Rzeź której był świadkiem nie zrobiła na Ammanarze najmniejszego wrażenia. Rozlew krwi był w końcu codziennością na jego rodzinnej planecie. Opatrzył mu się też podczas służby inkwizytorowi Goslarowi. Wysłuchał uważnie swego dowódcy i dostosował się do jego poleceń. Zajął swoje miejsce w tak zwanym szyku. Osobiście wolałby iść zdecydowanie z przodu, w końcu specjalizował się w badaniu terenu w warunkach ograniczonej lub braku widoczności, ale rozkaz to rozkaz. Cały czas z dobytym mieczem psionicznym posuwał się za grupą do przodu. Na wszelki wypadek aktywował jedną ze swoich mocy dzięki czemu zyskał zmysły niedostępne innym śmiertelnikom. Co prawda były ograniczone do ścian, ale zawsze coś.
Nie ulega wątpliwości, że parę rzeczy zrobiłby zupełnie inaczej, ale nie był dowódcą tylko nowym, który dopiero musi udowodnić swoją przydatność. Kiedy jednak natknęli się na zorganizowany opór odważnie ruszył do przodu. Wyposażony w pole konwersyjne i moc psioniczną "przeczucie" miał znacznie większe możliwości w bezpośredniej walce niż strzelcy. Ciosem miecza znad głowy rozpłatał leżącego na ziemi konstrukta i ruszył w głąb pomieszczenia ku innym celom.
__________________ Zawsze zgadzać się z Clutterbane! |