Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-06-2016, 20:58   #82
ObywatelGranit
 
ObywatelGranit's Avatar
 
Reputacja: 1 ObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnie
W miarę jak grupa pielgrzymów wraz ze strażnikami grobów oddalała się od gospody, na horyzoncie rosły surowe grzbiety Wzgórz Szarego Płaszcza, zaś na wschodzie malały ośnieżone szczyty Szarych Wierchów. Oba pasma tworzyły wąską nieckę, którą porastał gęsty Zapomniany Las. Regiel dolny porastały rozłożyste dęby, buki i cienioczuby. Nie brakło również drzew, które obumarły ze starości, skurczyły się, spróchniały i pozapadały się w sobie. W ich sękatych konarach uwiły sobie gniazda leśne zwierzęta, zaś zamiast liści pokrywały je girlandy jemioły. Las powoli przechodził w złotą tonację, jednak jeszcze przynajmniej przez dekadzień królować będzie wczesno-jesienna zieleń.

Nie mieliście pojęcia jak elfowie wytyczali marszrutę. Każdy ich krok zdawał się nieprzypadkowy. Nie widzieliście żadnych ewidentnych ścieżek, jednak stąpaliście bo pewnym i łatwym do przebycia podłożu. Zapomniany Las sprzyjał refleksji i wyciszeniu. Swoim wiekiem, pięknem i powagą przypominał elfi ród. Mogliście jedynie zgadywać co w tej relacji było kurą, a co jajkiem. Być może to drzewa upodabniały się do swych opiekunów, a może na odwrót, Tel-Quessira przyjęli cechy otaczających ich mateczników.

***

- Evereska zmieniła się. Nie jest to miejsce, jakie pamiętam jeszcze sprzed Czasów Niepokoju, a nawet Czaroplagi - odparł Kelvenowi Vaen. - Chociaż Odwrót bezpowrotnie się zakończył, wciąż rośnie liczba mieszkańców Domu. Nie jest to dobry znak. Was, l u d z i, może taka refleksja zdziwić. Wszak cieszycie się gdy mury waszych miast pękają w szwach, a wasi władycy mogą powołać pod broń więcej rąk. My mamy odmienną perspektywę; spoglądamy na przyszłość nie w latach, czy dekadach, a w wiekach. Dopiero patrząc w ten sposób można docenić najwyższe wartości, takie jak harmonia i równowaga.

***

Zwierz mruknął coś spod maski, po czym powtórzył nieco głośniej:
- Teraz jestem dobry-i-cichy. Kocham być cicho. Umiesz śpiewać jak małe-ptaki? - zapytał, a dopiero po chwili aarakockra uświadomił sobie, że otacza ich melodyjny świergot.
- Pan trzymał mnie krótko. Nie-rób, rób, zostaw, weź, zabij. Często mówił zabij - wzruszył ramionami. - Nie wiem. Za dużo gadam, powinienem siedzieć cicho. Ptaków nie słychać.

***

Steven zdawał się być w swoim żywiole. Pomimo krótkich gnomich nóżek, nie odstawał od strażników ani o krok. Miał oczy dookoła głowy, ale najwięcej uwagi poświęcał kolebce-siodłu, na grzbiecie Majora. Egzekucja dokonana na rabusiach, nie wywarła na nim żadnego widocznego wpływu.
- Czyż nie piękne okoliczności przyrody? - odparł Nevarowi. - Aż przypomina mi się Las Neverwinter w okolicach Przesieki. Wszystko jest jednak starsze, bardziej powykręcane... tajemnicze.
Dopiero po chwili odparł bezpośrednio na pytanie Nevara:
- Wątpię, żeby Czarna Sieć miała do mnie jakieś pretensje, więc chyba wiele nie zaryzykuję odpowiadając na twe pytania. Lena umiera. Gdybym zostawił ją na czas... - ściszył ton głosu - p i e l g r z y m k i w domu, prawdopodobnie straciłbym ją bezpowrotnie.
Steven zasępił się na chwilę, jednak szybko wrócił do promiennego uśmiechu:
- Jak ja kocham lasy Północy! Mógłbym godzinami włóczyć się po ich ścieżkach. Byleby jeszcze orków - twu! - nie było.
 
ObywatelGranit jest offline