Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-06-2016, 20:42   #25
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Sush bardzo chciała poznać odpowiedzi, jednak miała dość rozumu w głowie, by pytań jednak nie zadawać. W przeciwieństwie do pozostałych, jej obecny status w tej grupie był niższy, zatem nie wypadało by zabierała głos. Przynajmniej nie przed Har’em.
Odprowadziła wzrokiem tego z mistrzów, który opuścił salę. Reythas. Jego imię wyryło się w jej pamięci po to, by w odpowiedniej chwili wypłynąć na wierzch. chwili, w której będzie miała szansę wymierzyć mu sprawiedliwość. Pochylona głowa ukryła uśmiech, który pojawił się na jej pysku. Nie był on tak niewinny jak ten, którym wcześniej obdarzyła mistrzów. O nie… Był to bowiem uśmiech kota, który wybrał mysz do zabawy. Cóż, jakby nie spojrzeć sporo wspólnego z owymi zwierzętami miała. Zaraz jednak powróciła do realnego świata. Mieli problem. Ich droga nie uwzględniała dłuższych pobytów w zamkach ani bycia zabawką dla badaczy. O nie! Zdecydowanie postawienie sprawy, jakie im obwieszczono, nie odpowiadało Sush. Przybliżyła się o krok do Har’a, by znaleźć się tuż przy nim. Jego obecność ją uspokajała, a nie byłoby zbyt dobrym, by w tej chwili utraciła nad sobą kontrolę. Kara bowiem, która by ją za coś takiego spotkała, była niczym w porównaniu z ta, którą wymierzyłby jej Alhon.

Pojawiły się kolejne wypowiedzi, pytania i odpowiedzi. Nie tylko jej nie pasowały słowa mistrza, co przywitała z pewnym zadowoleniem, jednak bez szczególnej radości. Fakt, tamci bez wątpienia się przydadzą gdyby zaszła potrzeba odzyskania wolności siła, jednak później mogliby sprawiać dodatkowe problemy. Sush nie lubiła problemów, no chyba że były one z rodzaju tych, które wywoływało się by osiągnąć dany cel. Te wręcz lubiła. Szczególnie gdy kończyły się śladami krwi na jej ostrzach. Ostrza… Wieść o tym, że je odzyska niewątpliwie poprawiła humor młodej sorodiance. Ostrza i pierścień, więcej jej nie było trzeba do szczęścia. No i Har, bez niego bowiem jedyne szczęście jakie pozostawało to to, wynikające z bólu i nieszczęścia innych. Nie żeby jej to przeszkadzało, jednak odkąd go spotkała, owe uciechy płynące z zadawania ran innym, zdawały się płytkie i pozbawione znaczenia. On nadał wszystkiemu nowego smaku, który Sush pokochała.

Dłonie dziewczyny zacisnęły się w pięści, a następnie rozluźniły. Wiara w Har’a była nie do podważenia. Wiedziała, że coś wymyśli, że opracuje sposób na wydostanie się z tych kłopotów. Zawsze znajdywał, o czym świadczyło chociażby to, że oboje wciąż znajdowali się wśród żywych. Lekkie muśnięcie palcami jego płaszcza, miało mu dać znać, że jest gotowa by spełnić jego życzenie. Nie żeby musiała dodatkowo go o tym informować, wszak zdawał sobie z tego doskonale sprawę, jednak ów dotyk był jej potrzebny. Jeżeli zdecyduje później, że należy ją za owe zuchwalstwo ukarać, podda się bez słowa skargi.
Jej spojrzenie obiegło wszystkich zebranych, a sylwetka nieco się skuliła. Wyraźne oznaki przestrachu, których zdążyła się naoglądać tyle razy, że powtórzenie owych gestów nie sprawiało jej najmniejszych nawet problemów. Jakby na to nie spojrzeć, wciąż musiała grać swoją rolę, przynajmniej do czasu aż znajdą się tylko we dwoje.
Ciche
- Mój panie - wyszeptane we wspólnym, nie było na tyle ciche by nie dało się owych słów usłyszeć. W głosie zaś zawarta była pokora i posłuszeństwo, jakich pozazdrościć mogli jej nawet najlepsi ze służących. Ot, chociażby dlatego, że były tak szczere jak tylko się dało. Ów układ, który połączył ją z Har’em niekiedy działał bardzo na korzyść takim oto grom, które prowadzili gdy musieli zakładać swe maski. Dzięki temu nie można było wykryć kłamstwa, jakie chowało się w ich cieniu, a to niemalże zawsze gdzieś tam się kryło.

Sush wyraźnie podkreśliła swym zachowaniem, że władzę mistrzów uznaje jedynie na tyle, na ile uznać ją zamierzał Alhon. W przeciwnym razie jej głowa skłoniłaby się nisko po wysłuchaniu ich słów, na gest to który nie mieli co liczyć w tej chwili. Hierarchia w sali prezentowała się dla niej nader wyraźnie i postępowała wedle jej wymogów. Najpierw Har, a później… Cóż, później cała ta zbieranina. Teraz zaś potrzebowała usłyszeć jego słowa by mieć wytyczną co do dalszych poczynań. Nie zamierzała przy tym być nachalną, to byłoby nie do pomyślenia. Po owych dwóch słowach zamilkła zatem, posłusznie czekając. Gdyby Har zdecydował, że czas jest właściwy by zaatakować, nie wahałaby się nawet jednej chwili. Nie istotne, że była bezbronna. Jakby nie spojrzeć nigdy tak do końca bezbronna nie była. Wątpiła jednak by zdecydował się na tak otwarte działanie przy tak nieprzychylnych kartach. Nie, on wolał nieco inną grę.
- Cokolwiek rozkażesz - dorzuciła, tak cicho jednak, że tylko czujne ucho sorodiańskie mogło usłyszeć owe zapewnienie, rzucone w ich rodzimym języku.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline