Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-07-2016, 17:27   #123
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację

Imogen

Imogen przeszła przez Portal i znalazła się w Portland. Oczekiwała, że ujrzy straszne wizje zniszczenia i zepsucia, jednakże… wszystko wydawało się w jak najlepszym porządku. Kilka osób powitało je i chociaż większości nie znała, to znalazły się również twarze znajome, choćby tylko z widzenia. Nic nie wskazywało na to, żeby Dahl przejął kontrolę nad oddziałem. Czy to możliwe, że wraz z Camille nieco przesadziły w snuciu okropnych, apokaliptycznych scenariuszy? Po tym, co zobaczyły na Wyspie Wniebowstąpienia - i nie tylko - nauczyły się spodziewać się najgorszego, jednakże tym razem na szczęście nie miały racji. Jeżeli nawet przywódca Kościoła Konsumentów planował cokolwiek, to nie zdołał tego jeszcze wdrożyć w życie.

W pierwszej chwili zaprowadzono je do przebieralni, gdzie się umyły i przebrały. Imogen oczekiwała rozmowy z Koordynator Polly R. Fennekin, lecz okazało się, że kobieta została postrzelona w zamachu przeprowadzonym przez Joego Poe i wciąż się nie wybudziła ze śpiączki. Zamiast tego przyjął ją do swojego gabinetu Conrad Egelman . Jeden z dwóch pozostałych Koordynatorów. Camille w międzyczasie pożegnała się z Imogen.
- To dla mnie obce miejsce - rzekła przed gabinetem Koordynatora. - Poproszę, aby wysłali mnie na Antarktydę, a potem do domu.
Następnie stanęła na palcach, aby objąć Imogen w pasie. Dziewczynka przyległa do niej bardzo mocno i z uczuciem… że aż łezka spłynęła po policzku Cobham. Pożegnały się, a Imogen weszła do biura mężczyzny, który już od jakiegoś czasu na nią czekał.

- To dobra wiadomość, że nie straciliśmy aż tylu agentów, jak nam się wydawało - Conrad powitał ją uśmiechem, po czym wskazał miejsce i zaproponował kawę. - Imogen Cobham, prawda? Jeżeli dobrze pamiętam, to koordynowałem misję, na której cię pozyskaliśmy. Chupacabry. Czy to było w Argentynie? Widzisz, jest taka zasada, że detektywi, którzy zostaną wcieleni w szeregi IBPI za sprawą moich ludzi, zawsze są z twardszej gliny ulepieni. Ludzie ze stali. Od początku wiedziałem, że coś jest nie tak, gdy twierdzili, że nie żyjesz - mrugnął okiem, po czym zasiadł za biurkiem, wyjął dokumenty i zaczął w nich coś pisać oraz kreślić. Przerwał kontakt wzrokowy, ale nie rozmowę. - Myślę, że należy ci się największa stawka za wykonaną robotę. Teraz jak nigdy są problemy z wygospodarowaniem pieniędzy od Seny Motu, ale myślę, że możemy to pokryć ze wspólnego, międzyoddziałowego funduszu do spraw sytuacji kryzysowych. Podliczymy to jako trzy misje. Pierwsza na MSC Poesii, druga na tej cholernej wyspie i trzecia to będzie, hmm… nazwijmy to eskortą rannego strażnika z Ergastulum, Camille Desmerais. Wychodzi trzydzieści tysięcy dolarów. Przykro mi, że nie więcej. Z drugiej strony Katherine Cobham będzie musiała zwrócił małą fortunę z funduszu rekompensacyjnego za śmierć rodziny na misji. Trochę za ciebie dostała.

Egelman zapytał, czy Imogen chce kolejny kubek kawy.
- Kolejna sprawa, którą muszę poruszyć, związana jest z twoim życiem prywatnym. Mnemosyne podrzuciło twoje fałszywe ciało do szpitala, z którego zniknęłaś i oficjalnie umarłaś z powodu postrzelania w napadzie na bank. Rodzina i przyjaciele dość tłumnie stawili się na twoim pogrzebie. Rodzice nalegali, aby pochowano cię w Wielkiej Brytanii - rzekł, po czym przechylił monitor tak, aby Imogen mogła ujrzeć zdjęcia zapłakanej matki stojącej nad jej trumną. - Bardzo ciężko będzie to odkręcić, tak więc… wybór należy do ciebie, czy zdecydujesz się powrócić do starego życia, czy też zgodzisz się, abyśmy stworzyli dla ciebie nowe.

Imogen z szeroko otwartymi oczami wpatrywała się w ekran pokazujący materiały z jej pogrzebu. Była w pełni świadoma, że wybierając nowe życie, pozbędzie się ogromnego długu bankowego. Na dodatek będzie to najwygodniejsze opcja, także dla IBPI. Jednakże… czy mogłaby żyć ze świadomością, że gdzieś na drugim końcu świata cała jej rodzina ją opłakuje i uważa za zmarłą? Czy mogłaby kazać Kate jako jedynej wiedzieć, że ma się dobrze i skazywać ją na życie wśród tęskniących za nią?


Lotte

Dagmar Nilsson była Koordynatorką, która przyjęła Lotte w zastępstwie za Polly R. Fennekin. Szwedka przypominała na pierwszy rzut oka bardziej babcię wyjętą z posiedzenia Koła Gospodyń Wiejskich, lecz wnet okazało się, że wygląd może okazać się złudny. Wystarczyło zamienić z nią kilka zdań, aby przekonać się, że ma wszystko pod kontrolą i jest bardzo dobrze zorientowana w sytuacji.

- Szkoda, że ma pani tylko godzinę w oddziale, zanim prędkie skorzystanie z Portalu stanie się niemożliwe. To naprawdę nigdy nie jest wystarczająco - Nilsson westchnęła i pokręciła głową. - Kilkadziesiąt lat temu, kiedy byłam w pani wieku, detektywi nie szli pod prysznic i nie zmieniali ubrań przed spotkaniem z Koordynatorem. To oszczędzało naprawdę solidny kwadrans. I wtedy rozległ się głos jakiejś koalicji detektywów z Afryki i Azji, że to potwarz dla godności człowieka, tak kazać komuś stanąć przed przełożonym bez umożliwienia mu wcześniejszego zadbania o higienę. Ktoś wymyślił, że jest to celowo skonstruowane, aby umorusany, często gorzej pachnący Detektyw Śledczy czuł kompleks niższości przed czystym i pachnącym… jak to mówili… „urzędasem”. To niesamowite, że takie hasła potrafią jak burza roznosić się po oddziałach, a takie spokojne, rozsądne propozycje udoskonalenia procedur kompletnie gdzieś giną po drodze, zanim usłyszy je ktoś na górze - Dagmar pokręciła z niesmakiem głową. - Przygotowałam dla pani kwit z wypłatą - podsunęła dokument. - Fundusze Portland zakładają, że Detektyw Śledczy może otrzymać maksymalnie za jedną misję pięć tysięcy dolarów. Przykro mi, że nie może to być więcej - westchnęła. - Ale za to wyskrobiemy coś więcej za brata - pochyliła się nad formularzami. - Nawet osiemdziesiąt tysięcy - Dagmar uśmiechnęła się, po czym nagle wbiła w Lotte spojrzenie. - I nawet niech pani nie waży odmawiać tych pieniędzy. Zdarzają się od czasu do czasu takie dobrotliwe dusze, które nie chcą bogacić się na śmierci rodziny, ale ja im wtedy mówię tak: „jak dają, to bierz” - Dagmar pokiwała głową. - „Przelej na fundację, wybuduj studnię w Afryce, rozdaj biednym, jeżeli chcesz poczuć się jak mały aniołek… ale jak dają, to bierz”.

Lotte już miała zbierać się do wyjścia, kiedy Nilsson ją zatrzymała.
- Jeszcze tylko zbadam twój PWF. Och, skoczyło aż o dwa. Teraz jest 11. Co znaczy, że stałaś się Parapersonum II stopnia. Czy zauważyłaś u siebie jakieś dodatkowe zdolności?
- Tak, właściwie tak - odparła Lotte, po czym opisała akcję na Zielonej Górzej, kiedy wychwyciła psychiczną nitkę Sarameddy. A także część umiejętności brata co do sczytywania ludzi, jakie w sobie odkryła.
- Czyli twoje moce rozwijają się w kierunku sensora - Dagmar pokiwała głową. - To bardzo cenne, bardzo cenne. Tacy ludzie zawsze znacznie szybciej rozwiązują śledztwa.
Koordynatorka jeszcze upewniła się, że Lotte nie posiada Skorpiona, z którego należałoby pobrać zapis wrażeń zmysłowych. Następnie Visser ruszyła do domu.


Imogen

[media]http://img.rebuzz.us/rsrc/cms/hero-large/7a4c3332-4d50-4230-b278-df04576099c8/Iceland%20Blue%20Lagoon%20Hero%20(960x355).jpg[/media]

Bláa Lónið. Błękitna Laguna. Luksusowy kurort. Imogen wygrzewała się w gorących, parujących wodach geotermalnego SPA. Znajdowało się ono w południowo-zachodniej Islandii, na półwyspie Reykjanes, niedaleko miasta Grindavik. Barwne ulotki i szklane tablice informowały o minerałach, jakie znajdują się w każdym z wielu naturalnych basenów. Tłumaczyły, jakie choroby leczą, jednak ani razu nie wspomniano o krytycznie podwyższonym PWF. A właśnie z tego powodu znalazła się tutaj Cobham.

W oddziale powiedziano jej, że bardzo rzadko zdarza się taki nagły skok wytwarzania Fluxu. Tłumaczono to jako skutek podróżowania przez wymiary, zamiany ciał, ozdrowienia poprzez poświecenie Armanda, kilkugodzinnego torturowania nadnaturalnymi zdolnościami Romanovej… a jeszcze należało przecież pamiętać chociażby o Lokim. Wszystko to jakoś wzajemnie stymulowało się i dość szybko podjęto decyzję, aby wysłać Imogen na wakacje. IBPI posiadało listę ośrodków wspomagających rehabilitacje po zbyt wysokim podwyższeniu PWF i ten akurat okazał się wolny.

Na co dzień Imogen czuła mdłości, zawroty głowy, na dodatek spóźniał jej się okres. Kilka razy wymiotowała, czasami budziła się w nocy z wilczym apetytem. Mimo to coraz częściej zdarzały się dni pełne dobrego nastroju. Błękitna Laguna była przepiękna, a pobyt wspaniały - podobnie jak szereg wykupionych pakietów. Właśnie kierowała się z masaży na kolację, kiedy zawołała ją recepcjonistka. Skorpion wszystko tłumaczył.
- Przepraszam, ktoś zostawił dla pani list.

Cytat:
Czekaj o północy w swoim pokoju. Nikomu nie mów.

Dochodziła dwudziesta druga.


Lotte

Lotte siedziała w swoim mieszkaniu. Komórka wyświetlała ponad pięćdziesiąt nieodebranych połączeń od Deana Radlera, jej szefa z biura architektonicznego. Jedyny SMS od niego kazał włączyć telewizję. Choć minęły dwa dni od daty jego nadania, Visser i tak wykonała polecenie i przełączyła na stację regionalną.

- Wróćmy do tematu Samanthy Johnson, reporterki postrzelonej w trakcie napadu na bank.
- To wciąż gorący temat, czy nie tak, Ursulo?
- Teraz, kiedy odkryliśmy temat reportażu, jaki przygotowywała przed śmiercią, najgorętszy. Tylko trzy ofiary zginęły w trakcie incydentu i los akurat chciał, że piękna reporterka magazynu Dekada była jedną z nich. Czy to nie podejrzane?!
- Tylko trzy? Nie trzy?
- Och, Eric, nie łap mnie za słówka - prowadzący spojrzeli po sobie, po czym zaśmiali się w idealnym zgraniu do kamery. - Samantha Johnson przygotowywała materiał o mobbingu w dużych i małych korporacjach. Była oddaną sprawie poszukiwaczką faktów, zdolną do wcielania się w różne role, aby tylko wydobyć z ludzi to, kim są naprawdę.
- To najlepszy rodzaj dziennikarzy - Eric błysnął śnieżnobiałym uśmiechem do kamery. - Pozwólmy jeszcze raz odtworzyć zapis z jej małej, przenośnej kamery. Ostatni zapis przed śmiercią biednej Samanthy.

Lotte z szeroko otwartymi oczami obserwowała scenę rozmowy w jej małym biurze, jaka się odbyła pomiędzy nią, a samozwańczą architektką.

Cytat:
- Mój mąż jest chory. Ciężko chory - Samantha Johnson przełknęła ślinę. - Ma krwiaka tętnicy przedniej mózgu. Leży od miesiąca na OIOMie… a ja nie mogę spać. [BIIIIP], ty mnie teraz znienawidzisz… Ale proszę cię, naprawdę ci się odwdzięczę… Błagam cię, ten jeden raz… czy mogłabyś przekazać mi swój projekt? - Jenna podniosła wzrok. - Jak szef mnie wyrzuci i mój Patrick - przełknęła ślinę. - Jak on umrze… co powiem dzieciom? Mamy tyle kredytu na dom… Nie wiem co robić, proszę cię, pomóż mi! Tylko ty jesteś w stanie jakoś…

Materiał został urwany. Znów pojawiła się w telewizorze pomarańczowa opalenizna Ursuli i Erica.
- I jak odpowiedziała pracowniczka biura architektonicznego przy jednej z głównej ulic w Portland? - zapytała dziennikarka, pokazując zdjęcie budynku, w którym pracowała Lotte. Zamazano plakietkę z adresem, ale każdy przy minimum wysiłku mógł zidentyfikować pokazywane miejsce po znanej lodziarni, która wkradła się w kadr.

Cytat:
- Moja droga czy wiesz co to jest profesjonalizm? – Lotte rozpoznała swoją twarz, choć była zamazana. Nie pozwoliła nawet zastanowić się Samancie Johnson nad odpowiedzią. – Polega on na tym, między innymi, że nie miesza się spraw zawodowych z prywatnymi. To tylko przynosi straty i to dla wszystkich stron. Naprawdę uważasz, że to co teraz powiedziałaś było na miejscu? Każdy ma swoje problemy, każdy przeżywa swoje dramaty. Zapewniam cię, ze w tym momencie w ogóle nie interesuje mnie twój mąż, dzieci, albo kredyty.
- Auć - rzekł wyszczerzony Eric. - Empatia na sto dwa!

Cytat:
- A może ty przyszłaś tu z polecenia szefa? Może masz mnie sprawdzić, jak się zachowam, co zdecyduję? Nieważne zresztą – Lotte westchnęła, kiwając przecząco głową – z jakiegokolwiek powodu, czy tego co podajesz, czy dla szefa, albo może nawet po prostu żeby ukraść mój projekt i wybić się dzięki niemu... Odpowiedź brzmi nie. Nie oddam tobie mojego projektu, nad który tak ciężko pracowałam. I wcale nie jest mi z tego powodu przykro.
- Przypominamy, że adresatką tej wypowiedzi jest rozpłakana kobieta, która powiedziała, że świat jej się wali na głowę, a mąż jest śmiertelnie chory.

Cytat:
Lotte spojrzała wymownie na telefon, stwierdzając, że za dużo czasu poświęciła tej rozmowie. Mimo, że wcale tak długo ona nie trwała. Zrobiła dwa kroki, po czym odwróciła się i dorzuciła jakby od niechcenia.
- Jak wszystko wyjdzie pomyślnie i ten projekt okaże się strzałem w dziesiątkę, to może zastanowię się czy nie poprosić szefa o asystentkę. Może i zasugeruję twoją osobę. Jednak wiedz, że zwykła rozmowa o pogodzie i twojej sytuacji życiowej nie sprawi, że będziesz nią długo. Nawet nie znam twoich możliwości, nie wiem czy jesteś dobra, sumienna i pracowita. Może pomyłką jest to, że tu pracujesz, a może masz talent. W każdym bądź razie chętnie dam ci drugą szansę, bo tym brakiem profesjonalizmu straciłaś w moich oczach. Trzymaj kciuki.
- Ten materiał znaleziono w torebce Samanthy Johnson przed zamordowaniem.
- Pytania same cisną się do głowy, czyż nie?
- A co jeśli… ale to tylko przypuszczenie… pracowniczka tego biura architektonicznego dopomogła w śmierci reporterki Samanthy?
- Czy sugerujesz, że była jedną z osób, które przypuściły szturm na bank?! - Ursula udała zdziwienie.
- Czyż nie słychać w jej głosie zdolności do mordu i gotowości do przestępstwa? Zapytajmy naszych gości w studiu.
Nagle kamera pokazała kilka rzędów ludzi ubranych w zwykłe ubrania. Sprawiali wrażenie przypadkowych przechodni z ulicy.
- Co pani o tym sądzi? - Ursula prawie wetknęła mikrofon do ust jednej kobiecie, która wydawała się bardzo skonfundowana i niepewna swojego miejsca w świecie.
- Znaczy… - jęknęła. - Ja bym też nie oddała projektu, ale byłabym milsza…
- Tak, tak - Ursula wydawała się zniecierpliwiona. - Ale czy ta kobieta z nagrania mogła zamordować naszą ukochaną Samanthę Johnson?! Czy to nagranie może być dowodem nakierowującym na sprawców napadu na bank…?!

Niespodziewany, głuchy łomot jakby wybudził Lotte z transu. Wyszła na korytarz i wyjrzała przez wizjer. W klatce schodowej stał Dean Radler. Rozglądał się niepewnie to w lewo, to w prawo i co chwilę uderzał pięścią w drzwi.
 
Ombrose jest offline