Epoka dzieci-kwiatów, zdaniem Jacka przynajmniej, minęła może nie wieki, ale z pewnością parę dziesiątków lat temu, zaś tęczowołosa już dawno wyrosła z wieku wiławianków. A jednak zdawać się mogło, iż nic innego jej nie interesuje, jak tylko rosnąca przy drodze roślinność, z kwiatkami na czele. Niczym panienka, która wybrała się na spacer po parku.
Totalny tumiwisizm?
Jack z pewnością nie był taki spokojny, chociaż jako najmłodszy w tym gronie nie zamierzał się zdradzać ze swymi uczuciami.
Podobnie jak i z myślami. A te do optymistycznych nie należały, bowiem mając zerową wiedzę o sytuacji, w jakiej się znalazł, nie miał pojęcia, jak się z niej wydostać.
Jeśli to były jakieś sztuczki techniczne, hologramy czy coś w tym stylu, to musiał przyznać, że należały do bardzo zaawansowanych. Przenikanie przez siebie trójwymiarowych obrazów - to nie była zbyt wielka sztuka, ale moneta się odbiła... Od powietrza? Od iluzji?
Czy gdyby rzucił w amazonkę pięciopensówką, to moneta by przeleciała? Jak przez ducha?
Jednak jakoś... zawahał się. Dziewczyna zdawała się być nad wyraz rzeczywista, a on nie miał zwyczaju rzucać czymkolwiek w przedstawicielki płci pięknej.
Czy coś było z jej uszami, tak jak to stwierdziła tęczowowłosa? Jack nie był tego całkiem pewien. A nuż oczy go myliły. Możliwości jednak nie miał, by się upewnić, bo amazonka odjechała, popisując się całkiem niezłymi jeździeckimi umiejętnościami.
Naprawdę mieli do czynienia z elfami? A jeśli tak, to kto miał rację, opisując te istoty - Tolkien, czy Anderson w 'Trzech lwach i trzech sercach"?
A po sekundzie nie tylko w elfy Jack był w stanie uwierzyć, bo o ile niscy ludzie istnieli i w dwudziestym pierwszym wieku, o tyle niewiasty wysokości dłoni, na dodatek uskrzydlone, na Wyspach Brytyjskich nie występowały. No chyba że w bajkach, legendach czy na rysunkach rodem z fantasy.
Jeśli to był sen... to całkiem ciekawy, jeśli rzeczywistość...
Jack zdecydowanie wolałby śnić. To, co mówili człowieczek i latająca istotka, nie brzmiało zbyt optymistycznie. |