Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-06-2016, 21:24   #3
Dragor
 
Dragor's Avatar
 
Reputacja: 1 Dragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłość
Gdy laska Magnusa zetknęła się z czaszką napastnika rozległo się chrupnięcie jakby ktoś zgniótł orzech. W powietrzu rozniósł się paskudny zapach, jakby zgniłe jajka.
Dwóch pozostałych gości wydało z siebie klekoczące odgłosy i rzuciło się na młodego muzyka. Jednak byli niezwykle niezgrabni i wylądowali na podłodze równie szybko jak jego towarzysze.
Jednak gdy Magnus szarpnął nieznajomego doktora za ramie miał wrażenie, że zmagał się przeciwko skale. Doktor nie ruszył się z miejsca, ba wyglądał na szokowanego, że ktoś go ciągnął.
- Rozum straciłeś? - prychnął siwowłosy. - Z resztą nie odpowiadaj. Te pacany nawet nie mieli odbezpieczonej broni
- Co? - jęknął osobnik który jako pierwszy oberwał laską.
Szal z jego twarzy poluzował się i Magnus mógł zobaczyć jego twarz. Znad kołnierza płaszcza sterczała... mrówcza głowa. Szczękoczułki poruszały się lekko, a jedno z czarny oczu było pęknięte. Z rany sączyła się żółta maź, która była winna paskudnemu fetorowi unoszącemu się w powietrzu.

Jednak z kobiet dojrzała obrzydliwą owadzią głowę i krzyknęła na całe gardło. Reszta ludzi rzuciła się ku drzwiom, nawet nie wiedząc przed czym ucieka.
- Jeśli już przylatujecie na planetę, gdzie waszych kuzynów rozdeptuje się na porządku dziennym, zadbaliście, by o przeczytanie głupiej instrukcji, do kinetycznego pistoletu, z którym biegacie! - warknął Doktor na powalonego człowieka-mrówkę.
Tymczasem do Magnusa docierało, że własnie miał kontakt z faktycznym kosmitą! Tymczasem klub opustoszał, nawet barman gdzieś się ulotnił. Sam doktor nie wyglądał na szczególnie poruszonego. Zgarnął z podłogi sztuczną dłoń wraz z kawałkiem odnóża ciągle do niego przymocowanego.
- Nie ma rozwiniętego pancerza, ścięgna są słabe... jesteście robotnikami? Czemu nie... - Doktor urwał.
Jeśli mrówka mogła się uśmiechać, to ta właśnie to robiła. Doktor obrócił się ku Magnusowi. Na jego lasce i dłoni była owa paskudna żółta jucha.
- Ruchy! - krzyknął Doktor ciągnąc za sobą młodego muzyka.
Magnus niezbyt delikatnie został zaciągnięty ku drzwiom na zaplecze. Doktor otworzył je z rozmachem. W wąskim korytarzu stała... niebieska budka z napisane "Police Box".
- Znajdziemy was, on został naznaczony! - krzyknęła mrówka swoim zdławionym głosem.
- Najpierw będziecie musieli mnie dogonić! - oświadczył Doktor otwierając z rozmachem drzwi budki i dosłownie wrzucił do środka Magnusa.
Muzyk znajdował się teraz w niemożliwym pomieszczeniu. Metalowe ściany, z półkami pełnymi książek. Świetlisty filar i dziwna konsoleta dokoła niego. Kilka tajemniczych przejść i to wszystko w przestrzeni która za nic nie mogła zmieścić się w budce jaką przed chwilą widział.

Doktor zatrzasnął za sobą drzwi, przekroczył leżącego na podłodze Magnusa i poszedł do konsolety.
- Gratulacje, goni cie teraz cała rasa przerośniętych owadów. Przynajmniej masz drugą tabliczkę, ale powiedz czy była warta twojego życia? Nie ważne, dawaj ją tutaj
Doktor zaczął przełączać niezliczone przyciski jedną ręką, a drugą wyciągnął ku muzykowi w oczekującym gestem. Nawet na niego nie patrzył. Kawałek kamienia dalej był bezpieczny pod ramieniem Magnusa.
 
__________________
Gallifrey Falls No More!
Dragor jest offline