Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-06-2016, 11:51   #37
KaDwakus
 
KaDwakus's Avatar
 
Reputacja: 1 KaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie coś
Phoebe Duncan

Po pierwszej wymianie uprzejmości, przy stoliku zapanowała cisza. Gwen jadła w ponurym milczeniu, wyraźnie przybita zachowaniem swoich kolegów.
Phoebe usiadła, naprzeciwko, ale zamiast jeść, z uwagą przypatrywała się nowej koleżance. Studiowała każdy jej ruch, starała się zebrać jak najwięcej informacji o swoim celu. Gorączkowo szukała czegokolwiek, co pomoże podtrzymać dialog.
"Jeśli źle to rozegram, ta mała pokraka zamknie się w sobie, albo ucieknie. Muszę zrobić dobre pierwsze wrażenie! Tylko jak? Może powinnam zacząć od jakiegoś komplementu? Tak robią przyjaciółki, prawda?" Niestety jak na złość, nic jej nie przychodziło do głowy.

-Hej, nie powinnaś się tak przejmować, wiesz? - wypaliła w końcu, poirytowana ciszą i nieporadnością własnych myśli.
Gwen zamarła. Powoli podniosła głowę znad swojej tacki. W jej oczach malowały się niezrozumienie i niepokój.
-To, co mówiły tamte gnojki? O tym, że czymś zarażasz i jesteś ohydna? Nie wiedzą, co dobre. Myślę, że to byłoby super badass, gdybyś faktycznie roznosiła jakąś groźną chorobę. Wtedy nie mieliby jaj się z ciebie nabijać. Nikt nie śmieje się z pcheł i szczurów, które rozniosły Dżumę. Nie po tym, jak stopiły twarze, połowie Europy - wyjaśniła z uczoną miną znawcy.
Przez kilka następnych chwil, Gwen miała najgłupszy wyraz twarzy, jaki Phoebe widziała w życiu. Jednak w końcu uśmiechnęła się nieśmiało i wróciła do jedzenia. Wydawała się zawstydzona, ale chyba poczuła się trochę lepiej.
Phoebe postanowiła iść za ciosem -Hej, nie patrz tak na mnie, to sama prawda! Mali i niepozorni mordercy, są zazwyczaj tymi najefektywniejszymi! Na przykład takie węże(...)

Po dość tragicznym początku, w końcu, udało się rozkręcić coś, co można było nazwać konwersacją. Gwen była opornym rozmówcą i wyciągnięcie od niej czegokolwiek, było pewnym wysiłkiem. Mimo to, Phoebe bawiła się nie najgorzej. Na swój sposób, przypominało jej to walkę - powoli rozgryzała swoją oponentkę, uczyła się, jak ona działa i odkrywała słabe punkty jej obrony. Było to całkiem satysfakcjonujące doznanie. Okazało się też, że dziewczęta miały przynajmniej kilka wspólnych zainteresowań. Na przykład pająki.

Gdy usłyszała, że Gwen ma w domu ptasznika, aż się w niej zagotowało. "Co za mała szmata! Przychodzi do mnie i rzuca mi w twarz, coś takiego? Czemu ona może mieć pająka, a ja nie? Na pewno jest zbyt głupia i tchórzliwa, by się nim dobrze opiekować!" - Złorzeczyła sama do siebie, ukrywając gniew i jad, pod szczelną maską przymilnego uśmiechu i zainteresowania.

Phoebe uwielbiała stawonogi. Zwłaszcza pająki. Od dawien dawna marzyła, o własnym, puchatym, ośmionogim przyjacielu. Niestety opiekunowie w sierocińcu nie podzielali jej entuzjazmu. Uważali, że ich podopieczna nie powinna posiadać niebezpiecznego, jadowitego zwierzęcia. Duncanów jeszcze w tej sprawie nie wybadała, ale podejrzewała, że ich reakcja będzie bardzo podobna.

Na szczęście złość szybko ustąpiła miejsca fascynacji. Gwen okazała się źródłem wielu ciekawych informacji i pajęczych smaczków, więc przynajmniej tymczasowo, Phoebe postanowiła przymknąć oko na tę rażącą niesprawiedliwość i zniewagę. Zwłaszcza po tym, jak Gwen zaproponowała jej odwiedziny. Szansa zobaczenia ptasznika na żywo, była zbyt smakowita, by pozwolić, aby przeciekła między palcami.

Nim jednak zdążyła zgodzić się na cokolwiek, do jej uszu dotarły niecodzienne wieści dotyczące drania, na którego polowała zeszłej nocy. Oraz jej samej!
Zaczęła rozglądać się nerwowo, ale rozmawiający chłopcy zdążyli już zniknąć w tłumie uczniów.
Nie mogła w to uwierzyć! Ktokolwiek stał za tymi atakami, był jakimś nędznym naśladowcą! Śmieciem, któremu się ubzdurało, że może być jak ona! Że zaimponuje jej, biegając po nocy i dźgając... Psy...

I nagle to do niej dotarło. Potworna myśl, która wypaliła ziejącą dziurę w jej brzuchu - to wszystko była JEJ wina! To ona zainspirowała tego śmiecia! Wszystkie te biedne pieski, cierpiały przez nią!
Zamurowało ją. Czuła jak jej żołądek skręca się boleśnie w ósemkę, jak ręce, mimowolnie zaciskają się na blacie stołu. Ona nigdy nie posunęłaby się do czegoś takiego! Kochała zwierzęta! Jakim potworem trzeba być, by skrzywdzić psa?!
Płynny ogień wypełnił jej umysł i ciało. Rozlał się, niczym rzeka, która przerwała tamę. Chciała wybiec na ulicę. Teraz! Znaleźć tego śmiecia i wyciąć mu serce. Powoli. By zrobić z niego przykład dla innych. By jego krzyki, na zawsze przypominały całej tej hołocie, co spotka tych, którzy ją rozgniewają!

Powstrzymała się jednak. Z wielkim trudem, stłumiła płomienie trawiące jej trzewia. Spocone, białe od wysiłku dłonie, powoli rozwarły się, opadając wzdłuż tułowia. Nie. To nie jest właściwa metoda. Poleci na ulicę i co zrobi? Ostatnia ofiara trafiła na posterunek o ósmej. Teraz jest pora obiadu. Minęło kilka godzin, trop już dawno wystygł. Do tego, wszystkim zajmuje się teraz policja, przeszkadzaliby jej. To nie był właściwy moment, do działania. Jeśli Billy faktycznie był jej naśladowcą, jest już daleko. Nie dopadnie go, bez odpowiedniego planu.
Najpierw zbierze informacje. Zapozna się z przeciwnikiem. Dopiero wtedy wywabi go i pokaże mu, dlaczego w tym mieście, może być tylko jedna Zmora.

Phoebe ma kilka pomysłów, co zrobić dalej.
1) Wypyta Gwen o wszystko, co może wiedzieć o tej sprawie. Jest rozgniewana, ale poruszenie koleżanki nie umknęło jej uwadze. Być może Gwen coś wie.

2) Przeczesze Internet w poszukiwaniu informacji o Billym i jego eskapadach. Będzie to robiła na każdej przerwie. Wstępnie oczywiście. Dalsze poszukiwania poprowadzi w domu, lub u Gwen, jeśli ta zainteresuje się tematem.

3) Dyskretnie, najlepiej na następnej przerwie, zadzwoni do Phila. Wypyta o ranne zwierzaki, które przywieziono do niego wczoraj, oraz czy dziś trafiły do niego jakieś nowe. Może orientuje się, z jakich okolic zostały zabrane. To może zawęzić krąg poszukiwań. Jako powód swojego zainteresowania, poda to, że koleżance ze szkoły zaginął pies. Więc martwi się, że też mógł zostać zaatakowany i stara się ustalić, czy nie przywieziono jakiegoś zwierzaka z jej okolicy.

4) Przyjmie zaproszenie Gwen i odwiedzi ją po szkole. Jeśli kończą o różnych godzinach, poczeka na nią, lub zerwie się z ostatnich lekcji. Chciał nie chciał, poszukiwania na pełną skalę będzie mogła rozpocząć dopiero nocą, najlepiej po zebraniu zadowalającej ilości danych. Spróbuje, więc w pierwszej kolejności, domknąć swoje szkolne plany. Dodatkowo, przyjazna konwersacja może jej się teraz bardzo przydać.
 

Ostatnio edytowane przez KaDwakus : 23-06-2016 o 12:48.
KaDwakus jest offline