Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-06-2016, 11:06   #56
Yuan
 
Yuan's Avatar
 
Reputacja: 1 Yuan ma w sobie cośYuan ma w sobie cośYuan ma w sobie cośYuan ma w sobie cośYuan ma w sobie cośYuan ma w sobie cośYuan ma w sobie cośYuan ma w sobie cośYuan ma w sobie cośYuan ma w sobie cośYuan ma w sobie coś
*Wcześniej w jaskini*


Roley rozsiadł się wygodnie pod ścianą, zamknął oczy i spróbował zebrać myśli. Przywołał w głowie obraz swojego ojca. Człowieka, który zawsze wiedział co robić i starał się robić to jak najlepiej. Jego wzór i autorytet, mimo, że ich relacje były zwykle dosyć szorstkie. Ostoja spokoju i wsparcia, czego Roleyowi nigdy nie udało się osiągnąć. Ciekawe gdzie teraz jest? Cóż to chyba bez znaczenia, bo nie odzywał się do niego odkąd... Nagła fala ciepła przeszyła Roleya gdy przed oczami stanęło mu ponownie głęboko ukryte wspomnienie. Rozbita butelka, krew i zaskoczony, pełen bólu i utraty nadziei wzrok nawiedzały go w koszmarach setki razy, przez wiele lat nie pozwalając się mu pozbierać.

Otworzył gwałtownie oczy próbując wyrzucić to szybko z pamięci, ale niewiele to pomogło. W końcu wstał i zaczął miotać się po jaskini. Lily przyglądała mu się z mieszaniną strachu i zdziwienia, ale na szczęście nie spytała o nic. Może się go bała, może wciąż była trochę obrażona, ale to teraz bez znaczenia, chciał mieć spokój. Po paru minutach, cały spocony, ciężko dysząc upadł w rogu, a po jego policzku spłynęły łzy. Nie tamował ich, wiedział, że to bezcelowe.

W końcu wrócili. - Długo was nie było... - rzucił łowca, ale złapany przez chwilę pełen wściekłości wzrok elfki powiedział mu jasno, że mieli powód i zniechęcił do drążenia tematu. Coś wyraźnie poszło nie tak pośród poszukującymi, ale wyglądało na to, że Zehirla i Dolit wciąż są zbyt wstrząśnięci żeby o tym gadać, a Xaaz, cóż, jak to Xaaz, po prostu schował się za zaporą milczenia, której Roley nie miał ani ochoty ani zamiaru forsować. Po próbie pobieżnego dowiedzenia się o co chodzi w końcu machnął ręką, pewnie dowie się tak czy siak w swoim czasie, a czuł w środku, że podkręcanie atmosfery może im tylko zaszkodzić. To co było teraz istotne to, że stracili Davy'ego i Osberna. Łowca nie nazwałby żadnego z nim przyjacielem, wszak ledwo się znali, ale jednak ostatnimi czasy, mimo sprzeczek i początkowej wzajemnej niechęci ta nietypowa, zcalona strasznymi wydarzeniami drużyna tworzyła pewną grupę coraz bliższych sobie ludzi i strata dwójki z nich bolała ich wszystkich (no... może prawie wszystkich), szczególnie, że utrudniała im już i tak niełatwe zadanie. Wszyscy jednak wydawali się zgodni, że zbyt wiele złego się tu już stało i pora ruszać dalej, na co Roley przystał z wielką chęcią.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=06H_6oI4EK4[/media]

*Nieco później w środku lasu*


Łowca pewnie prowadził grupkę przez las kierując się swoimi nabytymi przez lata umiejętnościami. Mocne światło księżyca rozświetlało nieco ciemności i znacznie ułatwiało zadanie. Początkowo wszyscy szli bardzo spięci, nerwowo reagując na wszystkie trzaski w obawie przed ścigającymi ich kapłanami, ale po pewnym czasie strach ustąpił miejsca znużeniu, uwaga zaczęła się rozpraszać ustępując miejsca wspomnieniom ciepłego łóżka i dobrego jedzenia.

Nagły widok obozowiska przed nimi, dodatkowo najwidoczniej aktywnego nawet w środku nocy zaskoczył ich wszystkich. Roley zachował przytomność i kazał wszystkim paść na ziemię. Wyglądało na to, że to jakieś gobliny... ale jakieś takie przerośnięte, dodatkowo wokół widać były domy, więc to raczej nie było ich naturalne środowisko.

Roley spojrzał na elfkę i nieśmiało dreptającego z nią Dolita. Widać było, że chce wyjść na bohatera i obrońce bezbronnych niewiast, ale w połączeniu z pewnym ociąganiem i niepewnością wyglądało to dosyć komicznie. Zehirla najwidoczniej chciała się dogadać z przybyszami. Roley schował się i naciągnął strzałę na cięciwę w razie gdyby negocjaje nie poszły po ich myśli...
 

Ostatnio edytowane przez Yuan : 28-06-2016 o 11:12.
Yuan jest offline