| Arcon zdążył wielokrotnie pogubić się w zawiłej tyradzie Coopera, ale z wrodzonej grzeczności nie dawał tego po sobie poznać. Ostatnie zdania ponownie uświadamiały skalę problemu, z którym przyjdzie im się mierzyć. Denis nawiązał jednak do jego pierwszej propozycji odnośnie przeszukiwania szczątków statku.
- Niestety w obecnym stanie nie czuję się na siłach, by nurkować. Tracilibyśmy cenny czas, panie Starr. Teraz trzeba podjąć decyzję dokąd się skierujemy? - popatrzył po obecnych. - Kiedy poznam nasz cel, jestem w stanie poprowadzić tam naszą ekspedycję. - może zabrzmiało to nieskromnie, ale poławiacz, mimo młodego wieku, gościł w niemal każdej zonie, prócz Andromedy…
Kątem oka wyłowił spojrzenie Malofya. Inżynier skinął na niego z ponurym uśmiechem, mocno przepełnionym żałobą po bliskich. Czuł, iż ma w tym człowieku oparcie nawet w tak trudnej dla załogi chwili. Technik wskazał tylko znacząco na kombinezon, z którego zdążył się wyswobodzić. Denis miał go wkrótce ponownie przyodziać.
Szlachcic słuchał z uwagą, aż w końcu przemówił: - Jak zwykle przygniatająca logika. Trzeba ją opatrzyć i odstawić do reszty piratów. A później pozwolić im też wszczepić sobie zakazane implanty. Jak widać będą doskonałą bronią w zbliżającej się wojnie.
Przygotował opatrunki i już miał ruszyć w stronę kabiny pilota, gdzie znajdowała się Samantha, jednak najpierw odwrócił się w stronę Starr’a - Chyba, że chcesz jej teraz powiedzieć, że nie płyniemy do jej ojca, nie damy im implantów, a jej pozwolimy się wykrwawić. Mając na uwadze opowieść o przygodach piratki i historyka wolałbym jej nie prowokować bez potrzeby.
W głowie odnotował deklaracje młodego Denisa. Manuel była świetnym pilotem, jednak nie była żeglarzem. Bez młodego poławiacza mogli co najwyżej wrócić na Antigue. - Moim zdaniem pozabijają się wzajemnie. A tak na marginesie, mówiła, że szuka sekstansu z dlithium? - zapytał krótko. - Jeżeli mówiła, to nie mnie. Może Manuel coś wie, albo… - szlachcic przełknął ślinę - no, bo Casimir już raczej się swoją wiedzą z nikim nie podzieli. - Więc szukamy piratów,aby ponownie oddać nieodrodną córkę pod skrzydła “czułego” papy? - Arcon nie mógł powstrzymać się od lekkiego sarkazmu. - Możemy popaść w gorsze tarapaty jeśli ujrzy ją w takim stanie… - Może wpierw wyciągnijmy piratów na szersze wody? - zwrócił się do Starra. - Gdzie ich obecność jest nam najbardziej na rękę? - zapytał bez ogródek. - Tylko proszę bez wykładu z geografii i stosunków społecznych tudzież analizy psychiki morderców… - Odpowiedź mogła być w sterowcu Black Cross. I wiele innych informacji. Dlatego chciałem je poznać - odparł Cooper marszcząc brwi w zamyśleniu. - Wkrótce ich zleceniodawcy dowiedzą się o ich porażce. Wtedy wyślą kogoś, żeby sprawdzić co i jak. Uwierz, nie chciałbym tu być, gdy tamci przylecą kolejnym sterowcem.
Manuel która dotychczas wyrównywała koordynaty tak chaotycznie zmienione przez Samanthę, podeszła teraz do grupy. Miała łzy w oczach. Dla niej katastrofa również była niepowetowaną stratą. - Piratka, mutanka czy inny wynalazek, powinniśmy być słownymi ludźmi. Cokolwiek postanowimy, zróbmy to szybko. Nadmiar czasu nie jest luksusem na który możemy sobie pozwolić.
Jacob pokręcił głową wznosząc oczy. - Chyba teleportem - odparł Richardowi. - To był oddział uderzeniowy bez wsparcia. Gdyby tak nie było, to już dawno widzielibyśmy kolejnych. Centrala, z której wyruszyli czeka na ich raport lub powrót, ponieważ nie dopuszczają myśli o klęsce zawodowych zabójców. Załóżmy, że komunikują się na odległość i centrala czeka na raport, czyli wypadek najmniej korzystny. Dowództwo musi wtedy podjąć decyzję, zebrać nową załogę, wystartować i przylecieć. Jakby nie byli szybcy, to musi trochę potrwać. To nie dzieje się ot tak - pstryknął palcami. - Płyńmy zatem tam skąd “uciekliśmy” nie bez powodu - zakończył Starr, po czym usiadł na podłodze pod ścianą i zamknął oczy.
A potem przyszła rewelacja o Yarvis. Jacob był inteligentnym skubańcem. Na ile naprawdę coś miał, a na ile panicznie bał się piratki i jej ojca? Ciężko było ocenić Richardowi. Jeżeli Yarvis naprawdę istniało i było źródłem technologii Black Cross, to tym bardziej szlachcic utwierdzał się w swoich decyzjach.
- W takim razie załoga Kidda posłuży nam jako świetna dywersja, gdy ruszymy szukać zaginionego miasta.
__________________ Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. ”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej. |