Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-06-2016, 20:46   #49
Ulli
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Ojczulek chodził tam i nazad kręcąc głową. Wyraźnie nie potrafił zaakceptować wersji wydarzeń przedstawionej przez czwórkę wybrańców.

-To absurd! Opowiadacie mi jakieś bujdy którymi karmi się niegrzeczne dzieci. Jak wszyscy maluczcy, którym brakuje wiary ulegliście strachowi. Nie mam wątpliwości, że walczyliście ze stworami chaosu, być może nawet podobnymi do szczurów to wszystko. Skąd w ogóle pomysł, że jest ich więcej?

Tu odezwał się Robin Bauling uratowany z niewoli. Stare gacie, które otrzymał od jednego z mieszkańców wyraźnie dodały mu pewności siebie, ale nadal było widać, że jest bardzo słaby.

-Skaveny, skaveny przyjdą. Uciekliśmy i szukają zbiegów. Jeśli nas nie znajdą będą musiały wziąć innych niewolników.

Ojczulek tylko prychnął.

-Teraz rozumiem skąd te bzdury. Ten szaleniec uwolniony z niewoli mutantów jest źródłem tych plotek. Zakazuję opowiadania ludziom tych bredni! Radzę wam się do tego dostosować! Chries co sądzisz?

Ponury fanatyk skinął głową i przemówił spokojnym, poważnym głosem.

-Niezależnie od wszystkiego nie możemy dzisiaj wyruszyć. Z mąki, którą przywieźli trzeba będzie napiec chleba. Na trakcie można co najwyżej zrobić podpłomyki, ale z braku więcej niż jednej blachy musimy oprzeć się na chlebie. Do jutra rana powinniśmy się z tym uporać.

-No i problem rozwiązany. I tak wyruszymy z rana, więc wasze mityczne skaveny nawet gdyby istniały nie zdążą nam nic zrobić.

Ojczulek sprawiał wrażenie wyraźnie zadowolonego. W tym momencie do świątyni wszedł Pieter. Tim popatrzył na niego surowo.

-Jesteś! Wspólnota powinny mieć u ciebie pierwszeństwo przed rodziną, ale wyjątkowo ci wybaczam. Wiele dzisiaj przeszliście. Podjedźcie do mnie moje dzieci.

Ojczulek Tim kładł na głowie każdego z rannych ręce i modlił się krótko z spojrzeniem skierowanym ku górze. Poczuliście uzdrawiającą moc spływającą na was przez ręce Tima, którego do tej pory uważaliście jedynie za nawiedzonego fanatyka. Tymczasem jak się okazało był prawdziwym bożym narzędziem. Nawet najpoważniejsze rany zasklepiały się i rannym wracały siły. Fanatycy na czele z Heierem przyklękli i pochylili głowy widząc tak jawną manifestację boskiej mocy. Nim zdążyliście cokolwiek powiedzieć lub wyrazić wdzięczność zdarzyło się kolejne nieoczekiwane wydarzenie.

Do świątyni wpadł zdyszany chłopak znany wam jako Philip. Miał może dwanaście lat. Jego wzrok wyrażał wielką ekscytację.

- Fabian Körber wrócił! Jest na placu przed świątynią i przemawia do ludzi!

Poruszenie jakie wywołały te słowa zniweczyły podniosły nastrój. Ojczulek w towarzystwie fanatyków wyszedł ze świątyni. Na placyku rzeczywiście był Fabian. W pokrwawionym i poszarpanym ubraniu, pobrudzony ziemią wyglądał jak upiór. Otaczał go tłumek ludzi. Były przywódca ochotników gestykulował a wystraszonym, rozbieganym spojrzeniem wodził od twarzy do twarzy.

-Musimy, tak musimy tu zostać! Za dzień dwa przybędzie tu Elektor Borys Todbringer z wojskiem i transportem żywności. Wszystko będzie dobrze. Nie musimy iść do Middenheim!

-Gdzie twoja rodzina Fabian?- Spytała stara kobieta z tłumu.

-Zostali przy taborze. Przyjdą tu z księciem Elektorem. Zwątpiłem i uciekłem, teraz bardzo tego żałuję. Musicie mi uwierzyć.

-Co ci się stało? Dlaczego tak wyglądasz?

-Była wielka bitwa nieopodal Selmigeholz. Wojska zatrzymały się by policzyć straty i pochować zabitych.

Ojczulek otoczony fanatykami patrzył wyraźnie zakłopotany na Fabiana. To kręcił to kiwał głową jakby sam z sobą rozmawiał i odrzucał lub przyjmował pewne rzeczy. Ludność Garssen słuchała Fabiana z pomieszaniem strachu i zdziwienia.
 
__________________
Zawsze zgadzać się z Clutterbane!
Ulli jest offline