Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-06-2016, 13:27   #194
Brilchan
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Odreagowywanie stresów dnia w karczmie

Zgodnie z propozycją skierowali się do “Miedzianego Smoka” by odreagować ostatnią wyprawę w środku było trochę bywalców jednak nie był to taki ruch jak w godzinach wieczornych. Szybko zdołali zająć stoliki zaś ktoś z obsługi był gotowy przyjąć zamówienie, choć nie dostrzegali Ameiko, być może była na zapleczu lub pomagała w organizacji wyprawy. Kilku z nich za to dostrzegło jak by znajomą twarz, w rogu siedział pół-elf obok niego sterta tobołków, która musiała być zapasami. Zajęło im chwilę by skojarzyć, że widzieli go na cmentarzu w towarzystwie inkwizytora obecnie oderwał się od swego kufla i zaczął przyglądać się ich grupie z miną świadczącą jak by nad czymś się zastanawiał...
- Czy to nie kumpel Gargana? Myślicie, że coś knuje czy poznał się na szefie - rzekła Arabel, zamówiła smażone ziemniaki i kufel piwa. Obserwowała, półelfa czujnie, licząc na to. źe pozna jego zamiary.
Arija usiadła przy wolnym stoliku, dalej nie odzywając się do towarzyszy, bo w sumie nie miała, po co, ani o czym z nimi rozmawiać. Zamawiając pieczone ziemniaki z okrasą, szarlotkę z kwaśną śmietaną i dzbanek kompotu, przyjrzała się uważniej półelfowi. Najwyraźniej jednak, szybko znudziła się jego widokiem, bo, podparła głowę na ręce i zapatrzyła się w ścianę.
Caldwen pierwsze, co zrobił po przybyciu do karczmy to postanowił, najwyraźniej, przypomnieć drużynie jak się poznali, gdy na ochotnika zgłosił się do zadania, będąc zbyt pijanym by stać prosto na nogach. Teraz też powoli, sukcesywnie się spijał.
- Może dotarło do niego, że to idioci? - zaproponował
W międzyczasie pół-elf dopił swój trunek, po czym z miną świadczącą, że chyba podjął jakąś ważną decyzję podszedł do stolika zajmowanego przez grupę.

A new quest!


- Można ? - wskazał na wolne miejsce przy stoliku, po czym przystawił krzesło nie czekając na odpowiedź - Trochę musiałem na was czekać, ale w końcu jesteście. Mam do was pewną sprawę, jeśli jesteście zainteresowani. Od razu mówię, że nie przysłał mnie Gregan.
Arabel zmarszczyła brwi.
- To czy jesteśmy zainteresowani, to się okaże, gdy powiesz nam, czego od nas chcesz - zapytała paladyn.
- Wysłuchać możemy, ale nic ponadto zaoferować wam nie zamierzam - Powiedział Lajos smętnym głosem. Wciąż był smutny i żałował, że święte śluby nie pozwalają mu wziąć przykładu z Caldwena, choć wiedział o tym, że na dłuższą metę to żadne rozwiązanie.
- Mówżeszpan… -zachęcił gnom już nieco bełkotliwie.
- Prosilibyśmy o bardziej szczegółową historię, panie… -Hotarubi próbowała pozostać uprzejma.
Płomiennooka zdążyła zjeść i wypić wszystko, co zamówiła, najwyraźniej jednak dalej miała na coś ochotę, po od pewnego czasu polowała na kelnerkę.
- Henric. - odpowiedział na pytanie Hotarubi, po czym kontynuował - Wiem, że macie kontakt z Shalelu i chciał bym byście pomogli znaleźć moją znajomą. Jednak po kolei Gregan zostawił cześć ludzi w obozie, gdy szedł sprawdzić, co się wyprawia na cmentarzu. Oczywiście nie był pocieszony tym, że nie zastał tam sługusów wiedźmy lub kultystów i miał ochotę jeszcze raz pójść w ten cholerny las, ale dał się przekonać by poczekać z tym do następnego dnia. Wystawiliśmy wartę Dortlin najpierw a potem Sabina mieli pilnować obozu przez noc, ponieważ fey zaczynały się panoszyć i kraść z obozu. Gregan twierdzi, że to, dlatego ze jesteśmy na właściwym tropie i próbują nas powstrzymać, może mieć trochę racji. Tak czy inaczej rano jej nie było zaś wszystkie zapasy były popsute, więc mnie posłali po nowe, zaś szef nie chciał słyszeć by jej poszukać twierdząc, że nawiała, gdy tylko wyszli z lasu. Uważam, że nie uciekłaby tak po prostu, bo nie była taką osobą i dlatego obawiam się, że mogło się jej coś przytrafić. Znacie, Shalelu a ludzie mówią, że ona ma kontakty z tutejszymi mieszkańcami lasów wiec pomyślałem ze moglibyście spróbować się dowiedzieć czy któryś z nich jej nie porwał czy coś. Dobra to brzmiało lepiej jak tutaj siedziałem czekając na was…
- Nie wiem czy to wy gadacie bez sensu czy ja jestem podpity, ale nie za bardzo wiem, o co wam chodzi, wróżki zepsuły wam żarcie i chcecie żeby Shalelu ich poprosiła żeby tego nie robiły tak? - Spytał Lajos.
- Nie piłem aż tyle… no przecież mówię wy macie znajomości z Shalelu a ona z tutejszymi wróżkami czy innym dziadostwem, co po lasach mieszka. Więc moglibyście się jej spytać lub poprosić by wskazała wam jak się skontaktować którymś z tamtej okolicy by dowiedzieć się, co stało się z Sabiną. Czego tu nie rozumieć ? - zaczął tłumaczyć pół-elf.
- Ty nie, ale oni tak. - wtrąciła kwaśno Arija, zajadając się nową porcją ciasta.
- Gdzie ja! Ja się nie upijam! Ja czczę moje bóstwo, które nie raz ocaliło nam wszystkim skórę! Ja uwznioślam mój umysł na wyżyny poznania! To on nam niepotrzebnie pierdoli o jakiś zapasach zamiast od razu do rzeczy - Odpowiedział bełkotliwie Ariji wyraźnie urażony jej uwagą - Panienko Harutobi to wy się znacie z Shalelu myślicie, że pomoże? W waszej gestii czy wstawicie się za zaginioną, ale z pewnością byłby to miły uczynek dobry słusznym bogom czy jakoś tak... - Lajos miał wrażenie, że coś pomieszał, ale doszedł do wniosku, że to nie istotne i pociągnął kolejny łyk piwa z kufla.
- Dokładnie. To tylko sposób na walkę ze stresem i koszmarami, które prześladują nas każdego dnia - rzekła smętnie Arabel i zapytała - Rozumiem, że nie dopuszczacie do siebie myśli, że mogła zrezygnować z pracy dla Gargana? On nie jest osobą, z którą chce się kooperować. Jednakże pogadamy z Shalelu, i zobaczymy jak możemy wam pomóc. Opowiedz nieco o tych fey -zapytała Paladyn.
- Bla, bla… - Arija przedrzeźniała Lajosa bez większego entuzjazmu.
Hotarubi siliła się, aby nie przyznać na głos racji Ariji, a tym bardziej się nie uśmiechnąć. Starając się utrzymać powagę oświadczyła:
- Znam Shaelu, albowiem zawdzięczam jej życie. To szlachetna osoba, więc mam nadzieję, że i tym razem wykaże się szlachetnością. Ja ze swej strony postaram się wstawić u Shaelu za sprawę zaginionej
- No widzicie? I sprawa załatwiona… - odpowiedziała z sarkastycznym uśmieszkiem, oblizując widelec. - Wypijcie za to! - podpuściła pijaną trójkę Arija.
- Tyyy to pszrzestań się wymundrzać, bo w jednej walce leżałaś jak kłoda i musieliśmy cię ratować a w drugiej to, bawilaś się figureczkami a jak w końcu zdecydowałaś się zgrabny tyłweczek ruszyć to jedyne, co rzeście zrobiły to pchnęły Arabel na wroga! Ni masz prawa mnie przedrzeźniać kobito - Parsknął na Arije pijackim sepleniącym głosem, po czym położył rękę na ramieniu Arabel - Kochana, przyjacióółko Pijany Szczęściarz uczy, że trunek ma być lekiem na frasunek, lecz jeżeli będziesz go używać zbyt intensywnie i bez umiaru to zniszczysz swoooje pikne ciało i ducha. Piwo to moje ogniwo, ale nadużywanie błogosławionych płynów to obraza dla nich - Powiedział sentencjonalnie, po czym spojrzał się ze smutkiem, na Caldwena po chwili przeniósł wzrok na półelfa a jego wzrok wyrażał zdziwienie - Aaa ty jeszcze tutaj? No, skoro już jesteś to nie stój tak usiądź i opowiedz nam o tym Garganie twoim:, O co chodzi z tą wiedźmą? Kim on w ogóle jest? Musimy wiedzieć, w jakie bagno tym razem się pakujemy - Spytał.
- No popatrz… przynajmniej nie muszę chlać jak prosie by leżeć jak kłoda. - odparła wyszczerzając zębiska. - I nie muszę szukać pociechy u kogoś, kto jest wiecznie pijany… jak widać miałeś nosa w doborze bóstwa… lub to bogowie mieli… nie przyjmując cie do siebie. - niezrażona blondynka, ciągnęła rozmowę i nawet czerpała z niej dziwną przyjemność.
- Zgłupiałaś dziewczyno? Nie upijam się do nieprzytomności to wbrew mojej wierze! To po pierwsze, po drugie mój patron został po Pijaku bóstwem, co dowodzi bezsprzecznie, że upojenie jest wyższym stanem świadomości, który odpowiednio dawkowany i kontrolowany pozwala na osiąganie wielkich rzeczy. Jak najbardziej posiadam łaskę dobrych bogów w szczególności Pijanego szczęściarza i ty tylko dzięki temu jeszcze dychasz, więc okaż należy szacunek bóstwu, które uratowało twój leniwy tyłek - Złość najwyraźniej przywróciła Lajosowi zdolność wyraźnej mowy.
- Właśnie widzę ten twój wyższy stan świadomości… - zarechotała, zbierając okruszki z talerza.
- Lajos, nie czepiaj się Ajirki. To młoda dziewczyna, stracha miała, tak to bywa z pierwszymi przygodami. Następnym razem się nie zawaha się i zabije swojego goblina. A co do picia to jest tak, że jest stan upicia i tak przeciwny, czyli knurdności i po prostu niektórzy sę za bardzo przesunięci w stronę knurdności i muszą się doprawić by funkcjonować normalnie. Namówić panu elfovarisianowi szparagi na maśle? To ostatni tydzień!, Potem będą łykowate - zapytała rozglądając się po karczmie.
- A ja popieram poparcie dla umiaru. Choć nie spodziewałam się jej u wyznawcy Pijaskiego Boga… - stwierdziła Hotarubi.
- Hę? Chyba musiałbym się więcej napić żeby cię zrozumić, ale nie mogę, bo się mój przewspaniały patron obraził za nadużywanie jego świętego eliksiru. Co do Ariji to ja nic do niej nie mam dopóki nie zaczyna się do mnie przywalać za to, że czczę moje bóstwo tak jak mnie ku temu przyuczono! Brak szacunku jeszcze zdzierżę, jeżeli wobec mnie, ale Pijany Szczęściarz uratował nam wszystkim skóry obdarza mnie swą łaską i jego obrażać nie pozwolę! - Rzekł z emfazą.


Henric wysłuchiwał “wymiany zdań” między kompanami z pewną dezorientacją na twarzy, która powoli ustępowała miejsca grymasowi, który zdradzał, że stwierdził coś w rodzaju “To ja chyba się będę zbierać…”, lecz na jego nie szczęście wtedy padło pytanie Lajosa. Wysłuchał jeszcze przez chwilę dyskusji, po czym stwierdzając, że może się odezwać zrobił to.
- Weź nawet nie zaczynaj spytać się go o to to zaczyna biadolić i rozwodzić jak plugawa wiedźma zżarła jego ukochaną narzeczoną Melissę jak to poprzysiągł zemstę za jej śmierć i jak mu nikt nie chce pomóc zgładzić plugastwa. Dokładniej, że niby się pokłócili i poszła w las by mieć trochę spokoju gdzie ją wiedźma dopadła. Poluje na nią już jakiś czas bez sukcesu, znajomy mnie namówiłby się z nim dogadać na tą robotę, bo miała być łatwa kasa, bo niektórzy już gadają, że może se wyobraził całe zajście. Wiecie posiedzieć z nim połazić po lesie by był zadowolony, że ma niby kogoś pod dowództwem, że się dałem namówić i jeszcze wciągnąć Sabinę… Tak czy inaczej cała historia w moim odczuciu trochę śmierdzi Gregan gada jak to planował ożenek i w ogóle, ale jak słyszałem w mieście to z Melissy było trochę ziółko. Ale też, że nic takiego nie planowała. Ale to musieliście by się spytać jak było kogoś, kto ją znał osobiście. Jak Shalelu to też jest dziwne, bo wpierw chyba do niej poszedł po pomoc, a ta go odprawiła jak już udało mu się spotkać ja się domyślam ze nie może się zajmować wszystkimi plugastwami, co w okolicy siedzą?. Ale jak rozumiem była jej znajomą wiec chyba powinna się zainteresować akurat w tym przypadku. No chyba ze jest tak oziębła jak niektórzy twierdzą, ale to może ja za dużo nad tym myślę... - podrapał się po głowie wzdychając ciężko - Wszystko się zaczęło pieprzyć jak wpierw zatrudnił tą długouchą sukę i jeszcze skądś wytrzasnął tego gadającego szczura, jako przewodnika… gorsza ze chyba w dobrą stronę to coś nas prowadzi, bo zaczęliśmy natykać się na Fey…
- Czy macie sugestie, kogo powinniśmy wypytać po za Shaelu? Z kim była najbliżej Melissa pomijając jej domniemanego szanownego narzeczonego? - spytała ninja.


Wszystko zaczęło nabierać sensu. Czyli miała rację, że gałgan sobie wszystko uroił. Może to on nawet zamordował Melisę i wyparł to z pamięci? Takie rzeczy się zdarzają
- To niech może Lajos i Arija prze… porozmawiają z panem, a my z Rubi poszukamy Shalelu, - zaproponowała Arabel szukając zła.
Lajos słuchał historii półelfa z uwagą - Gadający szczur? Taki z twarzą starego dziada? Skittuś wrócił! I nawet szuka przygód tak jak mu radziłem! Tylko trzeba go nawrócić na właściwą ścieżkę a teraz mamy kolejną szansę! - Ucieszył się Ewangelista następnie zaczął zastanawiać się, kogo jeszcze przepytać w sprawie złego paladyna.
- Może odwiedźmy Szeryfa? I tak mu trzeba powiedzieć o dzieciaku, proroku i przekazać dzienniki to można się wypytać o sprawę Gałgana i Melissy. Po za tym, jak Pani Ameiko wróci warto się spytać właściciele tawern i zajazdów dużo plotek słyszaaą - Rzekł Lajos następnie wstał od stołu jak na ilość wypitego alkoholu poruszał się bardzo pewnie - To idziemy do Szeryfa? Trzeba starać się żeby miejscowa władza, która jak na razie najlepiej nam płaciła wiedziała, co trzeba to o gałganie i zaginionej też mu możemy powiedzieć - Rzucił i skierował się do wyjścia. Choć nie był pewien gdzie jest posterunek doszedł do wniosku, że miejscowemu bohaterowi każdy przechodzień drogę wskaże.


- Przecież jej nie znałem oto pytaj się Shalelu, ale chyba miała kilku znajomych tutaj… - Henric tylko tyle miał do powiedzenia na pytanie Hotarubi. Słysząc wywód Lajosa dodał za to.
- Czyli rozumiem, że znacie tę kreaturę? Nie wiem, czemu Gregan nie ubił lub nie pogonił gadziny od razu chyba jest tak zdesperowany by znaleźć wiedźmę. Jak by jeszcze brakowało to poczwara dogaduje się z Zecarą się dobrali jak w czeluściach piekieł. Mniejsza, jeśli nie macie więcej pytań to nie będę wam przeszkadzał. - pół-elf zaczął powoli zbierać się do drogi z pewną nadzieją, że nikt go nie zaczepi. Słyszał, że ta grupa jest osobliwa, ale nie spodziewał się…, że prawie tak bardzo jak jego obecny pracodawca.

Lajosa z Hermlockiem pijane dialogi

Lajos zaś udał się na spotkanie z szeryfem, nie musiał daleko szukać garnizonu w końcu znajdował się on naprzeciwko hali miejskiej. W środku było kilku strażników zajmujących się swoimi sprawami lub szykujących się do patrolu, wskazali mu gdzie znaleźć szeryfa. Hermlock siedział za biurkiem przeglądając jakieś papiery, gdy zauważył ewangelistę odłożył je, co pozwoliło mu zobaczyć, że była to ulotka informująca o możliwym spotkaniu z nieumarłymi na trakcie.
- Witam w czymś mogę pomóc? Zresztą i tak się domyślam że masz jakąś sprawę więc o co chodzi ?
- Dobry, wieczór Panie Szeryfie wybaczcie mój “błogosławiony” stan, lecz dzisiaj doświadczyliśmy zaprawdę tragicznej przygody i musiałem nieco stępić ból istnienia nim zebrałem siły, aby wam opowiedzieć, co się stało kojarzycie kowala z kuźni Czerwonego Psa? Okazuję się, że jego mały synek został porwany, torturowany a w końcu zagłodzony na śmierć przez kultystę ptasiej demonicy, który zabił również jego matkę. Udręczona dusza malca powróciła, jako groźny niespokojny duch na szczęście udało nam się go pokonać a ciało zwrócić ojcu, aby zostało należycie pochowane dnia jutrzejszego - Wyjaśnił a Hermlock mógł zauważyć, że zwykle gadatliwemu Lajosowi słowa ledwo przechodziły przez gardło ze smutku - Niestety to jeszcze nie koniec kłopotów w notatkach oszalałego rzeźbiarza jest wzmianka o jakimś proroku, który podpowiedział mu te wszystkie okropne czyny nie wiem czy to jakiś majaki czy prawdziwa osoba, lecz pomyślałem, że warto was ostrzec zbrodniarz popełnił samobójstwo rozwalając głowę o ścianę też został duchem, lecz jego nie udało nam się stamtąd przegonić… Przyniosłem dzienniki Tam odnalezione, jako dowód zbrodni - Powiedział smutno, po czym położył wspomniane tomy na brzegu biurka.


Jeśli szeryf tego dnia miał, choć odrobinę dobrego nastroju to wyparowała ona zanim Lajos mógł zakończyć swój wywód. Przez chwilę milczał ze śmiertelnie poważnym wyrazem twarzy, po czym się odezwał wpatrując w stertę starych ksiąg.
- Więc wybraliście się na wysepkę… czy poza biednym Simonem i notatkami tego wariata znaleźliście coś jeszcze ?
- Tak, Panie Szeryfie: Sporo słojów z zamarynowanymi oczami i językami ludzkimi na oko ponad dziesięć nie liczyłem dokładnie, małe figurki ptaków zrobione z kości, które zgarnęła, Arija oraz jakiś magiczny zwój, który zagraną gnom znając go pewnie zastawi w lombardzie. Był też tam pomnik demona, który to wszystko spowodowała, ale której imienia lepiej nie wypowiadać na wszelki wypadek - Lajos przewertował dziennik szaleńca odwrócił go do rozmówcy i pokazał imię “Pazuzu” - Pomnik został przez nas zniszczony. Czy mógłbym was spytać, o Gargana? Wojownika króla kłamstw, który ściga wiedźmy? Chcemy sprawdzić czy rzeczywiście jakąś znalazł czy nie męczy jakiś niewinnych byłbym wdzięczny za wszelkie informacje - Poprosił.
Szeryf słuchał wywodu Lajosa z uwagą przynajmniej do chwili, gdy ten zmienił temat na poczynania inkwizytora, gdyby kapłan był trochę mniej podpity mógłby stwierdzić, że jego mina zdradzała nadzieję, że kolejna osoba, która przyjdzie do niego w ważnej sprawie będzie trochę bardziej trzeźwa.
- O posągu wiem tylko, że nie bardzo mieliśmy czas cokolwiek zrobić w tym temacie, bo ktoś był bardzo chętny do puszczenia budynku z dymem, gdy tylko stamtąd wywlekliśmy trupa Jarvisa to był zupełny chaos. Mieszkańcy byli wściekli, gdy dowiedzieli się, kto był mordercą a potem nie bardzo było jak się tam dostać, bo zaraz po podpaleniu zaczęli demolować schody… gdyby się od razu po wyjściu nie wygadali to być może moglibyśmy coś z tym zrobić. Już ja znajdę “ochotników” do odzyskania tych słojów… - Lajos mógł się zastanawiać czy szeryf mówił do niego czy głośno rozmyślał o feralnej nocy, której “awansował” na szeryfa wracając do rzeczywistości dodał - Rozumiem, że mówisz o Greganie… on jest “problematyczny” na początku jeszcze nie było źle, ale jak zniknęła Melissa to rzeczywiście zaczął przysparzać problemów nawet go aresztowaliśmy parę razy za zaczepianie podróżnych. Jednak nie robił nic, co by pozwalało nam go stąd odprawić zresztą słyszałem, że kończą mu się już pieniądze, więc możliwe, że w końcu da sobie spokój, chyba już nie będzie mógł nająć nikogo więcej…, Czemu się o niego wypytujesz?


- Wybaczcio Szeryfie, że ja aż tak błogosławiony, bo zwykle to tylko na lekkim rauszu tak jak Pijany szczęściarz przykazał, ale z tym biednym dzieckiem i jego ojcem to taka przykra sytuacja, że musiałem się znieczulić mocniej. O Gałgana to ja się pytam, bo jego człowiek z tej pożalcie się bogowie drużyny do nas przyszedł, że się ktoś tam zgubił w lesie podobno leśne duchy zaczęły ich atakować. Bo teraz to się Gałgan zakumplował z chowańcem zmarłej zielarki z bagien toż widzicie, że to kłamliwy wariat i wcale nie walczy z plugawą magią to trzeba go skontrolować i powstrzymać. To się pytam bo chciałem wiedzieć czy wolicie żeby go żywcem sprowadzić do lochu czy wolicie żeby miał wypadek gdyby stawiał opór ? - Wyjaśnił całą sytuacje przepraszającym tonem.
Lajos już po wyrazie twarzy szeryfa mógł stwierdzić, że ostatnie zdanie nie powinno paść i że może tego pożałować, wyraz twarzy sugerował, że Hermlock kontemplował złapanie ewangelisty za kudły i pokazanie mu “wypadku” jak na przykład przypadkowe zderzenie jego twarzy z kantem biurka oraz kilkukrotnie z butem. Gdy mordercze spojrzenie otrzeźwiło już mężczyznę szeryf odezwał się mówiąc powoli i stanowczym głosem.
- Wybacz wietrznie dziś, bo chyba słyszałem coś o “śmiertelnym wypadku” Gregana niedorzeczne prawda? Nie wiem, co w twoim durnym łbie się zrodziło i czy to część twojej wiary ci podsunęła taką myśl czy może alkohol. Jeśli to ostatnie to może bym poprosił chłopców by odprowadzili cię do pokoju “gościnnego” aż wytrzeźwiejesz i powtórzymy całą tę rozmowę jutro z samego rana po paru kubłach zimnej wody na oprzytomnienie. Nie wiem czy w waszych stronach każe się okaleczeniem lub śmiercią za bycie wrzodem lub upierdliwcem, który jednak nie robi nikomu poważnej krzywdy. Więc jak? Uznamy, że się przesłyszałem prawda? Wracając do rzeczy to dla wszystkich było by dobrze gdyby inkwizytor zdecydował się na powrót w swe rodzinne strony DOBROWOLNIE lub przynajmniej w jednym kawałku. Czy taka odpowiedź satysfakcjonuje pana Steelwell? Co do szczurzego plugastwa to może je spotkać zasłużona kara może to zadowoli pańską krwiożerczość a przepraszam… wypadkowość ?

- Gałgan pierwszy chciał mnie zabić! On i jego zawszona elfa rasistka! Więc wybaczcie, jeżeli nie pałam do niego miłością! Jeżeli na tyle rozumu mu zostanie żeby wiedzieć, kiedy się wycofać to z chęcią go puszczę. Taak niesamowicie krwawy ze mnie gość szczególnie wtedy, gdy pozbywam się goblinów zagrażających temu miastu albo pomagam nieumarłym odnaleźć spokój! Do tego przynoszę ci dowody na to, co się działo a tu taka wdzięczność?! Grozić mi będziecie Szeryfie?! Skoro tak wygląda wasza wdzięczność, że bardziej wam zależy na jakimś szmatławym pseudo paladynie bóstwa kłamstw i obrażaniu mojej wiary to moja noga więcej w tym gabinecie nie stanie żegnam ozięble! - Zakończył tyradę, którą pragnął zafascynować słuchacza, ale ten wydawał się niewzruszony, więc wściekły mówca ruszył do wyjścia.


Rzut na fascynacje wynik 12 Kostnica
Hermlock Wola: 19+3=22 Sukces



- Wdzięczność masz w tym, że udaję, że nie słyszałem, że snujesz sugestie o morderstwie w obecności przedstawiciela prawa, czego żeś oczekiwał? Oklasków? To ty wpadasz tutaj opisując Gregana różnymi tytułami jak jakiś fanatyk, który znalazł wroga swej wiary. Z tego, co pamiętam z waszych wyjaśnień wziął was za kultystów, ale odpuścił, gdy tylko się zorientował w pomyłce. Otrzeźwiej i przemyśl swoje słowa, bo chyba o parę łyków za dużo miałeś. Fakty są takie ze Gregan nie zrobił nic, co w świetle prawa czyniłoby kimś, na kogo można wystawić list gończy z napisem “Poszukiwany żywy lub martwy - w szczególności martwy.” Jeśli rzeczywiście zdecyduje się was zaatakować i nie złoży broni to będzie jego wybór jednak pomimo swej obsesji jest dość “rozsądny”. Bardziej bym się martwił o jego kompanów na twym miejscu. Więc jeśli jeszcze nie dotarło to tak preferuję by był sprowadzony tutaj żywcem. - szeryf wyjaśnił niewzruszony wybuchem Lajosa jak się sprawy mają.


Słysząc spokój w głosie rozmówcy Lajos podświadomie dostosował się do jego tonu uspokajając się po wcześniejszym wybuchu - Tjaa cholernie rozsądny słuchaj nie zrozumieliśmy się ja nie morduje bez powodu wypuściliśmy te parę, goblinów które złożyły broń i się poddały, Skiterfoot chowaniec wiedzmy z bagien też dostał drugą szanse. Niby w jej notatkach było coś, co mogło sugerować, że zabijał ludzi, ale nic nie było napisane wprost a nie wiemy ile kontroli wywierała na niego starucha, która go więziła magią, więc dostał drugą szanse. Mówię to po to żeby uświadomić ci, że nie jestem jakimś mordercom, który z radością pije krew każdego, kto nie podziela jego poglądów. Po naszym spotkaniu Gargan wcale nie wyglądał w moich oczach na takiego rozsądnego szukał tylko wymówki żeby mordować ludzi posługujących się magią po prostu chciałem się upewnić, że nie wystawisz listu gończego za mną, jeżeli ten mroczny świr rzuci się z mieczem na mnie albo jakąś niewinną rusałkę czy inną magiczkę. Jeżeli się okażę, że goni za kolejną wredotą podobną do tej z bagien to wtedy mu pomożemy, ale nie zezwolę mu mordować niewinnych albo tych, którzy mają szanse na powrót ze ścieżki mroku niestety, Gargan raczej jej nie ma, bo zaprzedał duszę mrocznym mocom. W każdym razie ja spróbuje to rozegrać pokojowo - Wyjaśnił na swą przydługą modłę dochodząc do wniosku, że nie ma, co z lokalną władzą iść na noże.


Płomiennooka postanowiła odszukać kapłana, by sprawdzić czy nie wylądował w rowie lub nie pobił się z szeryfem z religijnych pobudek. Na szczęście Lajos jeszcze kontaktował i być może, nie wyzwie na gołe klaty aktualnego stróża porządku we wsi.
Stojąc pod oknem, przysłuchiwała się w ciszy dyskusji, opierając się plecami o ścianę i strasząc każdego swoim świecącym w ciemności spojrzeniem. Nie miała zamiaru się wtrącać, jak i się kryć ze są osobą.
Ot zmieniła nudne otoczenie… na być może mniej.

Szeryf westchnął, po czym kontynuował.
- Jak już mówiłem jest problematyczny i wolałbym by wrócił już do siebie, ale mimo wszystko nikogo nie zabił ani nie torturował, więc nie klasyfikuje go to, jako kogoś za czyją głowę można wystawić nagrodę. Może przekonacie go by dał się spokój z tym wszystkim, ale jego pomagierzy mogą nie być zachwyceni, kilku z nich wydaje się podejrzanych. Zwłaszcza ta cała elfka… widziałem już kilku czarodziejów z przerostem ego i przekonaniem, że są nie wiadomo, kim. Musieliśmy ją przymknąć by ochłonęła, gdy zaczęła się awanturować w Pierzastym Wężu, bo część towarów nie była na sprzedaż a w jej mniemaniu upośledzony właściciel odrzucił jej wielce “hojną” ofertę. Znaczy się jak ona to ujęła? „Pokaże tępej małpie jak naprawdę powinno się używać magii” czy coś w tym stylu. Tak czy inaczej po obowiązkowej odsiadce i spłacie szkód daliśmy jej znać, że nie jest zbyt mile widziana. Nawet wysłałem raport do Margimaru na wypadek gdyby tam się skierowała, ale ta musiała na moje szczęście dogadać się z Greganem. Zapewne liczy, że zdobędzie bibliotekę czarownicy czy coś w tym stylu z drugiej strony możliwe ze liczyła, że zdobędzie jakieś zaklęcia od podróżnych, których zaczepiają. Zresztą sam miałeś okazję zobaczyć, jakie ma nastawienie do ludzi…


Lajos słuchał uważnie słów Szeryfa - To tak jak byśmy znali innego Gargana, bo na cmentarzu miałem wrażenie, że Arije zamordowałby na miejscu za używanie magii, Caldwena za to, że jest gnomem i zbyt podobny do maga a ledwo się wstrzymał żeby mnie z Arabelką nie siekać na miejscu za to, że nie lubi naszych bóstw. Może to faktycznie to jego nowe towarzystwo? W każdym razie nie martwcie się przepędzę dla was te szumowiny z okolic w ramach czynu społecznego! Dziękuje za informacje i przepraszam za nerwy - Lajos skłonił się głęboko zamiatając podłogę czapą z piórkiem jakby był aktorem w przedstawieniu, po czym, ruszył z powrotem ku Miedzianemu Smokowi z zamiarem przekazania reszcie, czego się dowiedział.
Arija ruszyła za Lajosem kilka metrów dalej.
- Tylko nie puśćcie lasu z dymem, gdy będziecie próbować go przekonać do poddania lub tłumaczyć mu to w inny sposób, choć wtedy to Shalelu się z wami rozliczy nie ja… - rzucił szeryf kręcąc głową do odchodzącego kapłana.
 
Brilchan jest offline