Sorka że tak późno z tym postem, ale jest. Ten tekst po czterech myślnikach jest na wypadek, jakby tura poszła już dalej w stronę kolacji. Chyba, że wcześniej będzie szansa na jakąś interakcję.
A teraz mała dygresja, taka tam luźna
Uhm, rozumiem naturę fantasy, i pewne uproszczenia w maszerowaniu na duże odległości, ale zawsze mnie konsternowało że gdzieś się szło kilka tygodni, a po dotarciu i kolejnej turze, wszystko było między wędrownikami jakby maszerowali godzinę :P
W zasadzie przez te kilka tygodni podróży razem w jednej w klatce, trudno by z nudów się drużyna nie zbratała. Nie zdziwiłbym się gdyby wychodząc z klatki śpiewali razem "to już jest koniec, nie ma już nic, jesteśmy wolni, możemy iść", albo coś w ten deseń