Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-06-2016, 20:54   #1
 
Dragor's Avatar
 
Reputacja: 1 Dragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłość
Question [Doctor Who]Sun of Khepri

26 czerwca Rok 1929


Był to ponury wieczór w jazzowej knajpie „Black Shoe”. Z resztą w obecnych czasach wszystko było mroczne. Wojna Światowa pozostawiła świat w głębokiej depresji dosłownie jak i w metaforycznym sensie. Ciężkie chmury żałoby wisiały nad całym światem i choć może nie były one tak gęste tutaj, w kolebce wolności, jak w Europie, ludzie ledwie wiązali koniec z końcem, a biedota była widoczna na każdej niemal ulicy.
No i jeszcze ten genialny pomysł na poprawkę o prohibicji...
Przy barze siedziało kilku mężczyzn smętnie spoglądając w swoje kieliszki. Zawartość każdego z nich równała się całkiem niezłej miesięcznej pensji. Oczywiście można było zdobyć alkoholu nielegalnie, ale właściciel „Black Shoe” nie chciał nawet o tym słyszeć. Był jak sam się określał, uczciwym człowiekiem, który przestrzega prawa, a jego zapasy jeszcze sprzed poprawki wystarczą aż rząd pójdzie po rozum do głowy. Minęło już dziewieć lata, wina ubywało, a politycy pozostawali przy swoim zdaniu.
Na scenie stał młody Kanadyjczyk sprawie grając jakiś autorski kawałek na srebrnej trąbce. Kilka kobiet zgromadzonych przy stolikach patrzyło maślanymi oczami na występującego młodzieńca. Tymczasem ich męscy towarzysze mieli kwaśne miny widząc, jak ich niewiasty faworyzują grajka, w dodatku obcokrajowca.
Drzwi otworzyły się i wszystkie oczy skierowały się ku nowo przybyłym. Trzech postawnych gości w płaszczach z postawionymi kołnierzami oraz z kapeluszami na głowach. W dodatku mieli na szyjach szale całkowicie zakrywające tę cześć twarzy nie osłoniętej kołnierzyk i kapelusz. Trochę to było dziwne, go ostaniami czasy wieczory były cieplejsze, a takie grube płaszcze bardziej pasowały na zimę, lub wczesną wiosnę.
Zatem albo gangsterzy albo tajniacy w poszukiwaniu tych pierwszych. Barman przerwał polerowanie już czystej szklanki i schylił się po coś leżącego pod barem. Trójka jak na niesłyszalny rozkaz ruszyła ku niemu. Siedzący przy barze szybko się ulotnili do stolików lub za drzwi. Czuć było napięcie w powietrzu.
Barman położył na stole coś o wymiarach pół metra, a pół metra owinięte szczelnie w biały materiał. Na nim leżało... coś. Solista na scenie obrucił się by lepiej się przyjrzeć, ale nie zwracać na siebie uwagi. Owo coś było kamienną tablicą pokrytą drobnym pismem hieroglificznym oraz kilkoma postaciami.

Jeden z zamaskowanych pokręcił głową, na co barman znów chylił się pod bar i wyciągnął drugi pakunek, również zawierający kamienną tabliczkę. Na tej było kilka zarysów postaci i dziwny przedmiot wysoki i prostokąty z małą główką, czy może jakąś ozdobą na szczycie. Nagle ktoś przepchnął się między „tajniaków” i zabrał tabliczkę.

- To moje – powiedział jakiś siwowłosy osobnik w granatowym płaszczu z czerwoną podszewką.
Osobnicy w płaszcza wyjęli coś co wyglądało na broń i wycelowali w dziwnego złodzieja. Owe pukawki wyglądały jak zrobione z rury wydechowej, ale niewątpliwe miały spusty więc było to jakiś rodzaj pistoletu.

- Coś za jeden?! – wycharczał jeden z zamaskowanych osobników. Brzmiał jakby właśnie nawdychał się dymu i usiłował normalnie mówić.
- Laska... więc to musi być numer trzy. A może to parasol? Do daje nam sześć lub siedem Ale reszta? Ta druga tabliczka, dawaj – kimkolwiek był ten człowiek kompletnie nie przejmował się tym, że ktoś do niego celuje. -Barman głuchy jesteś?
- Ogłuchłeś ssaku?! – zatknął ponownie „tajniak”.
- Nie jestem, tylko wybieram nie słuchanie twojego jęczenia – warknął siwowłosy. - Jestem Doktor, zamknij się, tabliczkę poproszę!
 
__________________
Gallifrey Falls No More!

Ostatnio edytowane przez Dragor : 19-06-2016 o 22:05.
Dragor jest offline  
Stary 21-06-2016, 12:04   #2
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Motyw muzyczny

Magnus zamknął się w objęciach Euterpe Muzy muzyki instrumentalnej grając liryczny spokojny utwór w sam raz do tła baru, w którym udało mu się załatwić robotę. Nie przejmował się ani wojnami ani tym, co dzieje się wokół z gospodarką czy prohibicją mógł mieć tylko nadzieje, że uwzniośli na chwilę duszę kogoś ze słuchających odrywając go od ponurej rzeczywistości.

Obiecał sobie, że po obronieniu BA z archeologii uczci to wyjeżdżając do kolebki muzyki jazzowej i nie zamierzał pozwolić żeby coś tak trywialnego jak wojna pokrzyżowała mu te plany! Wojny wszakże to jeno przecinek w historii ludzkości a historia oraz sztuka są wieczne.

, ~Co to za dziwadła? Pewnie paserzy niszczący bezcenne dzieła ludzkiego dziedzictw dla zysku. Nie mogę pozwolić na takie paserstwo ani zostawić brata naukowca w potrzebie! Czas złożyć ofiarę Clio drugiej muzie, której poświęciłem moje życie! ~ - Postanowił, po czym, zarzucił trąbkę na ramię mocniej zaciskając pasek, aby nie przeszkadzała mu podczas walki chwycił laskę i zaskoczył ze sceny biegnąc w stronę walczących.

Dla większości ludzi laska to po prostu nieodłączny dodatek do stroju nowoczesnego dżentelmena jednak Magnus, który nigdy nie przejmował się socjalnymi podziałami pomiędzy Angielską a Francuską częścią Kandy nauczył się od swojego dobrego przyjaciela Jacquesa pewnej użytecznej dyscypliny sportu zwanej Canne d’Arme, która oprócz zachowania dobrej kondycji pozwalała obronić się przed różnej maści łotrami.

Wpierw zajął się tym z dziwacznym pistoletem, którego użycie potwierdzało teorie o mafii lub innych złodziejach, którzy bojąc się wykrycia przy zakupie lub przemycaniu broni na wrogi teren po prostu skonstruowali to kuriozum z części samochodowych.

Muzyk z wprawą, którą daję częsta praktyka zahaczył ramię przeciwnika górną częścią laski kierując wylot lufy w podłogę a dolną zadał cios w żebra potem w głowę planując wyrwać i odrzucić nieelegancką broń po za zasięg walczących. W podobny sposób zamierzał rozprawić się z jego towarzyszami podcinając im nogi i zadając ciosy w skroń, aby pozbawić ich przytomności.

Miał nadzieje, że w całej tej zawieruszę zdąży zgarnąć zawiniątko z egipską tablicą, które potraktowałby, jako swą zapłatę od właściciela tego przybytku a którego dostarczenie w czułe dłonie braci archeologicznej co traktował, jako swój moralny obowiązek.

Jeżeli mu się powiedzie schwyci siwowłosego naukowca za fraki i pośpiesznie pchnie do wyjścia - Proszę mi powiedzieć Panie Doktorze czy gdzieś w pobliżu ma pan samochód z kierowcom gotowym do odjazdu? Bo wolałbym się nie tłumaczyć policji - Spytał jedynie z lekką zadyszą w końcu młodzian z jego statusem społecznym musi dbać o dobrą kondycje a trębacz musi mieć mocne płuca.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 23-06-2016 o 11:33.
Brilchan jest offline  
Stary 22-06-2016, 21:24   #3
 
Dragor's Avatar
 
Reputacja: 1 Dragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłość
Gdy laska Magnusa zetknęła się z czaszką napastnika rozległo się chrupnięcie jakby ktoś zgniótł orzech. W powietrzu rozniósł się paskudny zapach, jakby zgniłe jajka.
Dwóch pozostałych gości wydało z siebie klekoczące odgłosy i rzuciło się na młodego muzyka. Jednak byli niezwykle niezgrabni i wylądowali na podłodze równie szybko jak jego towarzysze.
Jednak gdy Magnus szarpnął nieznajomego doktora za ramie miał wrażenie, że zmagał się przeciwko skale. Doktor nie ruszył się z miejsca, ba wyglądał na szokowanego, że ktoś go ciągnął.
- Rozum straciłeś? - prychnął siwowłosy. - Z resztą nie odpowiadaj. Te pacany nawet nie mieli odbezpieczonej broni
- Co? - jęknął osobnik który jako pierwszy oberwał laską.
Szal z jego twarzy poluzował się i Magnus mógł zobaczyć jego twarz. Znad kołnierza płaszcza sterczała... mrówcza głowa. Szczękoczułki poruszały się lekko, a jedno z czarny oczu było pęknięte. Z rany sączyła się żółta maź, która była winna paskudnemu fetorowi unoszącemu się w powietrzu.

Jednak z kobiet dojrzała obrzydliwą owadzią głowę i krzyknęła na całe gardło. Reszta ludzi rzuciła się ku drzwiom, nawet nie wiedząc przed czym ucieka.
- Jeśli już przylatujecie na planetę, gdzie waszych kuzynów rozdeptuje się na porządku dziennym, zadbaliście, by o przeczytanie głupiej instrukcji, do kinetycznego pistoletu, z którym biegacie! - warknął Doktor na powalonego człowieka-mrówkę.
Tymczasem do Magnusa docierało, że własnie miał kontakt z faktycznym kosmitą! Tymczasem klub opustoszał, nawet barman gdzieś się ulotnił. Sam doktor nie wyglądał na szczególnie poruszonego. Zgarnął z podłogi sztuczną dłoń wraz z kawałkiem odnóża ciągle do niego przymocowanego.
- Nie ma rozwiniętego pancerza, ścięgna są słabe... jesteście robotnikami? Czemu nie... - Doktor urwał.
Jeśli mrówka mogła się uśmiechać, to ta właśnie to robiła. Doktor obrócił się ku Magnusowi. Na jego lasce i dłoni była owa paskudna żółta jucha.
- Ruchy! - krzyknął Doktor ciągnąc za sobą młodego muzyka.
Magnus niezbyt delikatnie został zaciągnięty ku drzwiom na zaplecze. Doktor otworzył je z rozmachem. W wąskim korytarzu stała... niebieska budka z napisane "Police Box".
- Znajdziemy was, on został naznaczony! - krzyknęła mrówka swoim zdławionym głosem.
- Najpierw będziecie musieli mnie dogonić! - oświadczył Doktor otwierając z rozmachem drzwi budki i dosłownie wrzucił do środka Magnusa.
Muzyk znajdował się teraz w niemożliwym pomieszczeniu. Metalowe ściany, z półkami pełnymi książek. Świetlisty filar i dziwna konsoleta dokoła niego. Kilka tajemniczych przejść i to wszystko w przestrzeni która za nic nie mogła zmieścić się w budce jaką przed chwilą widział.

Doktor zatrzasnął za sobą drzwi, przekroczył leżącego na podłodze Magnusa i poszedł do konsolety.
- Gratulacje, goni cie teraz cała rasa przerośniętych owadów. Przynajmniej masz drugą tabliczkę, ale powiedz czy była warta twojego życia? Nie ważne, dawaj ją tutaj
Doktor zaczął przełączać niezliczone przyciski jedną ręką, a drugą wyciągnął ku muzykowi w oczekującym gestem. Nawet na niego nie patrzył. Kawałek kamienia dalej był bezpieczny pod ramieniem Magnusa.
 
__________________
Gallifrey Falls No More!
Dragor jest offline  
Stary 23-06-2016, 09:16   #4
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Magnus pozbierał się z podłogi i bez słowa oddał tabliczkę starszemu jegomościowi i oparł się o barierkę starając się przemyśleć sprawę. Był człowiekiem nauki chwilę zajęło mu przeanalizowane tej osobliwej sytuacji koniec końców wybuchł śmiechem nad własną naiwnością.

- Przepraszam Panie Doktorze pewnie też jesteście archeologiem? Proszę nie gniewajcie się na mnie za to ciąganie za gustowną marynarkę po prostu z boku wyglądało to jakby dwóch zbirów groziło starszemu dżentelmenowi skąd miałem wiedzieć, że macie postawę jak żeglarz na statku podczas sztormu i tak dobrze opracowany plan działania? - Zaczął mówić jednocześnie wyciągnął z wewnętrznej kieszeni marynarki chusteczkę, którą zaczął wycierać śmierdzącą maż z laski oraz dłoni.

- Muszę przyznać, że nie spodziewałem się, że „Black, Shoe” ma na tyłach tak dużą i uroczą speakeasy! Większość tego typu spelunek jest obskurna, ale ta ma naprawdę klasę! Te regały z książkami i światła przywodzą na myśl książki Juliusza Verena jak rozumiem jest tyle wyjście, którym umkniemy tym patałachom ? - Spytał wskazując głową drzwi, przez które weszli. Ukryte za różnymi drzwiami bary połączone z salami tanecznymi były obecnie dość popularne w Stanach, ale taką ładną spotkał po raz pierwszy!

- A zemstą mafii się nie przejmuje przecież nikogo nie zabiłem tylko lekko obiłem ich ludzi! Ale ma Pan racje Panie Doktorze będę musiał skrócić moją wizytę w tym pięknym kraju, ale jak już zbadacie te tabliczki to będę musiał jedną zabrać lepiej tą egipską załatwię sobie jakąś pracę na wykopaliskach na Dalekim Wschodzie może w Indiach? Wielka szkoda chciałem skupić się na kulturze Helleńskiej, bo zawsze mnie bardziej interesowała, ale cóż... Po kilku latach Capone i jego ludzie na pewno zapomną o takiej płotce jak ja! Nie opłaca się wydawać tyle kasy żeby ubić jedną płotkę! Ich wpływy sięgają, co najwyżej do Europy a i tak nie bardzo - Wyjaśnił z pewnością siebie zupełnie nie czując strachu o własne życie.

- Tylko te chitynowe maski mrówek tych paserów jakieś dziwne... Pewnie pożyczyli pomysł od plemion Amazońskich tylko, po co im te zgniłe jajka w oczach? Cóż, udało im się nabrać głupie baby, uroczę są, ale bezmyślne i sieją panikę a przecież wszystko ma logiczne i sensowne wytłumaczenie! Jak widać paserstwo artefaktami naszych przodków jest bardziej opłacalne niż sądziłem skoro starczyło właścicielowi na zbudowanie tak uroczego zakątka na tyłach! - Rozluźniony odbił się od barierki i podszedł do drugiego naukowca

- Mogę zerknąć na te tabliczki, które uratowaliśmy z ich łap? Pierwsza jest oczywiście egipska jeżeli da mi Pan chwilę to odcyfruję zapis hieroglificzny druga wygląda jak jakiś prymitywny rysunek naskalny dużo mniej interesujący lecz też znajdzie swe miejsce w muzeum i należy go chronić przed zakusami krótkowzrocznych bogaczy którzy ustawiają je przy kominku zamiast badać aby poszerzyć nasze zrozumienie przeszłości - Zerknął z profesjonalną ciekawością w kierunku ich zdobyczy.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 23-06-2016 o 14:38.
Brilchan jest offline  
Stary 23-06-2016, 21:39   #5
 
Dragor's Avatar
 
Reputacja: 1 Dragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłość
Doktor zgarnął tabliczkę, pierwszą rzucając dość niedelikatnie na konsole. Przejechał placem po hieroglifach zupełnie nie zwracając uwagi na to co mówił Magnus.
- Imhotep, ty kretynie! - oświadczył głośno, wyraźnie wkurzony. - Mówiłem, nie ufaj czemuś, tylko dlatego, że przypomina jakiegoś boga? Całe ich tabuny mieli i jeszcze szukali nowych. To jest głupie, podobnie jak i twoje zachowanie - ostatnie zdanie było skierowanie do muzyka/archeologa.
Doktor rzucił tabliczkę obok drugiej i wyciągnął coś jakby długopis z zielonym światełkiem na końcu.
Urządzenie wydało z siebie trel niczym świerszcz.
- Po pierwsze, nie jestem archeologiem. Jestem czymś o wiele lepszym, archeolodzy to przymnie banda dzieciaków kopiących w piaskownicy. Po drugiej, już przeczytałem tablice, to była wiadomość dla mnie od Imhotepa, który wpakował się w kłopoty. Pierwszy geniusz w historii, też mi coś!
Imhotep? To imię Magnus znał. Był on egipskim architektem i lekarzem z przed dwóch tysięcy lat przed narodzinami Chrystusa. Ale to musiał być inny Imhotep. Doktor musiał mieć przynajmniej cztery tysiące lat, albo podróżował w czasie. Obydwie opcje były całkowicie niemożliwe.
- Po trzecie, skoro myślisz, że jesteś dalej na zapleczu tej speluny, to otwórz drzwi i wyżyj na zewnątrz
Magnus, choćby po to by uspokoić szalonego doktora poszedł do drzwi i tworzył je. Za nimi był... kosmos. Dosłownie. Mroczna przestrzeń usłana gwiazdami i niesamowitymi chmurami materii rozświetlone własnym światłem. Muzyk niemal czół jak prawda taranem wbija się do mózgu.
- Zraniłeś robotnika rasy Anut, a jego krew wchłonęła się przez twoją skórę chemicznie zmieniając twój zapach. Anut to rasa podobna do mrówek, żyją w kolonii, która rozprzestrzenia się po wszechświecie co tysiąc lat, gdy na świat przychodzi królowa, wtedy kolonizują planetę. Czyli jest ich całkiem sporo. A ty masz na sobie perfumy "wróg publiczny numer jeden". Twoja jedyna szansa to trzymanie się mnie puki chemiczny komponent nie opuść twojego ciała. A tymczasem ja wyruszam na misję ratunkową cztery tysiące lat temu. Wybór masz prosty, dać się zabić Anut, wyskoczyć w przestrzeń i oszczędzić sobie krótkiego życia, albo lecieć ze mną. Każda opcja jest tak samo śmiercionośna. Postaram się cie chronić, ale nic nie obiecuję
 
__________________
Gallifrey Falls No More!

Ostatnio edytowane przez Dragor : 23-06-2016 o 21:51.
Dragor jest offline  
Stary 23-06-2016, 22:40   #6
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Magnusa trochę zabolało, gdy usłyszał, że szalony człowiek tak źle odnosi się do jego profesji a gdy zobaczył jak traktuję bezcenne artefakty aż syknął z bólu fantomowego.

Muzyka zupełnie zatkało, gdy spojrzał przez wyjście to wszystko było nieprawdopodobne, ale dowodów empirycznych było tyle, że trudno było zaprzeczyć prawdzie - Czyli Lovercraft i te jego durne książki mówiły prawdę? Nie, czekaj nie odpowiadaj - Pożyczył sobie powiedzenia starszego człowieka miał ogromną ilość pytań, ale zdążył zauważyć, że Doktor jest człowiekiem (istotą przedwieczną? Marsjaninem?) Która się szybko irytuję a nie było mądre denerwowanie go w takiej sytuacji czyż nie?

Doktor przypominał mu zgryźliwego dziadka, który dużo narzeka, ale koniec końców ma dobre serce. - Czyli jak dobrze rozumiem będziemy podróżować w czasie? Będę miał okazję odwiedzić starożytny Egipt i zobaczyć go na własne oczy? I miałbym wybrać według was samobójstwo?! Nie dziękuję Panie doktorze przecież za taką okazję warto umrzeć! - Archeolog aż podskoczył z radości, co było wyjątkowo nie dżentelmeńskie.

Zorientował się, co robi odchrząknął - Przepraszam Panie doktorze nie musicie się czuć winni sam się w to wpakowałem i nie żałuje żaden ze mnie ułomek, więc sobie poradzę i nie będę wam przeszkadzał w misji a postaram się pomóc obiecuję - Powiedział poważnym tonem.

- Tylko przecież w starożytnym Egipcie będziemy wyróżniać się jak dwa dziwadła a ja nie znam nawet języka - Zmartwił się - Te mrówki z którymi walczyłem to były robotnice ? Z wojownikami pewnie tak łatwo nie pójdzie... Przydałby się jakiś podstęp szkoda, że nie uważałem bardziej na naukach przyrodniczych - Zaczął się martwić - A ile czasu zajmie wydalenie tego ich zapachu? Niesamowite będę mógł poznać Imhotepa! A będziemy mogli odwiedzić bibliotekę Aleksandryjską? Skoro może Pan podróżować w czasie to moglibyśmy skopiować wszystkie zaginione w niej papirusy! A może już Pan to zrobił?! Co za nieskończone możliwości... - Magnus z szoku i rozpaczy szybko przeszedł w stan euforii.

- Czyli muszę spalić moje ubranie i laskę żeby te "Perfuma" nie zaszkodziły jakieś niewinnej osobie - Bardziej stwierdził niż zapytał - Czy ma Pan jakieś miejsce gdzie można by rozpalić ognisko albo jakąś inną metodę pozbycia się tych rzeczy ? Trochę szkoda bo dobrze mi służyły ale laska i ubranie muszą niestety odejść. Czy mógłby mi Pan pożyczyć jakieś strój ? Moja walizka została w hotelu - Whithall nieco się uspokoił starał się myśleć konkretami i zadawać tylko niezbędne pytania aby nie irytować rozmówcy.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 24-06-2016 o 12:06.
Brilchan jest offline  
Stary 24-06-2016, 19:31   #7
 
Dragor's Avatar
 
Reputacja: 1 Dragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłość
- Howard pisał bajki dla dzieci - fuknął Doktor. - To co czai się w najmroczniejszych zakamarkach kosmosu jest o wiele gorsze. Cthulhu przy Koszmarnym Dziecku wygląda nawet przyjaźnie. A co do ubrań to garderoba jest na prawo, trzy stopnie w górę, korytarzem w lewo i drzwi z złotą rączką. Ubranie wrzuć przez lufcik z zieloną klapką. Takie samo powinno wylecieć po kilku minutach, przez dziurę z czerwoną oblamówkom.
Magnus dość szybko znalazł opisane drzwi. Za nimi znajdowało się pomieszczenie o kilku poziomach. Na każdym znajdował się niezliczone ubrania powieszone na wieszakach, przerzucone przez poręcze spiralnych chodów, lub po prostu porozrzucane na podłodze. Muzyk oszukał lufcik i po dwóch minutach miał w rękach ubranie, identyczne jak jego tyle że świeże, wyprasowane, wyglądające jakby dopiero przed chwilą zostało uszyte.

Znalazł nawet laskę, pardo podobną do jego własnej, tyle że z ciemniejszego drewna. Magnusowi w oko wpadł parasol z rączką w kształcie znaku zapytania i szalik wręcz śmiesznej długość.


Gdy Magnus skoczył się przebierać wrócił do na mostek pojazdu.
- Dokonałem obliczeń, chemiczny zapach powinien się ulotnić w kilka godzin, lub tygodni lub lat. Wszystko zależy od twojego organizmu. Na razie będę monitorować postępy, a później podam ci datę, o ile taka istnieje. - Doktor nawet na niego nie spojrzał. Podbiegł tylko do drzwi i otworzył je na roścież.
Na zewnątrz panował skwar. Wylądowali w uliczce zasłanej piaskiem. Dokoła były domy, pomalowane w jaskrawe kolory, wybudowane z kamienia i gliny. Wszędzie roiło się od ludzi, ciemnookich, o smagłej skórze ubranych w długie szaty, niczym beduini, z pewnością by chronić się przed skwarem.
Doktor, nie czekając na niego ruszył przed siebie.


Magnus musiał niemal biec, by go dogonić. Był ciągle w szoku, ale nie mógł nie zauważyć, że rozumiał co mówili miejscowi. Mówili po angielsku z rożnymi akcentami, pochłonięci swoimi sprawami zdawali się nie zauważać dwójki dziwaków nie z tej epoki. W końcu stanęli u wrót wielkiego pałacu and brzegiem rzeki. Budowla była pomalowana w zaskakującą ilość postaci i napisów które, mógł odczytać. W większość były to modlitwy do konkretnych bogów, jak Horus, Ra czy Path. Kilka wychwalały imiona faraonów.
Doktor zamierzał wejść do środka, gdy drogę zastąpiło mu kilku żołnierzy z włóczniami.

-Jestem Doktor, przybyłem na wezwanie wielkiego wezyra, Imhotepa, zjedzie mi z drogi - oświadczył Doktor.
Strażnicy wybuchnęli śmiechem.
- Zajdziesz swojego wielkiego wezyra, o tam, wraz z resztą żebraków. - powiedział osobnik z lamparcią skórą na zbroi, wskazując omurowany brzeg rzeki.
Tam w cieniu siedział człowiek w łachmanach. Na kolanach miał swój papirus, a obok nogi kałamarz z pędzelkiem.
- Witaj szlachetny panie, czy mogę coś dla ciebie napisać? - zapytał grzecznie żebrak.
- Imh, to ja, Doktor - powiedział zaskakująco łagodnie Doktor.
Imhotep zmierzył obcego wzrokiem z niepewną miną. Zaraz potem jednak się uśmiechnął.
- Tylko ty masz oczy niczym sfinks, smutne i pełne tajemnic. Więc ostałeś wiadomość? I wybacz że pytam, ale czemu znów zmieniłeś twarz?
- To długa historia. A ty czemu tu siedzisz? Nie powinieneś być w pałacu i projektować kolejną głupią świątynię, lub piramidę dla tego kretyna faraona?
- To długa historia - Imhotem przedrzeźnił Doktora uzyskując u niego kwaśni minę. - Ale nie powinno się jej opowiadać tutaj.
Architekt wyciągnął zza siebie koślawą kulę.
- Czy ty i twój przyjaciel pomożecie mi wstać? Połamali mi nogi i kość źle się zrastają - poprosił Imhotep.
Nogi Egipcjanina spowijały brudne bandaże. Dwie deseczki przy każdej piszczeli wzmacniały całość, ale przy ruchu Magnus mógł zobaczyć jak zginają się nie tam gdzie powinny. Widok mógł przyprawić o mdłość.
 
__________________
Gallifrey Falls No More!

Ostatnio edytowane przez Dragor : 24-06-2016 o 20:21.
Dragor jest offline  
Stary 26-06-2016, 12:59   #8
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Skoro Doktor nie bardzo zwracał uwagę na to, co mówił to muzyk postanowił odpłacić mu się tym samym. Oczywiście słuchał, co staruszek mówi jednak mając podzielną uwagę, bez której nie dałby rady wyuczyć się dwóch zawodów jednocześnie zaczął szperać w jego bibliotece w poszukiwaniu jakieś książki, która pomogłaby mu dowiedzieć się czegoś o mrówkach.

Wpadła mu w oko encyklopedia dla ogrodników "Green thumb's questionnaires „ jako że niedługo będą lądować a on musiał doprowadzić się do porządku nie miał teraz czasu szukać czegoś bardziej naukowego pod hasłem mrówka doradzano, aby zalewać ich siedliska wrzątkiem a na trasach przemarszu rozsypywać sodę "dobre i to tylko skąd ja wezmę dość sody na mrówkę wielkości człowieka?” Pomyślał odkładając książkę na miejsce.

- Dziwna ta machina, ale ważne, że rzeczy mam wyprane, ale przecież nie mogę wyjść w tym na egipską ziemię! Nie dość, że bym wyróżniał się z tłumu to ugotowałbym się w czarnym ubraniu - Rzekł sam do siebie następnie złożył ciuchy w kostkę i ruszył na poszukiwanie czegoś bardziej odpowiadającego epoce. Parasol bardzo mu się spodobał nadawałby się na broń, ale znów za dużo zwracał uwagi za to przydługi szal przypominał mu raczej stary dywan pokojowy.

W końcu pośród imponującej ilości ubrań odnalazł grecki chiton, do tego dobrał sobie odpowiednie sandały buskin i petasos - płaski kapelusz:





[MEDIA]http://www.larp.com/hoplite/petasos2.jpg[/MEDIA]

[MEDIA]http://4.bp.blogspot.com/_2D5vZOZnXYQ/TPdzIaRctzI/AAAAAAAAAMQ/y5jen8FVexQ/s320/low+buskin.jpg[/MEDIA]


źródła:
Ancient Greek Clothing
History of Sandals: Shoe Styles of Ancient Greece: Boots (Buskins and Endromis)




Postanowił, że skoro i tak nie wtopi się w tłum będzie udawał młodego kupca z Greckiego Polis brak opalenizny da się wyjaśnić tym, że wyższe warstwy unikały go, jako coś plebejskiego i niemodnego. Zaryzykował i wziął ze sobą trzy współczesne przedmioty okulary, bez których miał problemy z czytaniem, laskę, która nie powinna budzić aż takiej sensacji oraz ukochaną trąbkę, którą schował pod płaszczem podróżnym.

- Aha, czyli tak jak normalnie mogę jutro się potknąć o kamień albo dostać rany kłutej za dziesięć lat nie znamy dnia ani godziny z tym, że ja wiem, że umrę od mrówek zawsze to jakaś przewaga - Spróbował podjeść do sprawy bardziej stoicko - Dziękuje za monitorowanie będę wdzięczny za dalsze informacje - Dodał żeby Doktor nie pomyślał sobie, że mu totalnie obojętne.

Wycieczka!

Był zaskoczony tym, że rozumie mowę tubylców a wszystkie napisy były po angielsku! Do tego nikt nie zwracał uwagi na dziwaczny ubiór jego towarzysza. Historyk chciał się o to zapytać, ale zgodnie ze swoim wcześniejszym postanowieniem nie denerwowania swego wybawcy wstrzymał niepotrzebną gadaninę chłonąć całym sobą piękno starożytnego świata.

Los pierwszego geniusza historii prawdziwe go zaszokował - Oczywiście Panie! Oprzyjcie się o mnie a drugą nogę możecie odciążyć za pomocą mojego kostura podróżnego - Podał Imhotepowi swoją laskę a następnie pochylił się, aby schwycić go pod ramię i dać mu oparcie.

- Ale jak to możliwe?! Przecież jesteście najtęższym umysłem waszego pokolenia panie. Przed wami jeszcze wiele do osiągnięcia trzeba wam pomóc z tymi nogami - Zrozpaczony zaczął łowić wzrok starszego mężczyzny przecież w książkach historycznych nie było nic o żadnym inwalidztwie ani niesławie wielkiego lekarza!
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 26-06-2016 o 14:49.
Brilchan jest offline  
Stary 26-06-2016, 17:45   #9
 
Dragor's Avatar
 
Reputacja: 1 Dragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłość
J- Historia zawsze może być zmieniona. - powiedział Doktor na pytanie Magnusa. - A jakieś ogólnie wyjaśnienia, proszę Imh.
- Faron jest żyjącym bogiem, a jego słowo jest prawem - powiedział Imhotep. - Właśnie jego łaska sprawiła, że jestem obecnie w tym miejscu. W gruncie rzeczy, mógł mnie skazań na śmierć, prawda?
- Mnie interesuje, co zrobiłeś, że tak się na ciebie wkurzył - powiedział Doktor chwytając za drugie ramię architekta.
- Nie tutaj, dobrze? - poprosił Imhotep i jęknął gdy został postawiony na nogi.
We dwójkę eskortowali architekta z bogatej dzielnicy przy rzece w głąb miasta. Przeszli przez kolorowy plac kupiecki i dalej na obrzeża, do slamsów. Tam doby były zrobione dosłownie ze wszystkiego. Słowy, patyków, poruszonych cegieł, starych materiałów, mat. Ciężko, było powiedzieć z czego nie były zrobione.
Ich przybycie wywołało poruszenie. Kilka brudnych dzieciaków wybiegło do nich piszczą radośnie.
- Wujek Imh! Wujek Imh! - krzyczały radośnie.
Doktor wzdrygnął się gdy chłopiec, na oko trzy, czteroletni złapał go za wolną rękę.
- Czego? - warknął na malca.
Chłopiec cofną się ze łzami w oczach. Podróżnik w czasie westchnął poirytowany i wyciągnął torebkę żelkowych misiów z kieszeni.
- Masz, tylko nie rycz i podziel się w resztą -mrukni i wręczył ją chłopcu.
Dzieciaki pouciekały ze śmiechem opychając się słodyczami.
- Awww, Doktor dalej lubi dzieci, choć udaje że nie - zażartował Imhotep.
- Zamknij się - powiedział Doktor.

W końcu dodarli do niewielkiej lepianki, gdzie czekała na nich kobieta z noworodkiem na rękach. Miejsce było znacznie czystsze niż inne schronienia i widać było, że ktoś o nie dbał.
- Panie, mała Ami, już nie gorączkuje, uratowałeś jej życie! - zawołała do Imhotepa ze łzami w oczach. - Jak mogę ci się odwdzięczyć?
- Żaden ze mnie pan, tylko Imhotep - odpowiedział architekt i wyciągnął z podartej szaty mały woreczek i podał go matce. - Daj jej jeszcze to przez dwa dni, po szczypcie na kubek wody. Na wszelki wypadek, gdy choroba wróciła, a co do wdzięczności, wystarczy mi ta twoja pyszna zupa. Znajdzie się też po misce dla moich przyjaciół?
- Oczywiście panie! - kobieta ukłoniła się i pobiegła ku szałasowi kilka metrów dalej, gdzie na ognisku stał wielki gar z jakąś gotująca się potrawą.
- Jesteś całkiem popularny - powiedział Doktor do architekta.
- Lekarz zawsze się przydaje w miejscu takim jak to - stwierdził Imhotep wchodząc do lepianki i gestem zapraszając ich do środka. - Zarabiam na pisaniu, kupuję leki, a w zamian o nic niemal nie proszę. Jak mnie tu nie lubić? Można powiedzieć, że jestem ich Doktorem!
- Wmawiaj to sobie dalej - mruknął Doktor.
W lepiance było chłodniej. Pod ścianami było kilka półek zleconych z byle czego z wieloma zwojami papirusów. Imhotep wyciągnął z pomiędzy nich amulet wielkość dłoni. Był metalowy, błyszczący i co ciekawe, lekko brzęczał.

- Bóg Khepri dał mi ten amulet i powiedział mi że przyniesie on wielkie zmiany dla Egiptu - powiedział architekt. - Gdy przyszedłem z nim do faraona na początku ucieszył się że jeden z trzech postaci Ra pobłogosławił jego dwór, ale w ciągu kilku następnych dni nazwał mnie heretykiem i wyrzucił z pałacu. Straże oczywiście zbyt delikatni nie byli i gdy się w końcu obudziłem byłem tutaj. Nie wiem czemu mój władca tak się zmienił.
- Khepri? Czyli przylazł do ciebie wielki skarabeusz i dał ci nieznane urządzenie, a ty uznałeś za dobry pomysł zatrzymać to urządzenie? Niczego się nie nauczyłeś?! Wiesz ile jest kosmitów, którzy wyglądają jak wasi bogowie?! Zaczyna się zastanawiać, czy aby na pewno jesteś pierwszym geniuszem w historii! - Doktor załapał amulet i zaczął oglądać je ze wszystkich stron.
- Kiedyś był mniej nerwowy - powiedział Imhotep. - Nie żebym nie zasłużył... Ale powiedz mi przyjacielu, jesteś Grekiem? Mówisz niczym prawdziwy Egipcjanin, ale towarzysze Doktora dają się rozumieć każdy język, a gdy mówią rozumie ich każdy - Imhotep spytał Magnusa.
Gdy Doktor badał skarabeusza wróciła kobieta, która wcześniej dziękowała Imhotepowi za wyleczenie córki. Przyniosła ze sobą coś na kształt gęstego gulaszu w trzech miskach. Potrawa była nawet smaczna, choć dość ostra.
 
__________________
Gallifrey Falls No More!

Ostatnio edytowane przez Dragor : 26-06-2016 o 21:37.
Dragor jest offline  
Stary 30-06-2016, 16:51   #10
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Droga do chałupy

Okazuję się że to co mówią mędrcy o ciężarze geniuszu nie jest jedynie metaforycznym twierdzeniem. Mimo wielkiego wysiłku jakim było dźwiganie rannego w pustynnym skwarze Magnus całym sobą chłoną fascynujące widoki otoczenia za jego czasów archeologia zajmowała się jedynie pałacami i szlachtą nie śniło mu się nigdy że slumsy mogły być tak barwne i pełne życia!

Muzyk uśmiechnął się widząc sytuacje z dziećmi i reakcje Doktora jak widać prawidłowo ocenił jego charakter.

W Domu

Słuchał smutnej historii Imanhotepa z zapartym tchem - To że jesteście geniuszem wiedziałem z kronik historycznych lecz teraz wiem że z was dobry człowiek który mimo upadku i czarnej nocy własnego życia niesie pomoc innym - Powiedział wzruszony dobrocią tego legendarnego człowieka.

Dopiero gdy poczuł ostry zapach zupy zrozumiał jak bardzo doskwiera mu głód o którym do tej pory zapomniał pod nawałem tylu niesamowitych zdarzeń nie był wstanie oprzeć się rozmowie z Egipcjaninem więc jadł rozmawiając choć nie było to zbyt kulturalne

- Naprawdę ? Ja z kolej słyszę w twych ustach o wielki swoją rodzimą mowę a hieroglify czytam również w swoim piśmie choć do niedawna musiałbym je mozolnie odcyfrowywać. Udaje Greka tak naprawdę jestem historykiem i muzykiem z przyszłości pomyślałem że ten strój pozwoli mi się wtopić w tłum na tyle na ile to możliwe ale ku mojemu zaskoczeniu nikt nie zwraca uwagi na dziwaczny ubiór Doktora a on nie utopił się jeszcze w pocie choć nosi czarny strój z podszewką - Odpowiedział.

- Kiedy Doktor odbierał twój list z boku wyglądało to jakby trzech zbirów atakowało starszego Pana no to wkroczyłem i złoiłem im skóry ale okazało się że to trzy wielkie mrówki w przebraniu były i teraz chcą mnie zabić! Czy wszystkie rasy insektów występujące na ziemi mają swoje odpowiedniki w postaci inteligentnych istot z innych planet ? Czy nie zostawię w tym domu zapachu który narazi na niebezpieczeństwo tą miłą kobietę ? - Zapytał z przestrachem.

- Bo widzi Pan Imanhotepie staram się nie zamęczać Pana Doktora pytaniami bo jest mało cierpliwy jak sami zdążyliście już zauważyć choć zdaje się opryskliwy to przecież wcale nie musiał mnie ratować od mrówek ani ciebie od kosmicznych chrabąszczów ale jednak nam pomaga! Przypomina mi mojego profesora od łaciny klasycznej starszy pan nie miał cierpliwości do młodych przygłupich studentów lecz widać po nim było że stara się nam pomóc - Opowiadał jedząc przepyszny gulasz.

- O wielki budowniczy jeżeli wolno mi się spytać ilu niewolników umiera podczas budowy piramid ? Czy macie duże problemy z utrzymaniem ich w ryzach ? Historycy w moich czasach wciąż się o to spierają a najlepiej spytać u źródła skoro mam okazje!- Miło było znaleźć drugą osobę z którą mógł pogadać bo Doktor zdawał się mieć ich wszystkich w głębokim poważaniu choć Magnus wciąż sądził że pod tą skwaszoną maską staruszek skrywa czułe serce.
 
Brilchan jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:05.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172