Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-06-2016, 21:34   #167
Zaalaos
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Coruscant, sektor 30, dzielnica mieszkalna, motel Mynoc, pokój 30A

Najemnik z trudem powstrzymywał się przed zaśnięciem, czemu trudno się dziwić po tak długim okresie życia w ciągłym napięciu. Przewrócił się na bok, uważając przy tym na obtłuczone żebra i odpowiedział z uśmiechem na ustach.
- Jak za wodą na Tatooine. Brakowało mi ciebie i odrobiny luzu. Chyba po raz pierwszy od… dwóch lat? Nie muszę się zastanawiać czego Czerwoni zarządają tym razem, nie muszę się nigdzie śpieszyć, ani ryzykować życiem. Nawet nie jestem zbytnio obity. - Sol podniósł się do pozycji półleżącej i poklepał się po obandażowanej klatce piersiowej. - Ty się musisz w Akademii nudzić. - dodał.
- Zależy co przez to chcesz powiedzieć. Oczywiście, że nie ma tam tyle emocji co podczas podróży z Wygnaną Jedi, ale zapał dzieciaków potrafi się udzielić. Poza tym jest naprawdę wesoło, co w porównaniu z życiem z moimi siostrami jest świetną odmianą.
- Siostrami? Nie wiedziałem ze masz rodzeństwo. - zainteresował się Sol.
- Mam, miałam... Nie interesowałam się co z nimi się stało po... Zresztą, nie chcę do tego wracać - ucięła.
- Rozumiem. Ja jako klon żadnej rodziny nie miałem, zdaje się że z mojej linii produkcyjnej nie zeszło zbyt wiele osobników. Mam "wady wrodzone" jak to określali. Nieważne. - mruknął i spojrzał na hotelowy barek. - Chcesz się czegoś napić?
- Masz tu gdzieś wodę? - rozejrzała się. - Muszę dbać o linię, kto wie jakie tam seksowne najemniczki się za tobą oglądają - mrugnęła do niego.
- Jasne, jasne. - odparł i sięgnął ręką pod łóżko, gdzie czekała butelka wody. Odkorkował ją i podał Briannie. - Jedyne "najemniczki" jakie spotykam to te które chcą mi spuścić wpierdol. W zasadzie skłamałem, bo nawet nie najemniczki, tylko taka jedna komandos. Znowu spotkałem tą z Ilum co mnie podziurawiła, tym razem skończyłem z popękanymi żebrami. Ale odrobinę satysfakcji mam, bo ostatecznie ją załatwiłem. Nos zdaję się w trzech miejscach ma złamany. Tak na szybki rzut oka. - odpowiedział z lekkim uśmiechem na ustach. - To raczej ja się powinienem martwić, kto wie czy jakiś polityk, czy inny wpływowy facet nie próbuje cię odbić jak ja się rozbijam po galaktyce.
- To ty nie wiesz, że wokół Jedi panuje fama cnotek niewydymek? Każdy jeden facet, który zawita z jakiejś okazji w Akademii zachowuje się jakby do klasztoru wszedł. No, troszkę niby racji w tym jest - zaśmiała się - ale mimo wszystko jest to śmieszne. Z drugiej strony jest tak rzeczywiście wygodniej, już sobie wyobrażam te kolejki do naszej hojnie obdarzonej - zrobiła charakterystyczny gest na wysokości swoich piersi - miraluki.
- Mistrzyni Visas? Prawdę mówiąc nie zwracałem uwagi. Ale faktycznie, famę macie dokładnie taką jak mówisz. Stary Zakon kategorycznie zabraniał wszelkich związków, a widać publika jeszcze się nie zorientowała że macie ciut inne tradycje. Za sto lat każdy polityk będzie zarywał do co znaczniejszych osób w Akademii, gwarantuję. - powiedział i odebrał butelkę z rąk kobiety. Pociągnął kilka solidnych łyków po czym zakręcił ją i zostawił na łóżku. - Zależy jeszcze jak się rozrośniecie i jak duże wpływy będziecie mieli. Tak z ciekawości, dużo przyjęliście młodych przez ostatnie dwa lata?
- Czwórkę nowych - odparła. - Przyjęliśmy, że każdy mistrz będzie miał pod swoją opieką trójkę padawanów - zadumała się na chwilę.
- Nie wysycicie swoich szeregów zbyt szybko. Ale może to i lepiej, tak możecie poświęcać uwagę każdemu padawanowi z osobna. A co z Baelishem? Ma już kogoś pod swoimi skrzydłami? - spytał by podtrzymać konwersację.
- Nie. Może kiedyś. Co do szkolenia młodych... stawiamy na jakość nie ilość. Maszynowo robił to Zakon i wszyscy wiedzą jak się to skończyło - powiedziała to z dużą dezaprobatą. - Wiele czytałam o tym w kronikach. Najgorzej było jak Jedi przejawiał talent do czegoś szczególnego. Na przykład jeśli był dobrym szermierzem, to częściej był traktowany jako broń niż żywa istota. Trenowani przez wielu różnych mistrzów, z których każdy chciał się wybić na zdolnym padawanie. To było bardzo nieludzkie, te dzieci a później dorośli w ogóle nie orientowali się w sytuacjach międzyludzkich. W ostateczności ich izolowano i wypuszczano tylko na konkretne misje. Nikt o tym nie pisał wprost, ale można to było między wierszami wyczytać.
- Nie będę się w takim razie wypowiadał. Jedi którego znałem w czasie Wojen był niezwykłą, wyjątkowo empatyczną osobą. Dla mnie niemalże ojcem. Oprócz tego znałem Revana i Malaka z widzenia, no i wszyscy znali twarz Generał Surrik. - mruknął i podciągnął się lekko. - Więc moja próba badawcza jest raczej zbyt wąska bym się mógł w tym temacie wypowiedzieć. - Sol sięgnął po butelkę wody, pociągnął z niej jeszcze kilka łyków i zamilkł.
Zmrużyła oczy.
- Byłeś tak zapatrzony, że nigdy nie zauważyłeś tych, którzy na tamtą wojnę poszli tylko szatkować innych mieczem świetlnym? Wiesz, że Revan rekrutował także dzieci? Wśród nich również te, o których ci przed chwilą opowiadałam - założyła ręce na piersi. - Wśród nich wszystkich JEDYNĄ, która zrozumiała co tam się działo była Wygnana. Wszyscy pozostali się zatracili.
- Brianna, ja miałem wtedy dwanaście lat, dla mnie to byli rówieśnicy. Zresztą Wojny były dla mnie wybawieniem, zdecydowanie wolałem biegać pod otwartym niebem i wyżynać kogo mi wskazano palcem, niż siedzieć w kopalniach i bać się że korytarze się zawalą, albo że nadzorca "zapomni" przynieść jedzenie. - westchnął - Z perspektywy czasu widzę że to co robili było złe. Ale ja swojej decyzji bym nie zmienił. Nigdy.
- Byłeś żołnierzem Zhar-kan. Z całym szacunkiem, ale od Jedi należy wymagać więcej.
- Z wielką siła przychodzi wielka odpowiedzialność. - odparł sentencjonalnie i przewrócił się na bok. - Jak jesteśmy przy wymaganiach, wypadałoby żeby Mical wiedział jak mi poszło z Mrożonką. Chcesz raport ustny, czy wysłać ci na skrzynkę?
- Przekaż to elektronicznie. Nie chcę czegoś zapomnieć bądź przeinaczyć - położyła się obok. Rozmowa rozbudziła ich oboje i teraz dalecy od snu byli. - Co teraz planujesz? - zapytała.
- Hmm... Odmeldować się do Sladka i kontynuować pracę dla Krayta. Teraz będzie to podwójnie irytujące bo będę musiał robić też za Laurienn, ale cóż poradzić. Ale to plany na za kilka dni. - odparł i położył dłoń na biodrze kobiety - Na chwilę obecną... Chyba wolałbym się zająć tobą. - dodał z uśmiechem.
- W takim razie nie wiem dlaczego marnujesz tyle czasu - uśmiechnęła się lubieżnie.

Kilka godzin później

Najemnik znowu był sam. Pokój który miał po sobie zostawić wyglądał jakby przeszedł po nim tajfun. Westchnął lekko i usiadł do datapadu, musiał napisać raport dla Micala i zgłosić się do Sladka. Postanowił najpierw skrobnąć krótką wiadomość dla Micala.

Mrożonka trafił na Coruscant, Zero podał mi listę adresów gdzie powinienem go szukać. Włamałem się do kilku z nich, po ich zawartości i sposobie utrzymania podejrzewam że wywiad maczał w tym palce. W ostatniej z nich znalazłem Mrożonkę (Karellen, nazwisko nieznane) i Komandos (tożsamość nieznana, ewidentnie Republikańska, wysoka, krótkie blond włosy, niezbyt przyjemna aparycja, nos złamany w kilku miejscach, mechaniczne ramię). Po krótkiej walce udało mi się spacyfikować Komandos i przekonać Mrożonkę do spotkania z Zero. Możliwe że Komandos, bądź Mrożonka (być może oboje, ale jest to mało prawdopodobne), pojawią się w Akademii. Starałem się ich zbyt mocno w tym kierunku nie popychać, skutecznie by mnie to zdekonspirowało. Następnie odmeldowałem się do Zero, który za wykonane zadanie nagrodził mnie 4 tysiącami republikańskich kredytów i wibroostrzem wyjątkowo wysokiej jakości. W rękojeści wibroostrza znajduje się lokalizator, na chwilę obecną postanowiłem sobie zostawić je w stanie nienaruszonym, ale zmuszony byłem unikać Akademii. Zero coś podejrzewał po pierwszym spotkaniu, ale wierzę że uda mi się go jeszcze trochę wodzić za nos. Teraz mam odmeldować się do Sladka, postaram się wkraść w jego łaski i zająć miejsce Lany Derei.



Następnie zasiadł do o wiele krótszej wiadomości dla Sladka.

Robota dla Zero wykonana, poprosił bym odmeldował się do Ciebie. W chwili obecnej jestem na Coruscant. Planuję wylot za dwa dni, powiedz gdzie powinienem się skierować do kolejnego zlecenia. Cisza.



Upewnił się że właściwa wiadomość idzie do właściwego adresata po czym je wysłał. Najemnik wydał z siebie niekoherentny dźwięk i ruszył pod prysznic. Musiał się doprowadzić do stanu używalności. Cuchnący, zmęczony zwiadowca to zły zwiadowca. Kolejnym problemem był lokalizator z którym musiał coś zrobić, ale jeśli jeszcze przez parę godzin będzie w motelu to nic nie powinno się stać. Po chwili namysłu zadecydował że pluskwę zostawi na lądowisku, gdy będzie opuszczał Coruscant.
 
Zaalaos jest offline