Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-06-2016, 13:36   #72
harry_p
 
Reputacja: 1 harry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputację
Sprawy pod okiem Mary nabrały błyskawicznego tempa i nim Clay zdążył się połapać co i jak został właścicielem Jadłodajni o’Brayana. Lokal był przestronny, z piętrem podzielonym na pokoje dla gości, a dołem przeznaczonym na główną salę, kuchnię dwie alkowy dla specjalnych gości oraz mieszkanie karczmarza. Oczywiście jak każdy porządny zajazd posiadał wewnętrzny plac Z dwóch stron osłonięty budynkiem karczmy z trzeciej na wpół zawaloną stajnią oraz zamknięty płotem i bramą. Mając już własny dach nad głową Clay postanowił poukładać sprawy sercowe z Su. Nie bardzo wiedząc jak na wyspie działa instytucja małżeństwa wpadł na lepszy pomysł. Nim poprosił dziewczynę aby zamieszkała w Jadłodajni wysprzątał pomieszczenia karczmarza, szwendając się po pustostanach znalazł zakład stolarski z prawie skończonym łóżkiem z baldachimem. Z pomocą Tugala i Quinn przetransportowali je do karczmy niepomny na ich zaczepki i komentarze. Gdy wszystko było gotowe zaproponował Su wspólne mieszkanie i dziewczyna zgodziła się. Rozpromieniony Clay zaprowadził dziewczynę do pokoi karczmarza a tam czekała na nich Mara. Weteranka dosłownie objęła “mieszkanie” muzyka w posiadanie. W kilka chwil jakie potrzebował aby przyprowadzić Su porozrzucała swoje ubrania po całym pokoju i naga rozciągnęła się na łóżku i tak ją zastali Clay i Su. Wszelkie próby protestów skończyły się gdy kobieta sięgnęła po moc. Wściekłemu Clayowi odechciało się amorów. Zwłaszcza że zaraz potem Su zrobiła mu awanturę w kwestii obyczajności. Dokładniej oświadczyła krótko “Nie mam zamiaru mieszkać w domu... uciech. Słowo “burdel” jakoś nie chciało jej przejść przez usta. Względy treningu, utrzymania, czy szukania koneksji nie pomogły. Dziewczyna postawiła się okoniem i jedyne co udało mu się “wynegocjować” to utrzymanie współpracy z blondynką i staruszkiem.

Postawa Su zmusiła Clay do wcześniejszego otwarcia jadłodajni. Dzięki Marze miał zapasy na rozruch interesu. Niemniej była to niewielka rekompensata za zagarnięcie jego mieszkania. Praca w karczmie niestety pochłaniała znacznie więcej czasu niż usługi “rozrywkowe”. Co spowolniło nieco tempo treningów. Na szczęście Clay osiągną co zamierzał. Stworzył swój pierwszy w pełni ofensywny czar. Przekazywanie wibracji na obiekty zwykle oznaczało uwolnienie czaru i rozproszenie energii. Tym razem udało mu się uformować energię w “paczkę” a następnie “przykleić” do ostrza broni przez co sztylet zaczynał wibrować z niesamowitą prędkością która pozwalała mu jednym ruchem ciąć grube drewniane belki, rozrywać kolczugi i pruć stalowe płyty. Ta sama sztuczka działała z dmuchawką.Energia czaru zwielokrotniła prędkość wylotową pocisku nadając mu siłę bełtu z kuszy. Takie zastosowanie “Wibroostrza” wymagało nowego metalowego fletu gdyż drewniana piszczałka wytrzymywała tylko kilka strzałów. Styl walki Mary jak i jej skuteczność wymusiła też na Clay bardziej “fizyczny” trening. W ruch poszły noże. Zarówno jako pociski jak i broń ręczna. Początkowo bał się że Mara użyje tej broni także przeciw drużynie podobnie jak czynił to Ralph z jego czarami ale stopniowo Clay nabierał pewności w walce na noże.

Kilka później odbyła się ta dziwna rozmowa dziewczyn. Su chodziła jak struta ale dopiero następnego dnia postanowiła zdobyła się na rozmowę z Clayem. Dla niego ta informacja była nieco mniejszym szokiem, niemniej domyślać się a wiedzieć to zupełnie dwie sprawy.
- Wiesz. Oni… oni mi zabrali wszystko. Ojciec dzieciństwo, magowie przyszłość a teraz zabrali mi nadzieję. Wiesz już dawna wiedziałem że bogactwo nie daje szczęścia. No przynajmniej nie każdemu. Jak masz tylko wartość handlową to zaczynają cię traktować. Będąc na uboczu słyszałam więcej niż chcieli. Raz podsłuchałem moje ciotki. Strasznie sarkały na swoich mężów i w zasadzie miały rację. Opowiadały też jednak o dwóch rzeczach weselach i swoich dzieciach, zwłaszcza synach. O tym że tego jednego dnia były “najważniejsze, najpiękniejsze” i o tym że dzieci był spełnienie ich miłości zwłaszcza jeżeli nie otrzymały jej od mężów. O tym że mogły przelać na nich wszystko to czego nie dostały od mężów czy rodzin. - Westchnęła nabierając powietrza - Wiedziałam że mnie czeka tak sam los. Pogodziłam się z tym i nawet czekałem na to. Nawet tutaj. Była to dla mnie pociecha że kiedyś będę miała dzieci którym stworzę prawdziwy i szczęśliwy dom którego nigdy nie miałam. Że dam i wszystko to czego mnie poskąpiono. A teraz odebrano mi nawet to. Rozpłakała się wtulając się w Claya. Wiedział że w pod skorupą delikatnej, cichej dziewczyny kryje się całe morze uczuć ale jej wyznanie kompletnie go zaskoczyło. Dotychczas skrycie zazdrościł jej dostatku jaki ją kiedyś otaczał. Teraz nie zamienił by się na takie życie za żadne pieniądze świata. Cokolwiek miało ich jeszcze w przyszłości spotkać, Clay był pewien że chce to przeżyć razem z tą dziewczyną.

Ze zdwojoną siłą zabrał się do szykowania na wyspie własnego konta. Przy kolejnej sesji staruszka z blondynką złożył im propozycję.
- Z przyczyn niezależnych ode mnie musiałem ograniczyć moją działalność a potrzebuję jednego drobiazgu… - zawiesił głos w oczekiwaniu na reakcję.
- Tak… - odparła z uśmiechem równie dramatycznie blondynka.
- Potrzebuję łoża z baldachimem. Najlepiej jak najszybciej.
- [i] Hmm…[i]
Zamyśliła się. W tym czasie Mara wyłoniła się z pokojów karczmarza, bezceremonialnie weszła za bar wybrała czysty puchar i nalała sobie wina. Rozejrzała się po sali i chyba puściła oko do blondynki. Potem wróciła do siebie,
- A to tutaj… - Powiedziała jakby do siebie. Nachyliła się do staruszka chwile szeptali posyłając Clayowi tajemnicze spojrzenia i uśmiechając się podejrzanie wesoło. - [i]Myślę że da się coś w tej kwestii zrobić. Ale będzie to kosztować… Dajmy na to dwa miesiące sesji.[i]
Clay zgodził się bez mrugnięcia okiem. Po kilku dniach do Jadłodajni zajechał ciężki wóz zaprzężony w dwa konie a na pace wiózł łoże wykonane z czarnego drewna i zwinięte w bele kotary. Gdy wyładowali mebel Clay pożałował swojej prośby. “Mogłem się spodziewać. Mieli za bardzo ucieszone miny” Zamieszanie oczywiście sprowadziło wszystkich na plac gdzie można było podziwiać łoże w całej krasie. A było na co popatrzeć. Mebel był cały rzeźbiony w sceny erotyczne. Począwszy od gałek na szczycie baldachimu poprzez haftowany daszek, podpory oplecione przez nagie driady, boki, wezgłowie i skończywszy na nogach. Wszystkie figury mimo że nie wszystkie były ludzkie były oczywiście hojnie obdarzone. Niektóre pozycje wydawały się wręcz niemożliwe do wykonania przez ludzi lub pary. Za to wyrzeźbione z dbałością o szczegóły. Z łóżkiem przyszły również dwa listy jedne dla Su i drugi dla Claya.

“W sumie od jakiegoś czasu nosiłam się z zamiarem wymiany tego starego mebla tyle że nie miałam co z nim zrobić. Miłej zabawy.
N.A.
p.s. Przy odrobinie chęci da się przerobić każdą pozycję. Wierz mi, sprawdzałam”

List do Susany pozostał dla niego tajemnicą.

- To nie miało tak wyglądać… - Zaczął szczurołap nie bardzo wiedząc co z tym fantem zrobić.
- Jest, w sam raz. - Odparła niepewnie. - ale, daj mi jeszcze parę dni i… - spłonęła rumieńcem - Wstawcie je do mnie, dobrze? - Takiej prośbie nie mógł odmówić i zgodził się na wszystko.
Po paru dniach przez które Su praktycznie nie dało się spotkać poza treningiem i jedzeniem. Poprosiła Claya aby przygotował wystawną kolację dla wszystkich “domowników” i ubrał się odświętnie. W ubranie które sama mu uszyła. Wyznaczonego dnia wszyscy wyglądali bardzo odświętnie. Choć nie było to prawdziwe wesele dla nich stanowiło dostateczną namiastkę poprzedniego życia. Po kolacji poszli na górę. Su w przemyślny przyozdobiła łoże żółto zieloną tkaniną zakrywając większość rzeźbień.



Clay przez chwilę podziwiał pomysłowość dziewczyny gdy usłyszał za sobą delikatny szmer opadającego ubrania.



Su stała ubrana tylko w kusą koszulkę nocną i cudownie się czerwieniła. Grajek podszedł, pocałował ją namiętnie. W uniósł ją delikatnie i zaniósł do łóżka… Mara wspaniałomyślne dała im dwa dni wolnego i te dwa dni postarali się w pełni wykorzystać.
 
__________________
Jak ludzie gadają za twoimi plecami, to puść im bąka.
harry_p jest offline