Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-06-2016, 22:14   #97
Dekline
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
- Schlebiasz mi Marwaldzie wskazując na mą inteligencję, za mądręgo sie nie uważam, lecz nie uszło mojej uwadze że coś się we mnie zmieniło. Powiedziałbym nawet że teraz czuje się lepiej sam ze sobą, a to ciało ma pewne .. zalety. A skoro mówisz że takie cudactwa nie są już piętnowane to tym bardziej jestem z tego powodu rad. Co do moich umiejętności to nie zauważyłem żeby coś się zmieniło, no może poza tym całymi głosami. Oczywiście mógłbym również ich jeszcze po prostu jeszcze nie odkryć.

- Mam podobne przeczucia Maxie, pomimo że nie rozumiem co ów głos przekazuje to sam jego ton raczej nie wskazuje niczego dobrego. Jeśli chodzi o miejsce, tutaj jest mniejszy problem, zazwyczaj gdy następuje przekaz to wewnętrznie czuje w którym kierunku miałbym się udać i jak blisko celu jestem. Sygnał zazwyczaj pochodzi z gór. Natomiast gdy przekaz ustaje, nie byłoby sensu iść dalej gdyż przestaję cokolwiek czuć. Nigdy nie odważyłem się zanadto zbliżyć do takiego miejsca. Jak powiedziałeś, nie jest to nic dobrego, lecz teraz, gdy jesteśmy w większej grupie może warto byłoby się tam udać, a przynajmniej spróbować. Aktualnie nic nie czuje więc szli byśmy trochę po omacku, przekazy tez nie pojawiają się zbyt często, ale jeśli i tak idziemy w tamtym kierunku, to czemu by nie spróbować.

- Konradzie, o głosach już mówiłem, niestety nie jestem w stanie ich zrozumieć. Oprócz kierunku w którym mam zmierzać, oraz oddalenia od niego, czuje tylko emocje, zazwyczaj negatywne. Słów nie rozumiem w ogóle, oprócz naszego języka nie władam nawet pobieżnie żadnym innym, więc ciężko jest mi cokolwiek powiedzieć. Głosy pojawiają sie bardzo różnie, raz na kilka dni, lecz czasami nawet i z dnia na dzień.

Olaf po raz kolejny się wzruszył i uścisnął swoją wielką dłonią rękę Felixa. Victoria oraz jej poplecznicy stojący razem w grupie z ochotnikami również nie wnieśli żadnego sprzeciwu co do dołączenia Olafa do grupy.

- Także postanowione, ruszam z Wami - przeniósł wzrok z Felixa i zwrócił sie do wszystkich - lecz mam Wam dużo do opowiedzenia, także przenieśmy się trochę dalej, leży tam dość spore obalone drzewo, przynajmniej z jednej strony będziemy osłonięci od wiatru i zimna.

***

Po kilku chwilach grupa dotarła do wyznaczonego miejsca. Poruszali sie może trochę wolniej, lecz mając przewodnika oraz taką siłę nie musieli obawiać się że zgubią drogę bądź zostaną zaatakowani. Ochotnicy ustalili że przekażą nowemu członkowi wszystkie informacje jakie udało sie im zebrać. Olaf słuchał uważnie, przetrawiając wszystkie fakty. Drwal nie raz i nie dwa wykazał mocne zdziwienie, wręcz niedowierzanie. Mutantów widział, zresztą sam nim był, jednakże sprawy magii były mu całkowicie obce.

Później nastąpił czas opowieści Olafa, a ten snuł ją dość długo, dokładnie i skrupulatnie jak to nie miał w zwyczaju. Ochotnicy dowiedzieli się wielu rzeczy:
- Ginter szukał popleczników wśród najprostszych ludzi, wmawiał im że jeśli grupa opuści wieś to wracając sprowadzi na im domostwa samo zło. Nowych ludzi którzy beda chcieli pouchwalać się z ich żonami i córkami, trzeba się będzie podzielić ziemią i w ogóle Sigmar wie, może i jakieś choroby. Oczywiście mówił to dość przekonująco, dzisiaj nie dałbym się nabrać, ale wtedy.... Grupka Gintera liczyła trochę ludzi, lecz tylko kilkoro z nich ruszyło aby zawrócić grupę. Cyrulik powiedział że należy ich nastraszyć to pewnie zmiękną i z podkulonym ogonem wrócą do wsi. Nikt nie mówił tu o zabijaniu ani nawet ranieniu kogokolwiek. Z perspektywy czasu uważam iż Ginter obstawał przy swoim z uwagi na swoją pozycje. We wsi był kimś, najlepszym lekarzem otoczonym, za przeproszeniem, pospólstwem które było od niego zależne. Tak więc masz rację Felixie, Ginter narzucał swoje zdanie nie tolerując sprzeciwu.

- Jeśli chodzi o trasę którą szedłem, to tak jak mówiłem, mam dziurę w pamięci. Pamiętam jednak iż dotarłem do rzeki, nawet ją przekroczyłem, lecz wnet zorientowałem się że coś jest nie tak. Założyłem że pójdziecie na wprost, dlatego tez w tamtą stronę się udałem, lecz w końcu doszło do mnie że dawno nie widziałem Waszych śladów. Wtedy właśnie zawróciłem. Jakimś cudem udało mi się przeżyć noc, lecz w takich warunkach szybko podupadłem na siłach. Nie miałem sprzętu do poruszania sie po śniegu, teraz go nie potrzebuje, lecz wtedy droga bez nich była mordęgą i trwała zdecydowanie zbyt długo. Moje prowizoryczne rakiety rozwaliły się gdy wracając przekraczałem rzekę. Następne co pamiętam to gdy zorientowałem się że dalej jestem w lesie, lecz w całkowicie innym miejscu. Tam też spotykałem innych uciekinierów oraz te ...potwory. Jeśli wy nie powiedzielibyście mi gdzie jestem, to pewnie jeszcze długo nie byłbym tego świadom. Bliżej gór starałem się nie podchodzić, także ciężko jest mi powiedzieć coś więcej o tamtych terenach czy stworzeniach. Wszystko co o nich wiedziałem powiedziałem już wcześniej. Przepraszam że jest tego tak niewiele. Chociaż teraz wiem że to istotne i możemy spróbować zdobyć więcej informacji.

- Co do uciekinierów mam kilka informacji, jednakże to chyba nie rozwiązuje Waszego problemu. Pamiętam że na początku było ich więcej, było z nimi to dziecko - jak mówicie Selina, jeszcze wtedy nie w klatce. Na polowania wychodziło ich przeważnie kilku, ale ja w obawie przed linczem ukrywałem się przed nimi. Pewnej nocy zdarzyło się coś dziwnego, po całym lesie nosiły sie krzyki. Tamtego dnia postanowiłem podejść bliżej, nawiązać kontakt z jednym z nich, lecz ten przestraszył się mnie, zupełnie jakby zobaczył demona i w sumie w ogóle się niemu nie dziwie.

Na koniec postoju Felix zaproponował aby Victoria przebadała Olafa, a ten zgodził się na to bez słowa sprzeciwu. Victoria poszemrała coś pod nosem, zrobiła kilka dziwnych gestów w powietrzu po czym ze skwaszoną miną powiedziała:

- Coś mi tu nie pasuje. Olafie dla pewności chciałabym sprawdzić coś jeszcze. To może zaboleć, ale tylko przez chwilę, postaraj się nie wierzgać, zrobię to najszybciej jak się da.

Po tych słowach babulinka spojrzała nerwowym wzrokiem po ochotnikach, lecz nie powiedziała do nich ani słowa.

- Rozluźnij się proszę to ułatwisz mi pracę.

Victoria wyjęła spod ubrania coś co prawdopodobnie nosiła na szyi a następnie przyłożyła w okolicę serca Olafa.

- Ciepło, czuje ciepło, przyjemne ciepło, czy do dobrze? - zapytał badany, a z babulinki w jednej chwili zeszło całe powietrze.

- Tak synu, dobrze. Już wszystko dobrze.

- Martwi się Panienka o te głosy czyż nie? Rozumiem, też zastanawiam się czy ...

- Ciii - Victoria przyłożyła palec do ust drwala - nie myśl o tym, wszystko jest i będzie dobrze, bądź dobrej myśli.

***
Grupa ruszyła w dalszą drogę, chociaż niektórym z ochotników nie pasowało to iż wraz z nimi idzie Olaf. Drwal kierował się w stronę z której ostatnimi czasy słyszał przekaz, trzeba było nadrobić trochę drogi względem zaplanowanej trasy, lecz nie było to jakieś wielkie odstępstwo. Odnalezienie miejsca które zapewne było tym którego szukali nie było takie trudne. A to dlatego że spory kawałek lasu, powierzchni mniej więcej placu zebrań w rodzinnym Armutsiedlungu, usiany był śladami po paleniu ognia, powyrywanymi, na wpół spalonymi drzewami, szczątkami zwierząt, innymi śladami krótkotrwałej bytności oraz ... porządnie nadgryzionymi szczątkami czegoś, co według opowieści Olafa było potworem. Z tej odległości ciężko byłoby określić jak dokładnie wygląda ów osobnik, gdyż leżał twarzą do ziemi. Oprócz ochotników, w zasięgu wzroku nie było nikogo innego.
 
__________________
ORDNUNG MUSS SEIN
Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103)
Dekline jest offline