Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-06-2016, 22:59   #9
Quelnatham
 
Quelnatham's Avatar
 
Reputacja: 1 Quelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetny
Młynarz i kowal

- Cie choroba… - mruknął Zbażyn upijając łyczek z kubka. - Ki czort się tak trzepie po krzakach?
- Yyyyy? - kowal nie był znany z elokwencji. Zresztą kto byłby gryząc sporego kiszonego ogórka, którymi gospodarz poczęstował Armanda jako zagrychą. Chwilę wcześniej golnął sobie solidną miarkę wyrobu Zbażyna, i gardło musiał nieco uspokoić kwaśnym smakiem kiszonego warzywa. Kowal odstawił puste naczynie, strzepując ostatnie krople niczym pogańską ofiarę do bogów opilstwa, po czym ocienił oczy wielkim łapskiem. Próbował wypatrzyć, co też w krzakach pokazuje mu rolnik.

Młynarz westchnął cicho. Zapomniał się czasem i traktował trolla jak każdego innego rozumnego człowieka.
- Zdzisiu! - odwrócił się krzycząc w stronę drzwi. - Biegnij zobaczyć kogo tam niesie!
Po chwili czekania, kiedy zdążył już dokładnie przeżuć i przełknąć kolejnego ogórka, zawołał ponownie:
- ZDZICHU!
I faktycznie zza obejścia wyłonił się zaraz wzywany pomocnik młynarza. Chłopaczek o ospowatej twarzy i tłustych, skołtunionych włosach z ledwo sypiącym się dziewiczym wąsikiem. Musiał przylecieć z drugiej strony gospodarstwa, bo zgrzał się na twarzy i poprawiał portki.
- Co jest dziadziu? - zapytał niskim, nosowym, dorosłym już głosem.
- Leć tam, zobacz chłopcze co się dzieje. Jak nieboskie stworzenie coś się drze w tych krzunach.

Chłopak mruknął coś pod nosem niezadowolony, ale wtem znów rozległy się hałasy i zaciekawiony młodzik pobiegł sprawdzić co to. Wszedł pomiędzy paprocie i rozgląda się z uwagą. Nagle cisza zapadła jakby makiem zasiał. Podejrzana to cisza była, bo nawet ptactwo zamilkło. Parobek nie słysząc niczego niepokojącego zebrał się na odwagę i ruszył głębiej w las. Ledwo go było teraz widać.
Kowal w tym czasie obserwował poczynania pomocnika młynarza patrząc na zagajnik przez denko pustego już słoika po ogórkach. Nie mogąc nic dostrzec, kowal otarł swoje kły z wypitego soku z ogórków, po czym czknął głośno, przerywając nieznośną dla niego ciszę.
- Dobry ogór. Woda tylko gardło pali. Zła woda - zmarszczył się ukazując kły po czym zaczął powoli porządkować swoje narzędzia.
Tymczasem chłopak szedł jeszcze dalej.
- Nic tu ne ma. Nic, tylko... aaaAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! - wydarł się na całe gardło i zniknął z pola widzenia.
- Hę? Co się stało?! - Zbażyn podniósł się niespokojnie z fotela i zawołał za Zdzisiem. Co jak co, ale głuchy nie był i rozpoznał głos chłopaka.
- Idźże tam Armandzie zobacz czy coś się nie stało. - Polecił wreszcie wprost kowalowi. Stracił już nadzieję, że troll zrozumie uprzejmą sugestię. Grzebiąc w nosie, kowal pokiwał głową. Wstał ciężko i podreptał w stronę zagajnika, trzymając w ręku pusty słoik po ogórkach.
 
Quelnatham jest offline