Dwa cięcia i dwie rany. Piekące, krwawiące rany. Connor wiedział, że długo tak nie wytrzyma, odskakując i unikając, zwłaszcza, że zmęczenie zaczęło brać górę nad szybkością reakcji. Na szczęście z odsieczą przyszedł mu Bear, odciągając napastnika, by Mayfield mógł złapać oddech. Bobby wskazywał mu na namiot, co oznaczało, że rakietnica i race wciąż mogą tam być. Dlaczego survivalowiec nie odezwał się? Nie krzyknął? Tego Mayfield nawet nie chciał się domyślać.
Gdy ciężar walki przeniósł się w stronę Barkera, Conn zerwał się do biegu i w kilku krokach był przy namiocie kumpla. Wczołgał się tam, przeszukując błyskawicznie jego rzeczy i w końcu natrafił na rakietnicę oraz pociski do niej. Załadował na szybko broń i wyskoczył z namiotu - zobaczył leżącą na plecach Ange i rannego, trzymającego się za krwawiący obojczyk Beara. No i napastnika, w dłoni którego materializował się już tomahawk.
Nie było czasu do stracenia - Mayfield uniósł rakietnicę i wycelował w "Bruce'a", próbując trafić go w korpus. Miał nadzieję dać tym czas towarzyszom, którzy najwyraźniej mieli pomysł, jak zakończyć to szaleństwo. Jeśli "Paqueta" nie zatrzymałaby jedna raca, Conn miał zamiar walić do oporu, byleby pozwolić działać kumplom.