Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-07-2016, 22:59   #57
Libertine
 
Libertine's Avatar
 
Reputacja: 1 Libertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodze
Obudziwszy się w ciemności jaskini syknął z bólu i począł się trząść w drgawkach. Gorączka, skurcze, przeszywające kłucie w klatce piersiowej, chęci wymiotów oraz spalone dłonie sprawiły, że Xaazz czuł się koszmarnie, lecz najbardziej przerażały go myśli o piekle w jakim się znajdzie, gdy umrze. Zdawał sobie sprawę, iż u wyjścia z tej jaskini znajdywała się grupa ludzi czyhających na jego życie, a jednocześnie tylko z nimi miał jakąkolwiek szanse na uniknięcie śmierci. W jego umyślę rozbrzmiewał ponury, mroczny głos, od którego bolała go głowa. Nie był pewien czy otaczająca go ciemność to już nie ów przestrzeń otchłani. Będąc na granicy jaźni poruszył dłonią by zasięgnąć do przypiętego do pasa bukłaka, którego wywar stłumił cierpienie i dał mu siły by oparł się o sklepienie. Obrazy rzezi jeden za drugim przelewały się przed jego oczyma, a mowa, którą słyszał przemieniła się w jęki i piski ofiar. Truchlejąc ze strachu oblał się potem, a jego wzrok błędnie krążył po zalanej cieniem przestrzeni. Nagle z ziemi przed nim wyrosła ogromna bestia, Baatezu, otoczona ognistą aurą i obdarzona śmiercionośnym spojrzeniem. Xaazz w wielkim strachu klęknął składając pokłony i rozpoczął błagać o litość.

- Wielki panie przecież dałem ci czego pragnąłeś i zawsze wypełniam twą wolę.

- Milcz. Więzy nie były wystarczająco silne! Pragnę więcej krwi! Pragnę więcej dusz!


Rozszerzające się źrenice czarownika chciały zabić demona, lecz paraliżującego go przerażenie nie pozwoliło wykonać mu, choćby jednego skinienia. Potwór zniknął w ogniu rechocząc przy tym w rozpuku, pozostawiając go w bezsilności oraz łkaniu. Spływające po jego licu łzy, w końcu przerodziły się w gorycz, a ta w wewnętrzną siłę, by dalej walczyć o lepszy los niźli wieczne cierpienie w ogniu i był gotów zrobić dosłownie wszystko, aby uniknąć tego fatum.

Cały oblepiony krwią wyczołgał się z trudem z jamy, a odór mu towarzyszący, kąsał nozdrza na tyle silnie, iż miał wrażenie, że reszta grupy właściwie ucieka przed nim w popłochu zostawiając go na zgubę. Xaazz pomimo okropnego bólu ciągnął się za nimi niczym cień. Zmęczony i pół-martwy cień. Latające w okół jego głowy owady jakby czaiły się na jedno potknięcie, by obejść go do kości. On jednakże parł do przodu motywowany chęcią silniejszą niż sama bojaźń przed śmiercią.
 
Libertine jest offline