Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-06-2016, 00:46   #37
Krakov
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Dłoń dziewczyny natrafiła na pustą przestrzeń przy pasku. Tak bardzo chciała, by ze wszystkiego co jej się śniło, akurat znalezienie tego nożyka okazało się prawdą. Niestety, sen w całości był tylko snem. Może to i lepiej, w końcu... był to koszmar.

Wciąż jednak chciała pomóc dzikusowi. Raz jeszcze obejrzała bardzo dokładnie jego więzy. Wyglądały na bardzo solidne i zaciśnięte dłońmi silnego mężczyzny. Nie była przekonana, czy uda jej się coś z nimi zrobić mając do dyspozycji wyłącznie parę swoich drobnych dłoni. A jeśli nawet, będzie potrzebować do tego dużo więcej czasu niż zajęłoby jej przepiłowanie pęt czymś ostrym. Co będzie gdy ktoś ją zauważy? Co będzie, gdy sam Danaekeshar się obudzi nagle i zastanie ją tak blisko siebie? Czy nie zrobi jej krzywdy w jakimś odruchowym, obronnym geście?

Rozejrzała się na boki w poszukiwaniu strażników. Z lewej strony, w pewnym oddaleniu jechał postawny mężczyzna. Chyba miał na sobie kolczugę, lub jakąś dziwną zbroję zawierającą w sobie elementy kolczugi. Przy siodle jego konia przytroczony był wielki, dwuręczny miecz. Przód jego głowy był wygolony, a włosy z tyłu miały kolor lnu i sięgały mu prawie do ramion. Bandyta, podobnie jak inni rozglądał się bacznie, zdając się wypatrywać czegoś w lesie. Robił to jednak inaczej niż ci, których widziała poprzedniego wieczoru. Nie oglądał się za siebie z lękiem, a metodycznie sprawdzał, czy coś podejrzanego nie czai się w oddali, w bocznej ścieżce, w przydrożnym rowie. Niczym strażnik, który sprawdza wszystko co najmniej dwa razy, bo na tym polega jego praca. Ten człowiek nie bał się, że lada chwila coś wyskoczy na niego z gęstwiny. Po prostu był na to gotowy.

Shira obróciła głowę w prawo, jednak tam nie zobaczyła żadnych jeźdźców. Spojrzała znów na dzikusa. Już chciała zbliżyć dłoń do krępującego go sznura, gdy usłyszała kobiecy głos z prawej strony wozu.

- Widzę, że panienka już wstała? - zapytała Osika tym razem, okraszając swój nieprzyjemny głos solidną porcją szyderstwa. Nie wiadomo kiedy podjechała do wozu. Zupełnie jakby kopyta jej wierzchowca nie wydawały żadnych dźwięków.

- Czy dobrze się panience spało? - kontynuowała tym samym tonem - Zdaję się, że ominęło ją śniadanie, ale nie śmieliśmy jej budzić. Proszę się jednak nie obawiać. Za dwie, trzy godziny zrobimy mały postój. Konie trzeba będzie napoić to i dla was każę przygotować jakiś posiłek. Przy okazji zaś... widzę, że nie posłuchała panienka mych rad odnośnie tego oberwańca? Chcemy się zaprzyjaźnić? Oswoić go może, hę?
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline