Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-06-2016, 14:11   #17
cyjanek
 
cyjanek's Avatar
 
Reputacja: 1 cyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputację
Czuł się tak bardzo niepewnie idąc wzdłuż tej gruntowej drogi, z ludźmi jak on pochwyconymi w pułapkę. Najchętniej by został jeszcze przy menhirach Stonehenge, jedynym miejscu, które było takie same jak w normalnym świecie. Jednak gdy inni ruszyli i on ruszył, bo zbyt dziwnie tu było, by pozostać samemu. Sunął więc te parę kroków od drogi próbując rozsupłać węzeł zebranych doświadczeń. Bezowocnie, bo jedynym konkretem, za który mógł uchwycić, była brutalna śmierć April. Mignięcie, nałożenie się światów i śmierć. Jeśli była tylko majakiem wyobraźni, nie było czym się przejmować, lecz nie czuł się jak we śnie. Pachnący i kolorowy świat zmieniał się nieśpiesznie w miarę pokonywanych kilometrów, w sposób tak naturalny i płynny, jakby był prawdziwy. Rzeczywistość, czy sztuczna czy tylko wymyślona, była tak wiarygodna, że ukradkiem się uszczypnął. Do mętniejącego już bólu wcześniejszych obrażeń, dołączył nowy, ostrzejszy, w sposób tak realny, że nie potrafił temu zaprzeczyć. Czego więc się trzymać? Że ulega iluzji i nic co widzi nie jest prawdziwe, czy że ziścił się scenariusz znany z powieści fantasy? Póki co bezpieczniej wybrać tą drugą opcję, uznał i potarł czoło podrażnione brzęczeniem jakiegoś owada. “Oby tak jak każdy świat fantastyczny z powieści znalazł miejsce dla nowych mieszkańców, bo bez broni, czarów i złota czeka nas marny los”.
Przyjrzał się pozostałym uczestnikom tego zdarzenia z nadzieją, że jeśli nie on, to tamci posiadają przymioty, które ocalą im skórę. Trochę z ciekawości, a trochę z nudów zaczął przydzielać przypadkowym członkom drużyny role według aparycji. W oczy się rzucało, że wszyscy mówią składnie, używając dość bogatego słownictwa, zupełnie nie jak twardzi żołnierze. Zmartwił go niedostatek form bezokolicznikowych, gdyż zgodnie z jego wiedzą brak “ja być”, “ja chcieć” czy najlepiej “ja zabić” rzadko idzie w parze z ogromną siłą. “Być może David, być może Barry?” przyjrzał się oceniająco, niestety nic w ich postawie nie znajdując, co mogłoby świadczyć o zaznajomieniu z bronią. Jack to co innego. Sprytny i kręcony, z oczami rozstrzelanymi na wszystkie strony - przypiął łatkę modnemu blondynowi, zadowolony, że chociaż znalazł łotrzyka. Bezimienna z kolorowymi włosami, to łowca-tropiciel, ocenił. Milcząca i wciąż na uboczu, nieustannie wypatrując czegoś w trawie i krzakach. Przez chwilę jej zaniepokojeniu mu się udzieliło, lecz zdając sobie sprawę z bezzasadności tego wrażenia zaraz się otrząsnął. Nelę i Barbarę przypisał do klasy miotającej czary, lecz nim zdążył ustalić, która leczy, a która zabija, usłyszał tętent. Ciekawość powstrzymała chęć czmychnięcia w chaszcze, dzięki czemu z pozostałymi mógł ujrzeć niezwykłego jeźdźca. “Kim ona jest? Czemu nie podjeżdża?” chłonął widok ulegając natłokowi myśli i emocji. Nie miał już wątpliwości, że świat, w którym się znalazł jest fantastyczny - koń, jeździec i uszy jeźdźca z całą pewnością nie należały do tego, z którego pochodził.
Nagle obraz zadrgał. Auto runęło na jeźdźca i zniknęło pozostawiając go nietkniętego, po czym następne i kolejne. W szybkich przeskokach z tu do tam i z powrotem jego świat bladł i rozmywał się, ustępując nowemu. “Zupełnie jakby się od nas oddalał” wystraszył się i dał krok do przodu tak, jakby próbował go gonić. Wątpił by to jego ruch był przyczyną, lecz świat znowu wrócił do swej stabilności. Przeskoki zniknęły, a po chwili w tętnieniu kopyt i nieznajoma z elfimi uszami.
- Co je… - nie dokończył zdania, gdyż szczęka mu opadła na widok niezmiernie niskiej persony wyłaniającej się dosłownie znikąd.
 
cyjanek jest offline