Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-06-2016, 01:09   #40
Demogorgon
 
Reputacja: 1 Demogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znany
Phoebe Duncan
-Em...To po prostu straszne co się stało. Biedny piesek. – Wydukała Gwen, gdy Phoebe poruszyła je reakcję na usłyszane newsy. –P-przepraszam, ale musze iść już, na lekcje i ten tego… – Zaczęla się pospiesznie zbierać, gdy nagle zatrzymała się i spojrzała znowu na Phoebe, jej wzrok był mieszanką lęku i nadziei.-To…Przyjdziesz dzisiaj?

****
-Rany, jakbym wiedział, że się tak przejmiesz, to bym ci w ogóle nie wspominał. – Powiedział Phil przez telefon. – I trudno mi cokolwiek powiedzieć, psy zwożono do nas z okolicy całego Cranhil, ktoś przebiegł przez dzielnicę i zaatakował każdego psa, jakiego zobaczył. Więcej szczegółów może ustalić tylko policja. – Przez chwilę w słuchawce panowała cisza, po czym Phil odezwał się znowu. – Ej, głowa o góry, jestem pewny, że psu twojej koleżanki nic się nie stało. Ktokolwiek to był, zrobił dzisiaj jeden ostatni atak a od tego czasu zamilkł. Dam głowę, że to był tylko jednorazowy wygłup jakiegoś drania. O ile to ten sam koleś. Do tej pory wszystkie psy jakie atakował, były bezpańskie, a ten z dzisiaj miał właścicieli. Jeśli twoja koleżanka chce, to mogę dać ogłoszenie w jej psie w mojej klinice, może ktoś go widział?

***
Poszukiwania w Internecie nie dały nowych informacji, tylko parę wywiadów ze śledczymi (przepraszamy, ale nie możemy udzielać informacji na tym etapie śledztwa) i gadkę jakiegoś polityka o tym, czemu to wszystko wina obcokrajowców. Raczej nic wartego uwagi, przynajmniej nie przy pobieżnym przeglądaniu sieci.
Gwen czekała na nią po zajęciach. Phoebe pojechała z nią, po drodze próbując dalej wypytać, ale gdy natrafiła na mur obojętności, w końcu wciągnęła ją w zwykłą rozmowę.
Dom Gwen okazał się całkiem spory, był to jeden z tych które maja dwa pietra i pokoje na poddaszu oraz własny ogródek. Gdy jej koleżanka otwierała drzwi, nagle Phoebe wyczuła, że ktoś zbliża się do nich. Odwróciła się i ujrzała groźnie wyglądającego łysego mężczyznę. Na jego widok Gwen się przelękła wyraźnie i jakby skurczyła w sobie.
- Przepraszam, młoda damo. Czy zastałem może twoją siostrę albo brata? – Jego glos był szorstki, choć próbował brzmieć sympatycznie. Z naciskiem na próbował.
Nagle drzwi otworzyły się a Phoebe usłyszała głos mówiący „Gwen, do środka, już”. Odwracajac się zobaczyła, że należał on go nastoletniej gotki, która mierzyła nieznajomego groźnym spojrzeniem.
Gwen szybko wprowadziła ją do przedpokoju. Gdy pokazywała, gdzie odłożyć buty i kurtkę, Phoebe zdołała posłuchać kawałek rozmowy zza drzwi.
-Pracuję nad tym, cierpliwości, dostarczę wam to, co obiecałam. A jeśli… – Dalsze słowa dziewczyny zagłuszyło skrzypienie drzwi z drugiej strony, Phoebe odwróciła się, ale zobaczyła tylko, jak para drzwi w korytarzu się szybko zatrzaskuje. Próbowała złapać jeszcze cos z rozmowy, ale usłyszała tylko wyrwane z kontekstu słowa „…sobie, gdzie by był, gdyby nie ja.”
Potem gotka wróciła do środka, trzaskając za sobą drzwiami. Zaklęła siarczyście, westchnęła i przeniosła wzrok na Gwen.
-Cześć siostrzyczko. – Rzuciła ze zmęczonym uśmiechem.
-Cześć. – Opowiedziała Gwen, tak nieśmiało, jak to ona.
-Widzę, że masz gościa. – Gotka zmierzyła Phoebe uważnym spojrzeniem, zanim wyciągnęła do niej rękę. –Kate. Miło mi.

Duncan O’Malley, Jimmy Deep

Jimmy właśnie dzwonil do Weedy’ego (Stary, ty wiesz ile Kate jest w tym mieście? Może mam ci jeszcze znaleźć czarnoskórego dwudziestolatka w bluzie z kapturem w New Yorku? Daj mi jakieś szczegóły, co?) gdy doszło do pewnego zdarzenia. W całej tej konwersacji Duncan I Jimmy zapomnieli o jednym ważnym szczególe. Punkowcu w kilcie. Z początku zamroczony i skołowany po wpływem kolejnych mentalnych poczynań obydwu panów, teraz wreszcie doszedł do siebie. I postanowił wyrazić swoją opinię o całej sprawie. Ciosem prosto w twarz Jimmy’ego, od którego ten padł na ziemie jak długi. Po kolejnym ataku dołączył do niego Duncan.
Mięśniak stanął nad nimi. Upuścił jakąś kartkę na Duncana.
- Twój brat jest pod tym adresem, przyjdź go odebrać.- Powiedział, po czym zwrócił się do Jimmy’ego. - A ty się odwal. Sugar sobie nie życzy, żebyś węszył. – A potem odszedł, mamrocząc cos o dziwolągach i popaprańcach.

*****
Po dojściu o siebie i przygotowaniu się odpowiednio, obaj panowie znaleźli się pod wskazanym adresem. Właśnie dom o wskazanym numerze pojawił się w ich zasięgu widzenia, gdy zobaczyli jak jakiś garniak odchodzi od drzwi, mamrocząc coś wściekle pod nosem.

[Opiszcie w jaki sposób przygotujecie się do wizyty pod tym adresem w waszych postach oraz co bierzecie ze sobą, bardzo proszę]
 
Demogorgon jest offline