Medea przyklękła na kolano.
-Ateno dobpomóż!-modliła się żarliwie-Poraź moich wrogów swą potęgą!
Kapłanka wstała i stanęła u boku Patrasa zakrywając się tarczą.Ręka śiskająca włócznie była śliska od potu.Skup się...!skarciła się w myślach,od jaj sprawności zleżało nie tylko jej życie ale i pozostałych,nie mogła ich zawieść,nie mogła zawieść siebie,nie mogła zawieść Ateny! |