Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-06-2016, 16:15   #71
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Tugal miał za sobą kolejny pracowity dzień. Własna praktyka była jawnie mieczem obusiecznym. Co prawda klientów było wielu, ale tak naprawdę ceny były niskie. Choć i tak lepiej zarobił niż na praktykowaniu u kogoś, to czasu miał niewiele, a usługi magiczne swoje robiły. Szczęśliwie był to koniec tego dnia i mógł już odpocząć.

Wspinał więc się po schodach na piętro garkuchni gdzie mieściło się mieszkanie jego i Quinn kiedy wyczuł za sobą ruch. Obrócił się i tam znajdowała się jego kochanka. Nadzwyczajnie mokra i przemoczona jakby dopiero co wyszła z jeziora.
- Udany dzień? - zapytał przypatrując się jej badawczo. Widok był ciekawy, ale co sprawiło jej aktualny stan było dobrym pytaniem. Pytaniem które chwilowo odwlekał.

Quinn szeroko uśmiechnęła się widząc go.
- Su uczyła mnie prać - odparła w odpowiedzi na jego spojrzenie. Pomimo stanu w jakim się znajdowała jej garderoba to Torm nie zdawała się tym przejmować. Podeszła do niego blisko i pocałowała go w policzek na przywitanie.
Nidros otoczył ją ramieniem i przyciągnął do siebie pomrukując z lisim uśmiechem na twarzy.
- Witaj piękna…
- Chcesz wiedzieć jak mi poszła nauka? - zapytała go uśmiechając się do niego zadziornie i obejmując go za szyję.
- Z tego co widzę poszło ci całkiem nieźle… jak na pierwszy raz. - odpowiedział pochylając się ku niej i przyciągając ją mocniej do siebie - Długa historia?
Torm odepchnęła go od siebie.
- Muszę się przebrać, wystarczy, że ja jestem cała mokra - odparła mu. - Uświadamiałam Su - dodała z mrugnięciem oka po czym ruszyła przodem do ich pokoju.
Tugal korzystając z okazji, że ruszyła przed nim dał jej lekkiego klapsa w pośladek z zadziornym uśmiechem po czym przez chwilę ją obserwował i ruszył za nią z uśmiechem zadowolenia.
Torm zrobiła urażoną minę, ale Nidros wiedział, że tylko się z nim droczyła. Razem weszli do pokoju gdzie Quinn od razu zdjęła z siebie bluzkę zostając toples. Podeszła do okna przez, które się wychyliła i wyżymała materiał z wody.
- Nie mogłam już tak na nich patrzeć - wróciła do ich rozmowy zaczętej na korytarzu. Wytrzepała koszulkę i odwróciła się przodem do swego kochanka. Powiesiła bluzkę na oparciu krzesła po czym zaczęła zdejmować spodnie by i je wykręcić z wody. - Więc chciałam porozmawiać z nią w czym jest problem…
Tugal pokiwał delikatnie głową i wykonał prosty gest dłonią, który można by przetłumaczyć jako “mów dalej”.
- No to z nią porozmawiałam - znów wychyliła się przez okno i wyżymała tym razem spodnie. Jeszcze więcej z nich poleciało wody niż z bluzki. Wyprostowała się i zarzuciła wilgotne ubranie na drugie krzesło. - Ale wiesz, ona nie dość, że dziewica to chowana na cnotkę - westchnęła ze współczuciem dla dziewczyny.
- W takim przypadku Clay powinien iść na całość. Nie nasza wina, że on dupa. - skwitował mężczyzna - W przypadku cnotek to dość sprawdzona metoda. Szczerość, okazywanie uczuć, dążenie do przejścia w następny akt. Więc wiesz, problemem jest on w większej mierze niż ona.
- Nie każdy jest takim specjalistą w tych sprawach co ty - odparła mu z rozbawieniem. - Ale mniejsza o to, przypadkiem okazało się, że ona z tych co chcę gromadkę dzieci… - skrzywiła się. - Żebyś ty widział jaką furię miała w oczach jak starając się ją przekonać, że seks to żaden temat tabu nadmieniłam, że dla nas nie wiąże się z żadnymi konsekwencjami... - ewidentnie współczuła Su.
- Jak opracuję jedną z gałęzi mojej mocy do perfekcji nie będzie już tego problemu. - powiedział wyraźnie zadowolony i pewny siebie Nidros. - Możesz jej to przekazać, a niech do tej pory się nie przejmuje, bo ostatecznie będzie miała to czego chce. Na tą chwilę nich czerpie z życia.
Quinn była zaskoczona jego tematem "badań". Wyraźnie nie spodziewała się to usłyszeć. Skrzyżowała ramiona na swej nagiej piersi. Plecami oparła się o ramę okna. W jej spojrzeniu pojawił się cień obawy.
- Na kim ty zamierzasz to testować? - mówiąc to uniosła podbródek wyzywająco. - Skąd w ogóle pomysł na to?! - Jej mina nie wskazywała by ta wieść ją jakkolwiek ucieszyła.
- Efekt uboczny, ale można wyizolować jako konkretne działanie. W teorii, jak osiągnę apogeum moich możliwości to będę w stanie dokonać “Pełnego, całkowitego odnowienia organizmu”. - odparł z zadziornym uśmiechem - Jak nadejdzie ta pora to się ogłoszę. Znajdą się chętni. Może już mam jedną?
Kobieta przyglądała mu się nieufnie.
- To z pewnością może przynieść profity finansowe - stwierdziła ostrożnie ważąc słowa. - Mam też nadzieję, że mówisz o Su, nie o mnie - dodała.
- Już o tym rozmawialiśmy kochanie. - odpowiedział z zadowolonym uśmiechem Tugal.
- A ja ci mówiłam, że nigdy nie chciałam mieć dzieci - oburzyła się Quinn. - Nie nadaję się na to, ledwo radzę sobie z podstawowymi zajęciami domowymi!
- Jest czas. - powiedział z uśmiechem Nidros po czym wzruszył ramionami - To dopiero najpewniej za parę lat, więc masz czas. Nadal twierdzę, że byłabyś dobrą matką. Jeśli tylko będziesz chcieć - kończąc to mówić mrugnął do niej.
Torm odwróciła wzrok.
- Dzieci i domek z białym płotkiem, co? - ni to zażartowała ni to stwierdziła.
- Może bez dzieci. Za bardzo niestabilny system tu mamy. Choć znajdą się na to chętni. - stwierdził Tugal.
Quinn westchnęła ciężko.
- Tylko nie próbuj mnie z tego leczyć bez mojej zgody. Jasne? - postawiła sprawę jasno. - Ale jeśli rzeczywiście by ci się udało... To byłby przełom dla tego społeczeństwa… - zamyśliła się.
- Przełom, na którym można krocie zarobić. - sprostował mężczyzna - Mnie ciekawi jakie moce wykazuje potomstwo. Dziedziczy, czy coś nowego… Tak czy inaczej potencjał jest.
- Przełom, który może całkowicie wywrócić sytuacje tu na wyspie - odparła. - Na pewno bycie Przeklętym jest dziedziczne. Kean jest tego przykładem - przypomniała. Podniosła głowę spoglądając na Nidrosa. - Naprawdę chcesz mieć ze mną dzieci? - zapytała bez przekonania.
- A chcesz być ze mną przez długie lata? - odpowiedział dociekliwie Tugal pytaniem na pytanie Quinn.
Kobieta chciała się czymś odgryźć ale słowa ugrzęzły jej w gardle. Opuściła ręce i patrzyła na Nidrosa z szeroko otwartymi oczami.
- Czy ty mi właśnie chcesz coś zaproponować? - zapytała bardzo zachowawczo. Przyglądała mu się uważnie i z lekkim niedowierzaniem.
Tugal się uśmiechnął delikatnie.
- Nie wiemy co przyniesie nam jutro, ani tego czy przeżyjemy na arenie. Poza tym, choć cieszy mnie wielce widok, który mam przed sobą to widzę teraz dwie opcje. Albo idziemy do łóżka, albo się ubierasz. Nie chce byś się przeziębiła…
Mina Quinn wyrażała dużą konsternację i odrobinę zawstydzenie z jakiegoś powodu.
- Zdecydowanie idziemy do łóżka - odparła mu w końcu, siląc się na lekki ton głosu. Powolnym krokiem podeszła do niego i przytuliła się.
Nidros przytulił ją mocno do siebie i pocałował delikatnie w szyję.
- Dziś był ciężki dzień, ale jutro wstaje nowy. - wyszeptał - Trochę zmarzłaś czy mi się wydaje?
- Możesz mieć rację - wtuliła się w niego mocniej. Prawdę mówiąc to dopiero teraz, czując jego ciepło zdała sobie sprawę z tego, że nieco się przechłodziła. - A na arenie wygramy. Ale czeka nas dużo poświęcenia.
Jak dla mnie możemy nawet przegrać. - stwierdził -Czasami trzeba wiedzieć kiedy zejść ze sceny.
- I co? Przeniesiemy się w dzicz? - zapytała bez pretensji, że to proponuje. - Pić deszczówkę i mieszkać w lepiance?
- Miasto duże, coś się znajdzie. Wolisz wracać i stać się pieskiem magów? - zapytał - Tutaj ludzie planują przewrót. Na “wolności” sami niewiele zdziałamy
Torm zwiększyła uścisk swoich ramion na Tugalu. Intensywnie myślała nad jego słowami. Po raz kolejny przechodzili tą rozmową i znów starał się odwieźć ją od ustalonego przez nią celu. Marzyła jej się zemsta taka, którą wymierza osobiście, ścinając głowy każdego maga i znajdującego się w ich świcie. Po tak długim czasie bycia razem Nidros był bardzo świadom jej pragnienia, choć nie wypowiadała go na głos.
- Na razie z marnym skutkiem idzie im ten przewrót - powiedziała nie chcąc odpowiedzieć wprost.
- Wielkie cele wymagają wielkich przygotowań. Powiedzieli nam o przewrocie. Nie myślisz chyba, że mówili by nam o tym jeśli byliby daleko od celu, prawda? - odpowiedział na jej słowa.
Westchnęła. Puściła go po czym bez ostrzeżenia popchnęła go. Zgodnie z jej planem upadł na stojące tuż obok łóżko.


- Ile już tych lat się szykują? - mruknęła bez przekonania. Powoli podeszła do niego i usiadła przy nim. - Zasady są jasne. Tu jest składnik potrzebny magom, który my wykopujemy i jakoś przechodzi na kontynent. Pewnie portalami. Dodatkowo robimy za rozrywkę. Na kontynencie jesteśmy istotami niższymi nawet od niewolników. Wyzyskują nas, bo tak magowie sami ustalili. - Znów przytuliła się do niego.
Zadziorny uśmiech zawitał na twarzy Tugala. Położył swoje dłonie na jej bokach i zaczął nimi pieścić jej biodra i uda
- Czy gdyby nie byli blisko swojego celu, to by nam powiedzieli co planują? - zapytał.
- Może i masz rację… - Torm zamyśliła się nie zwracając tym samym uwagi na jego pieszczoty.
Tugal widząc jej zamyślenie pewnie ujął ją w pasie i przyciągnął mocniej do siebie mrucząc.
- Za dużo myślisz kochanie…
- W pracy mam dużo na to czasu... Wcześniej starałam się zapomnieć o wszystkim. Ale odkąd pracuję z Vilem to zaczęłam częściej wspominać to co było, czy można było temu zapobiec, czy można się z tego wyleczyć - westchnęła i spojrzała mu prosto w oczy. - Ale nie wszystko tu jest takie złe - dodała uśmiechając się lekko do niego.
- Kochanie… życie jest tu i teraz. W tej chwili, w tym momencie i tak naprawdę tylko to się liczy. Przeszłość jest pułapką. Zamykając się w niej zapominasz o tym co jest teraz. Jak byśmy nie chcieli, nie zmienimy przeszłości, nie wrócimy do niej, nie będziemy tam, bo jesteśmy tutaj. Przyszłość z kolei jest jedną wielką niewiadomą, która zmienia się z każdą sekundą, z każdym biciem serca, z każdym oddechem każdego człowieka. Życie jest tu i teraz. Nigdzie indziej. - powiedział lekko zatroskanym głosem mężczyzna. - Myślenie potrafi szkodzić jeśli nie dotyczy teraźniejszości i najbliższej przyszłości. Nie poddawaj mu się, bo to Cię zniszczy.
- Przepraszam, nie chciałam ciebie zmartwić - pogładziła jego policzek i zaraz po tym pocałowała. - Po prostu próbuję w pamięci znaleźć coś co mogłoby pomóc teraz. I czasem po prostu nachodzi mnie taka wewnętrzna niemoc.
Przeszłość to przeszłość… - wyszeptał przy jej ustach po czym tuląc ją do siebie odwzajemnił gorąco pocałunek by znów wyszeptać - Nasze stare życia nam nie pomogą. Jedyną pomoc jaką możemy zdobyć jest tutaj. Musimy tylko się wykazać i piąć w górę. Reszta przyjdzie sama.
Quinn pokręciła głową.
- Nie zgodzę się z tym. To nie wystarczy - odparła mu z przekonaniem w głosie. - Ja byłam na najwyższych szczeblach. Wiem jak oni myślą, mam wiedzę o imperium, której prawdopodobnie nikt inny na wyspie nie ma. Znałam magów i ich zachowanie. Muszę wracać do tych wspomnień. Nie chcę przeoczyć czegoś istotnego - westchnęła cicho. - Ale nie zrobię niczego wbrew tobie. Jeśli powiesz mi, żebym odpuściła to to zrobię - wyznała. - Myślę, że za to co dla mnie zrobiłeś do tej pory jestem ci winna ten domek z białym płotkiem - uśmiechnęła się nieco nieśmiało, co nie było częstym widokiem na jej buźce.
Nidros westchnął niemalże niedosłyszalnie, przymykając na chwilę oczy, by znów na nią spojrzeć z lekko zarysowanym nieodgadnionym uśmiechem. Jego dłoń powędrowała ku jej policzku delikatnie go gładząc.
- Wiesz, podstawą w podróży po meandrach labiryntu wspomnień jest odizolowanie się od emocji i gdybań. Nie jest to łatwe, ale z czasem przychodzi. Pamiętaj też, że jestem tutaj.
- Nabijasz się ze mnie, co?- uśmiechnęła się zadziornie i popchnęła go by położył się na łóżku. Przysunęła się blisko, pochylając nad nim. Rękę położyła mu na barku by nie mógł się podnieść. Schyliła się blisko niego i całując ugryzła go w szyję. Przyssała się chcąc zrobić mu malinkę, a wolną dłoń przesunęła po jego piersi rozpinając mu koszulę by na koniec zawędrowała do jego krocza. Całowała go po szyi.
- Więc... Chcesz mi coś zaproponować? - zapytała przerywając pieszczotę i spoglądając mu prosto w oczy.
Tugal odwzajemnił zadziorny uśmiech jednym ze swoich i powiedział kładąc dłoń na jej policzku.
- Jesteś niegrzeczna… będę musiał Ciebie ukarać za tą malinkę. Co powiesz na kajdanki, albo mocną, miękką linę?
- Kajdan ci się zachciało?
- mruknęła zainteresowana jego pomysłem. Otarła się o niego nagą piersią. - Czyżby fantazja pana i niewolnicy?
Uległość nie była domeną Quinn, ale lubiła od czasu do czasu, przynajmniej w kwestii łóżkowej nieco odpuścić. Jednak teraz chciała się z nim podroczyć. Kołysząc biodrami usiadła na nim. - Ja jedynie oznaczam swojego mężczyznę. Masz coś przeciw?
- Niekoniecznie… - odpowiedział po czym przechylił lekko głowę ku bokowi z buńczucznym uśmiechem - Zainteresowana?
- Hymmm, może być ciekawie... - mruknęła prostując się i zaczęła przyglądać mu się z góry. - Zwiążesz mnie i co dalej? - palcem zaczęła wodzić po piersi Tugala.
- Na początek zawiążę ci oczy… tak byś skupiła się w pełni na doznaniach dotykowych. - wymruczał - Potem będzie długa gra wstępna z niespodziankami…
Uniosła brwi w zaciekawieniu.
- A może to ja ciebie zwiążę? - zaproponowała rozochocona.
- Przyznaj się… co knujesz? - zapytał z nic nie zdradzającym uśmiechem.
- Ja? Jak możesz mnie o podstęp pomawiać - wyszczerzyła ząbki w szerokim uśmiechu.
- Przyznaj się, a nie będę gryzł… mocno. - skontrował z rozbrajającym uśmiechem.
- Zachęcaj mnie bardziej - pocałowała go. Odepchnęła się i zeskoczyła z łóżka. Zaczęła rozglądać się za czymś co mogłoby jej posłużyć do związania Tugala. - Gdzie ja rzuciłam ten pasek…
Mężczyzna uniósł brew ku górze w rozbawieniu.
- A to aby nie ja miałem wiązać Ciebie kochanie?
Quinn schyliła się by podnieść chustkę z podłogi.
- Przetestujemy to na tobie a jak ci się spodoba to próbujemy na mnie - zaproponowała. - Ewentualnie możesz spróbować mnie obezwładnić - mrugnęła do niego uśmiechając się wyzywająco.
Tugal powędrował wzrokiem za Quinn kiedy ta się schylała i powiedział.
- Przyznaj się. Utrata władzy Cię przeraża, dlatego chcesz to spróbować na mnie. Innymi słowy tchórzysz.
Na jego słowa Torm zamarła w bezruchu. Wyprostowała się powoli i spojrzała na niego zmieszana.
- Jak mam się bać utraty czegoś, czego już nie mam? - stwierdziła dość oschle.
- Wydarzyło się sporo, ale nadal jesteś tą osobą, którą pamiętam z Przechowalni. Lubisz mieć rękę na pulsie. Z tego co wiem, to się nie zmieniło. - powiedział kojąco.
Kobieta chwyciła się pod bok stając w pozie, w której jej cała sylwetka wyglądała niezwykle korzystnie i kusząco. Jej mina nie była już zacięta. Quinn wyraźnie się rozluźniła.
- Nie wiem jak ty to robisz - westchnęła. - Znasz mnie dopiero od kilku miesięcy a czytasz ze mnie jak z otwartej książki - uśmiechnęła się do niego czule.
- Mam swoje momenty… - odpowiedział rozbawiony puszczając jej oczko. Przyglądając się jej przy tym z należytą uwagą i uśmiechem.
- Uroku osobistego też ci nie brak - przeciągnęła się i wróciła do łóżka. - Zimno.
Położyła się obok niego i przykryła kocem aż po uszy.
Bez słowa naciągnął koc na nich i poprawił go tak by ją otulał. Następnie otoczył ramieniem i przyciągnął do siebie składając pocałunek na jej ustach.
Objęła Tugala i całą sobą wtuliła się w niego.
- Miło jest mieć w końcu własny kąt - mruknęła i odwzajemniła pocałunek z gorącym pożądaniem, aż zabrakło jej tchu.

Nie było więcej mówienia. Tą noc spędzili upojnie, a po wszystkim Nidros wsłuchiwał się w śpiący oddech wtulonej w niego Quinn, obserwując sufit w mroku. Kobiety nie były w cale takie trudne w obyciu jak to się wszystkim wydawało. Przypominało to trochę wędkowanie. Odpowiednia zanęta, przynęta, wiedza kiedy poluzować, a kiedy pociągnąć linkę... Uśmiechnął się do siebie. Mógł śmiało powiedzieć, że znał Torm. Mniej więcej. W końcu nie znali się w sumie tak długo, ale nauczył się kilku mądrych myków. Trzeba było wiedzieć kiedy odpuścić, a kiedy napierać. Zabawne. Dokładnie jak z rybą...

Szkopół jednak tkwił w tym, że kobieta rybą nie była, a to znaczyło, że trzeba było bardziej iść na instynkt niż wyuczone sztuczki. Sztuczki, co prawda, były pomocne w początkowej fazie znajomości kiedy ludzie jeszcze się nie znają. Niemniej, wybrnął z kłopotliwej sytuacji i dostał swoją nagrodę. Leniwy uśmiech zagościł na jego twarzy i zamknął oczy. Po raz kolejny upolował upatrzoną zwierzynę... czego chcieć więcej? Odpoczynku. Tak, odpoczynku przed bitwą kwalifikacyjną na arenę. Westchnął cicho. Powinien się wyspać...
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline