Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-06-2016, 01:12   #12
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację

Istniało wiele zasad, których złamanie mogło obyć się bez konsekwencji. Istniały jednak i te, za których złamanie kara była nader dotkliwa. Jej moc zależna była od okoliczności, które albo sprzyjały osobie karanej, albo i nie. Zwykle mówiono na to życie, wzruszano ramionami i szło dalej do przodu. Instynkt przetrwania zabraniał zbyt długiego stania w jednym miejscu. I mimo iż ludzkość wyszła już z czasów, w których dziki zwierz mógł niebacznego człowieka rozszarpać na strzępy, to jednak wciąż w genach tkwił strach. Strach przed tym, że ten sam los może spotkać i nas, o ile nie będziemy ostrożni. Ostrożni, lub tchórzliwi, bowiem różnie to zwano.
Na szczęście istniał też nieco inny rodzaj ludzi. U tych jednostek strach nie kończył się ucieczką, a upartym stawianiem mu czoła. Z jakiegoś powodu zwano ich bohaterami. Kto wie, może w nagrodę za zbyt krótkie życie. Dobrze jednak było mieć przy sobie takiego bohatera, który poda dłoń w potrzebie, zasłoni własną piersią, lub też wyniesie z niebezpiecznego terenu gdy po zaliczeniu ostrego kopa, tchórzliwa świadomość woli zwiać, niż stawić czoła konsekwencjom nieprzemyślanych decyzji.




Lauren dochodziła do siebie bardzo powoli. Nie można jednak było powiedzieć, że dochodzenie to było tak przyjemne, jak niektóre znaczenia tegoż słowa. O nie, Irlandka dochodziła nad wyraz boleśnie. Ból bowiem był pierwszym bodźcem, który zaatakował jaj mózg. Wżerał się w niego, ostrymi kłami rozrywając na drobniutkie cząsteczki. Jego działania obrazowały się w postaci białej plamy ostrego światłą, która tkwiła przed oczami, swoimi świetlnymi igłami wbijając się w czaszkę, dominując wszystko. Myśli, odczucia, zapachy i dźwięki. Nie było niczego poza tym bólem. Na początku…

Bóg drugiego dnia stworzył niebo, Lauren zaś drugi objaw przebudzenia mogłaby spokojnie nazwać piekłem. Po bólu bowiem pojawiły się dźwięki. Uszy zostały zaatakowane piskliwymi, miarowymi odgłosami, które bynajmniej do przyjemnych nie należały. Zupełnie jakby było mu mało do tej pory, mózg otrzymał kolejną dawkę niekoniecznie pożądanych bodźców. Do tego, po chwili która mogła trwać sekundę, jednak dla niej trwała wieki, doszły do owych pisków głosy. Gdy się na nich skupiła była w stanie wyłapać troskę, która biła z męskiego i zdenerwowanie, którym emanował kobiecy. Znaczenie słów umykało jej jednak, niczym śliskie rybki, które próbowała łapać gołymi rękami, a te złośliwie przemykały jej między palcami, dokładnie w chwili, w której była pewna sukcesu.

Tak to już jest na świecie, że po pierwszym i drugim, następuje trzecie. Nie, żeby Lauren wyczekiwała owego trzeciego. W końcu smród spalonych włosów, do najprzyjemniejszych nie należy. Szczególnie gdy wymęczona głowa podpowiada człowiekowi, że to jego własne włosy. Wtedy sytuacja ze złej, ląduje na polu z napisem “przejebane”. I tam tez bez wątpienia wylądowała nie tylko sytuacja, ale i sama Lauren.

Ktoś coś do niej mówił, a świadomość tego dotarła jako bodziec czwarty. Słyszała swoje imię. Niezbyt wyraźnie, ale jednak. Próby odpowiedzi kończyły się jednak czymś, co jej pamięć określiła słowem “charkot”. Usłużna pamięć, rzec należało, która to zalewać poczęła, niczym potop biblijny, myśli Irlandki. Trupy. Żyjące trupy, w tym rosnąca ilość kończąca definitywnie swój wykradziony żywot z jej dłoni. I krew, spore jej ilości, rzec należało. I posterunek. I drzwi. I trzask…

- Lauren? Lauren słyszysz mnie? - Głos, bliski, wyraźny i znajomy. Tylko jak odpowiedzieć na to pytanie skoro język nie chce się poruszać, przyklejony do podniebienia. Jak odpowiedzieć sobie na setki pytań, jakie pojawiają się w głowie. Gdzie była? Ile czasu minęło? Te główne i najbardziej natarczywe, zaś po nich kolejne… To budziło niepokój. Dlaczego nie mogła otworzyć oczu…?

 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline