Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-06-2016, 15:26   #1
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Zaris - Dobre złego początki [18+]


Ogień powoli dogasał. Żar jednak, który pozostał w ognisku, był wystarczająco mocny by rozjaśnić twarze zebranych przy owym źródle światła i ciepła, podróżnych. Zebrali się tu przypadkiem, nie znając jeden drugiego i zapewne mając pozostać sobie nieznanymi. Noc zastała ich z dala od karczm i gospód, na tym skrawku zieleni otoczonej wysokimi pniami drzew. Ich wierzchowce leniwie skubały trawę, strzygąc uszami i tak jak oni słuchając opowieści jakie krążyły w tej przypadkowej gromadzie.
- To może teraz ja coś opowiem - zabrał głos młodzieniec, który wciąż mleko matki miał pod nosem. Płowe włosy nosił nieco przydługie, co przy urodziwej, niewieściej niemalże twarzy, sprawiało iż przy słabym świetle ciężko było określić na pewno, czy do czynienia faktycznie z niewiastą się nie ma. Głos do tego miał delikatny, melodyjny i śpiewny niemalże, bardziej elfowi pasujący niż człowiekowi. Gdy zaś zaczął mówić, wszystkie twarze zwróciły się w jego stronę. Historia którą opowiadał była znana wielu, jednak to, jak ją przedstawił i fakty, które nieznane były słuchaczom, sprawiły że nikt mu owej opowieści nie przerwał od momentu, w którym ją rozpoczął, aż do chwili…


Kanon. Wolne królestwo. Królestwo każdej rasy.
Jakąkolwiek nazwą by ta kraina nie została ochrzczona, jedno pozostawało bez zmian. Była ona domem dla każdego. Czy to demona, anioła czy upadłego. W karczmach, których nie brakowało i które cieszyły się ogromną popularnością, spotkać można było przedstawicieli każdej rasy, która zamieszkiwała Zaris. Nie dziwiło zatem nikogo, że i bójki były częstym widokiem. Jakby na to nie spojrzeć, tylko dlatego że przekroczyło się granicę wymalowaną na mapie, nie znaczyło że porzuciło się wieki animozji, niechęci czy wręcz zajadłej i otwartej nienawiści. Z tej to okazji, Kanon mógł się poszczycić jedną z najskuteczniej działających organizacji, która po armii Bontar i flocie Alezji nie miała sobie równych. Organizacją tą była Straż. Chodziły słuchy, że metody, które stosowali by porządek w krainie utrzymać, nie zawsze należały do delikatnych, a wręcz często zahaczały o zwykłe tortury, jednak bez wątpienia były skuteczne.

Nie o Straży będzie jednak ta historia, chociaż kto wie, zapewne i oni w nią zostaną wplątani. Nie na początku jednak, bowiem początek rozgrywać się będzie w Bedrak.


Miasto to, które leżało w miejscu połączenia rzeki Nyx z Zaran, słynęło głównie jako jeden z większych portów rzecznych, do którego zawijały barki przewożące towary z i do ziem leżących w centralnej części Kanon. Nie była to jednak jedyna rzecz, a której słynęło. Kolejną był urządzany dwa razy do roku turniej łucznictwa, na który zjeżdżali się wszyscy ci, których skusiła nagroda pięćdziesięciu złotych riv’ów czy też sama szansa pokazania swych umiejętności przed tłumnie zgromadzonymi gapiami. Od lat, jeżeli czasu tego nie powinno się wręcz wiekami liczyć, faworytami turnieju zawsze były elfy. Zdarzało się co prawda, że wygrana została im odebrana przez przedstawiciela innej rasy, jednak zdarzało się to niezwykle rzadko. Zdarzyło się i tym razem, w ów pogodny dzień, w trakcie którego promienie słońca rozjaśniały otoczoną trybunami przestrzeń znajdującą się za murami Bedrak. Tłum wstrzymał oddech gdy wystrzelona z łuku strzała pomknęła ku tarczy. Krzyk spłoszył ptaki, które siedziały na pobliskich drzewach. Grot utkwił dokładnie w samym sercu okrągłego, czerwonego punktu, rozszczepiając wcześniej tam tkwiącą strzałę na pół. Zwycięzcą okazał się być upadły, Makor Sahre, czarny koń owych zawodów. Młody, zadziorny i przystojny młodzik, który przybył do miasta niedawno i od razu wywołał zamieszanie wdając się w romans z młodą żoną najstarszego syna samego burmistrza. Niezbyt rozsądny start, należało przyznać, jednak po owej wygranej z pewnością skandal zejść miał na drugi plan.

Balowano tego wieczoru, jak to zwyczaj miano po każdym turnieju. Wino lało się strumieniami, gdzieniegdzie zaś do owych strumieni dołączała krew. Gdzie bowiem rozgrzane głowy wymiesza się z trunkiem, tam nawet animozji rasowych nie trzeba. Powód zawsze się znajdzie by sięgnąć po miecz, każdy o tym wiedział.
W jedne z karczm, zwanej z niewiadomego powodu Dziewicą, zatrzymał się jeden z uczestników turnieju. Młodzieniec ów zasiadł przy stole niedaleko kominka i zamówiwszy jadło oraz napitek, miał w planach spokojne ich spożycie i udanie się na zasłużony odpoczynek. Co prawda wygrać nie wygrał, jednak zajęcie piątego miejsca wśród tak znakomitych przeciwników, było samo w sobie zaszczytne. Łączyło się także z drobną nagrodą w postaci pięciu złotych riv’ów, które co prawda fortuną nie były, jednak na czas jakiś wystarczyć powinny. Tym bardziej, że przy okazyjnie zgarnął on zapłatę za swe usługi, które to na dostarczeniu drobnej przesyłki do szlachcica Kastora Wore, polegały. Pobyt w Bedrak był zatem nad wyraz udany. Co do dalszych kroków, decyzja wciąż nie została podjęta, jednak przejmować się tym nie musiał. Parę dni spędzonych na nic nie robieniu, nikogo jeszcze nie zabiły. Przynajmniej wedle jego wiedzy…
Uniósł on kielich do ust, upijając łyk nader smacznego wina, gdy do jego stolika dosiadł się gość.


Człowiek ów, na pierwszy rzut oka na człowieka bowiem wyglądał, nie mógł mieć więcej niż lat dwadzieścia. Czym się parał, tego nie dało się określić, jednak bez wątpienia nie żebrał o każdego miedziaka. Postawa jego była pewna, nieco może szydercza. Spojrzenie, jakim obrzucił tego, który wcześniej stolik ów zajął, było czujne niczym wzrok sokoła.
- Nieźle sobie z tym patykiem radzisz - stwierdził, ruchem brody wskazując na oparty o ścianę łuk. - Wystarczająco, by się nam przydać.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline