Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-06-2016, 22:24   #237
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Nie mówił. Mówienie zawsze stanowiło wysiłek. Wymagało koncentracji, okiełznania języka. Nie miał na to czasu. Nie miał okazji. Walczył w milczeniu, desperacko przeciwstawiając swoją furię i umiejętności temu czemuś. I przegrywał.
Jego furia, umiejętności, jego wytrzymałość. Wszystko to okazywało się niewystarczające. Przegrywał.
I nie był w stanie wołać o pomoc. Tuż przed walką widział Connora, ale teraz Bobby był skupiony tylko na przeciwniku. Duszącym go potworze. Nie wiedział więc co się działo dookoła. I mógł mieć tylko nadzieję, że Connor dobrze wykorzysta czas, który Barker dał mu ściągając na siebie uwagę tego czegoś.
Brakowało mu oddechu. Czuł jak panika w nim narasta, ale czysta zwierzęca panika związana z walką o życie. Coś znajomego.
Nie skupiał się na nadnaturalnej naturze przeciwnika. Nie przejmował się martwym spojrzeniem wroga, gdy sam walczył o każdy oddech. A było mu coraz trudniej. Jedyna jego szansa była na uwolnieniu się z tego uścisku. Musiał go zrzucić z siebie lub przewrócić na bok i wyrwać z się z tego klinczu.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline