Najprostszym wyjściem poradzenia sobie z czymś tajemniczym, nieznanym, dziwnym jest pozbycie się tego czegoś. Najlepiej - definitywne. Ściąć, spalić, zakopać...
Na szczęście nie wszyscy mistrzowie podzielali opinię Reythasa i Reedo.
Co wcale nie napawało Quali optymizmem. Podzielał, przynajmniej w części - opinię Jayrada - nie sądził, by on sam stanowił większe zagrożenie dla kogokolwiek, niż wcześniej, ale ciąg dalszy wypowiedzi... Rola obiektu poddanego jakimś eksperymentom nie odpowiadało mu w najmniejszym stopniu.
Jakoś, mimo woli, w głowie Quali pojawił się obraz nieszczęśnika wpakowanego w ognisko. A potem, gdyby delikwent przypadkiem przeżył, sprawdzanie, czy odcięte kawałki ciała również są odporne na ogień.
Ciekawe, czy ostatecznym etapem doświadczeń będzie wrzucenie biedaka w centrum kolejnej Pożogi.
Ostateczna decyzja również nie zachwyciła Quali, chociaż przynajmniej odwlekła w czasie znalezienie się w izbie tortur.
- Jeśli dobrze zrozumiałem - powiedział z wyraźnym niesmakiem - chcecie nas odesłać stąd bez, chociażby, nakarmienia? Władować do tej klatki dla dzikich zwierząt i wywieźć, żeby ślad po nas zaginął? Zaiste, dobra opinia, jaką cieszy się Zakon, jest niezasłużona. |