Oględziny przyniosły dwie informacje.
Po pierwsze - utrupiony potwór był bardzo niebezpiecznym przeciwnikiem.
Po drugie - dało się go zabić, czego dowód leżał przed Maxem.
Najlepiej, zdaniem Maxa, było naszpikować potwora strzałami, zanim strzelec znajdzie się w zasięgu pazurów zwierzoczłeka.
Czy takiej broni, jak przerośnięta halabarda, użyto, by ubić potwora? Max był przekonany, że nie, chociaż taka właśnie broń w rękach silnego i sprawnego wojaka byłaby i niebezpieczna i, z pewnością, skuteczna przeciw kłom i pazurom. Kopytny mutant nosił wiele ran, przetrwał wiele ciosów, lecz raczej nie od broni siecznej. Maczuga, pałka, młot, ale z pewnością nie halabarda.
Co więc tu robiła? Była własnością truposza? Na wielkość może... A może ją stracił i musiał walczyć zębami i pazurami?
Nie dowiedzą się, chyba że spotkają kolejnego potwora, żywego i uzbrojonego.
Informacja o tym, że Olaf nie lubi przemocy, nieco Maxa zmartwiła. Były drwal wyglądał na bardzo silnego. Porządny oręż w jego dłoniach mógłby być bardzo, bardzo przydatny.
- Olafie, nie szkodzi - powiedział. - Nie wszyscy wszak muszą machać bronią. I tak stanowisz dla nas wielką pomoc. |