Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-06-2016, 17:45   #9
Dragor
 
Dragor's Avatar
 
Reputacja: 1 Dragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłość
J- Historia zawsze może być zmieniona. - powiedział Doktor na pytanie Magnusa. - A jakieś ogólnie wyjaśnienia, proszę Imh.
- Faron jest żyjącym bogiem, a jego słowo jest prawem - powiedział Imhotep. - Właśnie jego łaska sprawiła, że jestem obecnie w tym miejscu. W gruncie rzeczy, mógł mnie skazań na śmierć, prawda?
- Mnie interesuje, co zrobiłeś, że tak się na ciebie wkurzył - powiedział Doktor chwytając za drugie ramię architekta.
- Nie tutaj, dobrze? - poprosił Imhotep i jęknął gdy został postawiony na nogi.
We dwójkę eskortowali architekta z bogatej dzielnicy przy rzece w głąb miasta. Przeszli przez kolorowy plac kupiecki i dalej na obrzeża, do slamsów. Tam doby były zrobione dosłownie ze wszystkiego. Słowy, patyków, poruszonych cegieł, starych materiałów, mat. Ciężko, było powiedzieć z czego nie były zrobione.
Ich przybycie wywołało poruszenie. Kilka brudnych dzieciaków wybiegło do nich piszczą radośnie.
- Wujek Imh! Wujek Imh! - krzyczały radośnie.
Doktor wzdrygnął się gdy chłopiec, na oko trzy, czteroletni złapał go za wolną rękę.
- Czego? - warknął na malca.
Chłopiec cofną się ze łzami w oczach. Podróżnik w czasie westchnął poirytowany i wyciągnął torebkę żelkowych misiów z kieszeni.
- Masz, tylko nie rycz i podziel się w resztą -mrukni i wręczył ją chłopcu.
Dzieciaki pouciekały ze śmiechem opychając się słodyczami.
- Awww, Doktor dalej lubi dzieci, choć udaje że nie - zażartował Imhotep.
- Zamknij się - powiedział Doktor.

W końcu dodarli do niewielkiej lepianki, gdzie czekała na nich kobieta z noworodkiem na rękach. Miejsce było znacznie czystsze niż inne schronienia i widać było, że ktoś o nie dbał.
- Panie, mała Ami, już nie gorączkuje, uratowałeś jej życie! - zawołała do Imhotepa ze łzami w oczach. - Jak mogę ci się odwdzięczyć?
- Żaden ze mnie pan, tylko Imhotep - odpowiedział architekt i wyciągnął z podartej szaty mały woreczek i podał go matce. - Daj jej jeszcze to przez dwa dni, po szczypcie na kubek wody. Na wszelki wypadek, gdy choroba wróciła, a co do wdzięczności, wystarczy mi ta twoja pyszna zupa. Znajdzie się też po misce dla moich przyjaciół?
- Oczywiście panie! - kobieta ukłoniła się i pobiegła ku szałasowi kilka metrów dalej, gdzie na ognisku stał wielki gar z jakąś gotująca się potrawą.
- Jesteś całkiem popularny - powiedział Doktor do architekta.
- Lekarz zawsze się przydaje w miejscu takim jak to - stwierdził Imhotep wchodząc do lepianki i gestem zapraszając ich do środka. - Zarabiam na pisaniu, kupuję leki, a w zamian o nic niemal nie proszę. Jak mnie tu nie lubić? Można powiedzieć, że jestem ich Doktorem!
- Wmawiaj to sobie dalej - mruknął Doktor.
W lepiance było chłodniej. Pod ścianami było kilka półek zleconych z byle czego z wieloma zwojami papirusów. Imhotep wyciągnął z pomiędzy nich amulet wielkość dłoni. Był metalowy, błyszczący i co ciekawe, lekko brzęczał.

- Bóg Khepri dał mi ten amulet i powiedział mi że przyniesie on wielkie zmiany dla Egiptu - powiedział architekt. - Gdy przyszedłem z nim do faraona na początku ucieszył się że jeden z trzech postaci Ra pobłogosławił jego dwór, ale w ciągu kilku następnych dni nazwał mnie heretykiem i wyrzucił z pałacu. Straże oczywiście zbyt delikatni nie byli i gdy się w końcu obudziłem byłem tutaj. Nie wiem czemu mój władca tak się zmienił.
- Khepri? Czyli przylazł do ciebie wielki skarabeusz i dał ci nieznane urządzenie, a ty uznałeś za dobry pomysł zatrzymać to urządzenie? Niczego się nie nauczyłeś?! Wiesz ile jest kosmitów, którzy wyglądają jak wasi bogowie?! Zaczyna się zastanawiać, czy aby na pewno jesteś pierwszym geniuszem w historii! - Doktor załapał amulet i zaczął oglądać je ze wszystkich stron.
- Kiedyś był mniej nerwowy - powiedział Imhotep. - Nie żebym nie zasłużył... Ale powiedz mi przyjacielu, jesteś Grekiem? Mówisz niczym prawdziwy Egipcjanin, ale towarzysze Doktora dają się rozumieć każdy język, a gdy mówią rozumie ich każdy - Imhotep spytał Magnusa.
Gdy Doktor badał skarabeusza wróciła kobieta, która wcześniej dziękowała Imhotepowi za wyleczenie córki. Przyniosła ze sobą coś na kształt gęstego gulaszu w trzech miskach. Potrawa była nawet smaczna, choć dość ostra.
 
__________________
Gallifrey Falls No More!

Ostatnio edytowane przez Dragor : 26-06-2016 o 21:37.
Dragor jest offline