Nie, nie rozumiem! - odparła dobitnie Joh występując ponownie przed szereg. - Może i macie mnie za dzikuskę, ale nie jestem głupia i naiwna jak pewnie sądzicie. To wy nas tu przytachaliście wbrew naszej woli, to wy zabraliście nam cenne rzeczy i pamiątki osobiste, a teraz to wy "oferujecie" nam ucieczkę do innej waszej siedziby - pokiwała głową mówiąc to - Jeśli chcecie nas stracić w jakimś odludnym miejscu, i dobrać się do naszych rzeczy, to po wstrętną dzicz się tak bawicie z nami?!
Przez moment przeszła jej przez myśl iskra refleksji, że zaczęła mówić liczbą mnogą. Tak jakby instynktownie czuła pewną synergię, wspólny nurt porozumienia w tej kwestii. Postarała się lekko ochłonąć, acz jej słowa wybrzmiały teraz zimno i kłująco jak mróz:
- Ja mam tylko parę nic dla was nie znaczących śmieci, lecz dla mnie znaczą one więcej. Są pamiątką i pomocą w trudnych jak ta chwilach. I bez nich nie ruszę się stąd. Nie boję się nikogo. Natura jest we mnie silna. Pożoga to nic przy tym co mogę zgotować moim wrogom. A jeśli faktycznie jest we mnie ta cała "demoniczna" moc o której tak prawicie, to chyba tym bardziej powinniście uważać. Oddajcie mi więc co moje, a spokojnie pójdę tam gdzie chcecie abym poszła...
__________________ Something is coming...
Ostatnio edytowane przez Rebirth : 22-06-2016 o 17:11.
|