Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-06-2016, 19:00   #27
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Plan był prosty. Najpierw mieli udać się do właściciela gospody, na krótką pogawędkę, następnie zaś wrócić do żony Argina, by wypytać o dokładniejsze informacje, na temat terenów łowieckich. Tak też poczynili. Gospodarz był zdziwiony z faktu, że raz jeszcze jest przepytywany, lecz wersja którą podawał paladynce i towarzyszącemu jej krasnoludowi była taka sama. Krasnolud stał niewzruszony tuż za plecami Venory, z rękami splecionymi na piersi. Mężczyzna po raz kolejny odpowiedział na te same pytania, lecz Venora nie mogła być w pełni przekonana czy jego wersja jest wymyśloną śpiewką, czy też na prawdę wierzy w słuszność swoich słów. Paladynka nie mogła nic więcej zrobić, to też wraz z Foiganem udali się do chaty łowczego. Młoda wieśniaczka również była zdziwiona ponowną wizytą rycerki w swych skromnych progach. Zdziwił ją też widok dotrzymującego jej towarzystwa krasnoluda. Miała minę, jakby pierwszy raz na oczy widziała przedstawiciela tej rasy.

Mimo wszystko dokładnie opisała tereny, na których Argin ostatnimi dniami polował. Było to stosunkowo niedaleko, lecz kobieta przestrzegła dwójkę gości iż tamte okolice są bardzo niebezpieczne, albowiem ostatnimi czasy kręci się tam masa goblińców, które w swej zuchwałości zapuszczają się coraz dalej od gór i sprawiają coraz więcej kłopotów. Argin wspomniał jej ponoć iż niedawno odwiedził dwie wioski, w której mieszkańcy również narzekali na kręcące się worgi blisko pastwisk i obory.
-Trzeba się tam udać. Nie mamy wyjścia, to nasz jedyny trop.- rzekł brodacz rozkładając w bezradności ręce na boki. Venora wiedziała, że brodacz ma rację i jest to jedyna jak na chwilę obecną opcja, która może im pomóc w odnalezieniu zaginionego Ilmateryty.

Tak też poczynili. Paladynka i towarzyszący jej Foigan wrócili do karczmy, gdzie zostawili swój sprzęt, następnie uzupełnili wodę w bukłakach, oraz dobrali pochodnię w razie, gdyby noc ich zastała w górach, po czym ruszyli w drogę. Góry ciągły się długimi milami, lecz żona Argina dokładnie opisała gdzie powinni maszerować. Foigan zostawił w wiosce swojego osiołka, oraz dwukółkę. Stwierdził, że goblińscy łucznicy i worgi mogą zrobić krzywdę jego przyjacielowi.
-Szlak na północny zachód. Po godzinie marszu miniecie pastwisko owiec i strzegącego nich starca z psami. Dalej dotrzecie do wymierającego lasu, u podnóża gór i tam też znajduje się teren badany przez Argina.- brodacz przypominał na głos słowa wieśniaczki. Z czasem faktycznie minęli pastwisko na wzgórzu, gdzie stadka owieczek pilnował stary mężczyzna i kilka sporych psów.

Widząc z oddali dwójkę podróżników kiwnął im tylko głową na powitanie, lecz nie uraczył ich żadnym innym gestem, skupiając resztę swej uwagi na owcach i wypatrywaniu okolicy.
Po kolejnej godzinie zastał ich deszcz. Ulewa i to straszna. Foigan nałożył na głowę kaptur, lecz na niewiele to mu się zdało, gdyż jego płaszcz przemoknął w kilka chwil. Venora również nie przepadała jak woda ciurkiem wlewała jej się pod pancerz, lecz nic nie mogła z tym zrobić. Czarne chmury nad ich głowami zwiastowały zbliżającą się z wschodu burzę a błyszczące w oddali błyskawice tylko potwierdzały tę teorię, lecz oboje doskonale wiedzieli, że nie powinni odpuszczać poszukiwań. Z trudem, spowolnieni deszczem wdrapywali się po nierównym terenie, a z każdą kolejną minutą czarne jak heban niebo było coraz bliżej. W końcu silny i porywisty wiatr zaczął tak mocno wiać, że krople deszczu aż nieprzyjemnie chłostały ich twarze i musieli zasłaniać się rękami.


-Tam!- krzyknął Foigan, gdyż wiatr zagłuszał ciszej wypowiadane słowa. Brodacz wskazał paluchem w oddali majaczący lasek, oraz walczącego na jej skraju osobnika, który z niemałym trudem bronił się przed czwórką goblinów, które go otaczały.
-To chyba Argin! Trzeba mu pomóc!- krzyknął po czym włożył dłoń do bufiastego rękawa i wypuścił z pod pazuchy swego chowańca, szepcąc coś do zwierzęcia tuż przed wypuszczeniem. Nietoperz pomknął przed siebie w stronę potyczki, a krasnolud nie zwlekając ani chwili ruszył do biegu za nim. Gdy znajdowali się zaledwie kilkanaście metrów od miejsca potyczki Foigan zatrzymał się w miejscu, sięgnął ręką do kieszonki i prędko zaczął inkantować słowa wyzwalacz dla zaklęcia. Venora nie czekała aż skończy, lecz już po chwili przekonała się co do skuteczności magicznego pocisku.

Skrząca się jaskrawym światłem, magiczna kula świsnęła obok paladynki uderzając stojącego najbliżej niej goblina. Zielonoskóry stanął jak wryty na widok pędzącej kobiety. Ona zaś rozpędzona z jeszcze większym impetem wpadła w stwora nacierając nań dobytym chwilę wcześniej mieczem. Cios nie był zbyt silny, lecz magiczny pocisk Foigana uszkodził goblina na tyle, by miecz Venory wysłał go do Otchłani. Pierwszy trup padł na ziemi. Mimo iż apogeum burzy właśnie szalało nad ich głowami musieli walczyć na śmierć i życie. Paladynka ciężko dyszała, lecz wiedziała, że musi być w pełni skoncentrowana.
Korzystając z niezapowiedzianej pomocy i rozproszenia goblinów łowca skoczył w bok i ściął kolejnego goblina bez krzty litości.
Na polu bitwy pozostały jeszcze dwa gobliny. W zasadzie to jeden, gdyż drugi po chwili namysłu urwał się do ucieczki.

Ten, który pozostał rzucił się z furią w oczach na Argina uderzając go swoją dzidą, prosto w udo łowcy. Cios był niespodziewanie silny i naostrzona szpica badyla wbiła się głęboko w mięsień, tak że mężczyzna aż zawył z bólu. Venora musiała szybko uporać się z goblinami, gdyż rana człeka, obficie krwawiła.

 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!

Ostatnio edytowane przez Nefarius : 19-06-2016 o 19:03.
Nefarius jest offline