Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-06-2016, 18:43   #34
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację
Postój następnego wieczoru

Gdy Freyvind przebudził się podczas postoju niedługo po zachodzie słońca otworzył swą skrzynię napotykając wzrok Bjarkiego.
- Wyciągnij go - skald powiedział twardym głosem.
Grim nie ociągał się w wykonaniu polecenia swego pana.
Odbił wieko skrzyni i dźwignął związanego Svena, któren z szaleństwem i przerażeniem wpatrywał się w skalda i jego ghula. Mówić nie mógł, bo knebel mu to uniemożliwiał. Bjarki spojrzał na Freya:
- Knebel zdjąć?
- Jeszcze nie.
- Skald ignorował ciekawe spojrzenia. W części ciekawe, w części pełne obawy. W części rodzącej się wściekłości.

Wziął związanego za kubrak i przed nowo zaprzęgnięte woły pociągnął.
- Chomąto! - warknął ze złością, a Bjarki zbliżył się mocując je wpierw do zaprzęgu. Woły boczyły się trochę i trzeba było na linie w większej oddali Svena doczepić.
- Pij! - Frey niecierpliwie własnymi kłami rozdarł przedramie i zerwał knebel z ust skrepowanego potomka. - A ty - zwrócił sie do Grima - odciągnij, gdybym w przyjemności się zatracił.
Sven poddał się emocjom i Bestia pod jego skórą pełgała blisko. Skald nie musiał powtarzać dwa razy bezrozumnemu obecnie nowo stworzonemu. Ugryzienie bolało jeno chwilę. Gdy Sven pociągnął pierwszy łyk, łapczywie, niewprawnie, nie mogąc pomóc sobie rękoma, Lenartsson poczuł błogość rozlewającą się po członkach i wściekłość nieco tłumiącą.
Po dłuższym czasie oderwał przedramię od kłów zeszłej nocy przebudzonego i założył mu chomąto na szyję.
- Idź - polecił cedząc te słowo i patrząc mu w oczy. - Idź i prowadź ku Jelling.


Jezioro Engelsholm

Chlo, co ostatni odcinek przejechała na wozie przytulona do nóg skalda i opatulona skórami, zeskoczyła z wozu z rozespanym westchnieniem. Rozejrzała się z ciekawością. Połowa nocy już była, księżyc świecił jasno rozświetlając nieco okolicę:



Śnieg leżący jeszcze dość mocno nad brzegiem Engelsholm odbijał zimne światło Mániego, nadając miejscu spotkania wyprawy nieco widmowego charakteru. Łyse drzewa rzucały długie cienie, jakby bojaźliwie drżące tam gdzie padło na nie światło z zapalonych pochodni. Cisza z rzadka przerywana odgłosami zwierzyny jakby narzucała przyjezdnym sposób zachowania się. Nie wszystkim jednak...

- No tośmy pierwsi
- Rudowłosy radośnie klepnął zad konia po zlustrowaniu okolicy.
- Sighvart powinien być niedługo. - jarl skwitował beznamiętnie spoglądając na Freyvinda, jakby czekając na jego dalsze rozkazy.
 

Ostatnio edytowane przez corax : 28-06-2016 o 20:31.
corax jest offline