Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-06-2016, 00:10   #91
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Jechali we względnym milczeniu.

Arno nie mógł sobie darować nierozwiązanej w Hergig sprawy. Owszem, nie zajmował się śledztwami od dłuższego czasu, konkretnie od trzech lat, ale to nie usprawiedliwia zachowywania się jak cholerny amator. A tak właśnie prowadzili to dochodzenie. Jak amatorzy.

Dlatego mijając kolejne drzewa i spode łba wypatrując pozostawionych im znaków bawił się nożykiem w znalezionym na poboczu grubszym drewnie. Prace związane z metalem i drewnem zawsze go uspokajały. Lubił je do tego stopnia, iż czasem nawet wyobrażał sobie co będzie po tym, gdy skończy karierę najemnika.

Widział już własny budynek. Będzie musiał być duży, żeby pomieścić kuźnię i warsztat stolarski.
Wtedy wszystkie wyroby wychodzące spod jego ręki będą zupełnie inne niż powszechnie spotykane. Będą funkcjonalne i piękne. Raz zdobienia byłyby bogate, innym razem ubogie. Przedmioty drewniane z metalowymi wykończeniami oraz metalowe przedmioty z drewnianymi akcentami. Miecze równie dobrze mogące wisieć na ścianie jako element dekoracyjny, służyć jako broń ceremonialna, a także spełnić swoje zadanie w prawdziwej walce.

Zawsze miał smykałkę artystyczną w kierunku rzeźby. Nigdy jednak nie zajął się tym na poważnie, podobnie jak obróbką skór, zaś te dwie umiejętności przydadzą mu się, gdy otworzy zakład.

Wypatrywanie znaków nie było trudne, więc jeszcze przed zmrokiem byli w Weisslagerbergu.


Wyrzeźbionego, maleńkiego ptaszka schował do plecaka i razem z Alexem podążyli w kierunku źródła dźwięku stanowiącego, jak Hammerfista nie myliły uszy, zabawę.
Przynajmniej napić się można.

Tego właśnie khazad poszukiwał przy stole. Pierwszą i drugą szklanicę wina wypił niemal duszkiem. Dopiero z trzecą usiadł przy stole przypominając sobie, iż dzisiaj jeszcze niczego nie jadł. Błyskawicznie pochłonął pęto pieczonej kiełbasy z kilkoma pajdami chleba z osolonym smalcem. Dawno jadł takie skwarki. Zakąsił ogórkami tak dobrze ukiszonymi, że wykrzywiało facjatę.
Rzucił coś przy stole między kolejnymi dolewkami trunku, by nie wyjść na mruka i gbura, lecz głównym zajęciem nadal było jedzenie, picie oraz słuchanie.

Problemem miał być cmentarz i ruiny, w których jakoby to miało straszyć, lecz khazad nieszczególnie pokładał wiarę w te pogłoski. Kiedy tylko zaspokoił głód oraz pragnienie, ruszył na pierwsze z dwóch problematycznych miejsc.
Przed wejściem do Ogrodów Morra poprawił broń, tak na wszelki wypadek. Nie była potrzebna. Chodził powoli między grobami szukając czegokolwiek, co mogłoby odbiegać od normy, ale nie znalazł niczego pomimo wzroku nie ograniczającego widzenie w ciemności.

Postanowił przeszukać okolice cmentarza. Z podobnym skutkiem. Ruiny również nie przyniosły żadnych odpowiedzi.

- Pierdolenie - burknął Hammerfist opuszczając szczątki. Gdyby ktoś pytał go o zdanie, to powiedziałby, że jeden sobie coś uroił, a reszta idiotę popiera.

Niemniej łukiem wrócił w okolice Ogrodów. Zamierzał poszukać jakiegoś dobrego miejsca na ukrycie się i obserwowanie przez jakiś czas. Miał zamiar siedzieć w ukryciu nawet kilka godzin, żeby upewnić się czy rzeczywiście to tylko urojenia. Jednakże każde szaleństwo miało swoją granicę. Musiał się również choć trochę przespać, by móc z trzeźwym umysłem wrócić tu razem z towarzyszami.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline