Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-06-2016, 21:39   #5
Dragor
 
Dragor's Avatar
 
Reputacja: 1 Dragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłość
Doktor zgarnął tabliczkę, pierwszą rzucając dość niedelikatnie na konsole. Przejechał placem po hieroglifach zupełnie nie zwracając uwagi na to co mówił Magnus.
- Imhotep, ty kretynie! - oświadczył głośno, wyraźnie wkurzony. - Mówiłem, nie ufaj czemuś, tylko dlatego, że przypomina jakiegoś boga? Całe ich tabuny mieli i jeszcze szukali nowych. To jest głupie, podobnie jak i twoje zachowanie - ostatnie zdanie było skierowanie do muzyka/archeologa.
Doktor rzucił tabliczkę obok drugiej i wyciągnął coś jakby długopis z zielonym światełkiem na końcu.
Urządzenie wydało z siebie trel niczym świerszcz.
- Po pierwsze, nie jestem archeologiem. Jestem czymś o wiele lepszym, archeolodzy to przymnie banda dzieciaków kopiących w piaskownicy. Po drugiej, już przeczytałem tablice, to była wiadomość dla mnie od Imhotepa, który wpakował się w kłopoty. Pierwszy geniusz w historii, też mi coś!
Imhotep? To imię Magnus znał. Był on egipskim architektem i lekarzem z przed dwóch tysięcy lat przed narodzinami Chrystusa. Ale to musiał być inny Imhotep. Doktor musiał mieć przynajmniej cztery tysiące lat, albo podróżował w czasie. Obydwie opcje były całkowicie niemożliwe.
- Po trzecie, skoro myślisz, że jesteś dalej na zapleczu tej speluny, to otwórz drzwi i wyżyj na zewnątrz
Magnus, choćby po to by uspokoić szalonego doktora poszedł do drzwi i tworzył je. Za nimi był... kosmos. Dosłownie. Mroczna przestrzeń usłana gwiazdami i niesamowitymi chmurami materii rozświetlone własnym światłem. Muzyk niemal czół jak prawda taranem wbija się do mózgu.
- Zraniłeś robotnika rasy Anut, a jego krew wchłonęła się przez twoją skórę chemicznie zmieniając twój zapach. Anut to rasa podobna do mrówek, żyją w kolonii, która rozprzestrzenia się po wszechświecie co tysiąc lat, gdy na świat przychodzi królowa, wtedy kolonizują planetę. Czyli jest ich całkiem sporo. A ty masz na sobie perfumy "wróg publiczny numer jeden". Twoja jedyna szansa to trzymanie się mnie puki chemiczny komponent nie opuść twojego ciała. A tymczasem ja wyruszam na misję ratunkową cztery tysiące lat temu. Wybór masz prosty, dać się zabić Anut, wyskoczyć w przestrzeń i oszczędzić sobie krótkiego życia, albo lecieć ze mną. Każda opcja jest tak samo śmiercionośna. Postaram się cie chronić, ale nic nie obiecuję
 
__________________
Gallifrey Falls No More!

Ostatnio edytowane przez Dragor : 23-06-2016 o 21:51.
Dragor jest offline