Vaella spojrzała na Krwawnik z namysłem. I nie chodziło nawet o to, czego dowiedziała się o dziewczynie. Zastanawiała się jak powiedzieć to, że w jej interesie wcale nie jest trzymanie Bękarta przy życiu za wszelką cenę. Owszem, nie życzyła mu śmierci, ale żeby poświęcać Smocze Jajo? Nie, nie był tego wart.
- Dość już mieliśmy tego dnia przygód ze smoczymi jajami. - nawiązała do wydarzeń ze Świątyni Pierwszego Ognia - Musimy utrzymać mojego małżonka przy życiu tradycyjnymi metodami. Do licha, gdzie ten Uzdrowiciel?!
Podkasała rękawy i popatrzyła na swoje służące.
- Piwonio, biegnij ściągnąć tu kogoś... kogokolwiek. A najlepiej Wielkiego Zielarza. Byle prędko. - powiedziała, po czym zwróciła się do jej siostry - Masz chyba większe doświadczenie, mów co mam robić. Pomogę ci.
Była pewna siebie i opanowana. Teraz nie mogła sobie pozwolić na płacz. Płakać będzie potem. Z żalu lub z radości.
__________________ Konto zawieszone. |