Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-06-2016, 13:32   #216
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Cokolwiek Wilhelm próbował jej udowodnić, zdecydowanie nie taki skutek pragnął osiągnąć. Norsmanka twardo trzymała się na nogach po wypiciu dużej ilości alkoholu i nawet zawroty głowy jej nie doskwierały. Dla niej mocne trunki były jak mleko dla noworodka, czymś naturalnym i jedynym do picia, odżywcze soki! Chlanie i pierdolenie były nieodzownym elementem jej kultury pochodzeniowej, której nawet jako urodzona kobieta, nie potrafiła się wyprzeć. W zachowaniu często przypominała swoich pobratymców, z tą różnicą, że ona miała cycki i zupełnie inny sprzęt, który jakby wykluczał ją z możliwości pieprzenia się bez konsekwencji i silnego zdominowania kochanka.
Lepiej miała się sprawa z piciem. Tutaj płeć nie stawiała limitów, a Norsmanka potrafiła dorównać innym chłopom z Norski, stając często w szranki na najmocniejszą głowę. Była to przednia rozrywka, bardzo prostacka, ale Lexie sprawiała wiele przyjemności. Była ubawiona i podekscytowana niemal tak samo, jak po krwawej rzezi na zwierzoludziach.
Blondynka weszła do pokoju zamykając za sobą drzwi. Wewnątrz było ciemno i tylko nieszczelne okno wbudowane w mury, dawało nieco światła. Kobieta posadziła nieco wstawionego Wilhelma na jego łóżku, nachylając się nad nim, aby ostrożnie usiadł i nie przywalił potylicą w znajdującą się za nim ścianę.
- U nas w Norska to by taka pijana facet zostawić pod stół, jak jebł tak spał. Lexa mieć dobra zabawa, choć wasza Imperium słaba mieć głowa - powiedziała z uradowaniem na ustach. W sumie Wilhelm nie był jakoś mocno strzepany alkoholem, wręcz sam zaproponował, żeby pójść z nim i dokończyć bitwę na picie w pokoju, ponieważ miał w plecaku jeszcze swój prywatny zapas. Lexa jednak nie była pewna, czy dalsze picie to taki świetny pomysł
- Imperium a Norska to dwa różne światy - stwierdził Wilhelm opierając się wygodnie o ścianę. Czuł, że mocno przeholował z alkoholem, jednak nie przejmował się tym wcale. Ba! Z chęcią wypiłby jeszcze więcej! Kiedy każdy dzień mógł być jego ostatnim, hedonistyczne nawyki zyskały na sile, a wszelkie konsekwencje zdawały się jedynie nieznaczącymi wiele przestrogami. Za dawnych czasów również raczej nie skąpił od przyjemności, jednak zwykle potrafił wyznaczyć sobie granicę (lub jego sakiewka je wyznaczała), których wolał nie przekraczać. Teraz jednak wszelkie te ograniczenia wydawały mu się jedynie śmiesznym żartem. Chciał nacieszyć się życiem, póki jeszcze je miał.
- Wy, tam w Norsce, kiedy nie toczycie krwawych walk, to chyba nie macie zbyt wiele ciekawych rzeczy do roboty. Więc co wam pozostaje? Chlanie, albo pieprzenie się. Nie dziwne, że macie takie mocne głowy - mówił całkiem rozbawiony. - Swoją drogą… - Lekki uśmiech pojawił się na jego twarzy, a oczy roziskrzyły się wesoło, kiedy spoglądał na wojowniczkę. - Ciekawe czy to drugie wychodzi wam równie dobrze jak pierwsze.
Kobieta nie wyprostowała się, gdyż w tej pozycji zatrzymały ją jego slowa. Zmrużyła nieco oczy i przechyliła głowę lekko w bok, nie odrywając spojrzenia od Wilhelma. Jej długie, jasne jak poranne słońce włosy układały się miękko na prawym ramieniu i spływały prosto w dół, zatrzymując się niewiele niżej niż niewielkie piersi. Początkowo otworzyła usta z szerokim uśmiechem, aby coś odpowiedzieć, jednak gdy nabrała do płuc powietrza, zatrzymała się. Lexa od samego początku wiedziała, że kaleczy znany wszem i wobec język, tym samym nastawiajac się na drwiny. Naturalnie wcale jej to nie obchodziło i porozumienie się z tymi ludźmi było jej obojętne, gdyż miała nadzwyczajną pewność, że ich mordy i uśmieszki szybko znikną, kiedy ulatująca ciurkiem krew z ich żył i tętnic zatrzyma ich życie. Teraz jednak stała przed mężczyzną, który już od momentu wyprawy ją irytował i śmieszył. Jego gadulstwo, choć płynne i niepozbawione piękna dokładności mowy Reiklandzkiej, drażniło z początku ze względu na to, iż kobieta nie lubiła być ciągnięta za język. Po prostu nie lubiła mówić w tej ich mowie.
Dotychczas twarz blondynki była blisko jego twarzy, a ciśnienie jak i napływ gorąca poczęły w niej narastać, jednakże Norsmanka w końcu się wyprostowała, górując nad siedzącym mężczyzną wzrostem. Odgarnęła roztargane włosy przyglądając się mu w przedłużającym się milczeniu, a cisza jaka nastała zdawała się być krępująca. Przełknęła głośno ślinę, paraliżując go swoim spojrzeniem, jakby chciała sprawdzić jego strach. Nie dało się ukryć, że ciało Lexy było silnie umięśnione i skażone licznymi bliznami. Na jej brzuchu wyraźnie rysował się każdy mięsień, a zagojone, dawne rany pozostawiły po sobie blizny jaśniejsze od jej cery. Była również posiadaczką wielu, czerwonych tatuaży. To samo działo się na jej ramionach, a także udach. Wszystko to było dla Wilhelma odsłonięte i podane jak na talerzu, gdyż Norsmanka chcąc odpocząć od ciężkiej zbroi, pozostała jedynie w swojej skórzanej przepasce, zasłaniającej piersi, oraz drugiej na biodrach, która skutecznie osłaniała jej pośladki. Reszta ciała była obnażona i postawiona tuż przed jego oczami, jak nieudane dzieło sztuki lub trofeum
- Nie bać się? - spytała w końcu twardym tonem głosu, wydobytym prosto z gardła, nie konkretyzując o co dokładnie jej chodzi. Im mniej słów, tym lepiej.
Wilhelm na sekundę spoważniał. Wcale nie ugiął się przed miażdżącym spojrzeniem kobiety, ani przed jej słowami. Wpatrywał się w nią bez ustanku, a jego oblicze nie okazywało ani strachu ani jakiegokolwiek wahania. I ewidentnie ta odwaga nie była jedynie efektem działania alkoholu. Norsmanka mogłaby pomyśleć, że siedzi przed nią kompletnie inna osoba, niż ta, którą poznała kiedy wyruszali z Altdorfu. Tym razem w jego zachowaniu nie było nic sztucznego. Nie była to tylko kolejna gra aktorska, czy fałszywa maska, za którą krył swoje prawdziwe oblicze.
- W ciągu tych trzech dni, odkąd wkroczyliśmy do tego cholernego lasu, pogryzły mnie zmutowane wilki, zostałem poturbowany przez minotaura, czułem woń spalonego futra centigorów, nafaszerowałem kulami oddziały zwierzoludzi, spotkałem się twarzą w twarz ze smrodem trolli bagiennych i straciłem ucho w walce z całym stadem tych pomiotów chaosu - Wilhelm wymieniał wszystko poważnym tonem, niemalże na jednym oddechu. Po chwili jednak wrócił jego dobry humor. Zaśmiał się i zrelaksował. Z uśmiechem znowu zlustrował Lexę wzrokiem. - O reszcie nie chce mi się nawet wspominać. Teraz ja również mogę się pochwalić własnymi bliznami. Po tym wszystkim, mogę w końcu szczerze powiedzieć, że nie. Ja nie bać się.
Kobieta uśmiechnęła się półgębkiem, a po chwili spod jej warg ukazały się zęby, wyraźnie powstrzymywała się od śmiechu. Chciała powiedzieć mniej słów, bo im mniej mówiła, tym mniej popełniała błędów, ale widać nie sprecyzowała dokładnie, czego mógłby się bać. Lexa westchnęła głośno, przegryzając mocno dolną wargę i zbliżając się niespiesznie do mężczyzny, weszła kolanami na łóżko, siadając na Wilhelmie okrakiem i chwytając rękami kołnierza jego koszuli.
- Lexa pytała, czy nie bać się, że od sprawdzania, spuchnie tobie kutas? - doprecyzowała wulgarnie, dociskając pośladki do jego krocza i nachylając się nad twarzą mężczyzny. Jej dłonie mocno ścisnęły koszulę, jakby chciała ją z niego zedrzeć siłą.
- A ja mówiłem, że się nie boję - zaśmiał się Wilhelm, ciągle spoglądając na Lexę z rozbawieniem, które jednak nie miało w sobie ani krzty złośliwości. Wyglądał nawet, jakby jej zachowanie całkiem mu pasowało. Nie był przyzwyczajony do aż tak dominujących kobiet, jednak nie był to dla niego problem. To mogło być całkiem interesujące i przyjemne doświadczenie. Życie aktora miało w sobie wiele zalet. Jedną z nich było dosyć spore zainteresowanie płci przeciwnej, dzięki czemu Andree specjalnie nie musiał martwić się dotychczas o zaspokojenie swych potrzeb. Jednak nigdy wcześniej nie miał do czynienia z podobną do Lexy kobietą. Odruchowo jego biodra lekko napięły się, a ręce zaczęły wolno wędrować wzdłuż ud dziewczyny w górę.
Na ten odruch akceptacji kobieta szarpnęła z całych sił jego koszulę, rozdzierając jej materiał i obnażając tors mężczyzny. Gwałtownie wpiła się wargami w jego usta, przylegając mocniej każdym kawałkiem swojego ciała do niego. Jej biodra poruszały się spokojnie, ocierając o przyrodzenie. Lexa czuła napięcie jego ciała i wzrost podniecenia, co jedynie bardziej ją nakręcało. Wargami pieściła jego usta, wsuwając język w ich głąb, aby zetknąć się z jego językiem. Ręce kobiety powędrowały w stronę spodni, które zaczęła odpinać. Jej ciało pomału zaczęło się skręcać napierajac na niego, aby mogli razem położyć się wzdłuż łóżka. Wilhelm w podnieceniu dał się ponieść Norsmance. Przekręcił się wraz z nią, wygodnie kładnąc się na materacu. Jego dłonie gwałtowanie wędrowało po plecach dziewczyny, wyczuwając każdą ranę i bliznę na nich. Gdy natrafił na skórzaną opaskę, chwycił za materiał i pociągnął go w dół, obnażając piersi kobiety. Z przyjemnością odczuwał ich ciepły dotyk na swym nagim torsie. Zaraz jednak jego ręce powędrowały w dół, do drugiej połowy stroju kobiety. Nie zdążyły jednak spocząć na pośladkach, kiedy to blondynka oderwała się od jego ust i przesunęła się niżej, żeby zedrzeć z niego spodnie. Te jednak pozostawiła w nienaruszonym stanie, nie rozrywając ich materiału, za co w sumie Wilhelm powinien być jej wdzięczny. Podczas powrotu na swoją poprzednią pozycję, przejechała językiem po trzonie penisa i włożyła go do ust zagłębiając do samego końca. Mężczyzna nie tylko jęknął, ale i niemal przeklął z rozkoszy, a jego ciałem targnęła ogarniająca przyjemność. Kobieta jednak nie planowała zatrzymać się tam na dłużej, bowiem po zwilżeniu ustami oderwała się od razu i zaraz potem opadła ponownie biodrami na jego miednicy. Twarda i naprężona męskość zagłębiła się gwałtownie w jej wnętrzu. Kobieta naprężyła ciało i odchyliła głowę do tyłu. Ciało aktora poruszało się rytmicznie sprawiając błogą rozkosz im obojgu. Sięgnął dłońmi do jej piersi, pieszcząc je ku swej przyjemności. Trwali tak przez dłuższą chwilę, podczas której Wilhelm mógł napatrzeć się na nagą towarzyszkę broni i dojrzeć każdą bliznę, ranę jak i wymalowane, czerwone tatuaże. Ta dzikość jedynie bardziej go nakręcała, a jej energiczne ruchy i rozwarte usta, z których wydobywało się przyjemne dla ucha westchnienie, działały pobudzająco. W końcu jednak sięgnął jedną dłonią do jej pleców, a przy pomocy drugiej podniósł się do siadu. Ponownie przywarli do siebie nieskrępowani, nadal nie przerywając rytmicznych ruchów bioder. Ich usta zwarły się razem na krótką chwilę, po czym mężczyzna zaczął wolno schodzić niżej ku jej szyi, sprawiając tym samym, że z gardła Norsmanki wydobył się cichy, podniecający jęk.
Lexa z silnej i wulgarnej wojowniczki stała się pociągającą kobietą, a jej twardy dotychczas ton głosu, zamienił się w przyjemny dla ucha pomruk rozkoszy. Choć na chwilę można było zapomnieć o jej wulgarności i braku w obyciu. Kobieta oddychała szybko i płytko, co chwilę wydobywając z siebie odgłosy podniecenia. Jej wygięte, umięśnione ciało było elastyczne, a jego ruchy rytmiczne i pewne swoich czynów. Przyciskała pośladki najmocniej do ud mężczyzny, aby czuć go jak najgłębiej w sobie. Blondynka w swych poczynaniach zdawała się być zachłanna i równie pospieszna co przy szarży na przeciwnika. Chwyciła za jego ręce, aby przesunąć je niżej i ułożyć na swoich pośladkach, stanowczością nakazując im tam zostać. Dłoniami przesunęła po nagich ramionach Wilhelma. Ogarnięty podnieceniem mężczyzna przycisnął się do Lexy mocniej, a jego ruchy stały się jeszcze bardziej intensywne. Stare łóżko zaczęło skrzypieć pod wpływem ich przeżyć, jednak z pewnością nie była to rzecz, która mogła w jakiś sposób rozproszyć dwójkę kochanków. Ręce Wilhelma znowu powędrowały na jej plecy, tym razem chwytając je jeszcze mocniej. Mężczyzna chciał się położyć plecami na łóżku,pociągając ze sobą Norsmankę, jednak ta brutalnie pchnęła jego ciało na łóżko, a gdyby spróbował się znowu podnieść, ponownie by go popchnęła. Po kilku silnych kołysaniach bioder, w końcu nachyliła się nad jego twarzą, tak że znaleźli się w pozycji leżącej, zwarci w namiętnych pocałunkach i gwałtownej, mocnej penetracji. Kobieta w chwili ekstazy przegryzła Wilhelmowi wargę do krwi, sprawiając mu tym samym ból. Mężczyzna jęknął, ale jego podniecenie jedynie narosło, kiedy to język blondynki zaczął pieścić jego wargi zlizując z nich sączącą się z rany krew.
- Znak - mruknęła mu do ucha, chwytając jego płatek w usta i ssąc mocno, póki nie poczuła jak jego ciało drży, a penetrujący mocno jej wnętrze, naprężony członek zaczął pulsować. Ciche jęknięcie mężczyzny oraz rozluźnienie mięśni dało jej znak, że jego rozkosz osiągnęła swoją granicę. Lexa oderwała się od ucha Wilhelma, przechodząc ponownie do ust, z których scałowała wciąż płynącą niespiesznie krew, a gdy odsuwała twarz ich pełne podniecenia spojrzenia spotkały się ze sobą.

Trwało to jednak tylko chwilę, gdyż wojowniczka z ciężkim oddechem i przyspieszonym biciem serca, zeszła z mężczyzny i zaczęła się ubierać. Skoro była duża szansa, że niedługo polegną w wielkiej bitwie, nie było sensu przepuszczać takiej okazji, bo być może już się nie przytrafi. Stojąc do niego plecami zerknęła przez ramię sprawdzając co robi. Nie był aż tak mocno pijany by nie móc dojść do siebie po dwóch kwadransach. Nie zważając już dłużej na jego czyny i czy ma zapasową koszulę, przygotowała się do zwiedzenia lochów, dzierżąc w rękach swój topór.
- Wilhelm - powiedziała jak gdyby nigdy nic, swoim chłodnym tonem głosu - Zwiedź razem lochy - zaproponowała stanowczo odwracając się do niego przodem.


Drzwi od pokoju otworzyły się gwałtownie, ukazując wyłaniających się na korytarz Norsmankę i Aktora. Obydwoje dziwnie na siebie patrzyli, choć Lexa chyba znowu się nabijała, że jest tchórzem i boi się ciemnych piwnic pełnych głupich szczurów. Wtem blondynka dojrzała skradającą się Katarinę i wyjątkowo nie miała ochoty na jej smęty i fochy. Próbowała dogadać się z młodą wiedźmą, jednak ta zdawała się nie być nawet ku temu chętna. Wojowniczka rzuciła norskimi wulgaryzmami w jej kierunku i pokierowała się ku schodom prowadzącym w dół, a Wilhelm ruszył za nią.
W lochach zachowywali należytą ciszę i spokój. Kobieta nie czuła zdenerwowania, ale mimo to wciąż miała mięśnie napięte i gotowe do walki. Mężczyzna szedł tuż obok z gotowym do strzału garłaczem. Niemalże by go użył i podziurawił wieśniaka wraz z tym nowym, którego blondynka nawet nie znała z imienia.
- Głupi Klaus - wyzwała go cofając ostrze topora, które niemal rozłupało mu czaszkę. Całkowicie zignorowała fakt, że sama mogła dostać strzałą, a utkwiony w ciele grot nie byłby łatwy do wyjęcia. Od początku ta dwójka na siebie warczała, więc niekoniecznie dziwiła ta wrogość. Jednak pomimo tego, Lexa i tak była w lepszym nastroju niż zazwyczaj, więc tym razem we czwórkę ruszyli niezbadanym dotychczas korytarzem. Szli ostrożnie, rozglądając się na boki, jakby mieli się czegoś spodziewać, choć tak naprawdę wątpili w czyjąkolwiek obecność. Niespodziewane pojawienie się zjawy lekko ich zdekoncentrowało, Wilhelm wystrzelił z garłacza, a Norsmanka próbowała rozwalić ducha toporem. Wszystko jednak przez nią przeleciało, jakby zupełnie nie istniała i była wytworem ich wyobraźni.
Lexa odprowadziła zjawę wzrokiem, gniewnie mrużąc oczy. Jeszcze nic nie spierdoliło spod jej topora tak jak to małe, mroczne gówno! Kobieta chwilę musiała się zastanowić, ale tupot stóp pozostałych ludzi, zwabionych tutaj hukiem wystrzału z broni, skutecznie ją rozproszył. Warknęła pod nosem szczerząc zęby
- Lexa iść za ta zjawa, urwać jej łeb - oznajmiła jedynie mijając wszystkich i trąciła kogoś barkiem, przepychając się. Nie miała zamiaru bezmyślnie tutaj stać, a zdawało jej się, że nie ma nic normalnego w latających, niematerialnych poczwarach z jakąś latarenką w łapsku. Być może chciało im coś pokazać, a być może doprowadzić w pułapkę? Cokolwiek by to nie planowało, blondynka miała w zamiarze podążać tego śladem.
Zignorowała innych wieśniaków, którzy przyleźli tutaj zwabieni hukiem. Nie interesowali jej. Wszyscy, nie wiedząc czemu, udali się za blondynką, biadoląc przy tym niesamowicie. Lexa pomału miała dosyć tych rozmów, które do niczego nie prowadziły, ani w niczym nie pomagały. Idąc w ślad za zjawą dotarli jedynie do pokoju, w którym były zwłoki bezbronnych ludzi. Kobiecie ani się sniło przekraczać próg.
- Nie pierdolta już, gówno jest tu. Jakieś zwłoki - burknęła Lexa, a na jej twarzy zagościł kwaśny grymas. Przetarła ręką swój zakrzywiony nos i machnęła toporem na odczepne. Liczyła na coś ciekawszego. Odeszła od drzwi, obdarzając po drodze spojrzeniem Wilhelma i uśmiechnęła się półgębkiem. Rozglądając się wokoło wytężyła słuch. Oparła się plecami o ścianę i obserwowała korytarz, by wiedzieć czy coś nadchodzi.
Lexa była gotowa przypierdolić nadchodzącemu z topora, jednak usłyszawszy znajomy sobie głos bardzo zmarkotniała. Schowała broń zakładając ręce krzyżem pod piersiami i stała wciąż przez wejściem do pomieszczenia, pilnując korytarzy i tego, czy nie nadchodzi ktoś nieproszony. Pojawienie się dziadka zawiodło jej oczekiwania, wciąż nie miała komu spuścić wpierdolu. Nudniejszej wyprawy w życiu nie przeżyła!
Zbudzony ze snu Dziadek, w swej długiej pidżamce i czapeczce z pomponem, przyczłapał starczym krokiem od razu rugając wszystkich za hałas. Lexa splunęła przeżuwanym do tej pory kawałkiem skórzanego paska i zmierzyła Pyotra groźnym spojrzeniem.
- Lexa i Wilhelm bawić się w poszukiwanie - burknęła kobieta występując na przód i napinając mięśnie spojrzała wymownie na Pyotra, zaciskając przy tym pięści
- Ma z tym Dziadek jakiś problem?
- I co Lexa znaleźć?
- zapytał zniecierpliwiony.
Nie odpowiedziała. Zamiast tego wskazała ręką na pomieszczenie, w którym ściany oznaczone były nieznanymi jej malowidłami. Dziadek Rybak pospiesznie przekroczył próg i rozpoczęło się wielkie główkowanie na temat zobaczonych run. Kobieta uśmiechnęła się wrednie pod nosem, słysząc rozmowę wewnątrz pomieszczenia. Najwyraźniej nawet Dziadek się wkręcił w zwiedzanie, a miał z początku tyle pretensji o hałas.
Kolejne kroki sprawiły, że Lexa przerzuciła oczami. Ile jeszcze ich się tutaj zlezie? Brakowało chyba tylko Severusa i Lamberta. Od razu rozpoznała kroki Katariny, jednak nic nie powiedziała, po prostu zmierzyła dziewczynę nieprzyjaznym spojrzeniem i skrzywiła się gorzko. Czekała, kiedy to wszystko w końcu się skończy, albo kiedy znajdą wartościowe rzeczy, jak mikstury czy opatrunki.
Zamiast tego, Lexa usłyszała wydobywający się z pomieszczenia huk, a potem płacz i krzyki Adara. Lamentował jak mała dziewczynka, więc kobieta postanowiła sprawdzić co się dzieje. Przy ścianie leżała Katarina, jakby bez życia. Norsmanka szybko do niej podbiegła sprawdzając temperaturę działa
- Zabiliście ją - rzuciła oskarżycielsko, błyskawicznie omiatając wzrokiem otoczenie. Drzwi, których wcześniej nie widziała, od razu rzuciły jej się w oczy. Przerzuciła wiedźmę przez ramię i spróbowała je otworzyć z nadzieją na znalezienie jakichś leków czy mikstur, ale nic z tego. Wyszła więc na korytarz, by dać innym nadzieję i udawać, że ratuje Katę. Jednak jak miała ją ratować? Żadnych obrażeń, krwawienia, brak pulsu i oddychania. Lexa nachyliła się nad dziewczyną wpuszczając w jej płuca nieco powietrza. To jednak nie poskutkowało. Wzięła ją na ręce i przyniosła do pokoju, położyła ją na znajdujący się tam blat
- Nie żyje - oznajmiła bez większych emocji oglądając się na pozostałych. Ich miny jednak nieco ją zafrasowały.
- To znacza… Emm.. Moja kuzyn kiedyś jak przyjebać grzbietem w gleba, też stracić oddech… Na jakaś czas - dodała nie wiedząc co mogłaby powiedzieć, aby nie musieć skupiać na sobie i martwej dziewczynie tych licznych spojrzeń.
- O, patrzta - odwróciła uwagę wskazując palcem na jakieś alchemiczne urządzenie, do którego podeszła energicznie. Wzięła je do rąk oglądając, miało jakieś dziwne rurki. Lexa nie miała bladego pojęcia, co to za gówno.
- Można jeszcza do tego podłączyć, czy coś - po tej wypowiedzi zamilkła. No cóż mogła zrobić więcej? Wskrzeszanie było złem. Nie należało budzić zmarłych i niepokoić ich ciał. Blondynka wierzyła, że może naprawdę Kata straciła na chwilę oddech. Tyle, że ta rzekoma chwila, troszkę się przeciągała.
Stali tak jeszcze chwilę, wszyscy zmartwieni, ale przecież sami doprowadzili do jej śmierci. W pewnej chwili Kata odzyskała wszystkie funkcje.
- Mówiła, że jak moja kuzyn! - potwierdziła Lexa nie wierząc w swoje własne słowa, ale próbowała załagodzić sytuację. Sprawdziła dziewczynie temperaturę, ciepłota pomału wracała. Chwyciła ją pod kolana i za plecy, unosząc i chcąc wynieść z pokoju, aby udzielić pomocy medycznej, gdyż wszystkie napary miała w swoim plecaku, który został przy łóżku. Wtedy właśnie kucharzyna stwierdził, że już nie jest rozklejającą się babą. Pewnie, bo skoro już ktoś inny pomógł uratować życie Katarinie, to on nagle też umie się nią zająć. Lexa poczuła wszechogarniającą ją wściekłość, porównywalną do kurwicy choleryka. Najpierw doprowadza do jej śmierci, a potem śmie twierdzić, że jej pomoże? Że cokolwiek potrafi?
Norsmanka nie miała zamiaru się kłócić. Odwróciła się rzucając w niego gwałtownie młodą czarodziejką i nie bacząc czy ten przewrócił się pod jej ciężarem, wyszła z lochów, agresywnymi krokami kierując się w stronę kwater.
Blondynka poszła do swojego pokoju, początkowo siadając na łóżku, potem wstając i grzebiąc w plecaku. Następnie podeszła do małej okiennicy wyglądając na zewnątrz, a potem znów usiadła na materacu. Nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić, więc wyszła trzaskając drzwiami i udając się na małą przechadzkę, starała się unikać wracających z lochów ludzi. Nienawidziła ich, imperialny debilizm sączył się z każdego otworu tych tępych i zadufanych w sobie osób. Zero wdzięczności, zero odpowiedzialności, zero czegokolwiek. Była zła. Musiała odreagować.



* * *

- Pieprz mnie jak mężczyzna - powiedziała kiedy to ponownie znalazła się w jego pokoju. Pchnęła Wilhelma na łóżko, które zaskrzypiało pod gwałtownym upadkiem. Lexa bez zbędnych zabaw zdjęła z siebie resztki odzienia, stając przed nim naga nie po raz pierwszy. Na ten widok i słowa znów narosło w nim podniecenie. Norsmanka rzuciła się na niego z dzikością, jak poprzednio siadając na nim okrakiem, ale tym razem z większym impetem. Od razu przywarła ustami do jego warg, pożerając mężczyznę namiętnymi i agresywnymi pocałunkami. Jej nagie biodra z dzikością ocierały się o krocze, powodując gwałtownie narastające napięcie. Wilhelm poczuł, jak blondynka drugi raz próbuje go zdominować, jednak tym razem zdecydowanie bardziej ostro, więc odważył się to zmienić. Chwycił ją za pośladki i uniósł do góry, aby rzucić plecami na łóżko. Złapał kobietę za nadgarstki i przycisnął je mocno do materaca tuż nad jej głową. Kobieta szarpnęła się i mimo iż była silniejsza, Wilhelm obrał sobie za cel poskromienie jej złości. Zablokował jej ruchy nóg siadając na niej okrakiem i posyłając kobiecie cwany uśmieszek. Lexa gniewnie zmrużyła oczy i zamachnęła się głową, uderzając go niegroźnie we wcześniej przegryzioną przez nią wargę. Wilhelm syknął z bólu i językiem wyczuł metaliczny posmak krwi na wargach, zaś Lexa uśmiechnęła się wyraźnie zadowolona. Gdy upewnił się, że jego czyny mimo agresywnych protestów, jednak jej się podobają, wpił się mocno w jej rozpalone usta, pozwalając zasmakować krwi płynącej z wargi, po czym zaczął robić to, o co go prosiła - pieprzyc ją.
Kobieta tym razem, w przypływie ekstazy, pozostawiła na jego plecach ślady swoich paznokci.


Lexa otworzyła oczy pół godziny przed świtem. Nie wiedziała nawet kiedy po skończonym stosunku padła ze zmęczenia i zasnęła. Obudziła się leżąc obok Wilhelma, a jej nagie ciało przykryte było podwójną warstwą koców. Nie wiedziała, w którym momencie mężczyzna ją przykrył, jednakże to był miły gest. W twierdzy unosił się nieprzyjemny chłód, który mógłby doprowadzić do spadku temperatury i osłabienia. Lexa przez chwilę przyglądała się śpiącemu obok niej mężczyźnie, jednak doskonale wiedziała, że musi stąd spadać. Nigdy wcześniej nie spała z kimś, z kim się rżnęła, więc była to dla niej nietypowa sytuacja. Chcąc się wymknąć spod ściany zaczęła przechodzić przez Wilhelma po cichu, jednak zdradzieckie łóżko zaskrzypiało nieznośnie. W połowie drogi, gdy już jedna noga niemal sięgnęła podłoża, a druga wciąż była po drugiej stronie mężczyzny, ten zatrzymał ją, chwytając mocno za uda.
- Wybierasz się gdzieś? - spytał Andree otwierając jedno oko i spoglądając na siedzącą na nim Lexe. Ta zmrużyła oczy, a jej usta naburmuszyły się w groźnej minie, która już przestała robić na nim wrażenie. Potwór, który gotów był cię zabić i plunąć ci w twarz, stał się dla niego bestią w skórze namiętnej i dumnej kobiety.
- Tak - odparła powściągliwie. Jego brew zawędrowała ku górze wymuszając bardziej rozbudowaną odpowiedź, a trzymające jej ud ręce, zaczęły gładzić skórę kobiety
- Do swoja pokój - dodała objaśniając i choć mogłaby siłą wstać, nie zrobiła tego. Zamiast tego delektowała się dotykającymi jej dłoniami i jego rosnącym podnieceniem, którego nie dało się nie wyczuć. Zawróciła nogę będącą przy podłodze i oparła kolano o łóżko, nachylając się nad Wilhelmem, aby przywrzeć do niego ustami i ostatni raz zgarnąć odrobinę rozkoszy, która po tych wszystkich przeżyciach, zdecydowanie im się należała. Za każdym razem, gdy kobieta była silnie pobudzona, wbijała mu swoje paznokcie w obnażony tors, pozostawiając na nim ślady swojej dzikości i zadowolenia.


Kiedy Norsmanka wróciła do swojego pokoju, na zewnątrz zaczynało pomału świtać. Wykończona nocnymi wrażeniami padła na swoje łóżko, zakrywając się aż po czubek głowy kocem i zasnęła w ciągu zaledwie kilku sekund. Kiedy ponownie się obudziła, był już ranek, a z korytarzy twierdzy słychać było ruch obudzonych i szykujących się w dalszą drogę ludzi. Kobieta wstała z łóźka, aby najpierw zająć się raną Severusa, nie omieszkała jeszcze wymienić z nim kilku zdań. Wciąż czuła wewnątrz siebie efekty minionej nocy, choć zmęczenie pomału zaczynało mijać. Gdy tylko skończyła pomagać akolicie, ubrała się w zbroję, spakowała i opuściła pokój, pozostawiając mężczyznę samego ze swymi myślami.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline