynka i biorąc się pod boki, zapytała zadziornie.
- To ile te szyszki gotujecie.
Midgardczyk popatrzył się na dziewczynkę zdezorientowany pytaniem po czym sam spytał.
-O jakich szyszkach mówisz dziecko ?
- Chyba świerkowych… W tym no, Potopie pan Zagłoba mówił, że jecie tylko to co może wyrzuci i szyszki! A ja też chcę być taka duża, by lać chłopaków. Próbowałam jeść szyszki, ale były za twarde. Robaki też jadłam, a Tomek się porzygał. Robaki się liczą? - mówiła dziewczynka patrząc spode łba na Midgardczyka.
- Szyszek to my nie jemy choć niektórzy wywary robią ale nie jestem pewien czy do picia… u siebie jemy inne rzeczy jeśli już. No i lepiej nie jedz robactwa… choć znałem takiego jednego z oddziałów zwiadowczych co twierdził że to dobra alternatywa gdy jest się odciętym za liniami wroga. - odpowiedział rozbawionym głosem czekać na dalsze pytania.
- Na szyszkach można robić nalewki. - wtrąciła się pani Nowicka.
- Ja zjadłam takiego wielkiego białego pędraka. Oficer mi pokazał jak ich szukać w drzewie. Pokazałabym, ale tu nie ma drzew. - zmartwiła się - Co wy więc tam jecie? Śniegi i kamienie? Jak wy na tym rośniecie? - wzięła się pod boki.
Tomek podszedł:
- Pan Skrzaklewski od szkoły to mówił, że to dlatego wszystkich napadali…. Czy to prawda, że u was kobiety mają warstwę ochronną? I czy u was wilki chodzą po ulicach? - zapytał Tomek.
- Tomek boi się wilków, bo babcia Mirka strasznego czerwonego kapturka opowiadała co kapturek został wilkołakiem.
W tym czasie Vilmun zobaczył, że pociąg rusza, a okna lokomotywy wychyla się Leslie i macha wszystkim
- Staaaaaaaaaaaaać! Kradną mi pociąg! Stójcie! - dziadek zaczął biec za pojazdem szynowym.
- Oj tam zaraz napadali wszystkich, tylko niektórych. I chyba wyobrażacie sobie że w moich stronach to tylko jakieś pustkowia są. Mamy własną kuchnię i potrawy. A co do wilków to… - nie dokończył bo nagle pociąg wraz z Leslie ruszył z miejsca bo jakże by mogło być inaczej - Ehhhh, powinienem się tego spodziewać. Mam nadzieję że wiedzą jak to zatrzymać. I nie skończy się katastrofą.
Wstał, bo w końcu nie mógł tak tego zostawić no i oficjalnie odpowiadał za bezpieczeństwo Leslie.
Vilmund biegł coraz szybciej, ale dogonienie jadącego pociągu nie było czymś do czego szkoleni byli strażnicy ambasady. Co innego Wilki Zimy czy inne bardzo elitarne oddziały. Po drodze widział Dziadka Nowickiego, który przystanął ciężko dysząc. Po kilkunastu minutach pociąg zwolnił i ruszył do do tyłu. Droga powrotna była równie wyczerpująca.

Sprawy ślubno-organizacyjne
Gdy pociąg się zatrzymał nieziemsko zziajany Vilmund zobaczył jak Leslie wyskakuje, a Nowiccy wysiadają z pociągu.
- Teraz do sklepu. Musimy kupić prezenty dla państwa Nowickich (spark) i dla Bambino (spark) a potem suknię na ślub i dużo innych rzeczy. (mega sparks) - Leslie zawirowała, a Dziadek dobiegał.
- Mój… pociąg… - Maciej Nowicki ciężko dyszał.
- Bardzo przepraszam dziadunia, że pożyczyłam pociąg, ale tak bardzo chciałam się przejechać, i Stefano i Pan Jakub obiecali pomóc! - oczy Leslie wyglądały jak dwa błękitne jeziora.
- “Bambino” to dziecko co ma się urodzić, czy te, które już wylazło? - spytał Stefan. - Mogę ci załatwić parę ubranek
- Jakiś ty kochany dla twojej dziewczyny… - Stasiek potarmosił go po włosach.
- To jest mój Don, ty pa.... Pamiętasz, że jestem jej Consilione? -burknął Stefan. - Hej panie Vilmudzie!~
- Tak, tak, Stefciu.
-[i[ To znaczy, że ja postrzegam ją jako jednostkę ludzko-inteligentną i mego sojusznika, który akurat ma cycki. A ty dostrzegasz najpierw cycki. [/i]
-Umrzesz samotnie…
-A ty załatw w końcu portret co obiecałeś Angelice. Obiecałeś jej. Panie Vilmundzie, to było dla zwiększenia prywatności obrad. Ale nie bójta nic, ja o swojego dona dbam. Hej, Mia wymancypować Sao, skoro ta Horpyna mama Samuela ma o to wąty. I tylko ty możesz mi w tym pomóc
- Wymacypować Sao? - zapytała Leslie niezbyt wiedząc co Stefan miał na myśli.
- To jest wymalować panienko. - wytłumaczył Dziadek Nowicki.
- Nie będę jej malować! Tej nic nie pomoże, bo ona jest głupia i stuknięta. - Sao machała rękoma - I Stefano to mój Consilione. - rzekła poważnie. Jakub i dziadek popatrzyli na Stefana dziwnie.
- Lepiej o tym matce nie mów Stefan. - rzekł Jakub szczerze.
- To nie ma co się wstydzić, ty młody, ona młoda. Ale Katarzynie lepiej tego nie mów, to prawda. - W oczach dziadka było widać szczerą troskę. Siergiej pokręcił głową.
- On jest moją prawą ręką. - powiedziała Leslie cała czerwona.
- A wygląda jak prawdziwa, ten automail ci się wnuczku udał. - powiedział z dumą Dziadek.
Jakub popatrzył na Stefana ze zrozumieniem i wyszczerzył zęby w uśmiechu:
- Nie dziadku, to taki służący co otwiera przed damą drzwi, otwiera słoiki i tym podobne. - tłumaczył ojcu Jakub.
- Consilione to doradca. - Sergiej nie wytrzymał.
- A takie buty! To wielka odpowiedzialność na tobie spoczywa Stefan. Tu, na zdegenerowanym południu na cnotę panny czekają gejosekualiści i transbijki, jak ta generał co gwałci młodych żołnierzy i uwodzi nadobne dziewice, chyba Armstrong się nazywa i musi być straszną Horpyną. W radio o niej mówią. - tłumaczył mentorskim tonem dziadek.
Leslie z rezygnacją oparła głowę o ramię Stefana.
- La mia testa fa male.
- Ja jeszcze nie jestem mechanikiem od automaili. Ale jeden mistrz ma chyba na mnie oko, dziadu. - zawołał do seniora. Następnie zwrócił się do Leslie.
- Mia Belle, wyobraź sobie nasze zloty rodzinne... - młodociany mechanik poklepał ją po głowie. - To malowanie się jest też częścią emancypowania? Po tym co opowiadała mi Nora myślałem, że jest odwrotnie. Bo widzisz Mia Belle, to Sao wyrastała ogłupiana rzez system, w którym jeden cesarz ma 50 żon. Nie mam pojęcia na jak szeroką skalę to wielożeństwo jest zakrojone, ale ten system sprzyjał handlem ludźmi, kobiety są poniżej i trwa brato i siostrobójstwo. Że jedyne co Mama Samuela mogła zrobić to nawiać z kraju. A ty Mia Belle obracałaś się po zachodnich krajach, poruszasz się po jego społeczeństwie z gracją i z żelazną pięścią. Wiesz co wybierać z Zachodu i emancypowania najlepszego. Więc jesteś najbardziej wymancypowaną dziewczyną jaką znam. I to bez demonstrowania tego poprzez palenie cyckonosza.
No to tylko ty możesz pokazać Sao, że ma lepsze drogi niż tylko małżeństwo i modlitwa, że ten mąż będzie dobry dla niej. Że tutaj ma swoje prawa, możliwości rozwoju i ten no… feminizm. Może na początek pokażesz jej trochę zachodnich ciuchów na zachętę? Ale jak zechce po tym spalić symbolicznie jakiś cyckonosz to trudno.

- Stefek! - upomniał go Stasiek.
-Znaczy się, że Sao nosi bandaże na piersi!? To podobno niezdrowe.
- Stefano, jestem pewna, że to nie bandaże, tylko ona tak ma. - powiedziała Leslie - Ale pomóc jej się ładnie ubrać, to może być ponad moje siły, nie jestem cud… no wiesz. I o co chodzi z tymi cyckonoszami? Jedyną kobietą co ich nie nosiła była mama Govaniego, ale ona była panią lekkich obyczajów, a nie żadną feminimką. - krzyczała dziedziczka rodu Armstrongów. Ojciec i stryjek popatrzyli na siebie znacząco, a dziadek podrapał po głowie.
- Była taka jedna Emilia Plater, co sobie cyce obwiązywała, bo udawała oficyra i przez przypadek wplątała się w zaręczyny z córką hrabiego Lubomirskiego. - prawił
- Si, w wojsku służą idioci i bandyci, po za moim wujkiem, ale on jest już tylko w policji. - tłumaczyła eks włamywaczka.
- Armstrongowie i Hawkeye to wyjątki od reguły, Donie. -stwierdził Stefan - Rozumiem, że ominęła cię fala najgorszego ogłupienia feministek. Nora mi opowiadała, że w ramach zamanifestowania odrzucenia męskiego uścisku publicznie paliły swoje biustonosze. Nie umiała mi wyjaśnić logiki po co palić coś co podtrzymuje cycki i pozwala zminimalizować wlepianie się męskich gał na nie.
Z kolei Celina twierdziła, że ona w ramach zamanifastowania swojego protestu względem męskiej władzy to więcej sensu miałoby jakby użyła cyckonosza jako wyrzutni balonów z atramentem na ściany domu sołtysa.
A co do Sao… No wiesz przydałoby się ją rozerwać, pocieszyć po tym wszystkim. No i…
- ściszył głos - Uznaj to jako misję szpiegowsko-dyplomacyjną. Wiedzielibyśmy czy w Xing nadal noszą przepaski biodrowe, czy Sao faktycznie nosi bandaż. Skoro Stasiek skrewił ze zdobyciem Drugiej Bazy mielibyśmy kartę na niego.
Leslie nachyliła się nad Stefanem.
- To będzie trudne! Ona jest stuknięta! Będę się straszliwie poświęcała. W zamian masz mi znaleźć chłopaka, ładnego ale niezbyt bystrego. Przed ślubem! - wycedziła mu na ucho.
- No to wracamy, czeka nas dużo pracy… Rozumiem, że mamy coś wam przygotować na ślub. - rzekł Sergiej.
- Nawet nie myśl o Goliacie, to moja ostatnia pamiątka po gospodarstwie - pogroził Jakób.
- Ależ Donie, to Stasiek się żeni… -Stefan wyszczerzył zęby - Od ręki to mogę ci załatwić Tomka albo Mirka. Tomek jest co prawda ode mnie młodszy i niższy, ale ma mniej psią gębę ode mnie i jest jeszcze większym cretino o Stacha. Bo naśladuje tego Cretino w podrywaniu dziewczyn. Już widzę jak spóhnie z dumy jak go zaprosisz… Nie ma co…. Tata nie dał rady rozdać po równo talonów na przystojność i inteligencję.
Mirek z kolei to ten co ma prawie tyle wzrostu co Stach. -
- wskazał w kierunku gdzie stał kuzyn - Jest małomówny, więc sprawiać może wrażenie mało bystrego. Choć w rzeczywistości ma rzadki talent, by wiedzieć kiedy nie gadać.
Złożył dłonie w trąbkę: - Stryjek, ty się nie martw o mięso. Wyrobiliśmy sporo wędlin ze Stachem. I znam jedną babkę, co hoduje świnie. Za rozpłodowa prosto z Piastii pewnie chętnie odda nam jedną świnię na wesele.
- Przed ślubem twojego brata. To byłby niewyobrażalny wstyd gdybym poszła tam sama. - w oczach dziewczyny można byłoby zobaczyć nieopisywalną zgrozę - Twój młodszy brat lub kuzyn, ohh Stefano, sei dolce! Tylko niech wiedzą, że rzucę ich po wakacjach, więc niech nic sobie nie wyobraża - skrzyżowała ramiona na piersi. Dziadek i Jakub przyglądali się całej scenie z rozdziawionymi ustami.
- Widzisz tato, tak swatanie wygląda od drugiej strony. - rzekł Sergiej.

Wrócili na przystanek, Gdy tylko Stefan wrócił z Leslie i Tomek z Tośką wymienili spojrzenia, na ich twarzach pojawiły się uśmiechy szerokie jak na pysku aligatora widzącego, że do jego rzeki zbliża się wycieczka turnusu dla otyłych chcącą popływać. Zawołali chórkiem
- Stefek ma dziewczynę, Stefek ma dziewczynę .
Leslie przewróciła oczami
- To fumfel a nie chłopak! Dziewczyny miewają fumfli! - zawołała oburzona.
- A ja cię Tomek chciałem polecić mojemu Donowi jako osobę towarzyszącą. Nagadałem, żeś taki dojrzały, a pokazałeś, że z ciebie taki dzieciuch. -skwitował Stefan z wrednym uśmieszkiem typu “Zatkało Anastazyjskie Kakao, co?” - Nie mówiąc o sposobie które z tych szych najłatwiej naciągać na cukierki.

Sergiej obiecał zawiadowcy dodatkowe sześć butelek wódki za zakłócanie ruchu kolejowego, Sao z wielkim wahaniem zgodziła się wziąść ze sobą, lub pójść z Leslie, bo to zależało od tego kogo pytasz, a potem wszyscy udali się załatwiać sprawy ślubu i najemników, bo jak to się mawia, Weselicho się zbliża.

***
Wszyscy wzięli się do roboty. Leslie Vilmund odprowadził do hotelu, a w tym czasie sam z Nowickimi wziął się za przygotowania do ślubu. Załatwiono katering, za radą dziadka wybrano kuchnię midgardzką “Bo na północy jedzą mięso a nie jakieś pedalskie szpagaty i humory”. Sao zniknęła trochę, a potem przyprowadziła dwie piękne kobiety.
- To moje kumpele, które poznałam w pracy, Wendy i Daisy. Są striptiserkami i zatańczą na wieczorze kawslerskim… - uśmiechnęła się i pocałowsła Stacha w policzek. Daisy skrzywiła się.
- No wiesz, my nie obnosimy się tak z naszą orientacją. - rzekła.
- To znaczy, że panie tylko dla niepoznaki sa razem, czy też nie popierają publicznego czułostkowania? - spytał Stefan zanim dostał po głowie od Stacha.
Gdy wrócili zobaczyli, że ktoś przenosi im ich rzeczy. Kate pomachała do nich
- Fajnie, że przenosimy się do złotej pagody, ciekawe kto to opłacił
- Musisz mieszkać w porządnym hotelu jakby Raven cię szukał… a skoro pan Mustang płaci - Sao wzruszyła ramionami.
- Byleby tylko nie kazał nam potem spłacać. Dlatego spisuje nasze wydatki, jakby kiedyś go naszło obciążenie nasz kosztami i zawyżać. Psze pani - proszę o fakturę kosztów noclegu i o telefon - polecił Stefan.
- Trzeba liczyć. Bardzo dokładnie, bo Staś będzie zadłużony… Czy u was za długi do kopalni - Zapytała Sao przerażona.
- To idziemy do tego doktora. - zapytała Ilena.
- Chwila! Jakiego znów doktora? - spytał Stasiek.
- No tego co Sam mówił. Z Kate ma do niego iść. - rzekła Ilena
- Że jak? - skomentowała Sao.
- Ty byś lepiej zrobił w końcu ten rysunek dla Ravenównej. Dziewczyna nie ma teraz nawet fotki, by nad nią przyzwoicie płakać. - mruknął młodszy Nowicki wykręcając numer do Mustanga.

Telefon odebrał Breda.
- Roy i Riza już są w drodze panie Nowicki.
- Naprawdę? - liczył, że nie słychać po nim rozczarowania, że nie usłyszy jak Mustang się drze nad sensem świata.
- Znaczy się, że przyjadą na wesele? Ekhm… - przeszedł na jak najbardziej dyplomatyczny ton - Chciałem po prostu upewnić się co do listy gości na weselę. Jak również czy zaproszeni mają jakieś niedyspozycje zdrowotne albo te… alergewy, bo to ma znaczenie dla menu. I z tego co się nauczyłem od pewnego “mądrego człowieka w dyplomacji”. - skrzywił się z wywaleniem jęzora. Właśnie nazwał Szkapę “Mądrym człowiekiem”.
- Pan Mustang nie toleruje mleka ani jego przetworów… - rzekł Breda i jakby ugryzł się w język.
- Jak to nie toleruje mleka? Przecież jest zdrowe. Ale dobra uznam, że to kwestie religijne. Trzeba dobrej woli, bo inaczej mnóstwo powstaje niesnask jeśli ZAWCZASU się nie poda różnic kulturowych. No wiecie Sir to co np. w Xing uchodzi za normę może w Piastii za obrazę. I Ktoś Mądry powinien wiedzieć, że jeśli ZAWCZASU się obu stron o tym nie powiadomił może dojść do… niezłego bałaganu. Sir, czy możecie powiedzieć mi coś o nastrojach w jakich wyruszyli jaśniepaństwa? -
- Wydawali się być zadowoleni, ale jeszcze nie słyszeli jeszcze radia. - rzekł ponuro “Wieża”.
- Rozumiem, czyli, że mam się spodziewać ich jutro w mieście?
- Jeśli nikt nic nie wymyśli, na przykład nie przeprowadzi zamachu odwetowego lub coś takiego. - rzekł zmartwiony.
- No dobrze, no to kogoś poślemy po nich, żeby ich odebrać ze stacji. Słyszałem, że po mieście doszło do protestów komunistycznych. - zapewnił,

Samuel po powrocie ze stacji kolejowej wszedł do pokoju hotelowego zmył z siebie pot i przebrał się w świeże ubranie gdy wyszedł zobaczył grupkę rozmawiających podszedł do nich uśmiechnięty - Czy szanowne Panie są gotowe na wizytę u Doktora? Katrino może chcesz wziąć ze sobą szanownego narzeczonego? Stefanie czy jak wrócimy od lekarza znajdziesz chwilę żeby przejść się ze mną po redakcjach? Trzeba by uciszyć tą panikę może warto poszukać jakieś zaczepki w radiu?
- Nieee, Havuś niech się wyśpi. Całą noc Balowaliśmy. - rzekła Kate i zaśmiała się perliście.
- Jasne! -młodszy Nowicki wyraźnie się ożywił - A nie lepiej jak od razu pójdziemy? Stasiek jest dość duży, by sobie sam poradzić.
- Muszę pomóc naszym damą i podpytać się Doktora o parę rzeczy. Nie będą wiedzieć o co się spytać. - Wyjaśnił.
- To w takim razie Smutas wyjaśnij mi co to za bzdura z “nietolerancją laktozy”. Jako lekarz powiedz czy to w ogóle czymś grozi? Bo mi to brzmi jak jedna z tych bzdur jak alergie, albo forma choroby psychicznej jak wegowizm.
- Nie jestem pewien: teoretycznie mleko jest przeznaczone dla niedojrzałych ssaków, osobniki dorosłe raczej nie odniosą korzyści z takiego pokarmu. Wypadałoby się zastanowić ile substancji odżywczych organizm jest tak naprawdę w stanie przyswoić od innych gatunków? Wydaje mi się że po zakończeniu okresu wzrostu warto odejść od produktu surowego ale ser czy jogurt już ma inne właściwości.
- Mój tata ma 46 lat i pije mleko na uspokojenie zamiast nerwosolu. I nic mu nie jest jak się napije. Nawet lubi drinka w wersji mleko z dodatkiem wódki. I też nic. A ja zżeram kożuch z mleka z pocałowaniem w rękę. To znaczy, że jak ma się tę nietolerancję laktozy to co się dzieje? Język puchnie? Duszności? Atak padaczki?
- Nie wiem różnie to może być zachodnia medycyna niezbyt zajmuje się dietą lecz Xingijska czasami zaleca unikanie niektórych pokarmów konkretnym chorym w określonych porach dnia. - Powiedział Znachor wzruszając ramionami.
- Dobra, nie twoja działka albo to jakieś kwestie religijne. Choć nie myślałem, że taki buc jak Szkapa by przestrzegał zaleceń religijnych.
 
Rodryg jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:24.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172