Starł pierwsze krople potu z czoła. Już chyba wolał zimno na wyższych poziomach niż ten straszny zaduch. W skupieniu się nie pomagał też hałas tych kombajnów. Spędził tylko trochę czasu w tym miejscu szukając jakiegokolwiek śladu i już zaczynał się irytować, gdy dojrzał coś na wzór poszlaki. Podszedł do koła i zerwał materiał, gładząc go w ręce. Zdecydowanie musiał pochodzić od jakiegoś ubrania. Rozejrzał się bacznie w poszukiwaniu jakiegoś przejścia. Teoretycznie przy każdym z drążących ziemię kombajnów był nieduży tunel, którym mogły poruszać się istoty, których Jedi szukał. Szybko jednak zauważył, że oprócz tych były jeszcze dwa tunele, przystosowane dla istot ludzkich wymiarów. Jeden z nich był poziomy, ale przy drugim była maszynownia bardzo prymitywnej windy. Musiał być wręcz pionowy. Skierował do niej kroki i przestudiował oznaczenia. Miał wrażenie, że im głębiej zejdzie tym lepiej. Zbadał dotykiem mocowanie windy z obawy przed wadliwym mechanizmem. Winda działała na prostym silniku. Raczej nie miało co się tutaj zepsuć. Mechanizmem sterujacym była prosta przekładnia z opcjami góra/dół umieszczona na balkonie zjazdowym. Przełożył ją w dół i hałasując winda zaczęła powoli się opuszczać.
Trudno mu było określić jak głęboko zjechał. Na pewno robiło się coraz cieplej i duszniej. Kiedy winda wreszcie stanęła był już cały zlany potem. Z trudem mu się oddychało. Od windy rozchodziły się cztery korytarze, ale nim Jon zdażył cokolwiek zrobić, do jego nóg podbiegł pobratymiec istoty, którą spotkał w hotelu.
- O panie, nowy korytarz jeszcze nie oczyszczony! Prosiliśmy o więcej czasu! - upadł mu do stóp. Odpowiednio opłacani pracownicy... Kłamstwo ma krótkie nogi, Xen.
- Wstań. Nie jestem żadnym z panów. Chcę wam pomóc. Odwiedził mnie jeden z waszych, Vato i przyszedłem zobaczyć, co z wami robią na własne oczy.
- Wybawiciel z Legend! - oczy mu się zaświeciły. - To prawda! - stał jak oczarowany.
Jon nie wiedział co powiedzieć, przez moment oddychał tylko ciężko zaglądając w tunele.
- Macie tu jakąś radę starszych z którymi mógłbym porozmawiać?
- Tak Wybawicielu! - chwycił go za rękę i zaczął ciągnąć za sobą - Aaaiiiaan! - krzyknął - Zbierz radę! Wybawiciel przybył!
Nie odzywał się już i dał poprowadzić podekscytowanemu obcemu. |