Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-07-2016, 17:29   #145
hija
 
hija's Avatar
 
Reputacja: 1 hija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodnie
- Nie cierpię tego, ale ok, może potrzebują usług lekarza.
Z juków przy swoim siodle wyjęła kawałek materiału zwinięty tak, że dopiero kiedy wciągnęła na ramię opaskę, wyhaftowany na niej czerwony krzyż stał się rozpoznawalny.

Ze zmarszczonymi brwiami przyglądała się wystawianej przez tubylców szopce. Przeżarty peyotlem mózg uporczywie próbował spasować ze sobą kolejne elementy. Jakiekolwiek. Próbował i próbował, ale nadal nie umiała skleić tego, co widzi w całość. Cokolwiek to był za kult, był bardzo synkretyczny. Ot, garść najlepszych kawałków w stylu gore powybieranych z kilku religii, o których słyszała jeszcze w szkole. Nic tu do siebie nie pasowało. Poza tym, że podszewkę szoł stanowiły zapewne wóda i dragi. Yes, please!

Od tego podróżowania człowiek zamieniał się w kojota. Wiara w zwykłe, ludzkie rzeczy w stylu wymiany handlowej była coraz trudniejsza. Za każdym winklem czaiła się lufa. Po kilku tygodniach sprawy puchły do regularnej psychozy i uświadomienie sobie, że jednak tych, którzy próbują znaleźć w tym zasranym świecie własny kawałek podłogi i żyć sobie na nim - chujowo, ale stabilnie - jest więcej wydawało się równie osiągalne do znalezienie machiny czasu.

Wzruszyła ramionami, przyjmując do wiadomości wypowiedź Mikrusa.
- Santa Muerte, coś mi się kojarzy - spiorunowała wzrokiem Czachę, który próbował właśnie nakręcić rozróbę z Pułkownikiem. Niby mądrzejszy, a jednak nie radził sobie z nową rzeczywistością, w której nie był tym jedynym. Mamrotała do niego przez zaciśnięte zęby
- Na litość boską, Lucky. Weź się w garść, nie jesteśmy z cyrku. Wracając - odszukała spojrzenie Eddiego - dla nas to nie ma żadnego znaczenia. W sensie chce czy nie chce. Jeśli będziemy mieszać się w lokalne sprawy każdego miejsca, w którym się zatrzymamy, to powinniśmy zacząć się rozglądać za drewnianymi garniturkami. I to już. Odpuść. Z resztą, potrzebujemy tego dojścia, nie?
 
__________________
Purple light in the canyon
That's where I long to be
With my three good companions
Just my rifle, my pony and me
hija jest offline