- Daruj sobie czyszczenie tej lady. Kate, która przychodzi tu po Tobie zawsze zostawia ją zapaskudzoną i lepką, aż się rzygać chce.
Maria ruszyła pozbierać swoje rzeczy ze sceny. Z głośników sączyła się jakaś chwytliwa melodia nie do przesłuchania, wrzynała się w mózg i z obrzydzeniem powracała nawet po pracy. Nieliczni mężczyźni powolnym krokiem ruszyli do wyjścia. Inni marudzili oderwani od miętoszenia cycków puszczalskich kelnerek. - Trzeba nauczyć się w końcu śmiać z tego wszystkiego... - westchnęła ciężko i wrzuciła gadżety do sfatygowanego plecaka. - Esper zostaw do cholery tą ladę! Pieprzony pedantyzm się w niej nagle odezwał... - warknęła pod nosem zakładając płaszcz. |