Lyhnis zdziwiona tym ze jej glosne klasniecie nie wywolalo zadnych efektow usmiechnela sie jakby nieobecnie do Almeny.
- Hmm jezeli moje przypuszczenia sa prawdziwe to wydaje mi sie iz mozesz sprobowac wejs na to drzewo dro... Almeno.
Vesi poprawila sie w ostatnim momencie. Przyzwyczaila sie juz do mowienia innym milych slow nim wypowie ich imie. Ciezko przestawic sie na inny sposob mowienia ot tak. Almena spytala o ich mazenia. Vesi postanowila nie odpowiadac. Jej najglebsze mazenie bylo jej tajemnica, a jezeli wyprawa sie powiedzie to wkrotce sie ono spelni. Hmm zwierzatko? No coz z opowiesci starcow wynikalo iz powierzchnie zamieszkuje cale ich mnustwo. Nie pamietala dokladnie wszystkich nazw, ale jedna utkwila.
- Zwierzatko? O tak z przyjemnoscia chcialabym miec psa. Taki duzy i przyjazny. Ciekawe czy znajdziemy takiego, ktorego moznaby zabrac do podziemi.
Kerom wspomnial cos o silnym kopniaku w drzewo. Fakt to byl tez dobry pomysl. Ptaki, bo chyba tak nazywaly sie te stworzenia powinny wzbuc sie do lotu.
- Wspanialy pomysl Keromie. Solidny kopniak powinien je sploszyc.
Kerom zaproponowal tez Almenie wspolna wspinaczke. Ciekawe jak istoty sie do siebie dobieraja przypadkiem. Kerom i Almena tworzyli sliczna pare. Ona rozgadana i wiecznie czyms zachwycona. On spokojny i stabilny niczym skala. Lyhnis rozmazyla sie troszke. Sama tez kiedys mazyla o czyms takim. To bylo dawno temu, tuz przed smiercia matki. Pozniej te mazenia ustapily miejsca innym, juz nie tak slodkim. Moze kiedys powroca?
Vesi rozgladnela sie za reszta druzyny. O mezczyzn sie nie martwila, ale mloda Ena wymagala uwagi.
- Sliczna Eno chodz do nas. Nie powinnismy sie oddalac od siebie.
__________________ [B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B] |