- Nie zaszkodzi rozejrzeć się na dole Bernardzie. Lina nie będzie nam potrzebna. Rigi zdjął płaszcz i podał go Sarence, powoli rozpiął kilka pierwszych guzików w podkoszulce. Wyglądał jak nieśmiała dziewczyna szykująca się do kąpieli, odsłoniła śnieżnobiałe ramię i lekko się uśmiechnęła. Długie złote włosy okrywały plecy, powoli zaczynały z każdą chwilą jaśniej świecić. Włosy zaczęły falować, a za nich wysunęły się świetliste skrzydła. Ciepłe, jasne światło wypełniło całe pomieszczenie, przezroczyste skrzydła zbudowane ze światła zatrzepotały prostując się. Kilka świetlistych piór odłączyło się od nich i poszybowało w głąb dziury oświetlając ją.
Sarenka uśmiechnęła się i załapała jedno z większych piór, przytuliła je do policzka czując łagodne ciepło rozlewające się po nim. - Jeśli jesteście gotowi to złapcie mnie za ręce, poszybujemy przyjrzeć się tej wnęce. |